Poprzednie częściNierealne marzenia - Prolog

Nierealne marzenia - Rozdział 4

Od razu po rozmowie z rodzicami pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju.Pozwoliłam, żeby łzy lały się strumieniami na poduszkę.Nie mogłam tego pojąć.Co z tego, że to było dawno(chociaż czułam się jakby to było wczoraj), co z tego, że nic nie pamiętam.To się stało.Zrobili mi to.Nie mogłam patrzeć w lustro.Bałam się iść do łazienki czy przebrać się, ponieważ nie mogłam znieść widoku mojego ciała.Cały czas wyobrażam sobie jak bym się wtedy czuła gdybym nie zemdlała.Chciałam natychmiast przestać o tym myśleć, ale nie mogłam.Mama próbowała mnie uspokajać ale ja tylko krzyczałam na nią żeby wyszła.Czułam się wstrętnie.Boję się co będzie przed lekcją W-Fu gdy będę musiała się przebrać.Obiecałam sobie, że będę silna.Muszę być.Poddają się tylko słabi.Pamiętam cytat który napisała mi moja dawna przyjaciółka na piórniku w gimnazjum gdy płakałam.Wstałam z łóżka i podeszłam do szafki.Wyciągnęłam różowo-czarny piórnik na którym widniał napis napisany markerem:

,,Ludzie nie płaczą, bo są słabi.Płaczą, bo byli silni zbyt długo".

Był to mój ulubiony cytat.Była to moja jedyna przyjaciółka.Pomogła mi po tym co się wydarzyło...Od tamtej chwili nie zawierałam chętnie przyjaźni.Chciałam się odciąć.Rzuciłam piórnikiem o ścianę, a z oczu polały się kolejne strumienie.Zaczęłam głośno szlochać.Rodzice nie muszą tego słuchać.Niech chociaż oni będą szczęśliwi.Wzięłam kurtkę i wybiegłam z pokoju.

-Izzy, gdzie idziesz?-Spytała zatroskana mama.-Coś się stało?-Że co?! Jeszcze się pyta?! Nie odpowiadając wyszłam z domu.Pobiegłam w stronę parku i usiadłam przy pierwszym lepszym drzewie.Niebo było szare, zbliżała się burza.Lubiłam deszcz, to trochę jakby chmury płakały.Czułam się wtedy jakbym nie była sama, jakby ktoś przeżywał to co ja.To już nie chodziło o to, że rodzice mi nie powiedzieli.Chodziło o to, że wszystko się powtarza.Znowu czuję się nikim.Ludzie w gimnazjum uważali, że użalam się nad sobą.Moi rodzice także.Wszyscy uważali mnie za gówniarę która sobie coś wymyśliła.A teraz to wracało.Powoli.Nie chciałam przeżywać tego jeszcze raz, ale wiedziałam, że nie mogę zostawić mamy.Ona sobie nie poradzi.Od lat mój dziadek bił mamę i czasami mnie.Tata o niczym nie wiedział.Mama uważała, że nie to są sprawy jej i jej taty.On już nie był moim dziadkiem.Nie chciałam się z nim widywać.Dla mnie był nikim.Tak jak ja jestem nikim dla mojego ojca.Niby się o mnie martwi, a tak naprawdę chce tylko żebym skończyła szkołę i potem zarabiała pieniądze które on wyda na narkotyki czy inne świństwa.Nie mogłam na niego patrzeć.

 

LOGAN

Szedłem ścieżką w pobliskim parku gdy nagle usłyszałem płacz.Dziewczyny.Krążyłem po parku szukając źródła dźwięku.W końcu znalazłem zapłakaną Isabelle na ławce.Podszedłem i usiadłem obok.Dziewczyna usłyszała jak siadałem, bo podniosła wzrok.Spojrzała na mnie zdziwiona.

-Co ty tu robisz?-Spytała dalej szlochając.

-Zobaczyłem jak płaczesz i postanowiłem dowiedzieć się co się stało i czy mogę ci jakoś pomóc.-Odpowiedziałem spokojnie.

-Wszystko jest w porządku, nie potrzebuję twojej pomocy.-Powiedziała szorstko choć było słychać w jej głosie smutek i rozpacz.

-Gdyby wszystko było w porządku nie siedziałabyś i nie płakała w parku.Zaraz będzie padało.

-Nie obchodzi mnie deszcz.Wszystko się wali.Wszystko się powtarza.Ja nie chcę tak żyć!-Ostatnie zdanie wykrzyczała.

-Powiesz mi o co chodzi?-Spytałem nie pewny co odpowie.

-Nie będę cię dołować moim życiem.Nie jestem nic warta.Nie wiem w ogóle po co mama mnie urodziła.Nic ją nie obchodzę.-Zaczęła jeszcze bardziej płakać.Położyłem rękę na jej ramieniu.Dziewczyna mocno się do mnie przytuliła.

-Wszystko się ułoży.Dasz radę.

-Nic się nie ułoży!Nigdy...Zawsze będę musiała przez to przechodzić.Drugi raz i kolejny...Nigdy to się nie skończy.

-Proszę, powiedz mi o co chodzi.-Zaprzeczyła ruchem głowy.-Jak mam ci pomóc, skoro nie wiem o co chodzi? Nie lubię patrzeć jak płaczesz.To okropny widok.

-Pierwszy raz widzisz jak płaczę.

-Tak ale i tak tego nie lubię.Wolę jak się uśmiechasz.Wszystko będzie dobrze, obiecuję.

-Możesz coś dla mnie zrobić?-Spytała.

-Oczywiście.-Odpowiedziałem natychmiast.

-Nie obiecuj czegoś, co nigdy się nie stanie.Moje życie jest skończone,

-Izzy nie mów tak! Jesteś piękna i młoda.Nie możesz odpuścić gdy już prawie jesteś na mecie.Chodź pójdziemy do mnie, musisz ochłonąć,Zaraz będzie padać.-Jak na zawołanie pojawił się deszcz.Błyskawicznie zdjąłem kurtkę i nałożyłem Isabelle na plecy.

 

ISABELLE

Gdy zaczęło padać, Logan zdjął kurtkę i mi ją założył.Miałam swoją ale byłam mu wdzięczna za chodź odrobinę ciepła które od niego otrzymałam.To, że ze mną porozmawiał wiele dla mnie znaczyło.Po chwili wziął mnie za rękę i pociągnął w nieznaną mi stronę.

-Dokąd biegniemy?-Spytałam.Mój głos zadrżał.Nie było mi zimno ale moje serce ledwo co wytrzymywało.-Nie znam okolicy, nie będę wiedziała jak wrócić do domu!

-Spokojnie kopciuszku, odprowadzę cię.-Odpowiedział z uśmiechem.-A teraz idziemy do...No zobaczysz.

Serio?! Akurat teraz zebrało mu się na robienie mi niespodzianek?! Co za głupek...

Po 5 minutach Logan zatrzymał się przed lodziarnią.Na drzwiach wisiała kartka z napisem ,,ZAMKNIĘTE" ale on i tak otworzył je otworzył i wszedł do środka.

-Na co czekasz kopciuszku?-Spytał.Podążyłam za nim.W środku było ciepło, czułam zapach gofrów.Ściany były błękitne a sufit biały.Za ladą stała jakaś dziewczyna ubrana w niebieską bluzkę i fartuszek.Na głowie miała czapkę z logo lodziarni.Logan podszedł do niej i coś powiedział nie mogłam usłyszeć co.

 

LOGAN

Wszedłem do lodziarni i odwróciłem się w stronę mojej towarzyszki.-Na co czekasz kopciuszku?-Spytałem.Chciałem, żeby zapomniała o tym wszystkim co ją martwiło, ale nadal ciężko mi było patrzeć na czerwone oczy i rozmyty makijaż.Isabelle weszła za mną do środka.Jak zwykle było czuć gofry. Kristen stała za ladą i liczyła pieniądze.Podszedłem do niej a ona podniosła na mnie wzrok.

-Logan? Zamknięte jest.-Powiedziała zdziwiona, że mnie tu zastała.

-Wiem, ale naszej koleżance przydałaby się impreza dzisiaj wieczorem.

-I chcesz żebym namówiła właścicielkę, by pozwoliła ci ją zrobić tutaj?

-Dokładnie.-Pokręciła głową.-Krist no proszę... Przecież mamy jej pilnować?-Powiedziałem szeptem.Chwilę się wahała.

-Dobra, zgoda.

-Wiesz, że jesteś najlepszą byłą na świecie?

-Tak, wiem...

-Mam jeszcze jedną prośbę...

-Wiedziałam, ze to nie wszystko.Czego jeszcze chcesz?

-Yyy...Mogłabyś pomóc Izzy się ogarnąć?-Kristen spojrzała na dziewczynę.Siedziała na jednym z krzeseł i wpatrywała się w nas.

-Dobra, masz szczęście, że już z nią wcześniej gadałam.

-Co?! Gadałaś z Isabelle?! Kiedy?

-W bibliotece.Spokojnie nie byłam aż taka wredna jak zwykle.

-Mam nadzieję.-Odwróciłem się i podszedłem do dziewczyny.-Hej Izzy, wieczorem jest tu impreza...Chciałabyś pójść ze mną?Myślę, że przydałoby ci się trochę muzyki i tańca.-Spojrzała na mnie tymi swoimi błyszczącymi oczami.Były pełne łez.

-Sama nie wiem...To nie są moje klimaty.

-No proszę...Izzy... Nie daj się namawiać.

-OK. ale nie obiecuję, że zostanę długo.

-Nie ma sprawy.Ważne, że będziesz.

-Ale chwila.Ja nie mam w co się ubrać! Nie chcę na razie wracać do domu...

-To też załatwiłem. Kristen ci pomoże.-Wskazałem na koleżankę. Krist podeszła do nas i podała Isabelle rękę.

-Chodź, ogarniemy cię trochę.-Powiedziała z zachętą.Dziewczyna podała jej rękę i razem ruszyły na zaplecze.

 

ISABELLE

-Tędy.-Kierowała mnie Kristen. Na zapleczu prawie niczego nie było.Tylko biały fotel i schody.-Na górze jest mój pokój.

-Mieszkasz tutaj?-Spytałam zdziwiona.

-Tak, moi rodzice kupili tę lodziarnię i powiedzieli, że kiedyś będę właścicielką.

-Gdzie są teraz twoi rodzice?

-Nie żyją.-Uśmiech zniknął z jej twarzy.

-Przykro mi.

-Nie ważne.Chodźmy już bo po twoim stroju i fryzurze stwierdzam, że mamy dużo pracy.-Weszłyśmy po schodach i skierowałyśmy się do jednego z dwóch pokoi.Pokój Kristen był dość spory ale nie za duży.Ściany były jasnoróżowe, na podłodze leżał biały dywan a pod oknem stała brązowa komoda.Moja koleżanka podeszła do komody i ją otworzyła.

-Powinnam mieć tu tą zieloną sukienkę...-Grzebała zawzięcie.

-Słuchaj, nie musisz tego robić.-Zaczynałam mieć wątpliwości co do tej imprezy.To nie były moje klimaty.W każdym razie nie były odkąd postanowiłam się zmienić.-Ja...Chyba jednak nie chcę iść na tę imprezę...

-Daj spokój!! Będzie fajnie.Te imprezy są spoko.Poza tym Logan będzie.

-A co ma Logan do mojego samopoczucia?-Trochę miał.Przy nim czułam się troszeczkę lepiej.Tylko troszeczkę. Krist przewróciła oczami.

-Błagam cię Isabelle... Widać, że mu się podobasz.-Niemożliwe...Nie mogę mu się podobać.Wystarczy, że on mi się podoba.To, że ja mu też wcale nie pomaga mi zapomnieć o tym wszystkim.

-Nie...Niemożliwe...

-Serio?! Myślisz, że on robi coś takiego dla każdej dziewczyny?! Przyprowadził cię tu.Organizuje specjalnie dla ciebie imprezę.Kazał MI pomóc ci się przygotować.Prawdopodobnie zostawi swoich kumpli i będzie z tobą przez cały wieczór. Ty tego nie widzisz?!

-Naprawdę zrobi to wszystko dla mnie?-Byłam naprawdę zdziwiona.Logan i coś takiego?Kristen wygrzebała z komody jasnozieloną sukienkę do kolan i podała mi ją.

-Zakładaj.

-A czy ty... No wiesz...Martha i Sophi mówiły, że ty i Logan...

-Czy jestem zazdrosna?-Skinęłam głową.-Może troszkę.Ale to była pomyłka.Nie pasujemy do siebie.

-A uważasz, że my do siebie pasujemy?

-Nie wiem, może... Zobaczymy.A teraz jeżeli nie masz nic przeciwko zostawiam cię tutaj na jakieś pół godziny.Muszę pomóc w przygotowaniach.-Podała mi Iphone'a i słuchawki.-Możesz posłuchać muzyki czy coś.

-Może też pomogę?-Zaproponowałam.Zaprzeczyła głową.

-Jeżeli znam życie Logan wymyślił, że ma to być dla ciebie impreza niespodzianka.

-Czy... Dla ciebie też robił imprezy?

-Na szczęście nie.Ja wolę jak chłopcy robią dla mnie inne rzeczy.

-Na przykład?

-Może kiedyś ci to zdradzę.-Mrugnęła do mnie i wyszła.

 

KRISTEN

Zeszłam na dół z powrotem do lodziarni.Logana nie było.Na ladzie leżał list.Rozwinęłam kartkę:

 

Krist pojechałem po chłopaków i jedziemy załatwić pizze.Mam nadzieję, że masz jakieś dekoracje? Proszę zajmij się Izzy, bardzo mi na tym zależy :)

Jesteś wspaniała

Logan

 

Prychnęłam i wyrzuciłam list do kosza.Nie dość, że musiałam niańczyć kolejną laskę którą chciał zaliczyć, to w dodatku miałam załatwić dekoracje na imprezę dla niej! No dobra... Polubiłam Isabelle.Była spoko.A Logan chyba się zaangażował... Nareszcie! W końcu znajdzie sobie jakąś normalną laskę(prócz mnie), bo zawsze wybierał sobie takie, że ręce opadają.

Wyciągnęłam z kieszeni mój telefon i wybrałam numer Logana.Odebrał po dwóch sygnałach:

-Halo?

-Logan?Słuchaj, mam dekoracje ale przydałyby się balony...Spytam się Isabelle jaki jest jej ulubiony kolor i napisze ci jakie mają być te balony.

-Super pomysł! Dzięki, że mi pomagasz. Jesteś wielka.

-Tak, tak wiem...Kogo mam zaprosić?

-Nie wiem...Kogo chcesz.Tylko żadnych zboczeńców!

-W porządku.Do zobaczenia później!!-Rozłączyłam się i położyłam telefon na ladzie.

 

ISABELLE

Podłączyłam słuchawki do Iphone'a i usiadłam na łóżku Kristen. Miała chyba z milion piosenek.W końcu zdecydowałam się włączyć pierwszą lepszą.Posłuchałam trochę muzyki a potem wzięłam sukienkę i się przebrałam.Po chwili do pokoju wróciła Kristen.

-Mam pytanie, jaki jest twój ulubiony kolor?-Spytała.Chwilę się zastanowiłam...

-Jasny fioletowy.-Odpowiedziałam w końcu.

-OK.-Wyszła i zamknęła za sobą drzwi.Po co chciała wiedzieć jaki jest mój ulubiony kolor?Trochę to dziwne...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • muuunie 21.06.2016
    Super. Fajne jest to, że piszesz z kilku perspektyw. Tylko powinien być odstęp po kropce
    Daję 5 i czekam ^^
  • Teska 01.07.2016
    Super piszesz ! Czekam na więcej.
  • anonimowa kasia 01.07.2016
    dostajesz 5 ode mnie bo to jest ekstra

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania