Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nigdy więcej - Rozdział 17 część 2

– Przypal mu choćby jeden włos na brodzie, to cię zajebię, rozumiesz?! Przerobię cię na całą garderobę płaszczów, butów i torebek! – Wydarła się na niego.

Spojrzał na nią, wydawałoby się kpiąco, po czym zniżył łeb do jej poziomu i ryknął. F zasłoniła się skrzydłami i twardo trzymała się na nogach, podczas gdy ja zasłaniałem uszy, nadal siedząc na ziemi.

– Stul pysk, kurwa! – Wrzasnęła, gdy się zamknął i przywaliła mu w nos pięścią. – Nie jestem jebanym dentystą, żebyś pokazywał mi swoje uzębienie!

Smok wydał z siebie pomruk i trącił ją pyskiem lekko, ale F i tak zrobiła kilka kroków w tył.

– Spierdalaj! Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz?! Na mnie drzesz mordę?! Zaraz cię ustawię do pionu!

Gad zaczął kaszleć, ale po chwili dotarło do mnie, że to nie był kaszel. On się śmiał. Widać to było po oczach. F przywaliła mu drugi raz, a on tylko pokręcił łbem pomrukując.

– Z czego się, kurwa, śmiejesz?! To nie miało nic wspólnego z seksem, jebany erotomanie!

Ponownie trącił ją pyskiem, ale w taki sposób, że straciła równowagę i wylądowała między jego nozdrzami. Szybko podniósł łeb do góry i podrzucił ją, a ona po chwili wylądowała z powrotem na jego pysku.

– Mason! – Wrzasnęła, gdy podrzucił ją drugi raz. – Mason, kurwa! Postaw mnie!

Jeśli myślała, że jej posłucha, to się myliła. Smok podrzucał ją raz za razem, aż w końcu F będąc w powietrzu obróciła się i wylądowała stopami na jego pysku, po czym się od niego odbiła i zrobiła salto do tyłu. Widząc, że nie rozkłada skrzydeł, gad szybko się obrócił, żeby podłożyć swoje błoniaste skrzydło, by bezpiecznie zsunęła się po nim na ziemię. Prawie oberwałem jego ogonem, gdy to robił. Uchyliłem się w ostatniej chwili. Nie chciałem nawet myśleć, co by było, gdyby.

F stanęła na ziemi z uśmiechem wkradającym się na usta. Podobało jej się to? Podeszła do niego, kiedy zniżył łeb. Wyciągnęła dłoń i dotknęła łusek na jego pysku. Powoli przejechała dłonią od nozdrzy aż po oko, a potem powtórzyła tą czynność. Smok przymknął oczy, mrucząc, a ja w końcu stanąłem na nogach.

– Długo jeszcze będziecie się miziać? – Znowu nie zdążyłem się ugryźć w język. – Misja wykonana, możemy wracać.

Skrzyżowałem ręce na piersi, zaciskając zęby, żeby się nie skrzywić z bólu. F odwróciła głowę w moją stronę i już chciała coś powiedzieć, ale gad podniósł łeb.

– Maisie – powiedziała F ostrzegawczym tonem.

Nie zwrócił na nią uwagi. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a z jego gardła wydobył się groźny pomruk.

– Mason – powtórzyła ostrzejszym tonem, ale zero reakcji. – Mason, kurwa! Kopiesz sobie grób! Myślisz, że MAO puści ci płazem zabicie ich agenta? Wracaj do ludzkiej postaci, jeśli chcesz się pożegnać. Jak widzisz mój partner jest ranny, nie mam czasu się z tobą bawić.

Gad wywrócił oczami, pomrukując z niezadowolenia. Wywrócił oczami! Pieprzona jaszczurka. Zaczął się zmieniać, ale moją uwagę odwrócił jeden z jego ludzi, który stał w bezpiecznej odległości z ubraniami w ręku. Chyba takie sytuacje mają na porządku dziennym. Gdy jego nagi dowódca stanął przed F w ludzkiej postaci, podszedł do niego i przekazał mu rzeczy. Blondyn zaczął się ubierać, zupełnie nie krępując się obecnością F. Co chwilę na nią zerkał, chcąc zobaczyć, czy na niego patrzy. Patrzyła. Zaraz mnie tu szlag trafi. Czarnowłosa zasłaniała mi widok, ale zdążyłem zauważyć złote łuski na wierzchu jego dłoni i ramionach. Ciekawe czy na kutasie też je miał.

– Stęskniłaś się za tym widokiem? – Zapytał z pieprzonym uśmieszkiem na twarzy.

Zaraz mu go zetrę z tego głupiego ryja. Widok zalewającego się krwią jaszczura wynagrodzi mi ból spowodowany doprowadzeniem go do takiego stanu.

– Myślisz, że robisz na mnie jakiekolwiek wrażenie? – Prychnęła, po czym uniosła palec wskazujący do jego czoła. – Tu się jebnij.

Odwróciła się od niego i zaczęła iść w moją stronę. W końcu mu pokazała, co o nim myśli. Zadowolony czekałem, aż zrówna się ze mną i razem ruszymy do naszego statku.

– Mogę to jeszcze nadrobić. Spotkamy się kiedyś? – Nie dawał za wygraną i ku mojemu zdziwieniu, F się zatrzymała.

– Właściwie… – zaczęła, odwracając się do niego. – Nie mam z kim iść na wesele. Jesteś wolny?

Co, kurwa? Chyba sobie jaja robi.

– Dla ciebie zawsze. – Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Powiedz tylko kiedy.

– Zadzwoń do mnie.

– Skąd wiesz, że nadal mam twój numer?

– A nie masz? – Zapytała, a on tylko spojrzał na nią znacząco. – No właśnie.

Logiczne, że miał jej numer telefonu, skoro się znali, ale krew mnie zalewała na samą myśl, że on może się z nią spotykać prywatnie, a ja nie. Że wie, jak wygląda bez maski. W dodatku zaprosiła go na wesele. Jeśli ona odwali się tak jak to robi na imprezy służbowe… Jeśli on ją, kurwa, dotknie tak jak sobie to uroił w swoim jaszczurzym łbie… Przecież ja go zapierdolę.

Ponownie odwróciła się do niego plecami i ruszyła do mnie, podnosząc dłoń w geście pożegnania. Zaciskając dłonie w pięści, ruszyłem do statku. Ramię bolało jak cholera, a krew spływała z rany aż do palców, z których kapała na ziemię. F zrównała się ze mną po chwili, kątem oka widziałem, że już otwierała usta, ale ją ubiegłem.

– Kto to, do kurwy nędzy, był?

– Jednak znasz brzydkie słowa.

– Kto to był? – Wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

– Mój były.

– Twój były? Ten, który cię…

– Nie, to nie ten. No co? Myślałeś, że mam tylko jednego byłego?

Oczywiście, że nie. Na pewno tłumy facetów padały jej do stóp, a ona nie raczyła na nich nawet spojrzeć. I na pewno znalazło się kilku wybrańców, z którymi była. Przecież miała w czym wybierać. Miałem tylko nadzieję, że ja nie dołączę do tego grona. Zrobię wszystko, by tak się nie stało. Chociaż nawet nie byliśmy razem.

– Z wszystkimi jesteś w tak dobrych stosunkach?

– A co to, kurwa, przesłuchanie?

– Nie uważasz, że należą mi się jakieś wyjaśnienia? Koleś cię obmacuje na moich oczach, a ty nawet nie reagujesz!

– Jeśli już musisz wiedzieć, to nie. Tylko z nim rozstałam się w pokojowych okolicznościach. Chociaż nie wiem czy można to było nazwać związkiem. Spotykaliśmy się głównie na seks.

Zaciskałem dłonie w pięści tak mocno, że byłem pewny, że jeszcze chwila i pęknie materiał rękawiczek. Jednocześnie zaczynałem martwić się o własne zęby, bo szczękę miałem zaciśniętą równie mocno. Zazdrość doprowadzała moją krew do wrzenia. Jeśli zaraz w coś nie przywalę, to będzie źle. „Spotykaliśmy się głównie na seks” prychnąłem w myślach, odtwarzając jej słowa. To w sumie tak jak my. Oprócz pracy rzecz jasna.

– Nie spinaj się tak, K, bo ci się zęby pokruszą – zadrwiła, a ja rzuciłem jej wściekłe spojrzenie. – Nie wierzę, że złamałeś mu nos.

– A ja nie wierzę, że prawie wsadziłaś mu język do gardła przy takiej widowni.

– O co ci, kurwa, chodzi?

– O nic, „kochanie”.

– Po chuj jesteś taki zazdrosny?

– Po chuj zaprosiłaś go na to wesele?

– Ja pierdolę! No nie wierzę, kurwa! A co, może miałam zaprosić ciebie i poszlibyśmy w maskach? Weź się, kurwa, ogarnij! Nie jestem twoja, więc przestań się tak zachowywać! Bo nigdy nie byłam i nigdy nie będę! Dotarło, kurwa?! Mam już dość tych pierdolonych czułości!

A więc wyjaśniło się, o co jej chodziło. Nadal się we mnie gotowało i miałem ochotę coś rozwalić, ale poczułem ukłucie w sercu. Za długo było dobrze. W końcu musiało jebnąć. Do statku dotarliśmy w ciszy, ale gdy tylko weszliśmy na pokład, zaczęło się na nowo.

– Rozbieraj się – rozkazała.

Zamarłem. Czy ja się przesłyszałem? Dopiero, co mi groziła kastracją, jak ją dotknę. Przecież nadal była wściekła. Jaszczur miał rację? Chciała się wyżyć w inny sposób?

– Masz dość pierdolonych czułości, a teraz co? Seks na zgodę?

– Czy wy, faceci, jesteście w stanie myśleć o czymkolwiek poza seksem? Rozbieraj się, kurwa, bo muszę ci opatrzyć jebaną ranę!

– Przestań się wydzierać. Nie jestem głuchy.

– Jakby twój mózg nie oddał dowodzenia kutasowi, to bym, kurwa, nie musiała!

Prychnąłem tylko, zdejmując rękawiczkę i rozpiąłem kombinezon. Ostrożnie zsunąłem zakrwawiony materiał z rannej ręki, po czym usiadłem na podłodze, gdzie F już czekała z przygotowaną apteczką. Zmieniła swoje rękawiczki na te jednorazowe i, bez zaszczycania mnie choćby jednym spojrzeniem, zabrała się za oczyszczanie rany. Zaciskałem zęby, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Gdy skończyła, przeszła do bandażowania. Musiałem unieść rękę, ale nie dałem rady jej tak długo trzymać, więc przybliżyła się, żebym mógł oprzeć łokieć na jej ramieniu. Wydawało mi się, że owijała materiał wokół rany odrobinę za ciasno i syknąłem. Rzuciła mi wściekłe spojrzenie.

– Jakbyś, kurwa, nie bohaterzył, to by cię teraz nie bolało.

– Może byłabyś delikatniejsza, co? Jakbyś nie zawijała bandaża tak ciasno, to też by mnie nie bolało.

– Ciasno? Ja dopiero mogę ciasno – warknęła, pociągając za ten pieprzony bandaż.

– Kurwa! – Wyrwało mi się, bo ból opanował całą rękę. – Chcesz, żeby mi krew do palców nie dochodziła? Właściwie to po jaką cholerę mi to opatrujesz? Spokojnie to mogło poczekać, aż dolecimy do kwatery głównej.

– Tak? Żebyś się, kurwa, wykrwawił po drodze?

– Martwisz się o mnie?

– Chciałbyś – prychnęła, ale zaczęła szybciej bandażować.

Wyraźnie się spięła, ale próbowała nie dać tego po sobie poznać. Moja dłoń znalazła się na jej karku, a moje palce delikatnie muskały jej skórę. Albo była tak skupiona, że tego nie czuła, albo to ignorowała.

– Martwisz. – Przybliżyłem się do niej. – Obroniłaś mnie przed tym jaszczurem.

– Oczywiście, że obroniłam. Co mi po partnerze skwarku? – Nie odwracała wzroku od tego, co robiła, a ja nie przestawałem jej zaczepiać i poczułem, że zadrżała.

– Przyznaj, że jestem lepszy – prawie zamruczałem, niemal dotykając nosem jej policzka.

Co ja robię? Gdzie się podziała moja złość? Przed chwilą byłem gotowy coś rozwalić, a teraz jedyne o czym mogłem myśleć, to to jak bardzo chciałem ją pocałować. A zrobię to, jak tylko przyzna na głos, że jestem lepszy niż ta jaszczurka. Już myślałem, że mnie olała, kiedy zobaczyłem, że drgnął jej kącik ust. Zawiązała bandaż i spojrzała na mnie. Jej oczy przybrały ten piękny, ciepły odcień brązu, który tak lubię. W dodatku miała taki wzrok, że zrobiło mi się gorąco. Serce tłukło mi się w piersi, a w brzuchu oszalało stado motyli.

– Tylko, żeby sodówa nie uderzyła ci do głowy – zamruczała z uśmiechem, który sprawiał, że serce na moment przestawało bić i zerknęła na moje usta.

Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Właśnie przyznała, że jestem lepszy niż ta pieprzona jaszczurka. Miałem zamiar złożyć delikatny pocałunek na jej wargach, ale zamiast tego przejechałem po nich językiem, a gdy je rozchyliła, wdarłem się do środka. Jej język wyszedł na spotkanie mojemu i zanim się zorientowałem, uderzyłem plecami o zimną podłogę statku, przygnieciony przez ciało F. Zapomniałem, że bolało mnie ramię. Zapomniałem, że dopiero co się kłóciliśmy. Ważne było tylko to, że teraz leżała na mnie i całowała tak, jakby jutra miało nie być. Jej dotyk palił moją nagą skórę. Nie zarejestrowałem, kiedy zdjęła rękawiczki.

Nagle usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk. Kwatera główna łączyła się z naszym komputerem pokładowym, czekając aż odbierzemy połączenie. F oderwała się ode mnie, a jej spojrzenie było jakieś dziwne. Jakby była zła, że nam przerwano, ale jednocześnie się cieszyła, bo przecież miała dość czułości. Chyba, że kłamała. W złości powiedziała coś, co nie miało nic wspólnego z prawdą, czego dowodem były te pocałunki.

F zeszła ze mnie i poszła odebrać, a mnie już zaczynało brakować tego ciężaru. Na szybie pojawił się hologram młodej dziewczyny w uniformie MAO.

– Agentko F, Agencie K, co się z wami dzieje? Gdzie jesteście? Czas przeznaczony na wykonanie waszej misji minął. – Powiedziała, starając się wyglądać groźnie.

– Już wracamy – F niemal warknęła. – Mamy opóźnienie, bo K jest ranny i musiałam go opatrzyć.

Wstałem i podszedłem do niej, żeby się pokazać. Dziewczyna spojrzała na mój półnagi tors i zrobiła się czerwona na twarzy. Przecież nie będę zakładał zakrwawionego rękawa, jakoś wytrzymam aż dotrzemy na miejsce.

– D-dobrze, w t-takim razie p-poinformuję skrzydło szpitalne. L-lećcie ostrożnie – wyjąkała i rozłączyła się.

– Szkoda, że ty się tak nie peszysz na mój widok – zaśmiałem się do F, a ona rzuciła mi tylko spojrzenie mówiące „serio, kurwa?”.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ayano_Sora 04.05.2019
    Uh, serio F.... Serio. Trochę szmatowata w tym rozdziale, ale cóż. Jeszcze tamtego gada na wesele zaprosiła xD Kurwa, hit. Wcale się nie dziwię reakcji K. I to mu szybko przeszło, ale to facet... Uh. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałam F nadrobi swoje szmatowate zachowanie. I jeszcze ten cholerny gad na weselu, uh. Mogliby iść w maskach, mnie by to wcale nie przeszkadzało xD <3 I to droczenie się K z F i jest zmienne nastroje.... xD kobieta. Jak jej siądzie, albo kocha, albo zabije. :D
  • Paradise 04.05.2019
    Jakby poszła z K, to byłoby za prosto :D Poza tym nie mogą się spotkać poza pracą. Regulamin to regulamin. No cóż cała F, albo kocha, albo zabije :D dokładnie tak :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania