Pamiętnik (10)
Anna przeszła przez przedpokój. Wiktor dreptał jej po piętach. Zachowywał się jak zagubione szczenię. Kobieta odnalazła ojca w salonie, zmawiał różaniec.
- Tato – Anna zwróciła się do Franciszka. Staruszek przerwał odmawianie różańca i podniósł głowę, a jego wzrok od razu powędrował do postaci Wiktora. - Chciałabym ci kogoś przedstawić – Anna mówiła dalej, a Wiktor zrobił niepewny krok w przód. - To jest Wiktor Pawłowski, jednej z trzech synów twojego przyrodniego brata.
Różaniec ze srebrnymi paciorkami wysunął się z dłoni Franciszka i upadł na podłogę, kiedy ojciec Anny wstawał z fotela. Jego oczy wypełniły się łzami.
Wiktor, niepewny, co zrobić w tej sytuacji, wyciągnął w stronę Franciszka dłoń na powitanie.
- Tak się witasz ze swoim wujkiem? - obruszył się na ten gest Franciszek i śmiejąc się przez łzy, przytulił serdecznie Wiktora.
Anna przyglądała się tej scenie z nieukrywanym wzruszeniem. Patrząc na to, jak bardzo cieszy się jej ojciec, uświadomiła sobie, że podjęła dobrą decyzję, przywożąc Wiktora tutaj.
Do salonu weszła Ewa.
- Kto to jest? - zapytała mamę, wlepiając oczy w Wiktora, który w tym momencie siadał na kanapie obok Wiktora.
- Bratanek dziadka Franka – odparła Anna.
Ewa zmarszczyła brwi. Nie rozumiała skomplikowanych koligacji rodzinnych, ale nie przeszkadzało jej to w tym, by śmiało podejść do Wiktora i zapytać:
- Cześć, jestem Ewa, a ty?
- Ewka! - syknęła Anna, zawstydzona bezpośrednim zachowaniem córki.
Wiktor uśmiechnął się serdecznie do Ewy.
- Mam na imię Wiktor – odparł.
Dziewczynka zastanowiła się nad czymś przez chwilę, uroczo drapiąc się w głowę.
- Będziesz moim nowym wujkiem? - zapytała.
Na te słowa Annę oblała fala gorąca, a jej twarz przybrała przypominała kolorem piwonię. Takiego numeru Ewcia nie wycięła jej od czasu, kiedy spytała na cały głos w autobusie komunikacji miejskiej, skąd się biorą dzieci.
- Jeśli tylko będziesz chciała – odpowiedział Wiktor, promieniejąc z radości.
- Masz rodzeństwo, tak jak ja? - spytała Ewa.
Przez twarz Wiktora przemknął ledwo widoczny cień. Choć uśmiechnął się do dziewczynki, to w jego oczach widniał smutek. Anna postanowiła ratować sytuację, póki to jeszcze było możliwe.
- Córeczko, proszę cię, nie męcz już Wiktora – powiedziała stanowczym tonem, kładąc dłonie na ramionach Ewy.
- Czy ja cię męczę, wujku? - dziewczynka zrobiła minę zbitego szczenięcia, kiedy patrzyła na Wiktora.
- Oczywiście, że nie – zapewnił ją mężczyzna z szerokim uśmiechem na ustach.
Ewa z wyrzutem spojrzała na mamę i zacisnęła wąskie usteczka.
- Może przeczytasz nam wszystkim kolejny rozdział pamiętnika? - zaproponowała Anna.
Dziewczynka wzięła podany przez mamę notatnik i usadowiła się pomiędzy swoim nowym wujkiem, a dziadkiem. Anna przysiadła na oparciu fotela. Ewa z właściwym dla siebie tempem zaczęła czytać:
„8 listopada 1939 roku
Zdążyłam się już przyzwyczaić do nowej codzienności. Przywykłam do tego, że idąc ulicą, ludzie mnie nie zagadują; jestem dla nich anonimowa. Opisując nowe realia, nie mogę pominąć tego, co się stało tydzień temu. Tego dnia, Wszystkich Świętych, wybrałam się do kościoła, by pomodlić się za Michała i Jakuba. Okazało się, że Niemcy nie wiedzą, czym jest święte miejsce i zdewastowali kościół, zamieniając go w magazyn. Cóż za barbarzyństwo.
W drodze powrotnej do domu Stasi, widziałam, jak młoda kobieta prawie została potrącona przez niemiecki samochód. Wściekły kierowca, a był to jakiś starszy żołnierz, zwymyślał ją od najgorszych i kilkakrotnie uderzył w twarz, a na odlew kopnął ją w brzuch, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.
Popatrzyłam na ludzi, którzy przyglądali się temu zdarzeniu. W ich oczach nie było ani krzty współczucia dla kobiety. Nie mogłam uwierzyć w znieczulicę, którą miałam przed oczami.
Podeszłam do kobiety i pomogłam się jej pozbierać. Jakież było moje zdziwienie, kiedy rozpoznałam w tej kobiecie koleżankę z podstawówki, Anię Dobrzańską. Tamtej nocy, siedziałyśmy we trzy: ja, Ania i Stasia i rozmawiałyśmy o tym, jak wojna zmienia ludzi.”
Komentarze (12)
To tyle jeśli chodzi o czepianie się. :) Chwali się opowiadania o wiele trudniej niż krytykuje, a przynajmniej ja tak mam, więc nie będę pisać zbyt dużo. Podoba mi się charakter Wiktora i zachowanie Franciszka, gdy dowiedział się, kim on dla niego jest. Szkoda, że takie krótkie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania