Opowieść o tym, jak pokonano Boga
Wszedłem do baru. Od progu moje zmysły uderzyły zarówno hałasy dobiegające z tego przybytku, jak i charakterystyczna dla takich miejsc, unosząca się w powietrzu mgiełka. Chciałem zachlać pałę. Nie dlatego, że jestem alkoholikiem, co to, to nie. Powód był zasadniczo o wiele delikatniejszej natury. Żona, moja ukochana, zdradziła mnie. Chciała się tłumaczyć, ale nie słuchałem. Dopełniając swojego honorowego męskiego obowiązku, dałem fagasowi w pysk, a jej samej kazałem się wynosić. Nie zastanawiając się dłużej, wyszedłem z mieszkania. Wędrowałem przez miasto w zasadzie bez celu, aż w końcu trafiłem tutaj.
Zamówiłem kufel piwa i flaszkę wódki. Co się będę ograniczał – pomyślałem. Usiadłem przy najmniej oświetlonym stoliku.
Po kilku minutach młoda kelnereczka pięknej urody podała mi moje zamówienie. Oczy miała niebieskie i czyste jak niebo bez żadnej chmurki. Włosy długie, złociste, jak letnie kłosy zboża. Rysy twarzy cudne, jakby sam mistrz Fidiasz wykuł je z marmuru. Figury za to pozazdrościłaby jej nawet bogini zrodzona z morskiej piany.
Takie to było piękno.
Po kontemplacji jakże nieczęsto spotykanej urody wróciłem do rzeczywistości. Chwyciłem kufel. Już chciałem go przechylić, aby zakosztować pierwszego łyku chmielowego trunku, jednak nagle nad moją głową rozległ się głos:
– Przepraszam bardzo – powiedział mężczyzna dość niepewnie.
Spojrzałem na niego. Dość zaniedbany. Długie siwe włosy, taka sam broda. Ubrany był w sztruksowe brunatne, lekko już podniszczone spodnie. Miał na sobie również wielokolorową ortalionową kurtkę. Z wyglądu przypominał kloszarda.
– Tak słucham? – spytałem kulturalnie.
Chciał coś powiedzieć, ale się zająknął. Dopiero po chwili rzekł:
– Nie postawiłby mi pan piwa? W zamian opowiedziałbym panu ciekawą historię – zaproponował.
Historię? – zastanowiłem się. W zasadzie uwielbiam historię, zwłaszcza takie, których jeszcze nie słyszałem. Zresztą, chyba lepiej pić w towarzystwie, niż samemu. Tak, to zdecydowanie dobry układ.
– Bardzo proszę, niech pan siada – zachęciłem mężczyznę gestem dłoni.
– Dziękuję uprzejmie – odparł nieznajomy i skłonił się delikatnie.
Wykonałem gest dłonią. Po chwili kroczyła w naszą stronę bogini w ludzkiej skórze. Jej złociste włosy falowały podczas ruchu niczym kłosy na wietrze.
– Co podać? – spytała jedwabistym głosem.
– Poproszę kufel piwa i dodatkowy kieliszek dla mojego towarzysza.
– Wedle życzenia – odparła i powędrowała spełnić zamówienie.
Nie mogłem się napatrzeć na jej piękne włosy, które idealnie współgrały w ruchu z resztą ciała.
Po chwili wróciła z kuflem piwa i kieliszkiem. Postawiła przed mężczyzną, dygnęła przed nami i życząc miłego pobytu, wróciła do dalszej praca.
Mógłbym bez przerwy coś zamawiać, aby tylko widzieć, jak się porusza. Czysta gracja – pomyślałem.
Znów się rozmarzyłem i na powrót musiałem wrócić do rzeczywistości.
– Po co te formalności i kłaniania? – spytałem. – Andrzej jestem – powiedziawszy to, wyciągnąłem do niego dłoń.
– Miło mi, jestem Jan – odparł i uścisnął mą prawicę.
– Za co wypijemy drogi Janie? – widząc i słysząc mój entuzjazm, mężczyzna chwycił kufel i uniósł go do góry.
– Może, za niespełnioną miłość? – zaproponował.
Niespełniona miłość? Przypadek? Zastanowiłem się, pewnie przypadek.
– Niech będzie, za niespełnioną miłość! – stuknęliśmy się kuflami i każdy z nas pociągnął spory łyk.
– Swoją drogą, co to za historia, którą chcesz mi opowiedzieć? – spytałem, chwilowo odstawiając piwo na stół.
– A tak, jest to historia nieszczęśliwej miłości.
– Nieszczęśliwej miłości?
– Dokładnie.
– W takim razie zamieniam się w słuch – rzekłem, gdyż naprawdę przepadałem, za wszelkiego rodzaju historiami.
Jan upił jeszcze łyk ze swojego kufla, zapewne, aby lepiej nawilżyć gardło przed długą opowieścią.
– Historia ta jest stara jak świat, ponieważ zaczyna się właśnie wtedy, gdy miał on swój początek. Nieuważny Bóg stworzył wszystko, zwierzęta, rośliny, ludzi, raj, wszystko poza światłem. Była to przyczyna zguby dwóch przedstawicieli gatunku ludzkiego, Adama i Ewy. Błąkali się bowiem w ciemności, w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Z powodu wszechobecnego mroku, Ewa zerwała i zjadła owoc z Drzewa Poznania Dobra i Zła. Gdy Bóg dowiedział się o tym, wpadł w straszny gniew. Za karę chciał wygnać Ewę z Raju i tylko ją. Jednak Adam kochał Ewę ponad życie i stając naprzeciw Boga, rzekł do niego tymi słowami:
„Jeśli ją wygnać chcesz, i mnie wygnaj! Z mojego ona żebra, z jednego ciała zrodzeni. Ciałem i umysłem złączeni. Gdzie ona pójdzie, tam i ja pójdę!”
Bóg słysząc te słowa w jeszcze większy wpadł gniew. Przewrotny Bóg spełnił wolę Adama, lecz tak, jak się nikt tego nie spodziewał. Albowiem posłał Adama i Ewę w przestrzeń. Ją jako Słońce, jego jako Księżyc. Strażnicy niebios. Od początku do końca. Myśleli, że teraz będą wolni, iż ich miłość będzie wolna. Nie przewidzieli jednak, że zostaną rozdzieleni. Przebiegły Bóg, tak ich na niebie umieścił, aby spotykali się raz na rok. Niby niewiele, ale rok, rok, w mrocznej przestrzeni, wiedząc, że ukochana osoba jest tak blisko, a jednak tak daleko. Egzystować ze świadomością, że nie jest się wolnym. Nie można kochać, kiedy się chce i jak się chce. Istna tortura.
Jest coś takiego, co zwie się „wybuchami słonecznymi”, jest to nadaktywność Słońca. Zwą to „wybuchami”, lecz to nie wybuchy, tylko płacz. Płacz Ewy, z tęsknoty za Adamem. Istnieje również zjawisko zwane „fazami księżyca”. Naukowcy myślą, że jest to spowodowane różnymi kątami, pod którym na Księżyc pada światło. Prawda jest jednak taka, że spowodowane to jest próbą dotarcia Adama do Ewy. Szaleńczą gonitwą, która udaje się tylko raz. Raz na trzysta sześćdziesiąt pięć prób. Smutne to, ale niestety prawdziwe.
Między innymi właśnie to okrucieństwo, spowodowało, że nie wierzymy dziś w Boga, lecz wyznajemy kult solarno-lunarny. Ludzie zbuntowali się przeciwko Temu, kto kara za niewinność, kara za miłość.
Mimo wszystko historia ta nie składa się tylko z okrucieństwa, smutku, lecz jest w niej również coś naprawdę pięknego. Moment, w którym raz mogą się spotkać.
– Właśnie, wiesz jak powstały gwiazdy? – spytał nagle, wyrywając mnie z transu, spowodowanego jego intrygującą historią.
– Jak? – zadając to pytanie, miałem wielkie oczy, gdyż nie mogłem się doczekać odpowiedzi.
– To jest ta piękna część. Albowiem gdy się spotykają, idą w swoim kierunku dostojnym krokiem po przestrzeni zwanej „Kosmosem”. Ona przyodziana w piękną ognistą suknię. Języki ognia ciągną się po ziemi, mieniąc się iskrami od pomarańczy, po czerwień. On z kolei w czarnym garniturze, który mieni się czystym białym światłem, ilekroć padnie na niego błysk jego piękności. Podczas jakiegokolwiek ruchu, pojawiają się refleksy sprawiające, że wygląda jakby przyodziany był w diamenty. Gdy wreszcie dotrą do siebie, rozpoczyna się ich taniec, taniec namiętności i miłości.
Na początku powoli, spokojnie, krok za krokiem. Patrzą sobie w oczy, napawając się swoją obecnością. I nagle obrót. Ewa wiruje w piruecie. Jej suknia rozkłada się, tworząc płomienny okrąg z języków ognia. Promienie padające na Adama powodują błyski białego światła. Kolejny obrót, krok, krok, obrót i jeszcze jeden piruet.
Ogniste ciepłe światło łączy się z czystym i białym poprzez sekwencje ruchów w cudownym tańcu.
Tak rodzą się gwiazdy. Rozpalają się potężnym ogniem i świecą delikatnym subtelnym światłem na nocnym nieboskłonie.
Na koniec Adam i Ewa łączą się w namiętnym pocałunku, który musi im wystarczyć do następnego spotkania. On ochładza ją, aby nie płakała, ona natomiast rozpala go, aby miał energię oddawać światło.
Po tym wspaniałym spektaklu wracają na swoje miejsca, znów odseparowani od siebie. Z utęsknieniem wyczekując kolejnego spotkania.
Pokrętny Bóg nie powiedział im jednak, że kiedyś spotkają się i złączą na zawsze. Czekają, czekają pewni, że ich obecny parszywy los będzie trwał wiecznie. Nie zdają sobie sprawy, że gdy „Kosmos” się „zapadnie” wszystko złączy się w jedno, w tym oni i da początek nowemu.
– Ironia losu, nieprawdaż? – spytał nagle. Nie czekając na moją odpowiedź, kontynuował:
– Historia okrucieństwa i piękna. Kto jest dobry, a kto zły? Kto jest Bogiem? Czy istnieje Bóg? Na tych pytaniach kończy się historia.
Byłem w szoku, nie spodziewałem się tak cudownej historii. Czułem, że po policzku płynie kilka łez. Na stole leżało mnóstwo pustych kufli po piwie. Każdy z nas wypił po sześć, jednak nie czuliśmy się ani trochę pijani. Opowieść pozwoliła zachować nam trzeźwość umysłu. Coś mi nie grało. Musiałem zadać Janowi nurtujące mnie pytanie.
– Powiedziałeś, że na tych pytaniach kończy się historia i nad tym trzeba się zastanawiać, ale czy na pewno?
– Ha! Brawo, widzę, że słuchałeś uważnie – powiedział zadowolony. – Masz rację, to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, jak wykorzystamy zarówno czas, jak i wolność, którą posiadamy, bo ostatecznie na końcu i tak zwycięża jedno. Wiesz już co, prawda?
Wiedziałem. Odwróciłem głowę w sobie tylko wiadomym kierunku i podziwiałem widoki. Trwało to chwilę, a gdy chciałem spojrzeć na Jana i podziękować mu za tak piękną historię, jego już nie było. Po prostu zniknął.
***
Pół roku później.
Obudziłem się, a moją twarz zalała fala poruszających się jak kłosy na wietrze włosów. Poczułem ich wspaniały zapach, zapach szamponu i morskiej bryzy.
Co mogę więcej powiedzieć?
Byłem szczęśliwy, bo miałem coś...
co zwycięży nawet z Bogiem.
Shogun
Komentarze (62)
Czy ja wiem, Biblia na dobre weszła do kanonu kultury i ze zjawiskiem jej "twórczego przekształcania" trzeba się liczyć. Jest to zjawisko powszechne i naturalne :D
Myślę jednak, że pomimo powstania "Ostatniego kuszenia Chrystusa" oraz mojej skromnej opowiastki, to Biblia ma się bardzo dobrze :)
"podziw dla Wielkiego Talentu" - to chyba za dużo powiedziane haha, ale i tak dziękuję :D
A wiesz co? Również się z nią zgadzam haha ;D
Jesli tak- to przepieknie opisałeś powstanie ziemi. Trzecia planecie w obiegu słonecznego.
Ps- ksieżc przez "Ewę" jest ciągle naświetlany- On w zamian daje nam inne rzeczy :)
Dziękuję, miło słyszeć, że się podoba, bo mi również ;)
A tak, to prawda, każde daje w zamian coś od siebie :)
*"- Poproszę" - super, że w końcu masz półpauzy, ale tutaj został ci dywiz
"włosy, które idealnie współgrał" - współgrały
"co do za historia" - to
"lepiej nawilżyć gardło, przed długą opowieścią." - zbędny przecinek
"Historia ta, jest stara, jak świat, ponieważ zaczyna się właśnie, wtedy gdy miał on swój początek." - dwa pierwsze przecinki zbędne, ostatni przecinek powinien być przy "gdy"
" rzekł do niego tymi słowami:
– Jeśli ją wygnać chcesz, i mnie wygnaj! Z mojego ona żebra, z jednego ciała zrodzeni. Ciałem i umysłem złączeni. Gdzie ona pójdzie, tam i ja pójdę!" - Błąąąd. Nie ma czegoś takiego jak dialog w dialogu albo raczej po prostu się tak nie pisze. Ta wypowiedź powinna być w cudzysłowie, żeby nie robić za dużo chaosu.
"Niby niewiele, ale rok, rok, w mrocznej przestrzeni, wiedząc, że ukochana osoba jest tak blisko, a jednak tak daleko. " - nie wiem, o co chodzi w tym zdaniu. Źle skonstruowane.
"Nie można kochać, kiedy się chcę i jak się chcę." - zbędne ogonki przy czasownikach
"Zwą to „wybuchami” lecz" - przecinek przed "lecz"
"Prawda jest jednak tak," - taka
"smutku lecz" - przecinek przed "lecz"
"że wygląda, jakby przyodziany był w diamenty." - zbędny przecinek
"świecą delikatnym subtelnym światłem, na nocnym nieboskłonie." - zbędny przecinek
"Z utęsknieniem wyczekując, kolejnego spotkania." - zbędny przecinek!
"piani" - pijani
"fala poruszających się, jak kłosy na wietrze włosów." - zbędny przecinek
Skąd tyle błędów panie Shogun? Myślałem, że pan Shogun bardziej ogarnięty i takich byków nie wali, a tu nagle... Ekhm, w ramach kary polecam poklęczeć trochę na grochu. Przyda się :)
Samo opowiadanie zaś... Takie sobie. W ogóle nie rozumiem zachwytu pana bohatera całą tą historią. Dla mnie była nudna, naciągana i w ogóle tak jakoś wybujała, tymczasem dla głównego bohatera była powodem dogłębnego wzruszenia i zmiany życia (sic!). Ech, nie żebym oczekiwał czegokolwiek, ale i tak to opowiadanie okazało się zadziwiająco nijakie.
Popraw błędy i mam nadzieję, że to jedynie chwilowy spadek formy, który zdarza się od czasu do czasu każdemu :)
Pozdro
Uwagi są dorbe- ale nie, w jaki sposób robi Frania wyprana w polenie.
Wydanictwo TW?
Pozdrwaiem bolndykę :D
Zdarzają się i te niejakiej, jak widać. Może jednak zdarzyć się, że i one zmienią coś lub kogoś na lepsze ;)
Ano możliwe, że spadek formy, niestety, kto wie.
Dzięki za koment, a tym czasem idę po groch ;)
Pozdrawiam ;)
Nooo... pomimo paru zjedzonych literek, które większość wskazał przedmówca, jest to bardzo ciekawe opowiadanie. Cieszę się, że powróciłeś z kolejną historią, która daje do myślenia. Opis tworzenia gwiazd, to majstersztyk moim zdaniem:)
Dziękuję za ciepłe słowa. Ano, cuś tam trochę włożyłem, miło, że widać ;)
Masz jakiś taki romantyczny talent.
Niestety, sporo błedów w zapisie, ale to już wytknęli Ci inni.
Pozdrawiam.
Ano, trochę się ich trafiło, ale dobrze, że czujne oko czytelnika patrzy :D
Również pozdrawiam ;)
Istotne to będzie również i z punktu widzenia interpretacji zakończenia. Nieumiarkowanie w spożyciu wywołuje często zachowania, których człowiek się wstydzi już następnego dnia. Jeśli pierwszym wrażeniem, jakie robi się na aniele w ludzkiej skórze, jest alkoholowy zgon i ulewanie się zawartości żołądka oraz pęcherza, to wspomniane w ostatnim akapicie włosy należeć będą raczej do jakiegoś morskiego diabła.
Jeśli zaś przyjmiemy, że wszystko dobrze się kończy, a włosy należą do tej, a włosy należą do tej, do której powinny, to możemy śmiało przyjąć, iż wódkę niepostrzeżenie zgarnął Jan. Następnie zniknął, gdy tylko nadarzyła się sposobność, by i sobie dać szansę na bajkowy, boski epizod w życiu.
Co do treści, to nie zgadzam się że Bóg, był dla nich aż taki okrutny. To prawda. Cierpieli, ale później otrzymali nagrodę.
Na zasadzie przeciwieństwa, Bóg wzmocnił ich odczuwalną miłość.
Te ''kosmiczne kochanie'', będąc "gwiazdami''→to kurde mać, sam tak bym chciał:))
Takie pokrótce zdanie me:))
"Od progu w moje zmysły, uderzyły zarówno..."→po zmysły raczej przecinek, bo to nie zmysły uderzyły:))
Sam również bym tak chciał ;)
Dziękuję za zdanie Twe i za przecinek ;)
Pozdrawiam ;)
I muszę Ci powiedzieć, że autentycznie mnie zaskoczyłeś. Nie jest to pochwała ateizmu, ani krytyka religijności. Wykorzystałeś motywy z Biblii by przedstawić ciekawą historię. I powiem coś bardzo śmiałego teraz: faktycznie człowiek jest w stanie pokonać Boga miłością. A widać to było nawet w przypadku Jezusa, który przyjął ludzką formę. Ukochał lud jako człowiek, więc najprawdziwiej, ale z tej miłości musiał przegrać, wydając się na śmierć. Ale przez to, że był człowiekiem, również wygrał. Intrygujący wniosek wyciągnęłam z tego. :)
Pięć.
Cóż, są gorąco podejmowane to prawda, ale osobiście zawsze staram się utrzymać balans, równowagę, bo wbrew pozorom jest ona bardzo ważna. Łatwo jest pójść po całości w jedną stronę, trudniej już jednak dostrzec drugą i zachować przysłowiowy "złoty środek".
Hmm, czy to jest śmiałe, pewnie tak, choć osobiście myślę, że jest i prawdziwe. Jezus pokonał miłością Boga, kochając ludzi nie jak Bóg, lecz po prostu jako człowiek.
Miłością pokonał również śmierć, pokonał grzech. Po prostu zwyciężył, nie mocą, nie boskością, lecz po prostu miłością.
Światem rządzi wiele namiętności i uczuć równie potężnych co miłość.
To tylko ludzie ustalili i wmawiają dalej, że miłość jest najpotężniejsza.
Równie potężna jest choćby chciwość, która kieruje ludźmi, a ktoś odgórnie w tej pięknej literacko księdze ustalił, że to akurat jest zło, a to dobro.
W imię miłości popełniono mnóstwo zła.
Tak naprawdę nie wiesz, jakie uczucia i siły rządzą tym światem.
W końcu inne wiary wyznają bądź wyznawały inne wartości i miały inne poglądy na rzeczywistość i też wierzącym to pomagało.
Religia rzymsko - katolicka nie jest jedynym, prawdziwym i objawionym konstruktem człowieka.
I( tym optymistycznym akcentem...
Ciekawe spostrzeżenie muszę przyznać i ciekawą interpretacja. Szczerze czytelnicy nigdy nie przestaną mnie zadziwiać :D
Ano że staruszkiem nigdy nic nie wiadomo, wiadomo tylko, że był i zniknął ;D
Dzięki za piąteczkę ;)
Tego Ci Shogun życzy ;)
A poważnie to bardzo mi się podobało. I końcowy wniosek...
Temu, kto kara za niewinność, kara za miłość. - karze, raczej.
Ogólnie miałeś sporo literówek i innych drobnych błędów. Polecałbym odsłuchiwać swoje teksty na syntezatorze mowy, wtedy o wiele łatwiej wyłapać literówki i inne błędy.
Pozdrawiam.
Wielkie dzięki, miło, że się podobało.
O proszę, syntezator, nigdy o tym nie myślałem. Może rzeczywiście wypróbuję.
Również pozdrawiam :)
polecam "Balablka" i tam jest instrukcja jak odblokować głos wbudowany w Windows 10, ale tez jak zainstalować drugi głos. Jakby co pomogę.
Niesamowita opowieść.
Szkoda szkoda, ale może kiedyś, kiedyś, kiedyś, będą na powrót razem ;)
My nie przeżyjemy, ale przynajmniej oni będą razem ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania