Poprzednie częściPacjenci Doktora Parkera część 1

Pacjenci Doktora Parkera część 4 -ostatnia

W miłosnych uścisku splątani, namiętnością omotani.Tonęli w gąszczu przyjemności.Wzajemnej radości.Lecz on wyplątał się nagle.Z szyderczym uśmiechem powiedział, że to koniec, to na tyle.By do swojego męża wracała.No i, że kolejna durna znudzona żonka zaliczona.

-Chyba nie myślałaś, że jestem w tobie zakochany?Lubię dla sportu bajerować i zaliczać mężatki.Z tobą to była wyjątkowa frajda, bo łatwo nie było.W końcu uległaś.Ja swoje dostałem, możesz się wynosić.

Powiedział ciągle się uśmiechając.Ona zaczęła cała się trząść i płakać.Nagle dotarło do niej co narobiła.Zdradziła mężczyznę który był jej jedyną prawdziwą miłością.Właśnie to sobie uświadomiła.Jak mogła być tak głupia i szukać nie wiadomo czego?Była tak silnie wzburzona, że nie dbała o to, że jest naga.Alkohol i dodany do niego narkotyk również zrobiły swoje.Miała zaburzoną świadomość.Wybiegła na ulicę prosto pod samochód.Tak niefortunnie, że nie miała szans na przeżycie.Zginęła na miejscu.

 

Parker stał w samym środku tych wydarzeń.Widział wszystko,słyszał ich rozmowę a nawet myśli.Krzyczał za Lidią by zaczekała, czując co za chwilę nastąpi.Ta jej rozpacz,pisk opon samochododu, krzyk sąsiadki, kpiący uśmieszek pacjenta na widok całej sytuacji.Był jakby niewidzialny.Gdyż kiedy krzyczał do pacjenta różne wulgaryzmy ten totalnie go ignorował.Był wściekły na niego.Takiego wyrachowanego potwora jeszcze w całym swoim życiu nie spotkał.Nagle przy oknie spostrzegł Antosia.Podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.

-Bardzo przyko mi, że straciłeś mamę.Zrobię wszystko by pomóc twojemu tacie.Aby mógł się tobą dalej opiekować.

Mówił do chłopca spokojnym głosem.Ten odwrócił się, spojrzał mu w oczy i podziękował.Następnie wziął Parkera za rękę, wyszli z domu pacjenta i poprowadził go do dużego ogrodu.Było w nim pełno różnokolorowych róż, piękny widok.Na ławce spostrzegł jakąś parę.Nagle Antoś puścił jego dłoń i szybko pobiegł do nich.Ci mocno go przytulili i cała trójka trwała dosyć chwilę w uścisku.Parker nagle domyślił się z kim ma doczynienia.To byli rodzice Antosia.Ale jak?Wszyscy się uśmiechnęli i całą trójką odeszli niknąć w bardzo dużym jasnym świetle .

Parker się obudził.Szybko wstał, ubrał się i pojechał do mieszkania męża Lidii, kochanki jego pacjenta.Drzwi mieszkania były oklejone taśmą policyjną.Parker czuł jak mocno biję mu serce .Zapukał w pierwsze lepsze drzwi .Otworzyła mu drobna siwa kobieta.

-Dzień dobry.Nie wie Pani co tutaj się stało?Chciałem właśnie odwiedzić tych państwa a tutaj takie coś.Jestem ich dobrym znajomym.

Wymyślił na prędce.Kobieta spojrzała na niego z przerażeniem i odpowiedziała zalewając się jednocześnie łzami.

-Pan nic nie wie?Lidkę śmiertelnie samochód potrącił a gdy Franek się o tym dowiedział wziął syna na peron i oboje skoczyli pod nadjeżdżający pociąg, zginęli na miejscu.To była taka dobra rodzina, przyjaźniłam się z Lidką.Ale Pana jakoś nie kojarzę.

Parker zupełnie bez słowa zbiegł po schodach,po czym zadzwonił do swojego zaufanego przyjaciela z pracy i poprosił by po niego przyjechał.

 

Marek po wysłuchaniu opowieści Parkera nie wziął go za wariata.Wszystkich tylko nie swojego wieloletniego wiernego przyjaciela jeszcze ze studiów.Mimo, że leczył umysłowo chorych, wierzył w rzeczy paranormalne.Co też powiedział Parkerowi.Nawet trochę interesował się tą tematyką i uznał, iż duch chłopca i jego ojca szukali u Parkera pomocy i ją otrzymali.

-No ale wytłumacz mi Marku jakim cudem ja rozmawiałem i piłem z tym facetem?

Zapytał Parker leżąc w swoim własnym łóżku po zastrzyku relanium w podwójnej dawce.

-Myślę, że chciał zdobyć twoje zaufanie, bo inaczej gdybyś wiedział, że to duch nie pomógł byś im.To samo chłopiec.Zastanawiałeś się skąd pojawia się w snach twojego pacjenta.Oraz , że na pogrzebie go zaczepił, nie znając go.On dobrze wiedział, że to ten Pan zniszczył im życie.Celowo go nawiedzał by go ukarać.Męczył go i męczył aż ten nie wytrzymał i się zabił.Ty byłeś jakby takim posłannikiem.Masz nadprzyrodzone zdolności na to wychodzi , bo chłopiec zaufał ci.Franku Parterze masz dar którego nie ma co marnować.Nieświadomie całkiem pomogłeś pojednać się rodzinie, choć jak, to sam nie wiem.Może tą wizytą u męża Lidii? Zainteresowaniem chłopcem?

Snuł na głos rozmyślania Marek.

 

Minęło kilka miesięcy ,aż Parker się otrząsnął i oswoił ze swoim darem rozmowy we śnie ze zmarłymi.Gdyż ci co jakiś czas w jego snach proszą go o pomoc.Parker to twardy facet , no i przysięgę składał, że będzie pomagał pacjentom.No a, że został psychiatrą również od duchów?Cóż najwidoczniej takie jego przeznaczenie na starość.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania