Poprzednie częściNazwy - cz. 1/3

Nazwy - cz. 2/3

W miarę mówienia słowa płynęły coraz szybciej. Kiedy urwał, jego towarzysz czekał jeszcze przez chwilę, czy nie zacznie znowu. Widząc jednak, że to wszystko, co ma do powiedzenia, odezwał się sam.

 

– Więc co zamierzasz zrobić?

– Dotrzeć do jakiejś Osady Zbieraczy.

 

Zbieracze. Chyba wszyscy o nich słyszeli, wielu twierdziło, że ich spotkało. Ludzie, którzy się nie poddawali, przemierzający połacie terenu, szukając fragmentów prawdziwego świata, starając się poskładać go na nowo. Nawet ci, którzy między sobą uważali ich za skazanych na porażkę marzycieli, mimo wszystko szanowali Zbieraczy. Sam fakt, że jeszcze żyli, świadczył o tym, że umieli sobie radzić.

 

– Znajdę tam kogoś, kto się nią zajmie.

– Rozsądne. A potem?

– Nie wiem… nie wiem.

 

Naprawdę nie wiedział. Tamtych już nie zobaczy, to pewne. Razem z Małą spowalniali grupę, więc ich zostawili. Nawet nie mógł się temu dziwić, rozczarować się – wiedział, jacy są, wiedział, że tak będzie. I nie chciał wracać, nie tylko do nich, w ogóle do takiego życia. A jeszcze wcześniejsze? Miał wrażenie, jakby należało do kogoś innego. Kogoś, kim już nigdy nie będzie.

Samotność i bezwolne pogrążenie się w iluzji nie wydawały się już takie złe… Już parę razy by mu się udało, gdyby nie…

 

– Jeśli chcesz, mogę ją zabrać już teraz.

 

Wytrącony z ponurych rozmyślań, spojrzał na niego, jakby go widział po raz pierwszy.

– Wiesz, że jestem Zbieraczem.

 

Gdyby nie był, tak po prostu by mu nie zaufali. Jakby potrzebował zaufania, przyzwolenia dwóch istot za słabych, by móc go przed czymkolwiek powstrzymać. Dotąd budowali jednak złudzenie grupy powstałej z dobrej woli ich trojga.

 

Kolejną iluzję. Coś, co pragnął zwalczać za wszelką cenę.

 

– Do tej pory myślałem, że też chcesz iść do osady, ale skoro jest inaczej, po prostu mi ją oddaj. Tam będzie bezpieczna, a ty będziesz wolny. Zrobisz, co będziesz chciał.

 

Będziesz wolny. Zrobisz, co będziesz chciał. Od dawna marzył o tym, by ten ciężar odszedł. A teraz poczuł, że to się dzieje. I że zostawia po sobie pustkę. Kompletną. Usuwającą nawet grunt pod nogami.

– Ja…

– Powiem wprost: to najmądrzejsze, co możesz zrobić. Przyglądam się wam od paru dni i, szczerze mówiąc, nie mogę uwierzyć, że jeszcze żyjecie. Wybierając sobie opiekuna, ta mała dokonała najgorszego możliwego wyboru. – Chłopak aż się wzdrygnął, ale nie obchodziło go to. Widział tylko słabego nastolatka o podkrążonych oczach, niepotrafiącego rozeznać się w rzeczywistości. – Przecież ty nawet ze sobą sobie nie radzisz, nie wspominając już o niej. Może i dobrze, że nie chcesz iść do Osady. Tam każdy ma być użyteczny. Dzieci to co innego; je można wychowywać na ludzi, ale nie potrzebujemy tam takich żałosnych pasożytów.

 

– Nie… – ,,Nie mówisz serio”, chciał powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle. Oczy rozmówcy były zimne jak stal.

 

– Jeżeli się nie zgodzisz, i tak ją zabiorę. Twoje zdanie mnie nie obchodzi.

Chłopak drżał już na całym ciele. Myśli, z którymi toczył ciągłą walkę, teraz zostały mu po prostu rzucone w twarz. I zabolało bardziej niż prawdziwe uderzenie, które najwyraźniej było już tylko kwestią czasu.

 

– Mnie… mnie twoje też nie! – Rozpaczliwie starał się tchnąć siłę w swój krzyk. Ręka sama, bezwiednie, przesunęła się w stronę Małej, oddzielając ją od Zbieracza wątłą namiastką bariery.

 

– Czemu? Bo ktoś właśnie zranił twoje uczucia? Może teraz ci się wydaje, że jest dla ciebie ważna, ale za parę chwil sam ją zostawisz. Na nic więcej cię nie stać, taka jest prawda! Chcesz ją zgubić przez własną głupotę?

– A może to ty chcesz nas zgubić?

– Mam dość gadania z tobą, dzieciaku. Jak mówiłem, twoje zdanie mnie nie obchodzi. Wiesz, że nie ma sensu ze mną walczyć.

 

Wiedział. A jednak chwycił grubą gałąź, której wcześniej używał do poprawiania ogniska i zerwał się na równe nogi, unosząc ją drżącymi rękami. Zakręciło mu się w głowie; dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo jest zmęczony. Wyczerpany. Przeciwnika widział jak przez mgłę.

 

To już przesądzone.

 

Niedawny sojusznik ruszył w jego stronę. Uderzenie nawet nie zabolało, za to wstrząsnęło do głębi, a potem sparaliżowało, pogrążając wszystko w ciemności.

Miał wrażenie, że wcześniej dostrzegł jakiś błyskawiczny ruch z boku, ale zabrakło mu czasu, by się nad tym zastanowić…

Następne częściNazwy - cz. 3/3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • zsrrknight 8 miesięcy temu
    "Może teraz Ci się wydaje, że jest dla ciebie ważna, ale za parę chwil sam ją zostawisz." - "ci" niepotrzebnie z dużej litery

    I pan obserwator okazał się być kimś w rodzaju antagonisty, choć intencje ma dobre, nawet jeśli dyktowane są chłodną logiką. Cóż, może dzięki temu chłopak zyska więcej motywacji i stanie się lepszą wersją siebie...
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Dzięki, poprawiłam. Nie mam pojęcia, skąd się wzięło.

    Ostatnią część wrzucę, kiedy będzie w stanie pojawić się na głównej, a wtedy dowiemy się wszystkiego :)

    Dzięki za czytanie i komentowanie.
  • Dekaos Dondi 8 miesięcy temu
    Droga_we_mgle↔No właśnie. Świat, który trzeba poskładać na nowo, także umysłu, wyborów i wartości, ale nie każdym kosztem. Tekst niby o pewnym... zagubieniu, ale jednocześnie o sile, w którą wierzę, nie tylko dla siebie. Tylko co jest iluzją, w tym sensie, jak postrzegamy świat:)↔I znowu namieszałem, ale chociaż próbuję:))↔Pozdrawiam😀:)
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Dekaos Dondi ✎i to Twoje próbowanie doceniam, zresztą jesteś na bardzo dobrej drodze😀
    ➫ Pozdrawiam
  • MKP 8 miesięcy temu
    – Jeśli chcesz, mogę ją zabrać już teraz. - też bym wydzielił linijka przerwy

    - A może to ty chcesz nas zgubić? - nie rozumiem według jakiego klucza używasz kursywy. W tym zdaniu, na przykład, słowo ty jest kursywą w tekście. ?? To raczej pytanie z ciekawości, a nie że jakoś przeszkadza. Tekst jest porządnie napisany i czyta się przyjemnie😉
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Linijka przerwy zrobiona.

    Kursywy używam ,,na czuja", ale po przeanalizowaniu stwierdzam, że rzeczywiście poczynam sobie z nią zbyt niefrasobliwie... dlatego teraz trochę edytuję, ale akurat ,,ty" zostawiam, bo chodzi mi o to, że bohater położył szczególny akcent na to słowo - jakby chciał rozmówcę w ten sposób trochę zaatakować, odciągnąć od siebie.

    Dziękuję :)
  • MKP 8 miesięcy temu
    droga_we_mgle Obojętnie jak byleby konsekwentnie, a czytelnik sam wpadnie o co chodzi😉
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    MKP 👍

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania