Poprzednie częściPlaneta A [Prolog]

Planeta A [Rozdział 1]

Rok 2102, Moskwa

 

Oczom Tamary ukazała się stojąca w odległości około dwóch metrów, przyglądająca jej się wysoka kobieta o przystrzyżonych przy samej czaszce włosach. Była ona ubrana w długi czarny płaszcz z syntetycznej skóry, czarne rękawiczki z tego samego materiału oraz praktycznie niewidoczne spod płaszcza beżowe spodnie. W dłoniach trzymała maszynowy pistolet.

 

- Scorpion EVO3 S1 - pomyślała automatycznie kobieta. Podczas szkolenia do pracy w instytucie musiała wykuć na pamięć nazwy pistoletów, rewolwerów i karabinów z ostatnich stu lat. Wówczas nie przyszło jej do głowy, że ta wiedza kiedykolwiek jej się przyda.

 

Gdy tak przyglądała się nieznajomej, ta wypowiedziała jedno słowo:

 

- Zabrać.

 

Tamara poczuła silny zapach, kątem oka zdążyła jeszcze zauważyć, że kobieta zakłada maskę. Potem nastała ciemność.

 

Rok 2102, obrzeża Moskwy

 

Zamroczona kobieta otworzyła oczy, próbując się poruszyć. Wstała, przeciągnęła się i rozejrzała wokół. Znajdowała się w małym, zimnym i ciemnym pomieszczeniu bez okien. W rogu znajdował się materac, na którym jeszcze przed chwilą leżała. Zza jednej z surowych betonowych ścian dobiegały przyciszone głosy:

 

- Po co zabraliśmy dziewczynę? Trzeba było ją zabić. - powiedział pierwszy, męski głos.

 

- Nic nie zrobiła, znasz zasady: zabijamy tylko naukowców. - odparł drugi, damski.

 

- Jeśli ucieknie, mogą nas znaleźć. Zabijmy ją, zanim będzie za późno.

 

- Nie ucieknie, jest zbyt przestraszona. Nie będę łamać zasad. - odpowiedział stanowczo damski głos.

 

Istotnie, Tamara była śmiertelnie przerażona zaistniałą sytuacją. W jej miejscu pracy miał miejsce masowy mord, została odurzona i wywieziona, a osoby za ścianą dyskutowały o tym, czy pozostawić ją przy życiu.

 

Rok 2102, Moskwa, gabinet policyjnego detektywa Briana Andreyeva

 

Wyłysiały, blady mężczyzna o ostrych rysach przechadzał się dookoła biurka, słuchając opowieści swojego dużo młodszego, brązowowłosego asystenta.

 

- Gdy przybyliśmy na miejsce, nie zauważyliśmy nic dziwnego. Ot, zwykła akcja ekoterrorystów. Ale tym razem, nie dość, że zniszczyli cały sprzęt, to porwali sekretarkę. Najprawdopodobniej, ponieważ jej ciała nie odnaleziono.

 

- Intrygujące - zamyślił się łysy mężczyzna, detektyw Andreyev - I tym razem brak jakichkolwiek śladów?

 

- Niestety tak - skrzywił się jego asystent.

 

- Broń jakiego kalibru została użyta? - spytał Andreyev.

 

- 9.8, tak jak ostatnio.

 

- Udało się ją zidentyfikować?

 

- Nie, podejrzewamy, że to jakiś przestarzały model - odparł brązowowłosy Nikita - Aleksiej przeszukuje stare rejestry broni z ostatnich pięćdziesięciu lat. Oby to coś dało.

 

Do pokoju wszedł śniady, przygarbiony mężczyzna kolo pięćdziesiątki. Podał detektywowi plik dokumentów, po czym wyszedł.

 

Brian rzucił okiem na treść dokumentów, po czym powiedział:

 

- Kolejne profile psychologiczne? Które to już? Trzecie? W ogóle się nie pokrywają.

 

Nikita przytaknął.

 

Rok 2102, obrzeża Moskwy

 

Do celi Tamary wszedł długowłosy, brodaty mężczyzna o orzechowych oczach, ubrany, tak samo jak nieznajoma kobieta, w długi czarny płaszcz i rękawiczki.

 

- Idź za mną - rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu.

 

Kobieta natychmiast wstała i sparaliżowana strachem ruszyła za mężczyzną. Jej umysł przepełniały pełne strachu myśli.

 

Nieznajomy prowadził ją przez zagrzybiały, wilgotny korytarz w stronę widocznych w niedalekiej odległości spiralnych schodów. Schody, jak okazało się niedługo potem, prowadziły do skromnie urządzonego hallu jakiegoś starego domostwa. Ze ścian odchodziła kwiecista tapeta, a jedynym źródłem światła był staroświecki żyrandol zawieszony pod sufitem. Jedynymi meblami w pomieszczeniu był duży, hebanowy stół i ustawione wokół niego 5 krzeseł.

 

Z oglądania skromnej sali wyrwał ją kobiecy głos:

 

- Dziękuję, Ljuba. Możesz odejść.

 

Teraz Tamara mogła dokładniej przyjrzeć się kobiecie. Na wygolonej skroni miała czarno-czerwony tatuaż przedstawiający wilka. Jej twarz miała sercowaty kształt i bladą, wręcz porcelanową cerę. Tym razem nie miała na sobie płaszcza, a tylko szary, bawełniany sweter i beżowe spodnie. Była jeszcze wyższa, niż początkowo założyła kobieta, miała około metr osiemdziesiąt pięć wzrostu. Na nogach miała czarne buty na lekkim obcasie, a jej szyję zdobiły liczne naszyjniki. Biła od niej tak specyficzna energia, że Tamara poczuła do nieznajomej swego rodzaju sympatię.

Następne częściPlaneta A [Rozdział 2]

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Domenico Perché 08.12.2021
    No, akcja się posuwa. Po co ekoterroryści napadają na naukowców? Pewnie się ukaże...
  • Gregory Heyno 26.12.2021
    "Gdy przybyliśmy na miejsce, nie zauważyliśmy nic dziwnego. Ot, zwykła akcja ekoterrorystów. "
    To mnie rozwaliło, czyli trupy i rozwalony teleskop poszukujący nowej planty to nic dziwnego ;) norma tego społeczeństwa zdaje się.
    "Była jeszcze wyższa, niż początkowo założyła kobieta, miała około metr osiemdziesiąt pięć wzrostu."
    Słowo kobieta bym wykreślił, i też jak się budzi podajesz kobieta, bohaterkę już znamy to może jakoś inaczej to ujmij.
    Jedynym źródłem, jedynymi meblami - powtórzenia. To o meblach bym usunął, i zaczął od - W pomieszczeniu...
    Ale to tylko moje widzi mi się, czyta się nawet, choć mogłoby być lepiej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania