Obietnica nowego życia - historia prawdziwa - Cz3

[Wszelkie przekleństwa przedstawione w rozdziale wystąpiły naprawdę. Imiona osób zostały zmienione, by chronić tożsamość]

 

Sala, do której mnie przeniesiono po prostej tomografii głowy była niemalże trzykrotnie większa od poprzedniej, w dodatku znajdowały się tutaj cztery okazałe szpitalne łóżka, z czego tylko dwa były zajęte. Dokładnie na w skos ode mnie na podniesionym do granic możliwości śnieżnobiałym łóżku leżał pan Lech, czyli mężczyzna, który trafił na oddział neurologii przez powtarzające się z rana bóle głowy. Z początku zarówno ja, jak i on leżeliśmy tylko i wyłącznie w ciszy, przerywając ją ilekroć któryś z nas chciał skorzystać z łazienki. Posiadanie własnej łazienki na pokój przypomniało mi o czterech latach spędzonych w bursie, gdzie mieszkałem od poniedziałku do piątku po lekcjach, co na swój sposób pozwalało na zredukowanie wydawanych pieniędzy. Pozwalało to również na szybkie dostanie się do szkoły, bowiem ta leżała tylko kilka kroków od tego budynku mieszkalnego.

— Kurwa, ale mnie plecy bolą... — wymamrotał cicho pod nosem — Co się stało, że tu trafiłeś? — spytał.

Właśnie wtedy podniosłem głowę znad trzymanej oburącz mangi i przeniosłem spojrzenie w stronę wołającego. Generalnie nie mam kłopotów z nawiązywaniem znajomości, jeśli chodzi o osoby w moim wieku, bądź młodsze, niemniej jednak jeśli chodzi o te starsze, czuję nieopisywalny dyskomfort.

— Straciłem przytomność — odparłem prosto, powoli opuszczając głowę na dół — A pan?

— Nie mów "pan", wystarczy Lech — oznajmił, a ja poczułem zawstydzenie — Głowa mnie nawalała każdego poranka, więc w środę tu przyjechałem, od tej pory mam nadciśnienie.

— Och...

Poza akcesoriami szpitalnymi t.j "stojakami" na kroplówki, szafkami nocnymi oraz pilotami do wzywania pielęgniarek w nagłym wypadku, była tu też telewizja, na której, za małą opłatą, dało się oglądać podstawowe kanały telewizji naziemnej. Niestety pozwolenie sobie na seans był bardzo kosztowny. Koszt za godzinę oglądania wynosił trzy złote i rósł w zależności od pożądanego pakietu. Dla porównania doba oglądania to opłata w wysokości piętnastu złotych, natomiast pięć dób - czterdzieści. Na samą myśl o trwonieniu na telewizję takich pokładów materialnych zrobiło mi się niedobrze, choć może chciano w ten sposób zwrócić zadłużenie całego kompleksu? Chyba tak.

— Kurwa, telefon dzwoni — rzucił niespodziewanie, kiedy przez całą powierzchnię sali przeszła melodyjka kojarząca się krajami azjatyckimi, w głównej mierze z chinami — No tak, skarbie, będą mnie pewnie tydzień trzymać jak nie więcej... Tak, Tak...No dobra, idę zajarać i przy okazji kupię sobie kawę...

— He?! — pomyślałem — Skoro ma nadciśnienie, to czy kupowanie kawy nie pogorszy tego tylko?

— Wiem, wiem, wypiję ją z mlekiem...

Świetnie. Problem z głowy.

— Każdy ma prawo do szczęścia — powiedział nagle, lecz dla osoby biernie słuchającej wydawało się to być wyrwane z kontekstu — Mówię ci, że tak jest, nie moja wina, że cię nie akceptuje, mamy prawo być szczęśliwi... Dobra, zadzwonię do Konstancji...Pa

Wkrótce potem wyszedł, zapewne by zjechać windą na poziom numer zero, gdzie znajdowały się dwa automaty z napojami oraz jeden mały kiosk. Co ciekawe w obu ceny były nadto wygórowane. Wtem zawołała mnie kobieta, trzymającą w dłoni teczkę z białą kartką na wierzchu.

— Dzień dobry, nazywam się Alicja Zięba, jestem psychologiem i chciałam panu zadać kilka pytań.

— Dobrze.

— A więc, dlaczego dokładnie pan tu trafił?

Rozsiadłem się wygodnie, wiedząc, że odpowiedź na to pytanie sięga blisko dziesięć lat wstecz,..

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Jarema 19.07.2020
    Melduję się dopiero teraz. Przeczytałem.
  • Shogun 22.07.2020
    Przeczytane. Czekam z niecierpliwością, na ciąg dalszy :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania