Poprzednie częściPrzeklęte Moce - Prolog

Przeklęte Moce - rozdział 1

- Angelina, wracaj do domu! – Usłyszałam głos mamy w słuchawce telefonu.

- Za chwilkę! – odpowiedziałam i rozłączyłam się

Rozejrzałam się jeszcze raz po moim miejscu radości. Piękne zielone drzewa, krystalicznie czysty strumyk z małym wodospadem i cudowne kwiaty: lilie unoszące się na wodzie, kwitnące róże i bzy. Słychać było tu bzyczenie pszczół, szum wody i śpiew ptaków. Delikatny wiatr muskał moje ramiona i falował różową, zwiewną sukienkę. Wszyscy mówili że jestem piękna, ale nie byłam. Bo co można widzieć w tej porcelanowej twarzy, dużych brązowych oczach i bardzo długich, ciemniejszych przy głowie i jasnych na końcach falach, zamiast włosów. Jedynym moim plusem był charakter. Z natury byłam spokojną, pomocną i przyjazną osobą która uwielbiała przebywać na łonie przyrody. No, ale nikt nie był piękny. Każdy miał jakieś wady. Wstałam z soczystej zielonej trawy i spojrzałam w niebo. Ściemniało się. Wróciłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam jego próg, przeraził mnie krzyk.

- GDZIEŚ TY SIĘ ZNOWU WŁÓCZYŁA!!!?!!? ODCHODZIŁAM OD ZMYSŁÓW!!!! – powitała mnie mama.

- Byłam na spacerze – oznajmiłam

- Och, no dobrze. Ale to ma mi się więcej nie powtórzyć. jest już późno więc idź wziąźć prysznic – widocznie nie chciało jej się wrzeszczeć. Weszłam po schodach i z impetem wpadłam do pokoju. Na podłodze leżało kilka pudeł. Mimo że przeprowadziliśmy się tu z Anglii kilka miesięcy temu, to nadal nie zdążyłam ich rozpakować. Jako że byłam trochę zmęczona, postanowiłam wziąć długą kąpiel ze świecami. Zerwałam więc bandaż, pod którym ukrywałam bliznę w kształcie czaszki. Zakrywałam ją, ponieważ gdy tylko ktoś ją zobaczył pytał co to jest. Jednak ja już się do niej przyzwyczaiłam. Zapaliłam moje ulubione Yankee candle i włączyłam utwór pianina. Och, jaka miła jest chwilka relaksu. Nagle zabrzęczał mój smartfon. Zadzwoniła Mary! Najlepsza Londyńska przyjaciółka! Mimo że chciałyśmy rozmawiać częściej, to uniemożliwiały nam to drogie połączenia.

- Hej Angelino Adaro Savannah Jackson! - Powitała mnie

- Hello Mar, co tam? - odpowiedziałam

- Lepiej powiedz co u ciebie! Znikłaś tak nagle, w połowie roku, wszyscy pytali się dlaczego!- powiedziała moja przyjaciółka.

- Jak to, przecież wiedzieli że wyjeżdżam! - odparłam

- Tak, ale wiesz jaka jest nasza klasa! Szczególnie Chloe mówiła żee.. żee.. - dziewczyna zaczęła się jąkać.

- że jestem głupia i nic nie warta? – dokończyłam. Ja i nasza klasowa modelka nie za bardzo lubiłyśmy się. Nie, można śmiało powiedzieć że się wprost nienawidziłyśmy!

- Tak. Ale nie przejmuj się, ona nie jest tego warta – Mary próbowała mnie pocieszyć.

- Myślisz że mam nawet taki zamiar? – Roześmiałam się. Razem z przyjaciółką przegadałyśmy tak, ponad pół godziny. Gdy skończyłyśmy, dochodziła północ. Szybko wskoczyłam więc w pidżamę, i udałam się do łóżka. Po drodze zabolał mnie znak. Piekł niemiłosiernie, więc przewróciłam się i cicho stęknęłam. Obudziło to jednak moją siostrę, Shelly, która natychmiast wybiegła z swojego pokoju, aby sprawdzić co się dzieje. Gdy tylko mnie zauważyła podbiegła do mnie i cicho zapytała:

- Angel, Angelina, co się stało?

- Znowu boli – odpowiedziałam. Shel wiedziała o co mi chodzi ponieważ, bolała mnie już wcześniej gdy, ta przy mnie była. Siostra podniosła mnie i zaprowadziła do lóżka.

- Shellly – zaczęłam – nie mów nikomu, proszę

- Nie będę, wiem o co ci chodzi – zapewniła mnie – a teraz śpij, jutro czeka nas ciężki dzień.

- Dobranoc – posłusznie się położyłam.

- Dobranoc

Tej nocy wyjątkowo szybko zasnęłam. Nie pamiętam już co mi się śniło. Mimo tego że gdy poszłam spać, było już grubo po pierwszej w nocy, rano byłam rześka jak skowronek. Tak jak mówiła siostra, czekało na mnie i resztę rodziny mnóstwo pracy. Musieliśmy wybrać kolory ścian, ( ja wybrałam fioletowe ) pomalować je i dopasować meble z katalogu. Duchowo pomagał nam w tym mały Michael. Mój młodszy brat pięknie śpiewał. Gdy skończyliśmy, Camille, moja najmłodsza z rodzeństwa, zaproponowała mi żebym poszła z nią na spacer. Po długich namowach, zgodziłam się. Gdy wyszłyśmy z domu, pokierowałam nas na małą, osłoniętą od drogi polankę. Spacerując w śród drzew, podziwiałyśmy kwiaty. Nagle coś mną wstrząsnęło, jakiś dreszcz przebiegł po moim ciele, blizna mnie boleśnie zapiekła. Gdy spojrzałam na swoje stopy, zobaczyłam że unoszę się nad ziemią. Wystrzeliłam wysoko, jak korek w butelce. Nie wiedziałam co robić. Nie mogłam się zatrzymać. Bałam się, bardzo się bałam. Gdy usilnie próbowałam wrócić na ziemię, zobaczyłam nad sobą jakiś cień. Nie mogłam zobaczyć co to. Zaczęłam spadać. Camille, przerażona, wpatrywała się we mnie. A ja pozwoliłam nieść się wietrze. Nie wiedziałam dlaczego, ale byłam bardzo spokojna. Przecież każdy inny w takiej sytuacji spanikowałby. Nagle spadłam na ziemię. Usłyszałam wrzask mojej młodszej siostry, syreny ambulansu. Kręciło się nade mną mnóstwo ludzi. Kątem oka dostrzegłam bladą mamę i Shelly trzymającą za rękę zapłakaną Camillę. Potem tylko ciemność.

- Angelina Adara Savannah Jackson, lat dwanaście, rodzice Anna i Thomas Jackson, wstrząs mózgu, złamany nadgarstek, poleży na obserwacji jeszcze przez tydzień, potem, jeśli wszystko będzie w porządku, będzie mogła wrócić do domu. Ma stosunkowo małe obrażenia, jak na upadek z ponad 20m wysokości – tłumaczył komuś przyduszonym głosem, lekarz. Leżałam tak jeszcze przez chwilę. Nie wiem ile czasu minęło kiedy w końcu, zdecydowałam się otworzyć oczy. Pierwsze co zobaczyłam, była rażąca biel. Wszystko dookoła, było w tym kolorze, od przybrudzonych ścian, po łóżka, stojące od siebie, w pewnej odległości. Obok mojego łoża, siedziały dwie dziewczyny, jedna o prostych, jasnych, kosmykach włosów i szarych oczach, druga była natomiast, posiadaczką długiego, czarnego warkocza oraz brązowych oczu.

- Obudziła się! – krzyknęła uradowana szarooka

- Mar…Mar…Mary proszę ciszej, głowa mi pęka – jęknęłam – ile już tu leżę?

- Prawie dwa tygodnie – szepnęła druga, Shelly

- DWA TYGODNIE!? – mimo bólu krzyknęłam

- Csii… zaraz mogą zjawić się lekarze, obiecałyśmy że będziemy cicho

- No dobrze, ale co się stało?

- Myślę że to ty powinnaś nam to wyjaśnić.

 

Onyx

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Bajkopisarz 11.04.2020
    „Wszyscy mówili mi że jestem”
    Mi – zbędne
    „był charakter. Z natury byłam spokojną, pomocną i przyjazną osobą która uwielbiała przebywać na łonie przyrody. No, ale nikt nie był”
    Był – byłam – był – za gęsto
    „spacerze. – oznajmiłam”
    Jeśli masz kropkę to po niej wielka litera. Ale w zapisie dialogów zwykle nie ma kropki i w tym przypadku jej być nie powinno
    „powtórzyć. jest już późno więc idź wziąźć prysznic – widocznie nie chciało jej się wrzeszczeć.”
    powtórzyć. Jest już późno więc idź wziąć prysznic. – Widocznie nie chciało jej się wrzeszczeć.
    „schodach i z impetempem wpadłam”
    Impetem
    „wszyscy pytali się dlaczego!”
    Się – zbędne
    „co mi chodzi ponieważ, bolała mnie już wcześniej gdy, ta przy mnie była”
    co chodzi, ponieważ bolało mnie już przy niej wcześniej. zaprowadziła do lóżka.”
    Łóżka
    „Tej nocy wyjątkowo szybko zasnęłam.”
    A co z bólem? Zniknął nagle?
    „Mimo tego że gdy poszłam spać, było już grubo po pierwszej”
    Mimo, że poszłam spać grubo po pierwszej
    „Camille, moja siostra,”
    Siostra miała na imię Shelly, więc jeśli to kolejna siostra to trzeba to zaznaczyć i czymś ją odróżnić od poprzedniej np. najstarsza, najmłodsza itp.
    „po moim ciele, blizna mnie boleśnie zapiekła”
    Moim – niekonieczne, mnie – zupełnie zbędne
    „zobaczyłam nad sobą jakiś cień. Nie mogłam zobaczyć”
    2 x zobaczyć
    „pozwoliłam nieść się wietrze.”
    Na wietrze LUB wiatrowi
    „Nagle spadłam na ziemię. Usłyszałam wrzask mojej młodszej siostry, syreny ambulansu.”
    Jeśli to ciąg szybkich zdarzeń to jakim cudem ten ambulans się tam znalazł. Jeśli zdarzenia są rozłożone w czasie, to wypada to zaznaczyć.
    „upadek z ponad 20m wysokości”
    Liczba słownie
    „Obok mojego łoża, siedziały”
    Mojego – zbędne

    Trochę zbyt chaotyczne, należałoby zrobić więcej opisów wyjaśniających co do czego, bo za bardzo przeskakujesz. A tak poza tym to w miarę ok.
  • Onyx 13.04.2020
    Dziękuję za komentarz. W dalszych częściach postaram się zastosować do wskazówek i wyeliminować niepotrzebne zaimki.
  • Shogun 11.04.2020
    Ciekawy pierwszy rozdział, coś zaczyna się dziać, ale trochę zbyt przeskakujesz między wątkami. Tu coś, tam coś. Trochę zbyt dużo powtórzeń słowa "się", ale poza tym jest w porządku, a po poprawkach będzie jeszcze lepiej :). Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;)
  • Onyx 13.04.2020
    Dziękuję za komentarz. Zmniejszę ilość "się" w następnych rozdziałach.Zrobię też większą liczbę opisów, by nie było tak chaotycznie
  • Clariosis 12.04.2020
    Witaj! Jak obiecałam, śledzę dalej rozwój historii.

    Powiem na sam początek, że podoba mi się iż zmieniłaś tytuł. "Angel" pasuje do np. nazwy rozdziału, ale nie do opowieści jako ogółu. "Przeklęte Moce" sprawdzają się o wiele lepiej.

    Wszystkie błędy w pisowni i to, co można poprawić z szykiem wypisał już bajkopisarz, więc ja zajmę się stroną fabularną. Nadal panuje tu chaos. ): Ogółem zdołałam jako czytelnik wychwycić z tekstu, że nasza bohaterka wyprowadziła się z Anglii/Londynu i jak widzę ma dużą rodzinę, jednak sposób w jaki to opisujesz jest zbyt chaotyczny. Nawet jeżeli postaci mają być niejako "tłem" dla całej fabuły, by po prostu zarysować skąd nasza główna postać pochodzi, warto je i tak i tak opisać, albo przynajmniej zaznaczyć odpowiednimi słowami tak, by się nie myliły. Bo tak jak wcześniej bajkopisarz opisał, Shelly myli się z Camille - po samych imionach oczywiście można się domyślić, że to dwie różne osoby i że bohaterka ma więcej rodzeństwa, ale powinno być to odpowiednio zaznaczone, że jednak Shelly jest inna od Camille. Jako że narracja prowadzona jest w sposób pierwszoosobowy, najłatwiej byłoby to opisać jako przedstawienie bohaterki - zupełnie tak, jak opisuje ona swój wygląd. (: Na przykład w momencie, gdzie mowa o wyprowadzce z Anglii (tutaj warto by było też napisać gdzie się wyprowadziła, bo z kontekstu wynika, że jest to inny kraj) - że wyprowadziła się z rodzicami i trójką rodzeństwa i opisać ich krótko wraz z imionami. Potem gdy jest moment w łóżku, że Angel odczuwa ból z powodu znaku, Shelly nie pojawia się "znikąd", tylko jest już znana czytelnikowi.

    Bardzo dobrze, że wprowadzasz opisy tego, jak moc jaką naznaczył ów tajemniczy jegomość z prologu wpływa na naszą bohaterkę. Zdziwiło mnie jednak, że nie odczuła w ogóle strachu mimo tego, że jest to iście niecodzienna sytuacja. (: Ale może to właśnie z winy znaku, że choć instynkty mówią, by bać się upadku z wysokości, to jednak wewnątrz czuła, że mimo wszystko nic poważnego jej nie będzie? Warto też dodawać bardziej rozbudowane opisy, gdyż akcja zbyt mocno przeskakuje.

    Mimo tych zastrzeżeń widzę, że pomysł ma potencjał i jestem bardzo ciekawa jak pociągniesz to dalej. (: Motyw fatalnych, przeklętych mocy można naprawdę ciekawie pokierować i zbudować na jego podstawie naprawdę wyśmienitą fabułę, mam nadzieję więc, że w dalszych częściach będę miała co chwalić. (:

    Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania