2NStyl - Do kotleta (kim jest Ewa?)
w temacie: Mielony zwany grzmotem
Uwijała się jak w ukropie między ladą, fryturą, bimem... Kasa, taca, kanapki, dziękujemy za złożenie zamówienia... witamy w restauracji... taca, frytki...
Za ladą, w tłumie zobaczyła trzech młodych mężczyzn, hałaśliwych, kpiarsko wybuchających tubalnym śmiechem, prowokacyjnych.
– Będzie jazda, shit! – pomyślała przewidująco Ewa, zanim podeszli do jej stanowiska. – Serio? Musieli do mnie?
– Trzy razy hamburgery, frytki i cola! – rzucił jeden z nich.
Taca, serwetki, bim frytura, nalewak... Frytki aż parzą, przy takim tłumie dziewczyny nie nadążają smażyć, wykładać, same gotują się nad skwierczącym olejem...
– Te frytki są zimne, chyba wczorajsze! I ja mam to jeść?! – rzucił przez zęby najwyższy z hałaśliwej trójki.
– Za chwilę wymienię panu na świeże. – Regulamin zabraniał dyskusji z klientami, znaczy z "gośćmi", bo taką nomenklaturę narzucał tenże regulamin "restauracji".
– Ten hamburger też jest wczorajszy! Co pani mi podaje!? Wczorajszą padlinę!? – dźgał palcem w burgera, a koledzy rechotali, coraz bardziej rozbawieni jego popisówką.
Podeszła Magda, menadżerka, która czujnym okiem śledziła zamieszanie przy kasie. Poprosiła panów, aby przeszli do stolika.
– Za chwilę podamy zamówienie, przepraszamy za wszelkie niedogodności. Naprawimy to – wytrajkotała z wyćwiczoną uprzejmością.
Poszli, uff. Ewa ułożyła na tacy świeże, parujące produkty. Gotowe!
– Ewka, ja zaniosę, to trudni goście, nie masz doświadczenia. – Magda już chciała przejąć tackę.
– Dam radę, spokojnie. – Ewa przeciągnęła tacę do siebie – Patrz uważnie, Magda! Idę!
Menadżerka powiodła wzrokiem za energiczną dziewczyną, która szła wyprostowana, z piersią do przodu, z uśmiechem i z fasonem, którego mogłyby pozazdrościć kelnerki z najdroższych warszawskich lokali. Mężczyźni zerkali z błyskiem w oku. Przed ich stolikiem, patrząc w oczy najwyższego gościa, wyrecytowała:
– Raz jeszcze pragnę przeprosić za niedopuszczalny incydent wynikły z naszej winy. Proszę, oto pańskie zamówienie... Zapewniam, że aby zrekompensować tego "wczorajszego kotleta" i żenująco zimne frytki, specjalnie dla pana przygotowałam tego oto burgera i przysięgam na moją gastronomiczną reputację, że jest to burger jutrzejszy!
Kasa, bim, frytura, nalewak i śmiech, tym razem dziewczyn biegających jak w ukropie, ale nieco bardziej wyprostowanych po scence odegranej do kotleta.
Komentarze (18)
Pozdrawiam serdecznie 5
Miłego popołudnia
Hahahahha, kapitalna puenta :)
Brawo!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania