Poprzednie częściNowochrzczeniec cz. I

Nowochrzczeniec cz. II

W tym momencie przerwiemy snucie opowieści na rzecz dygresji, choć, jak sądzę, bardzo treściwej i budującej. Jej autorem wszakże jest sam Frans Masareel. Wyobraź sobie populację mentalnych kotów i mentalnych tygrysów - wszystkie zamknięte w tych samych ciałach, o tych samych możliwościach. Część z nich w trakcie walki zachowuje się jak tygrysy - walczy do śmierci lub ciężkich ran; część zaś - o kotach mowa - udaje tygrysy z nadzieją, że przeciwnik też jest kotem i uda się go wystraszyć. Do starcia jednak w ich przypadku nie dochodzi nigdy, bo któryś z kotów zawsze się wycofuje. Jeżeli przyjmiemy hipotetyczną punktację: 5 za wygraną, 0 za przegraną, -10 za ciężkie obrażenia i -1 za marnowanie czasu w walce, to łatwo stworzymy ranking organizmów, które przetrwają. Nie będzie zaskoczeniem, gdy powiem, że tygrysy wygrywają zawsze, trwają i płodzą potomstwo. Co jednak, gdy w potomstwie, i więcej - w populacji, pojawi się zbyt wiele tygrysów? W świecie samych kotów osobnik w walce pozorów i prężenia mięśni wygrywa statystycznie co drugi pojedynek, dostaje więc wówczas 5 punktów i -1 za marnowanie czasu - w razie przegranej natomiast 0 punktów i -1 za stratę czasu. Średnio więc 1,5 na plusie dla każdego kota. Co wydarzy się, gdy w całkowicie kociej populacji pojawi się mutant-tygrys wygrywający wszystkie pojedynki jak leci? Otrzyma za każdym razem +5 punktów, zawładnie wszystkimi i rozmnoży się, czego efektem będzie populacja tygrysów - czyli totalnej anarchii bez jakiejkolwiek stabilności. Naówczas średnią rankingową będzie żałosne -2,5 punktów na każdego tygrysa, co jest godne pogardy w stosunku nawet i do kociego 1,5! „Czy ten przykład unaocznił ci, że nie zawsze opłaca się być drapieżnikiem?” Zapytał Masareel nie bez sardonicznego uśmiechu, czym oburzył don Carolosa. Obliczył też, że najbardziej stabilna populacja wynosi 5 tygrysów na 7 kotów.

– Sranie-jebanie, amigo. Dodaj do tego rachunku nowy typ zwierzęcia „kota-odwetowca” stającego się tygrysem, który pomaga każdemu, a wyjdzie ci, compadre, że tacy jak ja zajmują większość społeczeństwa. Będę, ty głupi estúpido científico, podstawowym budulcem populacji i wiem to bez liczenia – rzucił don Carlos. Niemalże wyczułem przez skórę skondensowaną ironię w uśmiechu Fransa.

– Twój obskurancki przypadek został uwzględniony - rzekł Frans, po czym wskazał palcem na mnie. – Słuchaj, Nicola, to właśnie dzięki takim ignorantom społeczeństwo jest stabilne, ale ty nie jesteś taki jak oni - o nie - ty jesteś artystą i twoim zadaniem jest przekraczać. Musisz przekraczać tę obmierzłą statystyczność naszego świata, bo inaczej nie będziesz artystą. Jesteś względnie mądry, Nicola, więc pamiętaj: w La Rapita następuje reset logiki. Musisz od nowa uczyć się schematów rzeczywistości: kiedy trzeba bądź tygrysem, a kiedy trzeba słodkim kotkiem. Musisz wyprzedzić własną naturę, bo tu nie ma miejsca na konserwatyzm; obserwuj i dostosuj się albo umieraj, Nicola. Wybór należy do ciebie.

– Kompletne bzdury – Zaprotestował don Carlos. – Jedyną stabilną strategią jest niebycie takim cwaniakowatym skurwysynkiem, amigo. Jeżeli nie potrafisz żyć dla innych, to po co w ogóle istniejesz? Nie lepiej od razu zakończyć te męki i dywagacje? Jeżeli masz na względzie tylko przetrwanie, to pomyliłeś się z miejscem przyjścia na świat, compadre. Tu nie będziesz ani pełny, ani szczęśliwy - tylko będziesz się męczył jako niewolnik tej samochwalczej idei. Oczyma duszy ujrzałem nastroszoną minę Fransa: „Każda idea jest przynajmniej równoważna aksjologicznie w odniesieniu do dowolnej w danym zbiorze, chyba że…” Chyba że - i tak nieważne co. Wróćmy do fabuły właściwej - na mocy praw narratora urywam tę czczą dysputę, byśmy wrócili do niej w bardziej dramatycznych okolicznościach. Teleportujmy się do głównej linii fabularnej - skończyło się na przykrych nocnych odwiedzinach w mej celi.

 

*

 

– Wszystko w porządku – odparłem i zauważyłem, że ze swojego karceru współczująco zerka też don Carlos. Frans podrapał się po brodzie - bez zbędnych słów wiedziałem, że zastanawia się, czy mi odbiło. Rzekł poważnie:

– Słuchaj, Nicola, nie owijajmy w bawełnę, od pewnego czasu dzieje się z tobą coś złego. Nawet ten, by tak rzec w narzeczu prymitywów, „le ignorante Carlos” zerka zza krat i martwi się. Wiem, że być może nie interesują cię rozmowy, bo jesteś bezwzględnie introwertyczny, ale uwierz w siłę nauki! Opowiedz, co leży ci na wątrobie - to zwiększy szanse nas wszystkich.

– Te atacó el diablo? – zapytał don.

– Si. To znaczy chyba tak – odrzekłem.

– Puta maldito – odpowiedział. Pierwszy raz spojrzałem na tego olbrzyma - ledwo mieścił się w drzwiach celi. Przyjazna wąsiasta twarz kontrastowała z niebosiężnym bicepsem, żylastym lecz potężnym jak góra. Rzucił w moją stronę zawiniątko, które po odpakowaniu okazało się woreczkiem ziaren gorczycy.

– Rozłóż je w okrąg, Nicola, mój compadre. Ta puta maldito wróci po ciebie. – Kiedy grupowy błazen i lekkoduch mówi do ciebie tak poważnym tonem, od razu wiesz, że żarty się skończyły.

– Co się stanie, jeżeli tego nie zrobię?

– Będziesz loco, amigo. Z demonio nie ma żartów.

Następne częściNowochrzczeniec cz. III

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Garść 25.09.2021
    :D czcza dysputa bardzo mię zadowala, jak i czynienie z czytelnika równouprawnionego bohatera, który może przyznać rację jednej ze strategii przetrwania w mentalnym wariancie rzeczywistości. Zastanawiam się teraz, kim na Opowi jestem. Kotem, tygrysem, czy kotem-odwetowcem wg don Carlosa... o kuźwa, darwinizm w czystej postaci neta XD
    Cóż, rola artysty mi pasuje, więc Nicola i ziarenka gorczycy dla ducha, który lekko przeszedł ziemskie bytowanie, a teraz w pierdol musi dostać w nowym wymiarze, w duchowym karcerze? :)))
    Zwroty do odbiorcy, chętnie stosowane w prozie przedromantycznej, są cool :D

    Przesmaczna ironia, poziom dobrego druku, ja chcę to mieć na biurku!
  • Nazareth 08.10.2021
    „Nie będzie zaskoczeniem, gdy powiem, że tygrysy wygrywają zawsze, trwają i płodzą potomstwo". – Dla mnie jest to okropne zaskoczenie. Bo jeżeli koty w starciu z tygrysem zawsze się wycofują, to do starcia może dojść jedynie pomiędzy dwoma tygrysami, żeby zaś jeden z nich mógł wygrać, drugi musi przegrać. Tygrysy zatem nie zawsze wygrywają.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania