Przesłuchanie [1/3]

Hejka :) Tak dla odskoczyni od długaśnych opowiadania napisałem krótsze, trzy częściowe. W tym miejscu chciałbym się z wami podzielić motywami, które zawarłem pisząc tą historię. Otóż przez pewien czas zajmowałem się tematem podziemia niepodległościowego w moim regionie po drugiej wojnie światowej. Poniższe opowiadanie opiera się właśnie na poznanej przeze mnie wtedy historii oddziału partyzanckiego. Większość przedstawionych przeze mnie wydarzeń jest opartych na faktach autentycznych. Sam atak na posterunek, przebieg, data a nawet godzina jest zgodne z aktami IPN które miałeś możliwość przeglądać. Zmieniłem jedynie imiona, pseudonimy, nazwę miejscowości gdzie wszystko się rozegrało oraz oczywiście podkoloryzowałem tu i ówdzie. Zapraszam do przeczytania :)

 

--------------------------------------------------------------

 

W ciemnym pokoju znajdowało się trzech mężczyzn. Jeden z nich siedział za biurkiem, na którym stała lampka będąca jedynym źródłem oświetlenia w pomieszczeniu. Jej struga światła zwrócona była na na wprost drugiego mężczyzny, również siedzącego, jednak z rękoma wykręconymi do tyłu. Ostatni z nich nerwowo chodził za przesłuchiwanym, zadając mu pytania, skrupulatnie notowane przez drugiego ubeka.

- Do czego doszliśmy towarzyszu kapitanie ? - Zwrócił się tym razem do spisujacego protokół oficera.

- Jan Rygasiewicz, pseudonim "Zaira". Od wiosny 1945 r. do jesieni 1946 r. członek tak zwanej bandy "Waltera", wchodzącej w skład szerszej grupy zbrojnej "Jerzego", zmierzającej do obalenia przemocą ustroju państwa polskiego. W okresie od kwietnia 1945 roku do października 1946 roku przebywał w lasach na terenie gminy Biała Wieś, powiat Białystok, wraz ze swoją bandą, z którą uczestniczył w napadach rabunkowych i morderstwach na członkach PPR - Wyczytał spokojnym głosem dotychczasowe zeznania, po czym spojrzał na przesłuchującego oficera.

- Czy zgadzacie się obywatelu Rygasiewicz z zarzutami? - Zapytał nieprzyjemnym głosem wysoki blondyn w białej koszuli z podwiniętymi rękawami, stojący za przesłuchiwanym.

- Tak - Wycedził przez zęby nieszczęśnik. Z jego lewej brwi sączyła się mocno krew, ochlapując mu praktycznie cały policzek i lewe ramię.

Odpowiedź zadowoliła ubeków w pełni. Siedzący za biurkiem ponownie chwycił za ołówek a blondyn zmierzwił swoje lekko rozczochrane włosy, przystępując do kolejnej tury przesłuchania.

- Opowiedzcie nam o napadzie na posterunek Milicji Obywatelskiej w Białej Wsi dnia 11 czerwca 1945 roku - Śledczy położył ręce na oparciu krzesła tak, że Rygasiewicz czuł oddech funkcjonariusza na plecach.

- Uczestniczyłem w nim głównie jako woźnica... - Zaczął drżącym głosem, ciężko przełykając ślinę - Wiem że...

 

- Panie poruczniku? - W prowizorycznym sztabie kompanii zameldował się żołnierz z pepeszą na ramieniu, w niemieckiej panterce i czapce rogatywce z orłem w koronie. Połączenie ciekawe, radziecka broń, niemiecka kurtka, polska czapka. Ale cóż poradzić, konspiracja rządzi się swoimi prawami.

- O, "Leoś", w samą porę - Wystrzelił porucznik, stojący pod drzewem z łącznikiem, który przybył do leśnego obozu na wyspie pośród bagien, godzinę temu - Mam dla ciebie zadanie - Stwierdził, po czym odprawił łącznika, który zasalutowawszy pobiegł w stronę partyzanckich ognisk, aby zażyć trochę strawy.

- Znowu jakiś gospodarz doniósł na sąsiada z powodu urazy rodzinnej? - Zironizował, próbując dopytać się na czym miałoby polegać te zadanie.

- Nie, nie tym razem - Odparł oficer w średnim wieku, ubrany w pełny mundur polski, aczkolwiek widać było że korona orła z czapki była dorabiana - Dostałem przed chwilą meldunek od "Zbyszka", naszego człowieka z posterunku w Białej Wsi. Napadniesz dziś w nocy na placówkę i rozbroisz ją z tego co znajdziesz - Rzucił bez namysłu, gdyż w opinii porucznika plan był prosty i klarowny.

- Jak wiem większość tam milicjantów to nasi chłopcy,nie mogą uciec z bronią do lasu? - Zapytał zdziwiony, gdyż kiedy organizacja potrzebowała broni po prostu wydawała rozkaz dezercji z posterunków i do lasu szły całe placówki MO, uprzednio obsadzone przez żołnierzy AKO.

- Nie tym razem "Leoś". Znalazło się kilku takich co im Ruscy w Białymstoku zrobili wodę z mózgu na kursach milicyjnych. Ponadto chłopaki chcą do nas i mają plan jak zdezerterować, aby ubecy się nie połapali.

- Wyjaśnicie mi panie poruczniku całe zamierzenie? - Rzekł ze zniechęceniem dopytywania się podchorąży.

- Dowiedziałbyś się wszystkiego jutro ale jak chcesz tak wiedzieć - Odparł oficer, wyciągając zza munduru mapę - Dziś w nocy ich napadniesz a jutro "Zbyszek" pod pozorem odeskortowania ukrytej broni do Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Białymstoku, zabierze kabeki oraz swoich ludzi do lasu. Ty ze swoimi ludźmi ustawisz się tutaj - Wskazał palcem miejsce pośród puszczy, przez którą biegła droga z Białej Wsi do Białegostoku - Jak spotkacie "Zbyszka" narobicie trochę hałasu, aby wyglądało na odgłosy walki i zabierzesz ich do nas. Rozumiesz? Nic więcej nie masz zrobić - Stwierdził "Walter", składając mapę z powrotem.

- O której mam dziś zaczynać? - Zmienił temat.

- Ruszajcie o 23, jak się już ściemni.

Podchorąży "Leon" wysłuchawszy poleceń zasalutował, uderzył dobrze wyczyszczonymi oficerkami na rozkaz i odmaszerował.

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Frodo 08.01.2017
    Zza biurkiem - za biurkiem
  • Frodo 08.01.2017
    Już na początku dałeś kilka kropek w środku zdania
  • Frodo 08.01.2017
    Mimo wszystko daję 5
  • James Braddock 08.01.2017
    Błędy poprawione , dzięki ;)
  • Krystian244 08.01.2017
    Dam 5 Choć nie lubię takich tematów

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania