Poprzednie częściNowochrzczeniec cz. I

Nowochrzczeniec cz. III

Niewielu pamiętało, który to był rok, o ile w ogóle jakikolwiek, a nie jakaś osobliwa wypustka na gałęzi czasu. Wszyscy natomiast kojarzyli wariackie ataki zimy, zwłaszcza nocami, gdy dzienne niebo w mig zachodziło szarówką i ginęło w czarno-białym ostrym jak diament puchu - nieprzeziernym jak kasza. Niewielu pamiętało także, że zima zwyczajowo była porą diabła i było wtedy po kurewsku brzydko i ochryple - zwłaszcza gdy dla miotu ludzkiego kończyła się korzystna franczyza natury zwana latem i wściekły diabolo musiał nadrobić wielomiesięczne oczekiwanie wyjątkową wredotą. Nawet wierzby łypały sękatymi oczyma, hodując na własnych rękach owale jemioł w cudownie kontrolowanych eksplozjach zimowej zieleni. Wszystko to pod dywanem nieba szarym i nieprzyjaznym - kocem, którym Bóg zakrył cały ten rój, chcąc w spokoju odetchnąć i udać się w sen zimowy.

Gdyby ktoś naówczas udał się do wsi Kopidoły i wytężył wzrok ponadludzko, to skonstatowałby nie bez zdziwienia, że przemierza ją jakiś jegomość, tonąc do połowy w śnieżnej czapie. Ów olbrzym - zawinięty co najmniej potrójnie w skóry i futra - jakby nigdy nic podchodził do kolejnych domów i waląc w drzwi, szykował się do popełnienia kolejnej zbrodni. Chłopi - jak to chamy zwykłe: zgrane i prostego ducha - otwierały odrzwia chałup z dobroci serca, bo nikt na sopel lodu marznąć nie powinien. Ostatnią rzeczą, jaką widzieli był opalizująca od mrozu głowica siekiery. Obcy ten - olbrzym wspomniany - wpadał szybciej niż podmuch wiatru i z czarcią zręcznością gasił wszelkie przejawy życia. Gdyby malarz mógł uchwycić pre mortem twarze nieszczęśników, to byłby zapamiętany jako ten, który wyjątkowy realizm zachowuje w odmalowywaniu ludzkiej trwogi. Tylko jeden z chamów w chwile przedśmiertną ujrzał znajomego w pełnej krasie i krzyknął: „biała śmierć, biała śmierć!”, nim runął w sieni martwo, dekapitowany jak owoc.

 

Nie traćcie jednak nadziei, bo diabeł nawet w swej porze może być złapany i na sąd doprowadzony, choć niekoniecznie boski… Wyrokiem natomiast ziemskiego ten oddalony został do gardzieli świata zwanej La Rapita, za której murami kończą się ludzkie myślenie i troski, a zaczyna świat idei. Mówili (choć szepcząc) że nawet jego matecznik, Mroczna Dusza, wzdrygnął się całą swą geografią na myśl o przyjęciu z powrotem Vladimira Skalecznika zwanego “rzeźnikiem-stu”.

Średnia ocena: 2.1  Głosów: 18

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Garść 25.09.2021
    Konsumuję z dziką przyjemnością tak podkręcone opisy przyrody wokół Kopidołów, pod którymi dołek wykopał inny Drakula... :D
    Ale zabierz do La Rapity.
    5!!!!!!!!!
  • Jared 25.09.2021
    Thanks for watchin :D
  • Trzy Cztery 25.09.2021
    Podoba się. Jest jedna rzecz, nad którą jeszcze mógłbyś pomyśleć, chociaż - nie tak znowu koniecznie.
    Chodzi o śnieżną czapę, w której tonął jegomość, w tym zdaniu:

    Gdyby ktoś naówczas udał się do wsi Kopidoły i wytężył wzrok ponadludzko, to skonstatowałby nie bez zdziwienia, że przemierza ją jakiś jegomość, tonąc do połowy w śnieżnej czapie.

    Czy jegomość tonął do połowy "od góry", czy "od dołu"? Niektórzy jegomoście chodzą w czapkach, a zimą - w czapach. Śnieżna czapa, wobec tego, że dotyczy jegomościa, a nie konkretnie i tylko - ziemi, może być tutaj określeniem zarówno okrycia głowy, jak i pokrywy śnieżnej, leżącej na polach i drogach. Można powiedzieć, ze ktoś tonie w obszernym płaszczu, to i można, że w czapie. A jak ktoś jest malutki, a czapa wielka - to może i utonąć "do połowy":)

    To jest naprawdę drobny szczególik, lecz wspominam o nim, bo mnie zatrzymał:)

    Ja bym zapisała jakoś tak, żeby tę jednak czapę dookreślić, ujednoznacznić. Ale też - nie wiem, czy wg Ciebie warto się zastanawiać nad takim czymś:)
  • Jared 25.09.2021
    Nawet bym nie pomyślał, chociaż pewnie całe zdanie poleci w ostatecznej redakcji :P Dziena :D
  • Trzy Cztery 26.09.2021
    Jared, zdanie fajne i kluczowe, to może nie wywalaj. Dzisiaj jeszcze raz tu zajrzałam i zobaczyłam co innego, co bardziej warte zmiany. Powtórzenie:

    ...że PRZEMIERZA ją jakiś jegomość, tonąc do połowy w śnieżnej czapie. Ów olbrzym - zawinięty co najmniej potrójnie w skóry i futra - jakby nigdy nic ZMIERZAŁ od domu do domu i waląc w drzwi...

    "Zmierzał" warto zamienić na inne słowo. Także ze względu na sens. "Zmierzał" nie pasuje do kolejnej czynności, wykonywanej jednocześnie. Żeby walić w drzwi - trzeba stać już przy nich, a nie dopiero iść w ich kierunku.

    zmierzał od domu do domu i waląc w drzwi -> podchodził do kolejnych domów i waląc w drzwi

    (albo inaczej, to tylko przykład)
  • Jared 26.09.2021
    Trzy Cztery spostrzegawczość sokoła ^ ^" Faktycznie powtórzenie i to w dodatku kłopotliwe do wykrycia o tyle, że dość nieregularne. Będzie więc wersja podchodzeniowa :P Dzięki :D
  • laura123 29.09.2021
    Jared, co za wspaniały tekst, a jak lekko napisany. To wspaniale, ze potragisz tak pisać!

    Jesteś wielki! 5
  • laura123 29.09.2021
    potrafisz - kor.
  • Patriota 29.09.2021
    6, 7 a nawet osiem. Cudo literackie. Dech w piersiach zapiera.
  • Nazareth 08.10.2021
    „dekapitowany jak owoc" – czy owoc można dekapitować, skoro nie ma głowy?

    Diogenes z Synopy zwykł był, przechadzać się po mieście z zapaloną latarnią w poszukiwaniu człowieka. Przez ostatnie dni czułem się na tym portalu jak ten antyczny filozof, w blasku monitora przemierzałem ulice złożone z megabajtów i pikseli w poszukiwaniu opowiadania. Nie notki, wiersza, syntezy fabuły wyrażonej ekspozycją, wlekącego się dziesiątkami części tasiemca, nie. Opowiadania. Takiego z krwi i kości, z sercem i pulsem. Aż w końcu dotarłem tutaj.
    Są tu żywe postaci, które różnią się od siebie, można je poznać i polubić, mają swoje znaki szczególne, charaktery, ba!, mają nawet manieryzmy językowe! Dopełnione przez okraszony neologizmami idiolekt w narracji pierwszoosobowej! Me gusta, senior! Jest miejsce akcji, oryginalne, wyraźnie nakreślone. Jest fabuła, brak pośpiechu w jej prowadzeniu i wreszcie: drugie dno. Nie ma jednak zakończenia, co napawa mnie strasznym smutkiem, bo opowiadanie rozpoczyna się naprawdę dobrze. Za dobrze jak na standardy tego portalu, pozostaje mi mieć nadzieję, że kiedyś je skończysz i opublikujesz w miejscu bardziej adekwatnym niż to.
  • Jared 08.10.2021
    Dziękuję za odwiedziny - do finału historii zostało jakieś 200 stron, na razie nawet nie wiadomo, po co tam idą wszakże :D Bardziej adekwatnym? Lubię swoje śmieciowe łopowi - nie honoruje już od jakiegoś czasu rankingu jakości portalowych. Trochę jak ci co uciekają z Korei Płn., a potem za nią tęsknią, widząc cały "dobrobyt", jaki świat im oferuje :P Jeszcze raz dziena :D
  • Nazareth 08.10.2021
    Jared nie miałem na myśli portali ;) Ja też już na portalach tylko jakieś swoje dziwne wynurzenia i nieudane eksperymenty publikuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania