Poprzednie częściPlaża, Molo, Palmy I Brama
Pokaż listęUkryj listę

Plaża Krabów Pustelników, Małżowy Namiot, Perłowe Słońce, Wietrzne Chmury I Tańczące Morze

"Plaża Krabów Pustelników, Małżowy Namiot, Perłowe Słońce, Wietrzne Chmury I Tańczące Morze"

 

gatunek: fantastyka/sny/surrealizm

 

Imprezowo-podróżnicze środkowe lata dwutysięczne. Wieczny, imprezowo-wypoczynkowy zachód słońca. Planeta Podróżnych Przygód.

 

W mitycznej krainie, znajdującej się na dalekich tropikalnych wyspach, była obecnych mnóstwo pięknych, niezwykłych plaż, nad którymi unosiły się i tańcowały kolorowe, świecące planety, fruwające między chmurami oraz śpiewające sobie tak: "Bim-bam-bom! Bim-bam-bom!". Pobliskie łąki były otoczone słonecznikami, liliami, surfiniami, floksami i hibiskusami, często odwiedzanymi przez pazie królowej oraz zawisaki.

 

Na jednej z tych mistycznych plaż, przyozdobionych ceglanymi i alabastrowymi łukami, leżała wielka, otwarta muszla, w której niegdyś mieszkał gigantyczny przegrzebek. W późniejszych czasach, jego miejsce zajęło fruwające, perłowe słońce, którego promienie dosięgały do żółto-pomarańczowo-różowo-fioletowych obłoków oraz oświetlały cały epicki, udekorowany złocistymi gwiazdami firmament błękitnego nieboskłonu. Niezwykłe światło docierało do tajemniczych horyzontów, cierpliwie czekających na jakieś postacie, istoty i stworzenia, aż te wyruszą tam aby odkryć nowe przestrzenie, a tym samym poszerzyć swoje własne horyzonty.

 

Przez tropikalny las, pełny wielkich owoców oraz kwiatów i rozłożystych liści, niedaleko przybrzeżnych łąk porośniętych różnorodną, kwitnącą roślinnością zielną, przespacerowały się trzy albo cztery mastodonty, wesoło pogrywające sobie na trąbach.

 

Muszlowy dom słonecznej perły, beztrosko świecącej we wszystkie strony świata oraz wszechświata, był swoistym małżowym namiotem, odwiedzanym czasami przez przeróżne stworzenia wielkości owadów, zatrzymujące się w tym obszarze na krótki odpoczynek podczas eksplorowania kolejnych rejonów fascynującej i ekscytującej planety.

 

Pod wpływem sprzyjających, przyjemnie chłodnych wiatrów, przynoszących orzeźwienie oraz oświecenie, chmury kołysały się na niebie, niczym zrelaksowane żaglowce na rozrywkowym morzu. Co do morza, to jego fale tańczyły tak, że uzyskiwały niezwykłe, unikalne kształty. Pod ich powierzchnią tętniło niezwykłe życie. Wyglądało inaczej niż na planecie Ziemia. Do potężnego samogłowa, który przepływał nad rafą koralową niczym gigantyczny skalar, była przyklejona niewielka ławica podnawek. W porośniętych ukwiałami jaskiniach, nad którymi krążyły plamiste płaszczki, skrywały się płaszczaki, rodzaj bardzo rzadko spotykanych rekinów.

 

Tymczasem po lądowej części świata, po miałkim piasku plażowym, w którym tkwiły muszle pozostawione przez ślimaki morskie, hasały kraby pustelniki. Ten pas wybrzeża był opanowaną przez nie częścią świata. W przybrzeżnych płyciznach przebywały rozgwiazdy, małże, krewetki i ośmiornice. Daleko od lądu, na tle styku morza z powietrzem, kilka żaglówek zmagało się z żywiołami, prężąc swe majestatyczne żagle.

 

Między niebem a wielką muszlą przegrzebka, przeleciały dwa rydwany dwukonne. Oba były ciągnięte przez pegazy kolorowe jak papugi albo żołny. Trenowały przed odlotem do innego świata, gdzie sezon podróżniczo-imprezowy trwał znacznie dłużej, bo przez cały rok. Tam strusie tańczyły wesoło, zabawnie kręcąc się w kółko. Bociany, zarówno białe jak i czarne, fruwały nad pustynnymi klifami, nieopodal których wygrzewały się jaszczurki, węże oraz krokodyle. Siewkowce, bekasowce, mewowce i wiosłonogie, w sumie dziesiątki różnych gatunków, spacerowały w niewielkich stadach po żyznych, wilgotnych łąkach, gdzieś w pobliżu rzek. W jednym z dwóch powozów siedział rzymski legionista z hełmem centuriona, a w drugim zaś - grecki hoplita.

 

— Quo Vadis? — spytał legionista.

— Do krainy, w której zamiast jesieni jest drugie lato, a zamiast zimy jest mieszanina jesieni i wiosny, natomiast wiosna jest krótka oraz szybko przeobraża się w lato — odpowiedział hoplita.

 

Rydwany pomknęły na tle wielkiej tarczy słonecznej, a nieopodal nich fruwały zaczarowane, zmodyfikowane genetycznie stadka jaszczurek zwanych scynkami oraz ryb z rodziny Strwolotkowatych. Te ostatnie wyglądają, jakby miały skrzydła pięknych motyli i kończyny kroczne, podobne do takich, jakie posiadają kraby.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Opowiadanie zainspirowane, mniej i bardziej znanymi, dziełami sztuki różnego typu: utworami muzycznymi, snami, obrazami, rzeźbami, filmami, serialami, grami wideo, utworami muzycznymi oraz teledyskami, jak i krótkimi: opowiastkami oraz wierszami.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P.1988↔Dokąd idziesz?↔Oby do takich krain, jakie opisujesz. To jest cel, w którym warto zagościć na dłużej. Zczytywać optymistyczne, dziwne światy "hoplity"↔Pozdrawiam?:)
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Idę wymyślać i pisać kolejną opowiastkę. Postaram się, żeby była piękna, ciekawa i zaskakująca. A czy taka się okaże? To oceni ten, kto ją przeczyta. Każdy ma inny punkt widzenia. Świat jest fascynującym oraz ekscytującym miejscem, pełnym epickich zakątków do odwiedzenia i przygód (dłuższych i/lub krótszych wycieczek/podróży) do przeżycia. Oraz opisania.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania