Popiół bez ognia
Zasnęliśmy w tym samym łóżku,
ale śniły nam się inne światy.
Twoje milczenie – to nie spokój.
To burza, co nie spada deszczem.
Las wie, że coś gnije w korzeniach,
bo przestał rosnąć przy naszym oknie.
Drzewa pochylają się nie z wiatru,
a ze wstydu, że są bliżej siebie niż my.
Nie patrzysz. A ja płonę –
bez ognia, bez dymu,
jak popiół, co nie miał prawa się stworzyć.
Sarny uciekają, gdy próbuję dotknąć cię wzrokiem.
One czują zagrożenie.
Ja też –
ale mimo zagrożenia,
zostałam.
Nie rozmawiamy.
Nie dlatego, że nie ma o czym.
Ale dlatego, że każde słowo
rozsadziłoby to, co jeszcze udaje „nas”.
Nawet księżyc przestał nas odwiedzać.
Zgasł nam świat.
Ale nie zgasł nagle –
wypalił się, cicho, jak my.
Komentarze (10)
Albo pomyliłem 😅
A sarny? One przynajmniej wiedzą, kiedy uciekać.
My ludzie zostajemy, nawet jak księżyc już dawno poszedł spać.
Mówisz, że się nie znasz –ale czuć, że czujesz.
A to więcej niż znajomość reguł.
Bo poezji nie trzeba rozumieć jak matematyki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania