Policjantki cz.I

Był wtorek, godzina 10-ta, pierwszy dzień października. Od rana siąpił deszczyk. Wysoka, smukła czterdziestolatka czerwoną mazdą podjechała pod siedzibę komendy miejskiej. Ubrana była w czarną kurtkę i czarne spodnie. Kiedy weszła do budynku, skierowała się do miejsca z napisem informacja.

- Czym mogę pomóc – zapytała rudowłosa policjantka.

- Chciałam się dowiedzieć gdzie jest biuro komendanta.

- A po co to pani? Proszę zgłosić problem. O co chodzi? A poza tym komendanta niestety nie ma. Więc?

- Nazywam się Makłło. Młodszy inspektor Przemysława Makłło – Radzymirska. Mam tu być komendantem.

- Ach, tak. przepraszam, najmocniej przepraszam – zatrwożyła się rudowłosa.

- A pani się... nie przedstawiła.

- Tak. przepraszam. Sierżant Kornelia Wilk.

- No to gdzie jest ten pokój.

- Pierwsze piętro. Pokój numer 45. Może zaprowadzić?

- Ty tu dziecko lepiej pracuj.

Po odejściu komendant sierżant Kornelia Wilk, czerwona na twarzy, z szybko pulsującym... rozmyślała nadal nad tym co się stało. W tym rozmyślaniu zastali ją Sierżant Kamil Wolff i starsza posterunkowa Dominika Kozak, którzy wybierali się na patrol.

- Nie myśl tak, bo myśliwym zostaniesz – powiedział z uśmiechem Kamil.

- Łatwo ci powiedzieć. Przed chwilą przyszła ta nowa.

- Komendant? - zapytała Dominika.

Kornelia skinęła głową. Jej okrągła twarz wydawała się smutna, jakby szukała pomocy, pocieszenia.

- Tak, a ja ją nie rozpoznałam. Skąd mogłam wiedzieć. Nie widziałam jej wcześniej.

Młodszy inspektor Przemysława Makłło – Radzymirska, która już dotarła do swojego gabinetu, zastąpiła inspektora w tym dniu Marka Nowaka, który uległ wypadkowi i jest niezdolny do służby. Po za tym wokół jego osoby narosło wiele nieprzyjemnych niejasności co do służbowych stosunków z podwładnymi. Tymczasem Przemysława Makłło, postawiła na biurku zdjęcie ze swoim zmarłym nie dawno mężem i 16-letnią córką Agatą. Po chwili telefonicznie wezwała wysoką, dobrze zbudowaną, trzydziestoczteroletnią aspirant sztabową Izabellę Pazurek. Pazurek stara panna była ulubienicą byłego komendanta. Pomagała mu utrzymać tak zwany porządek na komendzie. Jako człowiek byłego, obawiała się jak zostanie przyjęta przez nową komendant.

Weszła do pokoju z „duszą na ramieniu”.

Pani inspektor. Aspirant sztabowy Izabella Pazurek, melduje się.

Przez całą rozmowę Makłło siedziała na swoim fotelu, a Pazurek stała na baczność, wyprostowana jak sprężynka. Mimo to rozmowa, mile zaskoczyła Izę. Nowa komendant dała do zrozumienia iż dyscyplinę na komendzie trzeba utrzymać. I będzie to robić ona, Izabella Pazurek.

Ma jednak robić to bardziej dyskretnie.

Tymczasem na komendzie w punkcje „Informacja”, sierżant Kornelię Wilk, zastąpiła niewysoka jak na policjantkę, blondynka o młodzieńczej może  nawet dziecięcej twarzy. Niebieski policyjny mundur dodawał jej tylko trochę powagi. Starsza posterunkowa Maryla Kowalik, pracowała na komendzie od nie dawna.

Kornelia Wilk zeszła do piwnicy, zapukała do drzwi za którymi w niewielkim pokoju siedziała Pazurek.

- Młodsza aspirant Kornelia Wilk, melduje się!

- Widzę, nie musisz tak... zresztą. Podpadłaś dziś nowej...

- Skąd mogłam wiedzieć, że to nowa.

- Tak czy siak, mogłaś inaczej,.. wpadłaś i... teraz... uważaj. Przyszła nowa, ale porządek musi być. No ale my się znamy. Siadaj do pogadamy. Papierosa?

- Tak – sięgnęła po papierosa - Myślałam że będą nowe porządki, lepsze czasy.

- Będą, ale czy dla wszystkich? Zobaczymy.

 

Tymczasem na komendę przyszedł Tomasz Makowiecki 26-letni nauczyciel wuefu. Ucieszył się gdy zobaczył Marylę, lecz ona chłodno go przywitała.

- Czemu nie odpowiadasz? Nie odzywasz się?

- Z nami skończone, skończone Tomek.

- Nie możesz tak.

- Skończone!

- Nie pozwalam! Rozumiesz? Nie pozwalam!

- Tomek jestem w pracy. Wyjdź!

- To nie może się tak skończyć...

- Wyjdź!

Gdy tak trwała dyskusja, pojawili się starsza posterunkowa Dominika Kozak i Sierżant Waldemar Poznański.

- A co tu się dzieje? - zapytała miłym głosem Dominika.

- Ten pan wychodzi – powiedziała Maryla

- Acha. To możemy mu pomóc – powiedział Poznański – No to idziemy kolego.

Po chwili Maryla widziała jak cała trójka wychodzi. Poczuła ulgę. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech. Zwłaszcza, że całą trójkę minęła krępa kobieta, która podeszła z walizkami na komendę.

- Dzień Dobry. Starsza posterunkowa Maryla Kowalik. Czym mogę pomóc?

- Proszę pani. Nazywam się Aldona Nawarska. Mieszkam tu niedaleko, na Fałata 13 mieszkania 5. Wróciłam z Hannoveru, gdzie byłam u brata. Podchodzę do drzwi na Fałata 13 mieszkania 5. a tam ktoś jest w środku i boję się wejść do mieszkania.

- A nikt z rodziny nie ma kluczy?

- Nie.

- Chwileczkę.

- Powiedziała Maryla i szybko wybiegła na zewnątrz. Zatrzymała jeszcze patrol numer 03.

- Hej, jedźcie na Fałata 13 mieszkania 5. Pani Aldona Nawarska wróciła z podróży, twierdzi,  że ktoś jest w środku i boi się wejść do mieszkania. Stoi tam w drzwiach. Weście ją ze sobą i jedźcie tam.

- Dobra. Niech wsiada.

 

Po kilkunastu minutach, Kamil z Dominiką i z panią Aldoną byli już na miejscu. Kobieta relacjonowała.

- Wróciłam od brata z Hannoveru, u którego byłam tydzień. Wracam, a tu krzyki, piski z mieszkania dochodzą. Ktoś jest w domu, a nikogo nie powinno być.

- Jest pani pewna, że nikomu nie dawała kluczy? - zapytała Dominika.

- Tak, pani komisarz. Jestem pewna – odpowiedziała kobieta.

- Starsza posterunkowa Dominika Kozak – poprawiła ją Dominika.

- Cicho ktoś tam jest.

Kamil przyłożył ucho, do drzwi. Mimo prośby, pani Aldona odezwała się.   - No, przecież mówiłam.

- Ciiii...ciszej – odpowiedzieli obydwoje, a Dominika dodała – pani Aldono, pani się odsunie.

Policjanci wyjęli pistolety. Młoda nawet lubi takie akcje, więc Kamil trochę ją powstrzymywał. Po chwili byli już w środku. Ku ich zaskoczeniu ujrzeli parę młodych w łóżku, uprawiających sex.

- Pani ich zna? - zapytał zdziwiony Kamil.

- Tak, oczywiście. Znam ją.  To Sylwia Jasińska, moja siostrzenica – powiedziała pani Aldona – ale co ty tu robisz?  

- To chyba widać – powiedziała nieco złośliwie Dominika.

- Tu już nic po nas. Panie wyjaśnią sobie resztę – powiedział Kamil – Jeszcze tylko poproszę pana o dokumenty.

- A kim jest ten... ten mężczyzna? Jego nie znam! Zabierzcie go ze sobą! – wykrzykiwała pani Aldona.  

- Pan Ksawery Kwiatek? Tak? - zapytał Kamil trzymając w ręku dowód nieznanego mężczyzny.

- Ładny mi kwiatek – wtrąciła ciotka Aldona.

Dialog rozbawił nieco Dominikę, ledwo to ukrywała. Nie do śmiechu było Sylwii i ciotce Aldonie.

- A co pan robi? - pytał dalej sierżant Kamil Wolff.

- Tu...?

- Tu to wiemy, ale ogólnie?

- Jestem studentem biologii. Drugi... nie, trzeci rok. Teraz zacznę trzeci rok.

- A pani? - Dominika zapytała Sylwię.

- Ja? Studentka biologii. Drugi rok. Miałam poprawkę, ale zdałam.

- A tu odbył się egzamin czy poprawka z anatomii - Dominika ni to stwierdziła, ni to zapytała.  

- Zazdrościsz? Durna małpo - ripostowała, ożywiona nieco Sylwia.

- Pani się uspokoi, bo inaczej pojedzie z nami – uspokajał sytuacje sierżant Kamil, bowiem miał też pretensje do Dominiki za prowokowanie – no to panie studencie Ksawery wychodzimy – zakończył Kamil.  

Na schodach student próbował flirtować  jeszcze z Dominiką, ale ostrzeżenie, że może wylądować na posterunku, poskutkowało. Tuż przed wyjściem z budynku patrol zaczepiła kobieta.

- Przepraszam, czy mogę?

- Tak, proszę, słuchamy – odpowiedział Kamil

- Wiecie, ja już jestem starsza kobieta. Mam te swoje 72 lata. Nazywam się Helena Gliwicka. Kiedyś byłam taka młoda i ładna jak pani kapitan...

- Dziękuję. Starsza posterunkowa Dominika Kozak – przedstawiła się - ale o co chodzi?

- Jestem kobieta starej daty i choć teraz wszystko można kupić, to ja robię sobie zapasy na zimę. Od pewnego czasu, ktoś jednak podkrada mi słoiki.

- Jest pani pewna?

- Panie komisarzu...

- A... to przepraszam. Sierżant Kamil Wolff. To może zaprowadzi nas pani do piwnicy. Rozejrzymy się.

- Ależ oczywiście.

W czasie wizytacji piwnicy pani Helena opowiadała o sobie, swojej rodzinie i swojej przeszłości. Chwaląc sylwetkę Dominiki i tytułując ją „pani kapitan”. Może dlatego, że jak wspomniała miała córkę Sabinę, równie wysportowaną jak Dominika. Niestety córka pani Heli zginęła wypadku samochodowym mając zaledwie dwadzieścia dziewięć lat. Wychodząc z budynku, para policjantów zapewniała, ze zajmie się tą sprawą.

- Zgłodniałem, tam jest dobra „pączkarnia”. Idę po pączki. Chcesz?

- Słyszałeś co mówiła pani Hela... „jesteś fajna dziewucha, ale masz  zbyt szerokie bioderka”. A pączuszki idą w bioderka i w cycuszki.      

- Ty poetka... Niektórym takie sylwetki się podobają. Jak tam z twoim Radkiem?

Dominika nie odpowiedziała.

- Kupię, ci jednego, poprawia humor.

- I... sylwetkę.

Gdy Kamil poszedł po pączki, Dominika stanęła przy radiowozie, zapaliła papierosa i  rozglądała się. Papierosa paliła trochę wstydliwie, jak nastolatka, która nie chce by ją na tym złapano. Podeszła nawet do drzewa. Tymczasem wrócił Kamil.

- Chcesz pączka ? - zapytał.

- Nie. Schowaj je do samochodu i chodź.

- Gdzie?  

- Chodź, mówię.

Dominika zgasiła papierosa.

- Starsza posterunkowa Dominiko Kozak, przypominam, że to ja jestem szefem tego patrolu – powiedział żartem Kamil.

- Oj chodź.

Dominice nie było skoro do żartowania. Po chwili ponownie  zjawili się w piwnicy, gdzie nakryli na kradzieży zapasów pani Heli, nastolatkę.

- Co tu robisz? Kim jesteś? - zapytała Dominika.

Nastolatka nie odpowiadała. Milczała przez całą drogę na komisariat. W samochodzie Dominika poczęstowała nastolatkę pączkiem. Widać było, że jest głodna.  

- Po dwóch godzinach zjawiła się tam pani Hela. Spotkawszy na korytarzu Dominikę, zapytała;

- Znaleźliście tego złodzieja?

- Tak. To Aleksandra Janosik. Zna ją pani?

- Tak, oj taaaak. I to dobrze – odpowiadała smutno pani Hela - To sąsiadka z innej klatki, ale znam. Bardzo miła dziewuszka. Zawsze "dzień dobry" powie. I na czorta, to zrobiła?

- Była głodna. Wie pani takie czasy. Jedni mają za dużo, inni... Nic. Więc, wymyśliła sobie iż zabierając słoiki, a raczej to co w słoikach,  pomoże też rodzeństwu.  

- I co teraz z nią będzie? - zapytała pani Gliwicka

- Prokurator... Kurator, ale jakoś to będzie... - Dominika chciała jakoś złagodzić sytuacje w jakiej znalazła się Ola.

- A gdyby mi się przypomniało... bo widzi pani kapitan, stara jestem i mam te swoje 72 lata i tę... no... sklerozę i...

- I... co? -  zdziwiła się starsza posterunkowa Dominika Kozak, którą pani Gliwicka tytułowała kapitan.

- No stara jestem, przypomniało mi się, że pozwoliłam Oli korzystać z moich zapasów.  

- Oj, pani Gliwicka. Pani to kombinuje, ale pomysł jakiś jest. Wycofa pani oskarżenie... to znaczy; gdyby pani wycofała.. to zobaczymy co da się zrobić. Pewnie, bez kuratora to się nie odbędzie, ale...

- No tak. Wycofam. To co, ciasteczko na osłodę? - zapytała zadowoleniem pani Hela.

- A moje bioderka?

- Oj tam pani kapitan.

- Dziękuję i przypominam, jestem tylko starsza posterunkowa. Starsza posterunkowa Dominika Kozak.

- Ale, może kiedyś...    

- Może kiedyś... Pani Gliwicka.

- Wie pani będę robić te zapasy dla niej.

- No jak tam pani uważa. Trzeba dla tej rodziny znaleźć inne rozwiązania. Przepraszam muszę już iść.  

- Niech pani młodsza... starsza kapitan... wszystko jedno – wszystko jedno - ale niech mnie odwiedzi. Zapraszam, na kawę z ciasteczkami, albo z pączkami.  

- Odwiedzę panią! Pani Gliwicka.

Odpowiedziała, oddalając się w głąb korytarza.

C.D.N.

Następne częściPolicjantki cz.II Policjantki cz.III

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Akwadar 9 miesięcy temu
    Tak sobie nowa komendant weszła bez legitymacji? Bez upełnomocnienia czy choćby delegowania? Sporo do poprawy...
  • przemastt 9 miesięcy temu
    Rzeczywiście muszę zmienić początek
  • Sandra 7 miesięcy temu
    Trochę błędów znalazłam i jest wiele miejsc które napisałabym inaczej – jest to jednak spostrzeżenie

    "Czym mogę pomóc" – z tego co wiem mówi się "W czym mogę pomóc" i to jest nieporwane, aczkolwiek nie wiem, może się mylę

    osobiście preferuję inny rodzaj tekstów, jednakże czyta się szybko i sprawnie – dla osób które lubią takie klimaty jak najbardziej

    Pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania