Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Opowiadanie, rozdział 3 - Morderstwo żony i dzieci idą do psychiatryka
Bum. Nie żyję? Nie wiem. Umarłem, buhaha! Nie. Niestety, kurczę blade, nie. Żonka przychodzi i pyta co się stało, kurde, aha i jeszcze coś - co mają oznaczać te pieprzone papiery.
- Te papiery to gówno. - dysząco zadyszałem.
- No raczej ich nie wysrałeś do kibla, kochanie. Jesteś płatnym zabójcą?! Tak mnie traktujesz ty kurduplu??? Wal się, pedale.
- Może wystarczy?
- Czego znów?!
- No tych bluzgów, a czego...
- Stul pysk i spieprzaj mi z ogrodu! Nara!
- Kochanie... NO, KURRRRR...DE!!!!
Zawalę ją moim pistoletem. Przykro mi, bejbe, musisz odejść. A dzieci oddam do więzienia, jeśli już tak będziemy rozmawiać. Idiotka z mojej żony, tyle mam do powiedzenia. Dobra, biorę lufę i...
Bum.
Moja żona nie żyje... Dzieci wariują, spieprzają z domu... Ale je także zabiję. Albo postrzelę, bo kto ma wiedzieć że ich, kurde, na ulicy zastrzeliłem. Biegną do samochodu. Właśnie przestrzeliłem tym pieprzonym brzdącom opony, więc się ruszyć nie powinny. A zresztą nie mają kluczyka.
- A teraz, moje drogie dzieci, jedziemy do psychiatryka. - powiedziałem ripostując, mając wszystko w tyłku.
- Tatus czemu mame zabiłes??! - pieprzony skurczybyk. Upuścił mi na głowę... Kurde, nożyce, pościnał mi włosy...
- Pora odejść, kolego. - uśmiechnąłem się po czym utnąłem mu głowę.
- AAAAAAA!!!!!!
Przestań krzyczeć, już do szpitala jedziemy. - po chwili dodałem: - Psychiatrycznego...
- Nieeeee!!!!
Stanąłem na chwilę, po czym go zabiłem. Z brzdącami się nie da dogadać.
Teraz tylko zakopać ciała...
Aha, i co z moim szefem, i co ze zleceniem...
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania