Początek apokalipsy przesiedziałem w kiblu #1 Początek

Większość tego typu historii zwykle zaczyna się w samym centrum akcji, kiedy to na zatłoczonych ulicach miasta panuje strach, podczas gdy powstałe z grobu trupy zaczynają żerować na ludziach. Cóż, choć i tak ostatecznie do tego wszystkiego doszło, to nie jest właściwy początek mojej opowieści…

 

1

 

Siedząc na zimnej niczym lód muszli klozetowej rozmyślałem nad wieloma rzeczami, ale myśl, która przyćmiewała wszystkie inne, odnosiła się do całokształtu mojego życia. Zastanawiało mnie jak bardzo mogło się, moje życie, tak szybko spartaczyć. Brak pracy, bez dziewczyny ani rodziny, kłopoty finansowe, zaleganie z czynszem, a potem…

– Papier toaletowy się skończył - zawołałem, rozglądając się po całym pomieszczeniu.

Łazienka była wyjątkowo mała, przez co zawsze brakowało miejsca choćby na wyprostowanie nóg. Dodawszy do tego tylko jeden pokój z telewizją, kuchnią oraz dumnie stojącą, twardą kanapą, miało się przed sobą prawdziwe doświadczenie codziennego życia kawalera. Obok mnie znajdował się wtedy mały kosz na ubrania, sterta szamponów i innych płynów do kąpieli oraz paczka ze szmatami do zmywania. Chwyciłem ją z desperacją, niestarannie otworzyłem, by nastęnie wytrzeć swoją ubrodzoną gównem dupę. Nie było nawet tak źle, jak się spodziewałem ; szmata załatwiła sprawę.

– A to co? – spytałem sam siebie, gdy usłyszałem dźwięk syreny przeciwpożarowej. Wtedy też transmisja meczu piłki nożnej nagle ustąpiła, co wywołało u mnie bardziej zdziwienie, aniżeli złość, czy niepewność.

Na ekranie pojawił się znany prezenter wiadomości i ze stresem zacisnął krawat.

– Drodzy obywatele – zaczął. – To nie są ćwiczenia. Pod żadnym pozorem nie opuszczajcie swoich domów, chyba że grozi wam utrata życia [… ] Nie jesteśmy pewni co jest powodem powstałych zamieszek, ale pamię--

Wtem telewizja i światło zgasły. Stałem sam pośrodku kawalerki w samych gaciach i białym podkoszulku, podczas gdy zza otwartego okna rozchodziły się krzyki i błagania o pomoc.

– Co tu się właśnie stało? – wyszeptałem. – Jasny gwint! Podczas mojego pięciominutowego posiedzenia rady ministrów tyle sie stało.

Gdy tylko dotarła do mnie powaga całej sytuacji, założyłem wreszcie dżinsy, czarną bluzę z kapturem i przygotowałem sobie skromny posiłek z dwóch batonów czekoladowych i kromki białego chleba. Później nastała ciesza, niekiedy przerywana odgłosami biegania oraz krzykami, a potem stało się coś, czego się nie spodziewałem. Ktoś zaczął pukać mi do drzwi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania