Poprzednie częściNiepokorna – prolog

Niepokorna cz.20

– No więc? Wiki? Co masz mi do powiedzenia? – zapytał dyrektor, pokazując dziewczynie pierwsze zdjęcie.

– To nie mój telefon – odparła nastolatka.

– Tak, wiem, ale wiem też, że to ty zrobiłaś te zdjęcia.

– Nieprawda. – Wiktoria parsknęła sztucznym śmiechem. – Daria się na mnie uwzięła i specjalnie wstawia mnie na minę. Ninę i Paulinę też.

– Klara? – Facet spojrzał na blondynkę, Daria również.

– Daria mówi prawdę – wydusiła ciężko dziewczyna.

Wiki natychmiast obcięła nastolatkę obłąkanym spojrzeniem, lecz Klara nie patrzyła na koleżankę.

– Jak to się stało? – zapytał mężczyzna.

– Piękna, mów, tu już nie ma w co się bawić. I nie bój się, jeśli one zaczepią cię, jak mnie nie będzie, będą miały prze… przerąbane – wtrąciła Daria i Klara po chwili wahania wyznała pedagogowi całą prawdę.

– No pięknie, dziewczyny, bardzo ładnie. Dorosłe baby, a tak dziecinnie się zachowują – zbeształ gorzko dyrektor. – Otrzymujecie nagany i do końca roku zostajecie zawieszone w prawach ucznia. A ty, Daria… pani Kasia zaraz wypisze papiery, więc możesz poczekać. To wszystko, wracajcie na lekcje – zripostował mężczyzna i wrócił do przerwanej pracy.

Nastolatka już nie dyskutowała, wiedziała, że to i tak nie ma sensu.

 

– Mówiłam? – rzekła z wyrzutem Klara, gdy już opuściły gabinet.

– To nic – mruknęła Daria, która czuła się tak podle, jak nigdy dotąd.

Dotarło do niej, że zawiodła rodziców, że w domu będzie skandal i to wyssało z dziewczyny całą chęć do życia.

– Stój, kurwa! – Nagle Wiki agresywnie szarpnęła szatynkę za ramię. – I co, szmato, narobiłaś?! – Mocno popchnęła przyjaciółkę.

– Wypierdalaj! – Daria odepchnęła napastniczkę.

– Ty suko! – syknęła Wiktoria, chwyciła dziewczynę za włosy i jak taran ruszyła przed siebie.

Zatrzymały się dopiero, gdy Daria boleśnie uderzyła plecami o ścianę. Szatynka nie była dłużna koleżance i po chwili również złapała jej ciemne loki. Zaczęły się szarpać i ciągać w tę i we w tę, lecz żadna nie potrafiła zdobyć przewagi.

– I co, szmato, będziemy się tak ganiać? – wycedziła Daria, czując ból, Wiki nie oszczędzała jej fryzury.

– Tak – wybąkała Wiktoria, będąca w równie niekomfortowej sytuacji.

– No dobra, to postójmy sobie tak – stwierdziła Daria, stojąc w pół skłonie.

– No i ok.

Tkwiły tak w milczeniu dobrą minutę, wyglądając jak niespełna rozumu i stałyby tak pewnie do wieczora, gdyby nagle zza ściany nie wyłoniła się ich wychowawczyni.

– Dziewczyny! – Kobieta natychmiast zareagowała i uczennice w okamgnieniu się wyprostowały. – Co tu się dzieje, co wy wyprawiacie? – warknęła.

– Nic – bąknęła Daria.

– Jak to nic? To ma być nic? Dlaczego się bijecie, co to ma znaczyć? I dlaczego nie jesteście na angielskim? – Cybulska nie ustępowała, patrząc to na awanturniczki, to stojące pod ścianą Ninę i Klarę.

– Pani profesor, ja już na to spikanie iść nie muszę – syknęła nieuprzejmie Daria, stercząc przed nauczycielką z zabiedzoną miną.

Była tak zła, że miała w głębokim poważaniu, jak się zachowuje, mimo że bardzo lubiła profosorkę.

– Jak to nie musisz? – dociekała kobieta.

– Wywalili mnie… za powiedzenie prawdy – odparła Daria, pięknie wykręcając kota ogonem.

– Wyrzucili cię ze szkoły? – Zaskoczona nauczycielka zrobiła duże oczy. – Powiedzenie jakiej prawdy?

Daria zamilkła.

– No tak, to kiedyś musiało się tak kiedyś skończyć. I co teraz? – kontynuowała Cybulska, której głos nagle złagodniał. – Daria, dwa miesiące do matury, i co? Tyle razy się za tobą wstawiałam, a ty nadal robisz swoje. Cholera, dziewczyno, nie rozumiem – zbeształa cierpko kobieta.

Nastolatka wiedziała, jaka jest zła. Miała pojęcie, że profesorka bardzo ją lubi i także nie może ścierpieć zaistniałych faktów.

– Nieważne – mruknęła dziewczyna.

– Rozmawiałaś z panem dyrektorem? Jakiej prawdy? – Kobieta ponowiła pytanie.

– Dyrektor wszystko wie, on pani wyjaśni. Mogę już iść? – poprosiła smutno szatynka.

– Nie, nie możesz. Siadaj i poczekaj tu, a ja pójdę, dowiem się, co zaszło. A wy na lekcję. – Profesorka spojrzała na pozostałą trójkę.

– Nie! – krzyknęła Daria. – Klara nigdzie z nimi nie pójdzie!

– Dlaczego? – Zdziwiła się Cybulska.

– Jak pójdzie pani do dyrektora, to się pani dowie.

– No dobrze, więc Klara – poczekaj z Darią, a ja porozmawiam z panem dyrektorem. A wy na angielski – nakazała Wiki i Ninie i ciężko westchnąwszy, schowała się w sekretariacie.

– Pamiętaj, że to jeszcze nie koniec – zagroziła Wiki, wystawiwszy przed siebie palec i wściekła, zniknęła za ścianą, paplając coś do Niny.

– Kurwa, przyjaciółeczki od siedmiu boleści. No ja pierdolę – zbluzgała Daria, wciąż grzebiąc myślami w przyszłości.

Była coraz bardziej przerażona, nawet już nie tym, jak zareagują rodzice, a tym, że nie podejdzie do matury. A zresztą, i tak bym nie zdała, Ruda mnie nie przepuści. – Irracjonalnie dodała sobie otuchy, z trudem powstrzymując wybuch płaczu. Nie mogła wybaczyć sobie, że tak się zachowała. I tak nie pomogła Klarze, to jeszcze narobiła sobie kłopotów. No tak, trzeba się było przecież popisać. – Wyrzucała sobie, łapiąc coraz większy dół.

– Daria – odezwała się cicho Klara. – Może wychowawczyni coś wywalczy.

– Tak, wywalczy, walczyła już milion razy. Pieprzysz jak połamana – fuknęła szatynka.

Koleżanka działała jej w tej chwili na nerwy, tak, jak wszystko inne. Blondynka się wyciszyła.

– Sorry – bąknęła po dłuższej chwili Daria. – Mogłaby już wyleźć – dodała, chcąc wiedzieć, na czym stoi.

Zapadła cisza. Nauczycielka opuściła sekretariat kilka minut później i Daria, widząc jej minę, wiedziała już, że dyrektor nie dał się przekonać.

– Przykro mi, Daria, ale tym razem przesadziłaś. Dziewczyno, rozbierasz się na lekcji, tańczysz, popisujesz się? Czyś ty już zupełnie na głowę upadła? Dyrektor jest tak wściekły, że nawet nie chciał ze mną o tobie rozmawiać, wyjaśnił mi tylko zajście w szatni. Więc Daria… wiesz, co masz robić. Spróbuję jeszcze raz potem z nim porozmawiać, jak ochłonie, ale szanse są naprawdę marne, a raczej ich nie ma. Jedynie fakt, że zostały dwa miesiące do matury, mogą pomóc i może uda mi się go przekonać, ale nie rób sobie nadziei. Muszę iść, przygotować się do lekcji. Jak coś się zmieni, zadzwonię do twojej mamy. Do zobaczenia... mam nadzieję – rzekła cierpko, acz smutno Cybulska i schowała się w pokoju nauczycielskim.

– Idę zapalić, idziesz? Dziesięć minut do dzwonka, nie ma sensu, żebyś lazła na angielski – mruknęła szatynka, wstając.

– Gdzie? Tam, za szkołę? – zapytała Klara, znów wyglądając na wystraszoną.

– Do palarni.

Klara podniosła się z miejsca. Daria zauważyła, że blondynka nie jest zbyt chętna na tą wycieczkę, ale w tej chwili nie obchodziło ją to zbytnio, miała inne problemy na głowie. Mimo to chcąc, nie chcąc, raz po raz zerkała na dziewczynę, obserwując jej zachowanie. Klara po wyjściu ze szkoły znowu zaczęła dyskretnie się rozglądać, siląc się na nieudany kamuflaż, lecz jak na dłoni widać było, że znów się czegoś boi. Daria już wiedziała, czego, ale nie miała nastroju, aby zahaczać w tej chwili koleżankę o ten temat. Nie chciała wybuchnąć, do czego droga była bardzo krótka.

Doszły do palarni i Darii od razu skwasiła się mina – na końcu murku siedziała Wiki w towarzystwie Niny i popalała papierosa, mówiąc coś pośpiesznie i gestykulując dynamicznie. Dziewczyny nie zauważyły przybyłych, co było Darii bardzo na rękę. Miała chęć podejść i rozerwać Wiki na strzępy, była przekonana, że to wszystko przez nią. Spojrzała na Klarę – siedziała zabiedzona, gapiąc się w kierunku piaszczystej drogi, ciągnącej się wzdłuż szkolnego ogrodzenia.

– Klara – zagadała. – Co jest z tym samochodem? Pogadajmy – poprosiła łagodnie.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Daria wnikliwie przyglądała się koleżance, lecz ta wciąż uciekała wzrokiem.

– Miałaś dać mi swój numer – przypomniała szatynka.

– Po co? – bąknęła Klara.

– Po to, że cię proszę. Nie bój się, nie będę wydzwaniać na akord, mam lepsze rzeczy do roboty – stwierdziła cierpko Daria. – Piękna, daj.

Klara ustąpiła, znalazła numer i podyktowała koleżance.

– No! To teraz mam cię na celowniku – zaśmiała się Daria, obejmując koleżankę.

Spojrzała w lewo – Wiki gapiła się na nią pełnym nienawiści wzrokiem.

– Patrz, jak się uruchamia. Kurde, żebyśmy dały teraz w ślinę, zapewne by wybuchła. Spróbujemy? – rzuciła wesoło szatynka, szczerząc zęby do Klary i chwilowo zapominając o kłopotach.

Klara się zaśmiała.

– Ja mówię poważnie – rzekła Daria, po czym znienacka chwyciła brodę koleżanki i przytuliła się ustami do jej warg.

Blondynka jakby zamarła, bo nie zareagowała. Darię przeszedł miły dreszcz, usta dziewczyny były aksamitne, miękkie i niesamowicie miłe w dotyku. Pozostawała tak chwilę, w końcu uwolniła koleżankę i szeroko się uśmiechnęła. Klara nadal siedziała jak posąg, nie dowierzając chyba w to, co się stało. Lico dziewczyny nabrało kolorków, co jeszcze bardziej rozbawiło Darię. Znów zerknęła na Wiki – siedziała z rozdziawioną buzią i patrzyła na przyjaciółkę z bardzo oryginalną miną.

– Patrz, zaraz odleci – rozradowała się Daria. – Ale ty nie odlatuj. – Szturchnęła Klarę, która jakby wciąż przetrawiała wybryk koleżanki, bo ani drgnęła. – Masz zajebiste usta, przerzucam się na kobiety – pochwaliła i dopiero teraz odpaliła papierosa.

 

– Kur... nawet zajarać nie dadzą – warknęła Daria, zauważywszy Ninę trzymającą przy uchu telefon. – Zbijamy, bo zaraz będzie cyrk, a ja sama jestem bez szans – dodała, dopaliła na szybkiego i dziarsko skierowała się w stronę bramy.

– Już idziesz? – zapytała zdziwiona blondynka, widząc, że Daria nie zamierza wchodzić do budynku szkoły. Słyszalna była obawa w jej głosie.

– A co mnie tu trzyma? Cisnę z tego chlewu, tylko muszę jeszcze... Poczekaj tu... albo nie, lepiej chodź ze mną, szmaty nadal siedzą w palarni – odparła Daria, mając przy okazji nadzieję, że nikt nie znalazł i nie ukradł trawy. Z jej dzisiejszym szczęściem wcale by się nie zdziwiła. Po chwili odetchnęła z ulgą, paczuszka leżała tam, gdzie ją zostawiła.

– No co? – syknęła na Bogu ducha winną Klarę, zobaczywszy, że ta gapi się na nią z niemałym zainteresowaniem.

– Nic – mruknęła półgębkiem dziewczyna.

Daria szybko schowała narkotyki i wybrała numer Krzyśka metalowca. Czekała cztery, pięć sygnałów, lecz chłopak nie odbierał.

– No i widzisz? Takie to umawianie się – fuknęła.

Była coraz bardziej rozdrażniona, bo nie dość, że będzie musiała stawić czoła rodzicom, to teraz jeszcze Sylwkowi. I na chuj to wzięłam? – wyrzucała sobie, wiedząc jednocześnie, że odmowa byłaby bardzo trudna, jak nie niemożliwa.

– Boisz się, co będzie w domu – stwierdziła nieśmiało Klara.

– Nie, to nie to... Zresztą, nieważne, olewam – odparła wkurzona Daria. – Co zamierzasz? Bo ja spadam.

– Jadę do domu.

Gdzie jedziesz? Starzy nie będą pytać, czemu tak wcześnie?

– Nie.

– To może do mnie na kawę? – zaproponowała szatynka, mając nadzieję, że gdy wyzna prawdę przy koleżance, matka nie zareaguje tak ostro. A potem niech się dzieje, co chce, najważniejsze, że oświadczenie będzie miała już z głowy.

– Do ciebie? – Klara wpadła w popłoch. – Ja dziś nie mogę.

– Kurde, wczoraj "nie mogę", dzisiaj "nie mogę", to kiedy? Dziś jest bardzo dobra okazja, zwłaszcza, że wychodzimy tak wcześnie z budy. To jak? – naciskała Daria, gdyż właśnie rozbrzmiał dzwonek.

– Innym razem, dobrze? – wykręcała się Klara.

– Innego razu może nie być, jak mnie matka dziś zamorduje, kumasz? – Zachichotała szatynka. – No ale ok, jak chcesz, nie będę naciskać. Szły.

 

– Gdzie ty w ogóle mieszkasz, na której ośce? Jedziesz dwunastką? – Po kilku chwilach ciszy Daria odzyskała głos.

– Tak – wymruczała byle jak Klara, ignorując pierwsze pytanie.

Daria jednak nie dała się spławić i dość chłodno wznowiła wątek:

– Tak się nazywa twoje osiedle? "Tak"? Dziwna nazwa. – Wyszczerzyła zęby.

– Na Mieszka Pierwszego, ok? – fuknęła Klara, aczkolwiek wydawała się zakłopotana.

– To czemu nie jeździsz dychą? Miałabyś bliżej. – Daria nie odpuszczała.

– Nie lubię chodzić z dychy.

Dobra, dobra. – Pomyślała szatynka, ale nie ciągnęła tematu.

Gdy dotarły do przystanku, akurat podjechał autobus. Klara zrobiła dość specyficzną minę, widząc, że koleżanka wsiada za nią do pojazdu. Nie otwierała ust, lecz Daria doskonale wiedziała, czego się boi. Nie rozumiała, dlaczego robi tak wielką tajemnicę z tego, gdzie mieszka, aczkolwiek nie wyciągała już prawdy; nie chciała znęcać się nad dziewczyną. Dowiem się w swoim czasie – pomyślała. Autobus szybko dojechał do osiedla szatynki.

– A może jednak kawa? – Daria ponowiła prośbę, szykując się do wyjścia.

– Sorry, innym razem – bąknęła Klara.

– I po co pytam? Na razie – rzuciła niemiło Daria i po chwili opuściła pojazd.

I czemu nie mam deski? – Przeszło jej nagle przez myśl. Wydedukowała, że dziś mogłaby śledzić koleżankę i zapewne odniosłaby sukces, Mieszka Pierwszego znajdowało się zaledwie dwa przystanki dalej. Pomyślała również, że mogłaby jechać z Klarą pod pretekstem odprowadzenia jej, wiedząc jednak, że dziewczyna chroni jak może swoją prywatność, zrezygnowała. Jeśli chciała zdobyć jej zaufanie, musiała być cierpliwa.

Szła coraz wolniej w stronę swojego wieżowca, nie miała pojęcia, co powie Sylwkowi. Nie było jej winą, że sprzedała tylko jeden gram, lecz mimo wszystko czuła, że będzie musiała się tłumaczyć. A pierdolę, co, pobije mnie? – Burknęła bezgłośnie, nie czując się jednocześnie ani trochę pewnie.

– Daria! – Usłyszała nagle i wróciła do żywych.

Przez rozmyślania nie zauważyła nawet, że jest już prawie na miejscu. Niechętnie podeszła do ławeczki. Stres się nasilił, gdy zobaczyła, że prócz Joja siedzi na niej nie jeden, nie dwóch, a czterech podejrzanych typów.

– Udajesz, że mnie nie słyszysz czy masz wadę słuchu? Krzyczę już trzeci raz – wyjechał oschle Sylwek, uśmiechając się złośliwie.

– Sorry, zamyśliłam się – odparła Daria.

Obleciał ją strach, głos chłopaka był bardzo nieprzyjazny.

– A o czym to tak myślisz?

– Sama nie wiem – mruknęła dziewczyna, starając się brzmieć naturalnie.

– Jak interesy?

– Lipa, nikogo w budzie, zgoniłam tylko sztukę – wyjaśniła płochliwe Daria, prosząc losu, aby się nie wściekł.

Chłopak był dobrze znany ze swojego bandyckiego zachowania, nie zdziwiłaby się więc, gdyby zaraz dał jej po twarzy. Jego i jego kolegów stać było na wszystko.

– Luz, tego się nie da tak raz, dwa – rzekł Sylwek i po Darii spłynęła nieopisana ulga.

– Ale... – bąknęła szatynka i się zacięła.

– Nawijasz. – Jojo jeszcze szerzej wygiął usta.

– Muszę ci to oddać, bo już się nie uczę – wyjaśniła dziewczyna na jednym tchu.

– Jak to? – Zdziwił się chłopak.

– Wywalili mnie, narobiłam cyrku.

– Wywalili? To grubo. I co, nie chcesz popytać znajomków? Zarobisz – namawiał Sylwek.

Nie było nacisku w jego głosie, niemniej jednak Daria nie czuła się komfortowo, uczestnicząc w tej dyskusji.

– Może na razie odpuszczę. Będę miała ładną sesję u starych, więc lepiej, żebym nie niosła tego do domu. Jeszcze większy przypał nie jest mi raczej potrzebny – stwierdziła dziewczyna.

– Dobra, luz, ale jak coś, wiesz, gdzie mnie szukać. Starszy poszumią i zaraz im przejdzie, więc przemyśl sprawę.

– Jasne – przytaknęła Daria, oddała chłopakowi narkotyki i pieniądze, i już chciała uciekać.

– Gdzie? – Przytrzymał ją. – Chyba jesteś za wcześnie, to może piwo? – Wskazał wypełnioną po brzegi puszkami reklamówkę.

– Nie dziś. Muszę stawić czoła rodzince, a poalkoholowy chuch raczej mi w tym nie pomoże – odparła z uśmiechem Daria.

Widząc, że rozmowa idzie dość gładko, trochę się rozluźniła.

– Ale po pijaku będzie łatwiej, zlejesz wywody matki. – Zaśmiał się chłopak. – Poza tym nie wyglądasz mi na laskę, która trzęsie się przed starymi, więc? No dawaj, po jednym – nalegał.

Daria miała dość. Wiedząc, co ją czeka, nie chciała pić, lecz trudno jej było przeciwstawić się chłopakowi. Gdy chciała postawić na swoim, umiała być asertywna, jednak przy Sylwku jej pewność siebie zawsze znikała. Wzrok miał neutralny, aczkolwiek w mniemaniu Darii był zimny i groźny, przez co szybko się pogubiła i nie wiedziała, jak się wykręcić i zniknąć.

– Dobra, ale tylko po jednym. – Ustąpiła w końcu i zaraz otrzymała zimny trunek.

– Siądźmy – rzekł Jojo i posadził tyłek na ławce.

Nastolatka zmuszona była przyjąć propozycję, choć nie uśmiechało jej się siedzenie z nieznajomymi, notabene, wyglądającymi jak spod ciemnej gwiazdy chłopakami. Pierwszy raz widziała ich na oczy i miała złe przeczucia.

– Ej, a możemy iść za murek? Nie chcę wpierdolić się na matkę – poprosiła nagle.

Sylwek przystanął na prośbę i ku wielkiej uciesze szatynki, po chwili skryli się za zniszczoną ceglaną ścianą, pozostałością po... nie wiadomo, czym. Nastolatka była już niewidoczna postronnym osobom, aczkolwiek wcale nie czuła się lepiej; Jojo czasem ją przerażał. Nie śpieszyło jej się do domu, a z drugiej nie chciała siedzieć z chłopakiem i odpowiadać na niewygodne pytania. Była już kłębkiem nerwów.

– Siądźmy – powtórzył Sylwek, machnąwszy głową w kierunku stojących za murkiem palet i zaraz posadził tyłek.

Daria nieśmiało przysiadła obok, chłopak był zdecydowanie za blisko.

– No to chwal się, co nawywijałaś. Z budy nie wywalają za byle gówno, więc jestem ciekaw, co z ciebie za ziółko – rzekł Jojo, przenikając szatynkę wzrokiem.

Nie czuła się swobodnie, nie dała rady na dłuższą metę patrzeć mu w oczy. Sylwek był osobą nieodgadnioną, jego zachowanie potrafiło zmieniać się jak w kalejdoskopie. Dziewczyna nieraz była świadkiem łagodności i dobrego nastroju chłopaka, który kilka chwil później potrafił wstać i dać komuś po zębach. Czuła się dziwnie, aczkolwiek uznała, że gdy pochwali się swoimi wybrykami, zyska u niego szacunek i nie będzie docinał jej bez powodu.

– Boisz się ze mną gadać? – zapytał nagle Sylwek, widząc, że nastolatka uciekła gdzieś myślami.

Daria osłupiała i natychmiast zrobiło jej się głupio. Przecież przed chwilą starała się przypodobać chłopakowi, a teraz zachowuje się jak dzikus? Idiotka. – Szybko zrozumiała swój błąd.

– A nic takiego, broniłam koleżanki i trochę przegięłam – wystękała.

– Nic mi to nie mówi – kontynuował chłopak, jego wścibskość zaczynała coraz bardziej denerwować dziewczynę.

– Zdjęłam koszulkę na lekcji i zaprezentowałam balet – wyjaśniła Daria, mając nadzieję, że na tym spowiedź się zakończy.

– I za to cię wyjebali? Ja bym zrozumiał, gdybyś pokazała cycki... – podsumował bezczelnie Jojo, chichocząc.

– Mało brakowało – rzuciła twardo Daria, starając się pokazać, że przytyk nie zrobił na niej absolutnie żadnego wrażenia.

Czuła się coraz bardziej wyobcowana, wkurzając się jednocześnie, że chłopak zaproponował piwo, żeby jej potem podokuczać, pokazać swoją wyższość i że: "co to nie on".

– Skejcie, wyluzuj, świruję. – Zaśmiał się Sylwek, widząc zabiedzoną minę nowej znajomej.

– Właśnie widzę – prychnęła szatynka.

– Ile masz lat? – Chłopak wreszcie zmienił temat.

– Osiemnaście.

– Chodzisz do liceum?

– Chodziłam – burknęła ironicznie Daria.

– I wyjebali cię przed maturą? Dziwne. To chyba niezły pokaz dałaś.

– Dobra, skończmy już ten temat, ok? – rzuciła cierpko dziewczyna, której cierpliwość właśnie się wyczerpała. Nie wytrzymała, wiedziała, że jak w końcu odpowiednio nie zareaguje, ta szopka nigdy się nie skończy.

– Laska, wyluzuj, chciałem się tylko czegoś o tobie dowiedzieć. Bujasz się po ośce, wyglądasz na luzaka, chcę się przekonać, czy luzakiem jesteś – rzucił Jojo, nieustannie szczerząc zęby.

– Tak, i ten luz teraz bokiem mi wychodzi – stwierdziła Daria, chcąc skierować rozmowę na bardziej przyjazne tory.

– Zapalimy? – Sylwek wyjął z kieszeni skręta.

– Nie, mówiłam ci przecież...

– Oj tam, jeszcze nie ma dwunastej, wywietrzejesz – namawiał chłopak.

– Nie, poza tym muszę już iść.

– Iść? Nie wypiłaś piwa.

– Właśnie wypiłam – zripostowała kąśliwie Daria, odrzucając na bok pustą puszkę.

Sylwek głośno się roześmiał.

– No, to rozumiem. Jednak umiesz wyluzować... pyskować też – pochwalił rozbawiony.

– Sylwek, ja naprawdę muszę iść, chcę mieć już za sobą tę masakrę, która czeka mnie w domu – tłumaczyła się nastolatka. – Możemy się ustawić później, a jak mnie zablokują, to najwyżej jutro... jak mnie jakimś cudem odblokują – skłamała z udawaną radością, chcąc już zakończyć to dziwne spotkanie.

– No dobra, to spierdalaj, skoro musisz. I nie daj się tam zgładzić. Nara – rzekł ku uciesze Darii chłopak, odpalił skręta i poszedł sobie do kolegów.

No ja pierdolę, co za typ. – Fuknęła do siebie dziewczyna i także podniosła się z miejsca.

Wręcz czuła pod skórą, jak zbliża się jej koniec.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    Przeczytałam...
  • ZielonoMi 7 miesięcy temu
    Ciszy mnie to.
  • Margerita 5 miesięcy temu
    Ale jaja oj Daria, Daria przed Maturą tak rozrabiać no nieźle skoro się na lekcji rozbierała to pewnie myślała że jest syreną 😆
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania