Podpalaczka - Prolog

Mój pierwszy przypadek podpalenia osoby sięga pamięcią do lat mojego dzieciństwa, nie wiem, czy zdarzyło się to już wcześniej i ile razy. Miałam wtedy może z około dziesięć lat, pamiętam ten dzień bardzo dokładnie, bardziej niż bym chciała, był to straszny widok, podobno najgorsze sceny z naszego życia pamięta się najlepiej. Były to pierwsze dni w mojej nowej rodzinie zastępczej, wszystko zapowiadało się pięknie, urocza kobieta i miły mężczyzna, normalnie przesympatyczne małżeństwo, co mogło pójść nie tak, niestety, okazało się, iż jestem tam nie mile widziana przez dwójkę ich starszych synów bliźniaków. Doręczenia zaczęły się już od początku, najpierw niewinne żarty, które z czasem przerodziły się w tortury. Wyrywanie włosów, podkładanie nóg, nawet głowa w sedesie to jeszcze było nic, czara goryczy przelała się, w chwili gdy mojemu ukochanemu pluszakowi, urwano głowę i wrzucono tam prawdziwego, zdechłego szczura, jeszcze w świeżej, ale i miejscami zaschniętej krwi. Moja rozpacz, jak na dziesięciolatkę była taka wielka, że nieświadomie albo i świadomie podpaliłam jednego z braci, najpierw wypaliłam mu genitalia, pamiętam moment, gdy pojawiła się plama krwi na spodniach w miejscu krocza, ten strach w oczach i zduszony, potworny krzyk. Następnie zapaliła się głowa, włosy, skóra i na koniec oczy wypływające z oczodołów, stopione pod wpływem temperatury, aż chłopak zemdlał ze strachu, a potem umarł, nim karetka zdążyła przyjechać. Drugi z braci, przyglądając się tej całej sytuacji popadł w obłęd, przynajmniej zdaniem dorosłych, uważali, że gada brednie, a sprawa ta została zamknięta jako nieszczęśliwy wypadek przy zabawie z zapałkami i ogniem trójki dzieci. Mimo wszystko odesłano mnie z powrotem do sierocińca, a żyjący jeszcze z braci do końca życia miał być już faszerowany lekami psychotropowymi, mówię do końca życia, bo w wieku dwudziestu lat popełnił samobójstwo, poprzez własne podpalenie. Mam w tej chwili dziewiętnaście lat. Nikt nie wierzy w moje nadnaturalne zdolności, psychiatra ocenił, iż mam schizofrenię, a to, że przy każdym zdarzeniu podpalenia byłam ja, stwierdzili jako przypadek. Próbowano też udowodnić, iż tak, to ja podpaliłam tego chłopaka, ale w sposób normalny, a nie magiczny, jak to zawsze tłumaczyły dzieci, które były świadkami moich zdolności. Chcieli mi wpisać piromanie. Niestety nie było na to żadnych dowodów, a zeznania nieletnich nie były zbyt wiarygodne, gdy opowiadali o dziewczynce strzelającej ogniem, w pewnym momencie nawet zaczęto sugerować, iż podaję im jakieś narkotyki, zajmuje się dilerką. Na szczęście nie wykryto u nikogo we krwi substancji odurzających. Nie licząc w sumie jednego chłopaka, ale był to jedenastoletni narkoman, o którym wszyscy wiedzieli, prócz wychowawców, a raczej oni po prostu nie chcieli widzieć, bo po wielu próbach udaremnienia małego narkomana poddali się, woleli zataić to i udawać, że nic się nie dzieje, niż trudzić się dalej, by mu pomóc. Samo wywołanie ognia nie jest do końca kontrolowane przeze mnie, większość tych zdarzeń była przypadkowa, lecz, gdy chciałam to zrobić sama z siebie, nie byłam w stanie. Nigdy nie udało mi się tego udowodnić.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Vismorien rok temu
    Wydaje mi się że ,,ktoś" sięga pamięcią, a nie ,,przypadek". Poprawcie mnie jeśli się myle. Chyba że Przypadek, jest bytem istniejącym w dziewczynce, posiadającym odrębną pamięć. Pomijając to, czytając, czułem niepokój ^^ jestem ciekaw, co ten jej przypadek dalej narozrabia ;)
  • Bladalaska13 rok temu
    Racja, chyba źle to sformułowałam 😅.
    Miło mi to słyszeć :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania