Pies Edka - egon (LBnP -1)

Edek jak był młody i jeszcze mniej notowany, grywał w piłkę na leśnej polanie, a że to na wsi było, to z polany nie gonili, z ugorów to różnie. Na dalekim aucie Edek po piłkę szedł w gęste krzaczory i tam znalazł szczeniaka, przykuł szczeniak uwagę Edka, w tle była piłka, wziął szczeniaka i piłkę. Ze szczeniakiem na rękach po polanie biegał za piłką (nie narażał się, że „ręka”), zabrał go z meczu do domu i na chrzcie dał mu imię egon.

Przychodził na mecze polanowe z egonem, ale jak egon podrósł, to ganiał za piłką i ją przegryzał, nie chciała wsiowa liga Edka i egona, bo piłek brakowało, to Edek przestał przychodzić.

Edek dorastał i egon też. Edek wyrobił sobie złą reputację, egon też.

 

***

 

Kilka lat później:

 

Pies Edka, egon, jak skoczy to przewraca, wielki taki jest, a do kościoła najbliżej tędy, koło chałupy tego Edka. Z kościoła, to z powrotem też tędy idą staruszki wiekowe, ledwie się suną.

Wtedy egon w akcji: wybiega, skacze, pcha – przewracają się stare. Do kościoła mus a na starość to tym bardziej wskazane jest księdza posłuchać, kobieciny niemrawe, uciekać nie mogą, już pies obserwuje, czeka, aż wracać będą. Horror przeżywają, a jak egon ruszy, to dochodzi, że survival im zaskakuje.

 

Babcie w bandażach drogę krzyżową z tym psem mają seniorki prawe, niemrawe, niedołężne z wieku.

Egon czai się i, hult na staruszkę nagle, ta leży – oj krzyczy, oj bardzo, że ooo…

 

W kalectwo co rusz ktoś wpędzony na trwałe i jest złamań dużo, skrzywdzeń i poturbowań wiele.

Na ortopedii miejsc aż brak bez łapówki, bo takie już przepełnienie, seniorki-inwalidki

płaczą tylko bezradne, nic innego nie mogą wobec złego egona. Wiele w szpitalu od tych złamań już kobiet, a chłopy jak stare a jeszcze żywe, to też trafiają przez egona i z nich też trochę jest już kalek.

 

Terror na drodze i boli jak z kościoła wracać. Ma radość egon z zabawy, ścieżka bólu to już przez tego egona. W niedziele i święta to najgorzej jest iść, zgłoszenia płyną do władz, to władze wypytują.

Edek gdzieś znika, egon też, nie wiadomo gdzie mogą być obaj. Zastać bardzo ich trudno i znaleźć także nie można.

Dekują się gdzieś, Edek bez obaw zostawia swój rodzinny dom bez nadzoru, bo jeśli ktoś wyniesie coś z dobytku, to egon go wytropi i wtedy tamten odda z procentem, a egon nie ma rodzinnego domu, ale o tym nie wie, bo nie pamięta, więc myśli, że jest to dom Edka. Wskutek takiego obrotu spraw ani Edek, ani egon nie muszą się martwić i chodzą nieco samotni, ale uśmiechnięci, tam, gdzie ich władza nie pomyśli, by szukać. Egon dobrze w porę wyczuwa funkcjonariuszy i zawsze w dobrym momencie uciekną, a przedtem egon zawsze trochę zdąży się pobawić w „siup na starucha”.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Szpilka 3 godz. temu
    Horrendum w totalnym bezhołowiu. Biedni, sterroryzowani seniorzy, chyba nie ma kija na Edka i egona :(

    Ciekawy obrazek polskiej wsi, niestety, nie jest to imaginacja, bo często się czyta w prasie o ofiarach pogryzionych przez psa.
  • nie mam talentu 2 godz. temu
    Tak, mój los niebawem taki sam, pewnie stąd dotykam tematu.

    Jakkolwiek jest to fikcja, to oparta luźno na realiach z lat 80tych i przełomu, a nawet do końca 90tych, i boiska na polanach i psy agresywne w terenie itd. Pies egon istniał i przewracał staruszki, był to pies mojego kumpla, niestety musiał go uśpić - nakaz dostał od władz, czy coś (ja tu daję happy end), a boiska na polanach były faktycznie dwa w promieniu półtorej kilometra ode mnie, a gdzie indziej, dalej, również, a psów więcej, a dużo dużych.

    Dzięki za wpad.
  • Aleks99 godzinę temu
    Dobry rytm, czyta się płynnie. Narracja taka stylizowana na od niechcenia, taka na żywca, jakby z ust wyjął komuś, ale dobrze z historia współgra. Szczęśliwe zakończenie? Ok, ale jakby było, tak jak w komentarzu napisane, że nakaz od władz, uśpienie. No zagrałoby to na emocjach mocniej, ale dzięki temu, że jest happy, to piesek w tej wersji uratowany. Kawałek dobrego tekstu, ja tam lubię takie opowieści
  • NinjaC
    Masz fajną wiejską legendę o psie–bandycie, ale zamiast jednej sceny pod kościołem klepiesz protokół z wypadków.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania