Nie potrzebuję boga.
Nie jestem wierzącym, ale wiem, że istnieje coś większego od nas ludzi. Nie potrzebuję do tego religii, która wprowadzi do mojego toku myślenia paradygmat. To ograniczające stosować się jedynie do systemu wymyślonego przez ludzi. Te wszystkie praktyki, które mają nas zbliżać do źródła życia wcale mnie nie pociągają. Nie budzą we mnie emocji, ekscytacji, czy nawet zaciekawienia. Nie zaprzeczam istnieniu boga, po prostu nie przyjmuję kulturowej postawy. Co jest złego w podążaniu własną ścieżką, i odkrywaniu na swój indywidualny sposób czym jest życie? Zawsze znajdą się zwolennicy zarówno systemów jak i ich przeciwnicy. A ja nie wybieram żadnej z tych opcji, bo chcę sam doświadczyć i wybrać co uważam, bez podpowiedzi, bez narzucania zasad, bez krytyki czy pochwały. Ocenianie jest zawsze subiektywne, więc dlaczego miałbym jakiemukolwiek kapłanowi powierzyć swój los? Przecież każdy z nich się różni w przekonaniach, będąc nawet w ramach tego samego wyznania. To dlaczego taka niespójna interpretacja miałaby decydować co robię?
Wychowałem się w katolickiej rodzinie, ale byłem raczej przymuszany niż zachęcany do chodzenia do kościoła. Czy to w porządku, żeby rodzic lub ktokolwiek po prostu starszy od ciebie narzucał swoją wersję? Według mnie nie, więc się buntowałem i kombinowałem. Miałem dla przykładu chodzić trzy do pięciu razy w tygodniu na majówki i październikowe różańce. Oprócz tego oczywiście droga krzyżowa, niedziele i wiele innych. Tylko że nigdy nikt mnie nie spytał o zdanie. Nawet wtedy, kiedy jawnie odmawiałem i mówiłem wprost że tego nie chcę. Czy tak ma wyglądać zaszczepianie czegoś pozytywnego w umyśle młodego człowieka? To zwykłe narzucanie woli rodzica, bo on wierzy, że tak powinno się robić. Ale to jego wersja, a nie moja. Co z wolnością? I bez tego wypychania do kościoła nigdy nie czułem potrzeby ani modlitwy, ani praktykowania żadnych obrzędów. Zostałem w to wrzucony z powodu kultury w której się urodziłem. To jedyny powód, bo gdybym urodził się w innym miejscu, to zwyczajnie narzucono by mi po prostu coś innego. Dzisiaj nie mam o to pretensji do rodziców, mimo że byłem wciąż namawiamy do praktykowania nawet wiele lat po zaprzestaniu chodzenia do kościoła. Zmieniło się to, że miałem na tyle lat, żeby nie tylko powiedzieć, że tego nie chcę, ale po prostu nie wykonywać poleceń i nie poddawać się presji oraz oczekiwaniom. Przestałem traktować to jako nieodwracalny obowiązek. Uwolniłem się od przymusu, który budził we mnie jedynie skrajnie negatywne emocje. W taki sposób dobra intencja może przerodzić się w uraz psychiczny, co z kolei może prowadzić do różnych powikłań w dalszym życiu. Kto bagatelizuje ten fakt, niech najpierw zada sobie pytanie: Czy chcę być do czegoś zmuszany? Bo jeśli przymus nie jest w twoim odczuciu niczym negatywnym, to możesz zakończyć czytać ten tekst tutaj. Po co tracić czas na lekturę czegoś co nie wiąże się jedynie z odgórnie narzuconym dogmatem?
Jak wspomniałem na początku tekstu, zdaję sobie sprawę że jest coś więcej niż ja. Nie jestem alfą i omegą, a może jednak? W moim przekonaniu boskość, źródło wszystkiego, czy świadomość, są właśnie naszym centrum. Od środka się zaczyna i wychodzi na zewnątrz. Nie jestem ciałem, nie jestem sercem, ani też umysłem. Więc czym? Właśnie wspomnianą świadomością, źródłem, pierwiastkiem boskości. Jakkolwiek to nazwiemy, chodzi o to co jest wewnątrz i wyraża się w tym świecie. Poprzez myśli, słowa i działania. Nie lubię być ograniczany, więc nie szukam odpowiedzi w religii. Czy to powód żeby uznać mnie za głupka, ignoranta czy nic nie wartego człowieka? Albo za coś mniej nawet? Jestem po prostu wierny własnej intuicji, i odpycham wszystko, co jest z zewnątrz narzucane. Tak widzę wolność wyboru, zamiast nakazu czy manipulacji. Wszędzie można znaleźć coś wartościowego, ale to poznający powinien o tym decydować, a nie ci którzy te informacje rozpowszechniają. Chcę przez to powiedzieć, że każdy z nas ma prawo wybrać, czy w coś wierzy bądź nie, czy jest czegoś pewien, albo po prostu postanawia odkrywać. Poprzez życie pełne osobistych doświadczeń, refleksji i błędów. Nie narzucajmy własnych wersji każdemu, nie ważne jak mocno jesteśmy o ich słuszności przekonani. Bo człowiek wolny to ten, który sam wybiera..

Komentarze (7)
Gdybyś urodził się w innym miejscu, kontynencie, planecie: byłbyś reptilianem albo pastafarianem...
Wcale nie trzeba chodzić z durszlakiem na głowie, nic nie trzeba, wystarczy być uczciwą istotą a nie zakłamanym pasożytniczym gównem, żerującym na innych.
Jahwe uwielbiał zapach spalanych ofiar, tłuszczu!
Krew!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania