Niewinne pocałunki
W miarę upływu czasu nawiedzają mnie duchy z przeszłości i wypełniają pustkę, w której niegdyś gościła radość i nadzieja. Prawda, są to piękne, niezapomniane chwile, ale nie pomagają utrzymać się na kursie, ani wykorzystać resztki sił, które mam jeszcze w sobie, by dotrzeć do nieznanej przyszłości. Powtarzam duchom, żeby wróciły na swoje miejsce, ale nie słuchają, nie chcą zostawić mnie w spokoju. Siadam wtedy do komputera i piszę o tym, co się działo dawno temu. Ufam, że pisanie pozwoli mi zapomnieć, lecz wspomnienia stają się żywsze i intensywniejsze niż przedtem. Chyba głęboko w sercu pragnę, żeby takie były. Czyż nie o to chodzi duchom — aby zawładnąć naszym życiem?
Był środek zimy, całkiem ciepły i słoneczny. Minęły zaledwie dwa miesiące odkąd wylądowałem na lotnisku Kingsford-Smith z całym dobytkiem spakowanym w jednej torbie i dwudziestoma nowozelandzkimi dolarami w kieszeni znoszonych dżinsów. Zatrzymałem się na dalekim przedmieściu u kuzyna, który skusił mnie ofertą pracy, lecz oferta prędko się okazała fałszywą obietnicą. Na szczęście zdołałem wkrótce znaleźć robotę w niedużej firmie produkującej światłowody i sprzęt komunikacyjny. Zarobek, choć niewielki, pokrywał kwotę płaconą kuzynowi za pokój i śniadanie, a resztę pieniędzy wpłacałem na konto bankowe. Zostawałem w pracy po godzinach, dzięki czemu stan konta rósł systematycznie. Co tydzień drukowałem wyciąg bankowy na małej, błyszczącej kartce, budzącej zadowolenie w moich oczach. Wciąż miałem dużo wolnego czasu i włóczyłem się po okolicy. Dni wydawały się zbyt długie i żeby je na czymś spożytkować, złożyłem podanie o dodatkową pracę w supermarkecie w czwartkowe popołudnia i weekendy. Stanowiska ekspedientów i menedżerów układających towar na półkach były obsadzone tymczasowo przez uczennice i studentki z miejscowych szkół, ale potrzebowali młodego, silnego faceta, który dałby radę dźwigać ciężkie ładunki z furgonetek i ciężarówek. To była najszybciej zatwierdzona i najłatwiejsza praca, jaką kiedykolwiek wykonywałem, a do tego płacili mi gotówką w grubej, zapieczętowanej kopercie, co do jednego centa.
Nadszedł zatem dzień nie tylko pogodny, ale także dzień wypłaty. Otworzyłem kopertę i wrzuciłem do bankomatu wszystkie banknoty, a za drobniaki kupiłem sześć butelek Victoria Bitter. To były dobre czasy, kiedy można było pić piwo idąc ulicą, nie ściągając baczności stróży porządku, lecz na wszelki wypadek owijali w sklepie butelki szarym papierem, aby wierni i inne bezgrzeszne istoty nie narzekały, że ktoś spożywa alkohol w miejscu publicznym, chociaż cóż innego u diabła spracowany człowiek może robić w sobotnie popołudnie?
Wracać do domu kuzyna nie miałem ochoty, wobec tego poszedłem na stację i wsiadłem do piętrowego pociągu jadącego w kierunku centrum. Gdy tylko pociąg ruszył, zauważyłem atrakcyjną dziewczynę siedzącą po przeciwnej stronie. Nie zwróciła na mnie uwagi, gdyż była pochłonięta wyglądaniem przez okno. Pociąg zwalniał na zakrętach, omijając liczne zatoczki i pagórki stworzone przez naturę, aby najbogatsi z bogatych mogli tam budować rezydencje swoich marzeń. Przejechaliśmy tunelem na drugą stronę wzgórza, gdzie pociąg miał następny przystanek. Dziewczyna i osoba siedząca obok niej wstały z miejsca i wyszły na peron. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale tuż po sygnale do odjazdu moje ciało zmieniło nagle pozycję i przeskoczyło przez wąską szczelinę w drzwiach, zamykającą się za dwiema kobietami. Dziewczyna i towarzysząca jej niewiasta, chyba jej matka, oddaliły się bezzwłocznie, jakby dobrze znały to miejsce. Przeczytałem nazwę przystanku na tablicy — kilka razy, żeby dobrze ją zapamiętać.
Z peronu prowadziły dwa wyjścia: jedno schodami na wiadukt nad torami i ulicę, wzdłuż której stały jednakowe bloki z czerwonej cegły; drugie z boku, brzegiem wąskiej doliny opadającej ku zatoce. W tym kierunku wypadło mi iść. Pośrodku doliny zawieszono kładkę, żeby skrócić drogę przechodzącym. To na tej kładce postanowiłem wyminąć dziewczynę, która przystanęła na chwilę, aby dać odpocząć starszej pani. Przechodząc obok niej, nie wytrzymałem i rzuciłem jej przelotne spojrzenie. Była naprawdę piękna. Piękniejszej kobiety nie mogłem sobie wyobrazić. Miała wyjątkowo zgrabne nogi, a smukłość łydek oceniłem idąc z tyłu, ale nim zdążyłem upaść z zachwytu, coś bardziej nieoczekiwanego powaliło mnie na ziemię — mówiła moim językiem! Nie byłem dla niej obcy. Mógłbym zagadać do niej: „Cześć, jak dobrze spotkać rodaka na drugim końcu świata. Proszę, wskaż mi drogę do lunaparku. Widzisz, straciłem orientację w tym labiryncie ulic”. A ona na to: „Czemu nie? Chętnie ci pomogę, a może nawet pokażę gdzie chodzimy na dobrą kawę, jeśli nie masz nic przeciwko temu” i zrobi to z uśmiechem na twarzy, bez niemiłych uprzedzeń, jakie żywimy wobec ludzi, z którymi nic nas nie łączy. Jej polski był dobry, zbyt dobry, by się nauczyć za granicą, chyba że mówiła w domu językiem swoich rodziców. Tyle się domyśliłem, ale wolałem milczeć. Lepiej pozostać anonimowym przechodniem, przynajmniej na razie. Wiedziałem teraz o niej więcej niż ona wiedziała o mnie i zamierzałem wykorzystać tę wiedzę na swoją korzyść.
Szedłem za nimi w nie budzącym podejrzeń dystansie prawie do końca półwyspu. Cały teren był luźno zabudowany willami na dużych działkach. Nie zauważyłem żadnych sklepów, biur ani budynków przemysłowych. Miejsce wyglądało na osiedle mieszkaniowe dla ludzi, którzy preferują wygodne życie i prywatność. Patrzyłem, jak dziewczyna i jej matka znikają w wejściu do jednego z domów. Była to okazała posiadłość z przestronną werandą i podwójnym garażem, otoczona dobrze utrzymanym ogrodem — sama działka warta milion. Znałem ceny z broszur, które przeglądałem nieraz w agencjach nieruchomości. Tylko zamożna rodzina mogła sobie pozwolić na taką majętność, chyba że kupili ją dawno temu, kiedy ziemia była tania jak barszcz w proszku. Zawróciłem tą samą drogą i po krótkim marszu natrafiłem na ścieżkę wiodącą do małego parku oddzielającego jezdnię od plaży. Usiadłam na drewnianej ławce i patrzyłem na taflę wody. Za wodą niosącą po powierzchni kilka łodzi o zwiniętych żaglach, wynurzał się podobny, nieco mniejszy cypel. W wodzie po lewej stronie odbijało się zachodzące słońce. Jedynym szczegółem psującym znakomity widok był zardzewiały zbiornik paliwa na przeciwległym brzegu. Dobrze, że szpetotę maskowała choć częściowo bujna zieleń otoczenia. Otworzyłem plecak i wyjąłem butelkę wciąż zimnego piwa. Odkręciłem kapsel i pociągnąłem solidny łyk, potem jeszcze jeden. Wtedy pomyślałem o dziewczynie. Przynajmniej wiem, gdzie mieszka i znów mogę ją tu spotkać.
Odtąd przyjeżdżałem do parku każdej soboty, mniej więcej o tej samej porze. Kupowałem sześć butelek piwa koło stacji, lecz nigdy nie wypijałem więcej niż dwie i resztę zawoziłem do domu. Park był rzadko odwiedzany; nawet mój kuzyn nie wiedział o jego istnieniu. Początkowo wydawało mi się to dziwne, ale później ustaliłem przyczynę — miejsce leżało na uboczu i nie wypadało nikomu po drodze, a mieszkający tu ludzie woleli siedzieć w domach, albo jeździć gdzieś dalej.
O urodziwej dziewczynie byłbym już zapomniał, gdyby nie przyszła do tego samego parku z koleżanką. Usiadły na ławce za moim plecami, poza zasięgiem mojego wzroku, dlatego zszedłem na dół, a stamtąd chyłkiem wzdłuż płotu wdrapałem się na górę, między drzewa, skąd mogłem je swobodnie obserwować. Zima już dawno minęła. Słońce przybrało na sile, a powietrze było coraz bardziej wilgotne. W Polsce lub innym kraju o klimacie umiarkowanym, bezlistne gałęzie, odsłoniłyby moją kryjówkę, ale tutaj drzewa zachowują oliwkową zieleń przez cały rok. Dziewczyny siedziały nadal w tym samym miejscu i rozmawiały tak cicho, iż nie mogłem usłyszeć jednego słowa, dopóki nie wybuchły głośnym śmiechem. Wtedy się zorientowałem, że obie mówią bezbłędnie po angielsku. Skoro tak, to ta mieszkająca niedaleko musiała tu dorastać od wczesnego dzieciństwa. Druga dziewczyna była niższa i masywniejsza, a włosy miała rude i krótko przycięte. Nosiła spodnie i brązową skórzaną kurtkę, kontrastującą z obcisłą, zieloną sukienką jej koleżanki. Pochylały się ku sobie, aż dziewczyna o rudych włosach dotknęła dłoni drugiej. Tamta w odpowiedzi położyła głowę na jej ramieniu. Nie widziałem w tym nic zdrożnego: ot, typowo dziewczęce zachowanie. Jeszcze im zazdrościłem, że potrafią wyrażać uczucia w tak intymny, subtelny sposób.
Mniej więcej w tym momencie sprawy zaczęły zmierzać w niespodziewanym kierunku. Ruda pocałowała tę w zielonej sukience, tylko nie był to matczyny pocałunek w policzek lub czoło, ale mocny, głęboki pocałunek w usta, które zwarły się ze sobą dość długo. Kobiety siedziały teraz zwrócone bokiem i przylgnęły do siebie blisko, jakby ich ciała chciały podążyć za grą ust. Patrzyłem na to ze zdumieniem, lecz bez odrazy. Tak szczerze to poczułem ulgę, że była z dziewczyną, ponieważ nie mógłbym znieść, gdyby pozwoliła to samo robić facetowi, bez względu na to, kim on był. Tylko mnie wolno było ją pocałować, ma się rozumieć w wyobraźni. To nie była zdrada, bo jakże mógłbym konkurować z jej przyjaciółką? Nie potrafiłem się postawić na jej miejscu, nie miałem pojęcia, jak to jest być kobietą; wiedziałem tylko co takiego chce mężczyzna i czego od niego oczekują. Widząc z jaką przyjemnością oddaje się pocałunkom, zadawałem sobie pytania: Czy kiedykolwiek kochała się z chłopakiem? Czy kobieta może stracić dziewictwo z inną kobietą? Teraz żałowałem, że nie otworzyłem ust, kiedy zobaczyłem ją za pierwszym razem. Bylibyśmy prawdziwymi przyjaciółmi, którzy nie potrzebują się wdawać w egoistyczne gierki rozgrywane między kobietą i mężczyzną, po to żeby się nawzajem oszukiwać. Mogła wyjawić wszystkie sekrety, bez obawy, że wykorzystam je przeciwko niej. Może co więcej zechciałaby udzielić mi cennych wskazówek, jak zostać lepszym kochankiem.
To był ostatni raz, kiedy ją widziałem. Zaraz po Nowym Roku wyprowadziłem się z domu kuzyna i wynająłem dwupokojowe mieszkanie bliżej centrum. Zamieszkiwałem tam do czasu, kiedy właściciel nie wystawił mieszkania na sprzedaż. Potem przeniosłem się dalej, do zachodniej części miasta. Nigdy więcej nie odwiedziłem parku nad zatoką. Niedawno jechałem autostradą przecinającą to miejsce w pobliżu i coś mi ją przypomniało. Też jest posunięta w latach, prawie tak samo zniszczona czasem jak ja: piękną dawniej twarz pokryły zmarszczki, kasztanowe włosy zabrała siwizna, niebieskie oczy straciły kolor… Zastanawiam się, jakie było jej życie — czy wyszła za mąż, miała dzieci, czy pozostała samotna? Czy wciąż spotyka rudowłosą partnerkę, chodzi z nią do nocnego klubu, czy zawiązała podobną przyjaźń z inną kobietą? Bez względu na to, co się z nią stało, jest częścią mojego życia, małym epizodem wprawdzie, ale takim, którego nigdy nie zapomnę.
Komentarze (115)
A reszta bardzo fajna, szczególnie takie szczegóły jak zachwyt łydkami, albo stracona możliwość zostania lepszym kochankiem ?
Ja pamiętam z czasów rozdawania ulotek nieziemsko piękną, delikatną i smutną Japonkę, wracającą z lekcji szkrzypiec, w czarnym płaszczu. Oczywiście ulotki nigdy nie wzięła.
Pozdrawiam ?
Zbiornik umieściłem celowo, żeby podkreślić piękno krajobrazu. Niegdyś budowali obiekty przemysłowe w najbardziej malowniczych okolicach, zamieniając naturalne piękno krajobrazu w wysypiska azbestu i toksycznych chemikaliów. Po oczyszczeniu takie miejsca są warte teraz miliardy.?
Azjatki o wyjątkowej urodzie należą moim zdaniem do rzadkości, ale jak się trafi to faktycznie powala wyglądem, jak choćby jedna z Filipin, z którą miałem przyjemność studiować. ?
Starsza córka wynajmowała przez kilka lat mieszkanie z queerowymi facetami, a kiedy ją zapytałem, czemu to robi, powiedziała, że darzy ich zaufaniem i nie musi się obawiać, że będą ją nachodzić w nocy. Dzięki niej poznałem kilku i byli to całkiem przyjemni ludzie, wrażliwi i otwarci na rozmaite problemy, nawet się wypytywali o Polskę, co jest rzadkością.
Dziękuję za miły komentarz i przesyłam jako pamiątkę odnośnik do zdjęcia parku i ławeczki, na której siedziałem prawie trzydzieści lat temu: ⛵
https://goo.gl/maps/cEbDivZv1oQif8LK6
Dzięki ?
Inspiracją były Twój komentarze do artykułu https://www.opowi.pl/natura-i-kultura-a82780/
Unikam moralizowania w swoich opowiadaniach, gdyż wartości moralne są jedynie w naszych głowach, a tam nie lubię grzebać. Nie czuję się na tyle autorytetem moralnym, aby pouczać innych, jak mają żyć. Opisuję życie w oparciu o własne doświadczenia, a jeśli historia nie kończy się głośnym gongiem czyli morałem, widocznie żadnego morału tam nie ma.
Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie i piątkę.?
Jeszcze raz gratuluję tekstu.
Subtelnie tu, zmysłowo nawet... wspominaj więc jak najczęściej. 6
Każdego chwalisz, ale to dobrze, bo bez zachęty trudno pisać, a tak wszyscy piszą coraz lepiej.?
Wspomnienia są nieważne, przyszłość również, liczy się tylko ten jeden moment, tu i teraz, za który Ci dziękuję. ?
Hahahahaha, you have a great sense of humor ?
Wspomnienia są bardzo ważne, to jest coś, co nas kształtuje, co pozwala dostrzec, nawet docenić ''tu i teraz''
Pozdrawiam z uśmiechem...
Też uważam, że lepiej nie komentować. Każdy autor kocha swoje dzieło i nawet najlepiej przemyślana, najdelikatniejsza uwaga może go zranić boleśnie na całe życie. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn mających kruche ego.??
Tak, uważajmy, bo otaczają nas mimozy... od dotknięcia umierają. Zaczarowane... hahahaha
No wiesz, a kobitki to nie mają kruchego ego? Napisałam o poczuciu humoru, a już jakieś czupiradło wyskoczyło z pretensjami, czy to nie kruche ego? ?
Z góry dziękuję!
Kobitki są odporniejsze, bo pokazują od dziecka więcej ciała i muszą znosić z tego powodu docinki, a u faceta wszystko schowane, dopiero gdy spodnie opadną, wtedy jest ambaras…?
Ambaras, gdy trafią na nieodpowiedzialną partnerkę, potrafi utrwalić lęki na wiele lat, na szczęście większość kobitek jest wyrozumiała.
No tak, ale te docinki przyjemne nie są i powodują wiele kompleksów. Moja niegdysiejsza sąsiadka miała straszny kompleks na punkcie ud, za cholerę nie mogłam jej wytłumaczyć, że są bardzo kobiece i dodają jej uroku, mimo że masywne. Kilku dupków głupawe żarty sobie zrobiło i kompleks był nie do wyrugowania. Rihanna i Beyonce też mają tłuste uda i co? I nic ?
Wszystko wina anonimowości sieci, bo gdybym zaprosił Was do domu siedziałybyście grzecznie jak trusie. ???????
Szczerze to nigdy nie rozumiałem takich złośliwych docinków na temat czyjegoś wyglądu, bo to broń obosieczna — ja również nie chciałbym być przedmiotem takich uszczypliwości.
Na szczęście moje partnerki były wyrozumiałe, a może nie miały dużych wymagań. ?
Osobiście nie lubię czytać damskich potyczek na słowa, gdyż żadnej stronie uroku to nie dodaje, a w moich oczach tylko tracą. Może dlatego, że mam wygórowane zdanie o kobietach.?
Natomiast jestem pewien, że spotkanie twarz w twarz byłoby całkiem sympatyczne i pozbawione agresji. To obcowanie z maszyną zamienia nas w bezduszne stworzenia. Wczoraj oglądałem film dokumentalny o młodym człowieku, który cały czas spędza przy komputerze i nie potrafi zagadać do dziewczyny, do tego stopnia, że każdą kwestię czytał z karteczki.
Życzę miłego pobytu w Niemczech??, o ile jest to możliwe. ?
Jeszcze nie miałem okazji przeczytać… Mam olbrzymie zaległości, lecz jutro znajdę chwilę czasu.?
Co to znaczy te dwie? Czy to ja dostałam dwa bany za chamskie odzywki do userów? Nie porównuj mnie do tej osoby, bo dla mnie to ujma.
To nie są żadne potyczki, przypieprza się trollica, a niemal cały portal udaje, że to świetna zabawa i tylko żal, że prawdziwych facetów już nie ma, o przepraszam, czasem jakiś się poczuwa i wali pieścią w wirtualny stół.
Jasne, nie ma znaczenia, kto jest sprawcą, a kto napadniętym, bo na Ciebie nikt pomyj nie wylewa, to łatwo Ci perorować i osądzać.
Zapomnij, plaskacz z liścia się komuś należy i to nie z mściwości, chodzi o pryncypia ?
Zaraz sobie biceps zmierzę, powiększył się skubaniutki ?
Ban niczego nie rozwiąże, bo można założyć nowe konto i obrzucać błotem od nowa. Widzę tylko dwa rozwiązania: ulepszyć portal, żeby każdy użytkownik mógł być mediatorem, na przykład blokując trolli, ale to jest niemożliwe w wypadku Opowi. Druga opcja to po prostu ignorować. Nieustanne odpowiedzi tylko zaogniają wymianę zdań, prowadzą do eskalacji. Ktoś musi ustąpić. Mądry zrozumie bez słów, głupiego nic nie przekona. Chciałbym Ci pomóc, ale moja rola jako użytkownika jest ograniczona, zresztą nie chcę być sędzią cudzych sporów. Natomiast jestem pewien, że gdybym Was spotkał, zmieniłbym Was w ciągu godziny w najlepsze przyjaciółki pod słońcem. Nienawiść mieszka blisko miłości. ?❤️
Dużo racji w Twoim dictum, dzięki ?
Bo siedzisz w rzyci tej osoby, bez urazy, ale ja lubię wolność i świeże powietrze ?
Cienko śpiewałeś, jak pewien user zaczął cię nękać.
Ciao ?
Dlatego z tej mąki chleba nie będzie...
Jedynie ignorancja jest właściwą formą, którą należy przyjąć.
laura123 wczoraj o 14:51 / laura to obecna martyna
niedorozwoju, to ty tu za mną przyszłaś i to ty spierdalaj wreszcie ode mnie, niedoróbko
laura123 wczoraj o 13:32
No a jak inaczej? Kiedy to ''gówno'' wyśmiewa, to w swoim żywiole, a kiedy ''gówno'' się wyśmieje, to smród nie wychodzi mu z gaci... i lata po portalu i pisze, jaki to prześladowany... gdyby nie wymyślił tego lewackiego przywiązania, to w dupie by go mieli, ale tak, to jeszcze bronią śmiecia.
***
tjaaaaaaaaaaaa, pełna się odezwała, chyba guana.
Skąd, boksowaleś się z nim ?
Tak samo teraz, ani ciebie nie zaczepiam, pisałam z Narratorem, wpadłaś jak chłopka od zbierania kartofli i rzucasz się, że najlepsza z ciebie na polu robotnica. Nawet tego nie kwestionowałam, bo po co?
Ale musisz dotąd zaczepiać, aż ci ktoś odpisze i przetrzepie skórę. Tylko że mi się już nie chce babrać w takim łajnie. Odejdź i zostaw mnie w spokoju!
Moich wulgarnych i prymitywnych nie ma, kto mnie pomówił wczoraj czy przedwczoraj o profil Laoska i obrażanie ludzi z klona?
Odpieprz się w końcu ode mnie, trollico przebrzydła, czy ty zupełnie honoru nie masz?
Przepraszam, Narratorze, że pod twoim pięknym tekstem, ale na chłopkę nie ma mocnych. Musi oborę pokazać...
Raz jeszcze przepraszam.
Napisałam prawdę, którą przecież tak kochasz, napisałam, że jesteś ordynarną trollicą, a co? Nie wolno prawdy pisać, bo ty jak Putin na Kremlu zaraz przybocznych naślesz albo sama zaczniesz szczekać?
Oborę twoją powyżej wkleiłam, zacznij od siebie, zaświeć przykładem, stara obłudnico.
Nie chce mi się dzisiaj ani z tobą kłócić, ani wymieniać wpisami. Znam ciebie wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nic nowego nie przeczytam, a stare już mi się znudziło.
Bo ty nudna jesteś, Szpilka, wiesz? Może gdybyś jakiś wyższy poziom prezentowała, też by się znaleźli jacyś ''przyboczni'' którymi mogłabyś się pochwalić, a tak żółć ci się tylko ulewa. Tyle starań i pies z kulawą nogą nie przyjdzie... nie dziwi więc twoja frustracja.
nudna jestem i łazisz za mną? świetny dowcip, a teraz iĆ sobie i więcej mnie nie zaczepiaj, bo odpalę Grubą Bertę, a mam coś specjalnego, kopara ci opadnie ?
Ty nie jesteś w stanie niczym mnie zaskoczyć. Jak pisałam wcześniej, znam ciebie i twoje chamstwo. A kultury, to raczej nie pokażesz... żeby zaskoczyła. Hahaha
no to pokaż to moje chamstwo, bo twoje to aż w oczy gryzie ?
laura123 dzisiaj o 9:32
Kużwa, spójrz, debilu, że to ty lecisz, jak tylko zobaczysz mój komentarz. Tak lecisz, że zatrzymać się nie możesz i snujesz jakieś wizjonerskie obrazy... chcą ciebie, chyba tylko takie śmieci, jak ty!
Rozumiem, że to nie są wulgaryzmy, tylko twoje codzienne słownictwo... hahaha
tylko do ciebie, trollico, tylko do ciebie ? zauważyłaś? to dobrze, może da ci do myślenia.
wklej, inaczej to trolliczny rzyg, jak zwykle zresztą.
a teraz iĆ w peacedo, bo ty jak się przyczepisz to będziesz tu rzygać do nocy jak fijoł jakiś.
laura123 dzisiaj o 9:59
Najbardziej uczuciowa jesteś, kiedy wypijesz i agresja ci się uruchomi... o wtedy to, aż lata wszystko wokół od tej twojej ''miłości''. Dopiero jak ci ktoś dupę skopie, to łapiesz równowagę... i ubolewasz, jacy to wokół niedobrzy ludzie, a ty pokrzywdzona. I dopóki dupa nie przestanie boleć, to spokój, a jak zapomnisz, to znowu ''akcja'' i tak na okrągło... imponujące życie!
***
tobie nie dorównam nigdy, oborę masz we krwi ?
Nikt by się tak nie ośmieszał...
archiwum mi się zacieło, mam tam świetną opinię o tobie, ale to już innym razem, bo teraz zajęta jestem, ale co się odwlecze, to nie uciecze ?
trzymaj się, tylko czego, nieprawdaż? pisało się świństwa na ludzi, a dziś chciałoby się za czystą leliję uchodzić, tjaaaa.
O to mi dokładnie chodzi — znacie się wirtualnie, ale czy to oznacza, że znacie się naprawdę?
Portal literacki nie jest najlepszym miejscem do zawierania znajomości, gdyż większość literatów to wrażliwy gatunek i źle znosi krytyczne uwagi. Wszyscy tutaj siedzimy na beczce prochu — wystarczy byle iskierka, a robi się niezła zadyma.
Lubię Ciebie, lubię Szpilkę, lubię wszystkie tutejsze autorki i czytelniczki, dlatego serce mi się ściska z żalu, kiedy czytam tyle bolesnych, kąśliwych, a zupełnie niepotrzebnych słów. Lepiej się koncentrować na pozytywach, a jeśli i to jest zbyt trudne, po prostu przemilczeć — jak Angela Merkel, która panicznie się boi dużych psów, a Putin właśnie w towarzystwie dużego psa z nią rozmawiał podczas oficjalnej wizyty na Kremlu.
W jednej z londyńskich dyskotek przed zamknięciem dawali gościom darmową czekoladę, żeby uniknąć agresywnego zachowania i rozróby, bo cukier relaksuje i odpręża mięśnie.
Łazienki??, amfiteatr ?, kawa☕, ciacho? i byłoby po sprawie.??
Ja mam siłkę w domu, ale nie mam basenu, a czasem popływać lubię, ale najbardziej na otwartym ?
Przemoc nie jest fajna, ci, co ją akceptują też nie są fajni.
Się wybierz, woda odpręża, kocham wodę, to chyba przez to, że jestem zodiakalnym Wodnikiem ?
Na basen mam rzut beretem ?
Niby tylko, lub aż o życiu i tym co w nim, a jednak, fajnie czytać,
pomimo, że sam raczej→udziwniam, bo lubię tak:)
Jeno zgodnie z subiektywną odchyłką mą→39 x się→czasami za blisko siebie?
Zaimek: mi→też bywa nie potrzebny?
Pozdrawiam?:)
Zaimki to zły nawyk z angielskiego, gdzie od kwiecistości ważniejsza jest precyzja. Każde „się” można zastąpić innym czasownikiem bądź przymiotnikiem utworzonym z czasownika, lecz wtedy pisanie będzie celem samym w sobie, nie narzędziem do opisu fabuły. Z drugiej strony tekst bez „się” brzmi lepiej, a wyrzucenie tego zaimka może prowadzić do ciekawszej konstrukcji zdań. Tak z ciekawości zajrzałem do „Lalki” i jednego z opowiadań Tokarczuk: jest tam wiele „się”, choć nie liczyłem, czy więcej niż u mnie.
Co by nie powiedzieć — „się” to ciekawe zagadnienie i warto w tym temacie eksperymentować. Na marginesie — ten komentarz napisałem bez jednego „się” (nie licząc tych w cudzysłowie).?
Dziękuję za cenne uwagi i pozdrawiam. ?
Można by rzec, iż→się→jest królem zaimków. Tylko jakim?. Gdybym ze wszystkich swych tekstów,
chciał się wyrzucić, to zgroza:)→Lecz faktem jest, iż nie lubię się. A może czas polubić?
A tak a propos↔Czemu szmatka nasiąknięta wodą, jest ciemniejsza, skoro woda jest przezroczysta?↔Pozdrawiam?:)
Woda jest przezroczysta, ale również pochłania więcej światła niż powietrze, dlatego nasiąknięta wodą szmata odbija mniej światła, przez co sprawia wrażenie ciemniejszej. Zadziwiające efekty mają często prozaiczną przyczynę. ?
Jeszcze chyba o kolory chodzi.
Dla mnie życie jest prostsze niż nam się wydaje; zawiłość i nadmierną komplikację uważam za wytwór ludzkich myśli. Zgadzam się, że opowiadanie jest smutne, ponieważ dotyczy przeszłości, której nie można zmienić, ani przeżyć na nowo. ?
Dziękuję serdecznie za przeczytanie i refleksje.?
Dziękuję za uśmiech :-)
Historia miała miejsce prawie trzydzieści lat temu, kiedy nie było smartfonów? ani Tindera, więc trzeba było wchodzić na drzewo?, ale przynajmniej można było zgubić kilka kilogramów. ⚖️?
Przepraszam za spóźnioną odpowiedź — tamten wieczór? jest już wspomnieniem, ale życzenia wciąż cieszą i to jest najważniejsze.?
Spróbuj rozszerzony odnośnik poniżej (upewnij się, że skopiowałeś od początku do końca)
„wierni i bezgrzeszne istoty” nawiązują do komentarza: https://www.opowi.pl/natura-i-kultura-a82780/#comment-789405
https://www.google.com/maps/@-33.8373829,151.1837334,3a,90y,263.44h,89.42t/data=!3m8!1e1!3m6!1sAF1QipP2kQcsEVcVVDqanQjx7G-8vYOxFwUN2z4tsvhb!2e10!3e11!6shttps:%2F%2Flh5.googleusercontent.com%2Fp%2FAF1QipP2kQcsEVcVVDqanQjx7G-8vYOxFwUN2z4tsvhb%3Dw203-h100-k-no-pi-0-ya250.39111-ro0-fo100!7i7680!8i3840
Tak samo obrzydliwe są dla mnie odnowione budynki.
Pozdrawiam ?
Owszem — magazyny, rampy przeładunkowe, silosy oraz inne obiekty gospodarcze są wytworem ludzkich rąk, zdolnych rąk, zwłaszcza w przeszłości, co często widać w detalicznym wykonaniu budynków, dlatego zasługują na szacunek oraz należne im miejsce. Po utracie oryginalnej funkcji wiele takich budynków adoptuje się na restauracje, galerie, wystawy sztuki. Pozostałe (jak ten zbiornik paliwa) przyroda rozłoży na cząsteczki i atomy, z których powstały: żelazo, węgiel, wodór… Zabierze trochę czasu, ale nuda przyrody w końcu zwycięży. ??
Nowy człowiek, nowa przyroda. Żadnych ograniczeń.
Chyba wiem, o co Ci chodzi — chciałbyś, żeby dajmy na to nieczynna huta żelaza niszczała opustoszała na deszczu i wietrze, była zjadana powoli zębem czasu: cóż za wspaniały byłby to widok!???
Niestety takie wymarłe obiekty przemysłowe stoją często na terenie o dużej wartości ekonomicznej i deweloperzy robią wszystko, żeby wybudować w ich miejscu coś zyskownego, na przykład luksusowe apartamenty, co jednak jest o wiele gorsze dla otoczenia, gdyż mieszkający w nich ludzie będą jeść, pić i za przeproszeniem srać.??
Przyroda może być nudna, zależnie od nastroju i typu osobowości. Znam ludzi, którzy całe życie spędzili w publicznym barze? i to jest ich naturalne środowisko. Można zaryzykować stwierdzenie — cokolwiek istnieje jest dobre, bo czymś dobrym zasłużyło na istnienie. Trawa jest zielona, nie dlatego, że zielony kolor jest piękny, ale dlatego, że leży pośrodku widma i roślinom najłatwiej tę barwę zaabsorbować.??
A przyroda, co napomknąłem, nie jest naturalna. Jest przekształcona pod człowieka, chociażby nie ma w niej zwierząt. Miejsca jeszcze naturalne są niebezpieczne. Jak ten bar, on jest dużo bardziej naturalny, bo można tam w ryj dostać, albo kosę pod żebra. Gdyby ktoś w barze za bardzo zachwycał się kolorami butelek, straciłby portfel ?
Tak samo Indianin w Amazonii, musi być czujny, a nie łazić z aparatem fotograficznym. Oczywiście, mi osobiście odpowiada bezpieczeństwo, ale do głowy mi nie przyjdzie oddzielać krzaków od śmieci, które w nich leżą.
Widzę jednak, że się dogadujemy. Po prostu bohater Twojego opowiadania jest mi trochę, a nawet bardzo obcy, gdy mówi o zbiorniku. Ha ha, pewien wybitny matematyk powiedział, że przyroda jest źle oświetlona i za bardzo zielona. Kocham takich ludzi ?
Pozdrawiam ?
Ciekawy punkt…?
Trudno powiedzieć, co jest naturalne. Jeśli wytężyć szare komórki to wszystko jest naturalne, a jednocześnie nic nie jest naturalne: wodór to najlżejszy element, ale zgromadzony w olbrzymiej ilości samoczynnie zamienia się w hel, a przy okazji wytwarza energię, która jest źródłem życia na Ziemi, powstają z niej rośliny, pożywienie, my i nasze opowiadania, a skoro tak, to każde nasze słowo jest naturalne, bo wszystko nosi ślad tej cudownej przemiany.?
Mój bohater jest, jaki ma być. Mógłbym zmienić dwa zdania: „Dodatkowym szczegółem podkreślającym znakomity widok był zardzewiały zbiornik paliwa na przeciwległym brzegu. Dobrze, że nudna zieleń otoczenia nie maskowała całkowicie jego piękna”, ale to by nie robiło żadnej różnicy. Opowiadanie jest o samotnym człowieku, który nie może znaleźć drugiej osoby, żeby podzielić się wrażeniami, niezależnie czym te wrażenia są. Zbiornik jest częścią tła i tam musi pozostać. ?️?
Rozumiem doskonale Twoje rozterki. Proponowana przez Ciebie wersja byłaby całkiem oryginalna, idąca na przekór powszechnym oczekiwaniom, co uczyniłoby historię ciekawszą. Dlaczego nie napiszesz czegoś w tym duchu?
Hmmmm, no ja mam inne wspomnienia, bo to mnie zaczepiali ?
Narrator, miło było przeczytać. O! Piątak ?
Fakt, pocałunek facetów zdecydowanie mniej subtelny, chyba że Breżniewa z Gierkiem. ?
Pociągający widok to nie jest, ale cóż, gej też człowiek i ma swoje potrzeby ?
Hahahahha, no, jedyny w swoim rodzaju ?
Dlaczego mam mieć wielu kumpli gejów? Wcale nie ma ich tak dużo, jak to media rozdmuchują. Na ulicach ich nie widać, nie całują się publicznie i nie kopulują na trawnikach.
Kiedyś w ZSRR na spotkaniu z czytelnikami poprosił o niecenzurowanie karteczek z pytaniami. Padło pytanie, "czy jest pan komunistą", na co Lem, że nie jest komunistą. Publika ze szczęścia rozwaliła katedrę, Lema trzeba było ewakuować. Kocham ludzi, którzy nie myślą, co mówią, tylko mówią co myślą ?
Ja też, ja też kocham ludzi, którzy mówią, co myślą ?
Nie mam pojęcia, nikomu do łóżka nie zaglądam i nie sprawdzam jego preferencji seksualnych, człowieka oceniam po tym, co mówi i jak się zachowuje, a nie po tym z kim sypia ?
A u mnie w dechę, mam pełny brzuszek i ciepły kąt i bywam też szczęśliwa, i jeszcze pogoda piękna dopisuje.
A u Ciebie? ?
Szczere wyrazy współczucia. Cóż... śmierć wpisana w życie, choć jej nie lubi i nie akceptuje.
Nie potrafię zmyślać, a refleksje przychodzą samoistnie. Cieszy mnie Twoja opinia. ?
Napisałam kiedyś wierszyk, o patrzeniu. To go zostawię pod Twoją opowieścią o dziewczynie i o Tobie samym, który wtedy byłeś tym - zdawało by się "tylko" - patrzącym:
patrz
patrzenie to takie dotykanie
później można to jeszcze opisać
coś przeistoczyć w jeszcze inne coś
przenicować
i nawet jeżeli coś
co z pewnością w końcu zobaczysz
kopnie w serce jak w stary płot
rozwali
przemieni ciało w śnieg podobny do popiołu
zbliż się do tego
nie bój się nawet lawy
bo jeżeli jej złoto miałoby cię zmienić
w czarne spadające ptaki -
przez chwilę będziesz wyżej
Dziękuję za piękny wiersz, którym wyjęłaś moje myśli z głowy — często czuję się obserwatorem, bo w ten sposób mogę dotykać z dala, żeby być bliżej i widzieć rzeczy nieco inaczej.
„bo jeżeli jej złoto miałoby cię zmienić
w czarne spadające ptaki -
przez chwilę będziesz wyżej”
Wspaniałe zakończenie. Powinnaś ten wiersz opublikować na swojej stronie. Portal literacki jest jak palenisko w kotłowni — musisz co chwila coś wrzucać, inaczej powieje chłodem i zapomną o Tobie. ??
Wszystko zależy od jakości, od siły działania słowa, obrazu, czasem - oryginalności lub współgrania dwóch dusz. Jeśli moje pisanie nie zagra w czyjejś duszy, nic z tego pisania.
Samo robienie hałasu wokół siebie zostawia pamięć o hałasie, a ta jest krótka, bo bezsensowna.
Masz rację, jednak nawet słońce nikogo nie ogrzeje, jak długo świeci na dnie szuflady. ??️
Nie pamiętam żadnego z opublikowanych tu utworów w całości, jedynie fragmenty kilku zaledwie i to jakby przez mgłę… oderwane sceny… pojedyncze myśli, ale tłumaczę to słabą pamięcią. Nawet jeśli pisanie zagra w duszy, jest to tylko moment, który prędko przemija.
Tak, większość osób chce zwrócić pisaniem uwagę, zaistnieć choćby na krótką chwilę, być doceniona przez innych, może nie dla tego co stworzyli, ale że w ogóle żyją; wśród miliona niemych stworzeń, pragną być głosem słyszanym.
Pozdrawiam i życzę rychłego przypływu siły słów. ?
Wiesz, kiedy łapiemy się na tym, że pamięcią wychodzimy daleko poza siebie, to znaczy, że wchodzimy do jesieni życia i...
/Powtarzam duchom, żeby wróciły na swoje miejsce, ale nie słuchają, nie chcą zostawić mnie w spokoju/... może mają takie zadanie, aby dokonywać sekcji na pamięci i wtedy... /Siadam wtedy do komputera i piszę o tym, co się działo dawno temu/... znaczy, że masz doskonałą pamięć i tak jakbyś uruchomił swój wehikuł czasu i popędził na wstecznym do wiosny.
/Co tydzień drukowałem wyciąg bankowy na małej, błyszczącej kartce, budzącej zadowolenie w moich oczach/... a jednak mocny argument był drogą do pokonania siebie na emigracji i pragnienie zdobycia swojego miejsca.
/a do tego płacili mi gotówką w grubej, zapieczętowanej kopercie, co do jednego centa/... buchalteria z najwyższej półki i do naszych tamtych czasów pewnie była przepaścią.
/ale nim zdążyłem upaść z zachwytu, coś bardziej nieoczekiwanego powaliło mnie na ziemię — mówiła moim językiem!... nigdy się nie znalazłam w takiej sytuacji i pewnie to był wstrząs w tamtych czasach usłyszeć język ojczysty.
/Kobiety siedziały teraz zwrócone bokiem i przylgnęły do siebie blisko, jakby ich ciała chciały podążyć za grą ust/... pewnie zabolało, ale wielki szacun za tolerancje i poniekąd zachwyt nad ich miłością. Przecież taka orientacja była tabu w naszej Ojczyźnie. i jeszcze dałeś im przyzwolenie na taką miłość i poczułeś ulgę, że ten pocałunek nie był z mężczyzną. Odpuściłeś nawet spacery do parku.
Ale po latach przypomniałeś ten okres, który wpisał się w twoje życie na zawsze...
/jest częścią mojego życia, małym epizodem wprawdzie, ale takim, którego nigdy nie zapomnę/... taki motyl jak mgnienie wiosny.
Lubię takie wspomnienia, w których odnajdujemy siebie w naszej drodze do mety. Jak dobrze, że mamy takie platoniczne niewinne pocałunki.
Pozdrawiam serdecznie.
Cieszy mnie tyle trafnych spostrzeżeń, a najbardziej to o języku ojczystym. Zobaczyć wyjątkowo piękną kobietę na ulicy nie jest znowu taką rzadkością, ale żeby w obcym kraju, 15 tysięcy kilometrów od Krakowa, ta kobieta mówiła bezbłędnie po polsku to zbieg okoliczności, o którym nie sposób zapomnieć. Pocałunek nie zabolał gdyż miał w sobie wiele uczucia i niewinności, typowej dla kobiet, nie był tak zaborczy i gwałtowny jak mężczyzny. Pod względem seksualności nie uważam, że jesteśmy w tyle za innymi narodami, tylko w Polsce orientacja seksualna jest zbyt często wykorzystywana w grze politycznej.
Masz rację, że im bliżej celu podróży tym częściej wspominamy zdarzenia z przeszłości. U mnie punkt zwrotny nastąpił dość wcześnie, około 25 roku życia — był to czas kiedy pierwszy raz zdałem sobie sprawę, że nie ma przyszłości, ani przeszłości, jest tylko ta krótka, przelotna chwila kiedy myślimy o życiu, lub piszemy odpowiedź na zajmujący komentarz.?
Pozdrawiam i życzę prędkiej, słonecznej wiosny. ???
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania