Nieśmiała cz 13
- Skąd masz mój numer?- zapytałam nie siląc się na przyjazny ton głosu.
- Ptaszek mi wyćwierkał- w jego głosie dało się słyszeć śmiech, zwyczajnie się ze mną drażnił.
- A więc ptaszek zasłużył by ktoś ukręcił mu łepek- zgrzytnęłam zębami.
W myślach przeanalizowałam całą listę znajomych osób, obecnych na wczorajszym meczu, i nadal
nie miałam pojęcia kto mógł to zrobić. Tymczasem głos w słuchawce wydawał się kusić.
- Jeśli się zemną umówisz może zdradzę Ci kto był tak uprzejmy, Aniu.
Po prostu bajecznie, moje imię też ktoś mu wygadał. Przez chwilę zdrowy rozsądek, i ciekawość walczyły
o prym, i jak to zwykle bywa ciekawość wygrała. Szybko obliczyłam czas niezbędny by wziąć prysznic,
przebrać się, i umalować. Nie miałam zamiaru jakoś specjalnie się odstawiać, ot na tyle tylko; by
wyglądem z grubsza przypominać człowieka.
- Za godzinę, pod halą OSIR, odpowiada?- zapytałam gramoląc się z podłogi, i nie czekając na odpowiedz
trzasnęłam słuchawką.
Do wyjścia gotowa byłam w niespełna czterdzieści minut, pozostały czas poświęciłam na poinformowanie
siostry. Moja decyzja , że spotkam się z ochroniarzem wcale nie przypadła jej do gustu.
Gdy dotarłam na miejsce, chłopak już czekał, stojąc w aroganckiej pozie, oparty o ścianę, z założonymi
rękami. Czarna koszulka na ramiączkach uwydatniała pokażne mięśnie, i wytatuowaną na nich różę w pełnym rozkwicie.
- Fajny tatuaż, z gumy do żucia?- wypaliłam zamiast powitania.
Uznałam że najlepszym sposobem by go jakoś zniechęcić będzie złośliwość, i arogancja. Żaden facet nie
umówi się po raz drugi z dziewczyną, w której towarzystwie czuje się nieswojo. Ku mojemu rozczarowaniu
zamiast się obrazić, uśmiechnął się szeroko.
- Witaj złośnico- odkleił się od ściany, i podszedł próbując pocałować mnie w policzek na powitanie.
- Rodzice rozważali czy nie dać mi na imię Kasia.
Przez chwilę gapił się, usiłując wpasować gdzieś tą moją wypowiedz.
- No wiesz, z Poskromienia złośnicy- zlitowałam się- To taka sztuka Szekspira.
Jego wyraz twarzy świadczył dobitnie o tym że nadal nie rozumie. To że nie znał mojej ukochanej sztuki,
skreślało go definitywnie.
- Więc jak, idziemy na kawę?- zapytał zmieniając temat.
Nadal się uśmiechając pokręciłam głową.
- Twój telefon podniósł mi już ciśnienie, wydaje mi się że spacer wystarczy.
Komentarze (17)
JP
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania