Niepełnosprawni - ludzie bez barier - część 3

***

Nie myliłam się. Spotkałam tę osobę wcześniej. Rozpoznałabym ją zawsze i wszędzie. Tego jednego spotkania i tej twarzy nie da się zapomnieć... To był Alan...

- Gdybyś widziała swoją minę. Heh. Bezcenne. - zarechotał.

- No i co cię tak bawi? - obruszyłam się. - Skąd miałam wiedzieć, że Klementynka przyprowadzi mnie akurat do ciebie? Jestem zaskoczona.

- Hmm, ale pozytywnie? - uśmiechnął się.

Obróciłam się, by sprawdzić, czy dziewczynka nas podsłuchuje. Nie robiła tego, a wręcz przeciwnie - siedziała sobie na ziemi, skubała trawę, w ogóle nie zwracając uwagi na naszą rozmowę.

- Owszem. - odparłam. - Tak bardzo chciałam cię zobaczyć.

Opuściłam głowę ze wstydu. Bałam się, że może pomyśleć, iż mam jakąś obsesję na jego punkcie. Lubiłam tylko, gdy mi towarzyszył. Nic poza tym.

- Miło to słyszeć. Ja również nie mogłem doczekać się spotkania z tobą...- wyczułam, że mówi szczerze. - Przejdziemy się?

Jego propozycja wydawała mi się absurdalna. Skoro jeździłam na wózku, to chyba zrozumiałe, że nie byłam w stanie iść. Alan dopiero po kilku sekundach zorientował się, dlaczego umilkłam.

- O kurcze. Zapomniałem. Przepraszam. Głupio wyszło. - przygryzł wargę.

Próbowałam zachowywać się normalnie, chociaż ciężko mi to przychodziło.

- Nie przejmuj się. Czasem i mnie się przypomni, że się trochę od was różnię (miałam na myśli cały gatunek ludzki). No więc... ruszamy?

***

Przez jakiś czas wędrowaliśmy po parku, zadając sobie nawzajem pytania. Ufałam Alanowi, dlatego posłusznie na nie odpowiadałam.

- Teraz moja kolej. - oznajmił chłopak. - Jak to się stało, że mieszkasz w Wielkiej Brytanii?

Przy Alanie powoli się otwierałam. Potrafiłam bez obaw wyrazić swoje uczucia. Znałam go zaledwie dwa dni, a już wiedziałam, że byłby dobrym materiałem na przyjaciela. Ciekawe jak on mnie postrzega...

- Hmm... to długa historia... O mój Boże... Gdzie jest Klementynka? Dlaczego jej nie zabrałeś? - zaniepokojona, podniosłam głos.

- Spokojnie, Łucjo. - dotknął mojego ramienia. - Jest bezpieczna. Po wykonanej misji, z chęcią wróciła do domu. A co do twojej opowieści - mam czas.

Odczekałam chwilę, a potem opisałam mu wypadek, przez który trafiłam z rodziną do Londynu. Wyjaśniłam, że tamtego nieszczęsnego dnia, szłam na urodziny do pewnej koleżanki z klasy. Byłam bardzo podekscytowana, bowiem Inga nigdy mnie nie zapraszała. Jednakże, nie ja zawiniłam. Szłam umiarkowanym tempem. Uważałam na drodze... To ten przeklęty kierowca czarnego mercedesa! Dlaczego trafiło akurat na mnie?... Nie mógł zwolnić?... Przez głupi pośpiech zniszczył mi życie. - wybuchnęłam.

Alan starał się mnie jakoś pocieszyć.

- Rozumiem, że jest ci ciężko, ale musisz spojrzeć na to w inny sposób. Może Bóg poddał cię próbie? Gdyby nie wypadek, najprawdopodobniej nie przeprowadziłabyś się tutaj i nigdy nie spotkalibyśmy się. Chciałabyś cofnąć czas, by uniknąć tego wszystkiego?

Pojechałam trochę dalej, wyprzedzając chłopaka. Znalazłam się nad jeziorem - dokładnie w tym miejscu pierwszy raz ujrzałam Alana. Wpatrywałam się w niezwykłą taflę wody, a potem cichutko jęknęłam:

- Oczywiście. Nie chcę być sparaliżowana, ale... brakowałoby mi ciebie. Nie żałuję, że znalazłam się tam, gdzie ty. Natomiast ubolewam, że tamtemu facetowi nic się nie stało. Nawet draśnięcie. W dodatku jeszcze zwiał, zupełnie nie obchodząc się moim losem, czy przeżyłam, czy nie. - poczułam świeże łzy na policzkach.

- Och, Łucjo. Nie płacz, proszę. Nie warto...

Chłopak przybliżył się do mnie, pochylił się, a następnie mocno przytulił.

Na początku odwzajemniłam uścisk. Było mi tak przyjemnie. Jednak później uświadomiłam sobie pewną rzecz. Otóż: nie potrzebowałam litości. Tym bardziej ze strony przystojnego nastolatka. Nie mogłam pozwolić, by marnował czas.

Wyswobodziłam się z jego uścisku. Wciąż dusiłam w sobie żal z powodu tego, co wydarzyło się kilka lat temu. Byłam pewna, że nigdy nie wybaczę winowajcy.

- Nie. Nie rób tego. Zostaw mnie. Ty masz własne problemy. Nie dosięgną cię kolejne. A ja... nie będę ci już zawadzać. Obiecuję. - wytarłam łzy. - Jeszcze jedno: Nie idź za mną. Nie szukaj. Zajmij się fotografią. Skoro Bóg dał ci szansę... skorzystaj z niej. Ucałuj Klementynkę. Nawet nie wiesz, jaki masz skarb.

Przekręciłam wózek, zupełnie zapominając o Alanie. Oczywiście, w drodze do domu, słyszałam jeszcze głos chłopaka, mówiący: „Wracaj! Źle mnie zrozumiałaś. Łucjo, traktuję cię poważnie. Nie kieruje mną litość. Uwierz mi"... Próbowałam go jednak zagłuszyć.

Dość tych łez. - pomyślałam. - Nikt już nie ucierpi przez moje kalectwo.

***

Siedziałam kilka minut przed drzwiami domu. Pukałam, lecz nikt nie otwierał. Mama gdzieś wyszła? O tej porze? Dziwne...

W końcu drzwi się otwarły i zobaczyłam... tatę?

Tak się ucieszyłam, że zachciało mi się skakać, na chwilę zapominając o niepełnosprawności. Czułam niesamowite szczęście, a jednocześnie myślami byłam przy Alanie. Chciałam pokazać tacie, że jego widok sprawił mi ogromną radość, chociaż z trudem to wychodziło.

Raz się uśmiechałam, a raz łykałam wciąż pojawiające się łzy. Nie dałam rady nad tym zapanować.

- Maleńka, co się dzieje? Sądziłem, że się ucieszysz, a tu takie smutne oczy. - Tata od razu wyczuł coś niepokojącego.

- Ta-to... Napraw- dę, świet- nie, że jesteś. Tak rzadko z na-mi przebywasz.

- Wiesz, praca. Najchętniej bym z niej zrezygnował, ale z czego byśmy żyli? Hmm... widzę, że nie tylko o to chodzi. - podrapał się po głowie. - Łucjo, dlaczego płaczesz? Co się stało? To ma związek z mamą?

- Nie. Ta sprawa jej nie dotyczy. A poza tym, możesz mnie wpuścić? Trochę przemarzłam. - wskazałam gęsią skórkę, widoczną na odsłoniętych ramionach.

Tata spojrzał na mnie z ukosa.

- Makijaż ci się rozmazał, ale... mniejsza z tym. Oczywiście. Przecież to także twój dom.

Pokierowałam wózkiem do przodu, uważając na stopień, a tata zamknął za mną drzwi.

 

C.D. N.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 29.03.2016
    Tytuł przyciągnął moją uwagę, i od początku do końca przeczytałam. Hmmm rozkręcasz się, opowiadanie ma fajny pomysł tylko dla mnie jest trochę suche i sztuczne zwłaszcza się to odczuwa w dialogach, brakuje swobody, a i emocji trochę mało; Bohaterka całkiem fajna dziewczyna. Za każdy rozdział 3 :)
  • Łowczyni 29.03.2016
    Dziękuję bardzo za komentarz. Postaram się poprawić. :)
  • Faustyna 12.04.2016
    A mi się bardzo podobało i nie mogę doczekać kolejnych części. Moim zdaniem tekst wyraża pełno emocji.
  • Łowczyni 13.04.2016
    Może mnie to zmotywuje, by dalej opowiadać tą historię. ;)
  • Łowczyni 13.04.2016
    Bardzo dziękuję, Faustyno. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania