Poprzednie częściNazwy - cz. 1/3

Nazwy - cz. 3/3

– Auuu… Musiałaś aż tak mocno? Już myślałem, że wywichniesz mi… – poruszył lekko barkiem i tym, co z niego wyrastało, dotąd starannie ukryte pod płaszczem.

– O to samo mogłabym zapytać ciebie! Należało ci się. Byłeś dla niego okrutny. – Spojrzała w dół ze szczytu muru, na którym usiedli, na swojego ,,opiekuna”, znieruchomiałego na ziemi.

– Powiedziała ta, która jednym uderzeniem pozbawiła go przytomności.

 

Uśmiechnęła się lekko; cała rozmowa była w pewnym stopniu przekomarzaniem; porozumieniem dwóch bliźniaczych istot, które mogły w końcu porozmawiać naprawdę.

 

– Że tak powiem, zmusiły mnie okoliczności – dodała, poważniejąc. – Naprawdę uważam, że przesadziłeś. Zawsze musisz być taki… radykalny?

 

– Że tak powiem, zmusiły mnie okoliczności. – Zabrzmiało jak dalszy ciąg szermierki słownej, ale on również przestawał już żartować. – Musiałem się upewnić.

– Nie ufałeś mi. Od początku wiedziałeś, co robię, ale mi nie ufałeś.

– Miałem powody. Zwykle nie działamy w taki sposób.

– To znaczy?

– Naszą misją jest…

 

– …walczyć, chronić i prowadzić. – Wyrecytowała, tylko z odrobiną sarkazmu. – To właśnie robię.

– W trochę dziwny sposób. Powinniśmy opiekować się ludźmi, a nie pozwalać, by…

 

– Zasadniczy jak zawsze. – Pokręciła głową; po jej twarzy błąkał się cień uśmiechu. – Ty byś tak nie potrafił, wiem. To nie w twoim stylu. Ale ja też wiem, co robię. Walczę. Walczę z jego poczuciem bezradności, z ogarniającą go pustką, z wątpliwościami. Chronię przed przekonaniem, że nikomu nie jest potrzebny i nigdzie nie pasuje. I prowadzę. Myśli, że prowadzi mnie, ale tak naprawdę sam potrzebuje celu. Tak to właśnie musi działać.

 

– Wykorzystujesz iluzję. – Mówił już łagodniejszym, ale wciąż stanowczym tonem.

– Tylko ją naginam, panie… Zbieraczu. – Rzuciła mu znaczące spojrzenie. – Poza tym to, co dzieje się z nim, jest prawdziwe. Przekonałeś się już, prawda?

 

Skinął głową.

 

– Wiesz, skąd wiem o tym ,,Aniołku”? Widziałam jego iluzje. Te, które wykorzystują wspomnienia. Fragment tego, jaki jest naprawdę. Wtedy wiedziałam, że warto.

 

Przez jakiś czas milczeli, patrząc w niebo i po prostu ciesząc się chwilą. Mógłby trwać tak jeszcze długo, ale nadszedł czas na podjęcie decyzji.

– Do najbliższej osady Zbieraczy jest półtora, najwyżej dwa dni drogi. Da radę? – Spojrzał w dół na nieprzytomnego chłopaka. – Zbyt pewnie to on się na nogach nie trzymał.

 

– Moja w tym głowa. Zresztą… zdziwiłbyś się, do czego jest zdolny, gdy ma kogoś, za kogo czuje się odpowiedzialny. – Spojrzenie, jakim obdarzyła swego ,,brata”, sprawiło, że prawie poczuł się zazdrosny. Miał ochotę podroczyć się z nią o to jeszcze przez chwilę, ale to byłoby już niepotrzebne tracenie czasu. Zamiast tego stanął na murze i zaczął rozprostowywać skrzydła.

– Cóż, chyba nic tu po mnie. Będę leciał.

– Właśnie. Znajdź sobie swojego człowieka – mrugnęła do niego. Po chwili jej twarz znowu stała się spokojna i poważna. – Do zobaczenia…

– Do zobaczenia, ,,Mała”. – Nie mógł się powstrzymać.

– Nie darujesz… przecież wiesz, jak mam naprawdę na imię.

– Wiem. A jemu je kiedyś powiesz?

– Kiedyś – tak… Kto wie, może pewnego dnia stanie się jednym z nas.

 

Nie był tego taki pewien, ale w końcu znała go lepiej. Musiała coś w nim widzieć… no i w końcu postanowił jej zaufać, czyż nie?

 

– A więc do zobaczenia wam obojgu, ,,Aniołki”. – Posłał jej ostatni uśmiech, rozpostarł skrzydła na wietrze i po chwili szybował, niedostrzegalny, wysoko na niebie. Jak ptak w przestworzach.

 

*

 

Z mocnego, głębokiego snu zbudziło go wrażenie, że ktoś lekko nim potrząsa. Oczywiście wiedział kto.

 

– Już, już… – mruknął, przecierając oczy i unosząc się na łokciach, by rozejrzeć się dookoła. Coś było nie tak…

 

– Gdzie… gdzie on się podział? – wychrypiał, zrywając się na równe nogi. W jego głowie stopniowo zaczęły się przewijać obrazy z minionego wieczoru, wstrząsając nim na nowo.

 

– On? Już go nie ma. Ale mu pokazałeś! Sama widziałam, jak uciekał.

– Uciekał? Przecież ja…

 

Uniósł dłoń do głowy, rozcierając sobie czoło, jakby chcąc pobudzić neurony do pracy. Dłoń nagle przesunęła się na tamto miejsce. Żadnego bólu, śladu, nic. Miał wrażenie, że…

 

Coś mu tu cholernie nie pasowało. Ten ,,Zbieracz” – kimkolwiek był naprawdę – stał naprzeciwko niego i dopiero miał zaatakować, kiedy cios nadszedł gdzieś z tyłu. Jak on to…? I ten cień ruchu, który zobaczył – czy może bardziej wyczuł… A ponad wszystko, szczerze wątpił, by wczoraj był w stanie mu ,,pokazać”. By był wtedy w stanie ,,pokazać” komukolwiek. Co się właściwie wydarzyło?

 

Rozejrzał się jeszcze raz, ale zobaczył tylko twarz Małej, wpatrzonej w niego z absolutną ufnością.

 

Jest bezpieczna, a przede wszystkim – jest tutaj, nadal. I jakimś cudem – a może po prostu dlatego, że pierwszy raz od wielu dni naprawdę spał – po raz pierwszy od bardzo dawna czuł się dość silny, by stawić czoło kolejnemu dniowi. Czy reszta ma aż takie znaczenie? Na rozmyślania przyjdzie czas później, kiedy dotrą do celu.

 

– Idziemy, Mała.

– Jasne… Aniołku.

 

*

*

*

Bonusowa scena - taki sequel? - dopisana prawie rok później. Jeśli komuś nie pasuje, może udawać, że nie istnieje i historia skończyła się tą ostatnią wymianą zdań :)

 

Pewnego dnia, gdy się obudził, Małej nie było.

Powinien na początku wmawiać sobie, że to tylko głupi sen, przywidzenie, że tylko na chwilę gdzieś poszła, zaraz wróci, wszystko jest porządku.

Ale on po prostu WIEDZIAŁ.

Biegał jak nakręcony po całym mieście (osada rozrosła się w tym czasie na tyle, że mogli ją już tak nazywać), pytając, czy ktoś jej nie widział. I tak musiał powstrzymywać panikę w swoim głosie, tonować ruchy, by nie uznano go za oszalałego. W mieście panowała surowa dyscyplina – w końcu była to kwestia przetrwania.

Nikt jej nie widział.

Nikt nawet jej nie pamiętał.

Ktoś taki nigdy tu nie mieszkał.

Spoglądali na niego dziwnie, ale nadludzkim wysiłkiem zdołał zachować kamienną twarz. Wszystko w nim krzyczało.

Iluzja?

Nie, krzyczał w myślach. NIE. Ona tu była. Była, bo ja jestem. Bez niej nie byłoby mnie. Tutaj. Wcale.

Pamiętał, że wczoraj zasnęli, trzymając się za ręce. Jej posłanie wciąż leżało obok.

Nim zdołał pomyśleć, już tam był. Odrzucał nakrycia, przebierając palcami po znajomej powierzchni. Nagle wyszarpnął dłoń do góry. Trzymał w niej małe piórko. I przywiązany do niego kosmyk jasnych włosów.

Wtedy odzyskał spokój.

Wiedział, że to nielogiczne. Ale… po prostu tak.

Teraz, dziesięć lat później, wciąż nosi to piórko ukryte pod ubraniem.

Dziesięć lat później, on wciąż pamięta.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • zsrrknight 8 miesięcy temu
    "Za pewnie to on się na nogach nie trzymał." - zapewne

    Oryginalne zakończenie bardziej tajemnicze, quasi-sequel bardziej dopowiada historię i nieco rozwija bohatera. I tak i tak jest dobrze, ale to już kwestia gustu czytelnika. Ogólnie czytało się dobrze - przyjemne, spójne, odpowiednio pomysłowe.
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Co do ,,błędu" - tak miało być. Zmieniłam ,,za" na ,,zbyt", żeby nie budziło już wątpliwości.

    Dziękuję za komentarze i przeczytanie całości :)
  • Vespera 8 miesięcy temu
    Ciekawa rzecz, przeczytałam z przyjemnością.
  • Dekaos Dondi 8 miesięcy temu
    Droga_we_mgle↔Wszystkie trzy części,na pewno w guście mym, gdyż nie wszystko jest jednoznacznie napisane. To teksty z tych, co trza uważnie czytać, a to na plus:)↔Zapewne przeczytam jeszcze raz całość.
    Lepiej nie dotłumaczaj. Tak ciekawiej:)↔Pozdrawiam😀:)
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Vespera
    ➫ dziękuję, cieszy mnie to :)
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Dekaos Dondi ✎kiedy ktoś po przeczytaniu mojego tekstu uznaje, że warto przeczytać go jeszcze raz, uznaję to za duży komplement.

    Ależ nie zamierzałam😇
    Dziękuję i pozdrawiam.

    *swoją drogą - co ja robię na liście najaktywniejszych użytkowników? WTF😅 *
  • Vespera 8 miesięcy temu
    droga_we_mgle Jak to co, widniejesz na niej.
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Vespera
    Zaiste, po prostu się nie spodziewałam, że wyląduję na niej kiedykolwiek🤨
    👍
  • Vespera 8 miesięcy temu
    droga_we_mgle Miałam kiedyś ten wątpliwy zaszczyt, ale wtedy aktywnie uczestniczyłam w paru kałszkwałach...
  • zsrrknight 8 miesięcy temu
    akurat tę listę zazwyczaj wypełniają użytkownicy o wątpliwej reputacji, więc może dobrze że wśród nich pojawił się ktoś porządny xd
  • MKP 8 miesięcy temu
    Ciekawe i nieszablonowe czyli tak jak lubię👍
    Naprawdę miło się czytało, i człowiek ma tyle pytań...😉
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Dzięki za przeczytanie i komentarze :)
    Super, że się podobało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania