Poprzednie częściSKOK W BOK - ATAWIZM CZY GRZECH

SKOK W BOK - ATAWIZM CZY GRZECH III cz.

III. TAJEMNICZY SKOK W BOK

 

I stało się. Ewa zdradziła męża. Swojego przyszłego kochanka poznała podczas wizyty w aptece stojąc, w kolejce po lekarstwa dla męża, którego niespodziewanie dopadła jakaś infekcja górnych dróg oddechowych. Był przystojny, elokwentny i obsypywał ją komplementami. Kilka lat temu jako dwudziestoparolatka wyszła za mąż za lekarza chirurga, pracującego w miejscowym szpitalu, co było nie lada sensacją wśród miejscowego establishmentu, jako, że nie posiadała ni wykształcenia ni konkretnego zawodu. Po roku urodził się im syn, w związku z czym nie pracowała zajmując się jego wychowaniem . Z początku spotykali się najczęściej w piaskownicy, gdzie Ewa przychodziła z dzieckiem później, aby uniknąć dekonspiracji w odległych częściach miasta, po uprzednim odprowadzeniu małego do przedszkola. Aby zachować w tajemnicy te miłosne spotkania opracowali specjalny system , który ich zdaniem zapewniał im całkowite incognito. Mianowicie widywali się zawsze w czwartek, kiedy mąż Ewy dyżurował w szpitalu, nigdy nie używali telefonu komórkowego, a na miejsce schadzki wybrali peryferyjną dzielnicę miasta, do której docierali oddzielnie o oznaczonej porze. Aż wreszcie któregoś dnia kochanek zaproponował dziewczynie pójście na całość, co ta w jakiś czas potem zaakceptowała. Odtąd spotykali się regularnie, wypełniając wolny czas ekscesami miłosnymi, ufni w absolutną, nie do rozpracowania bezkarność. Odrobinę dziegciu do miodu dolała wiadomość, że ukochany jest żonaty, ale szczypta adrenaliny, która towarzyszyła grzechowi rozładowywała zbyteczne skrupuły. I tak ten romantyczny kontredans trwałby zapewne w nieskończoność, gdyby nie niespodziewany splot niekorzystnych dla zakochanych wydarzeń. Oto pewnego dnia, ma się rozumieć we czwartek, w czasie kiedy kochankowie w drodze do kolejnego spotkania w jaskini grzechu przemierzali w miłosnych objęciach wąskie uliczki pewnej odległej dzielnicy miasta, pan doktor dyżurował w szpitalu. Dzień nieoperacyjny ograniczał pracę do ambulatorium i oddziału, wobec czego lekarz dyżurny dysponował sporą ilością wolnego czasu. Nie przyzwyczajony do bezczynności w czasie pełnienia dyżuru włączył telewizje bez specjalnego zainteresowania wpatrując się w ekran.Akurat nadawano audycje opisującą uroki peryferyjnej dzielnicy miasta. Kamera leniwie wędrując po przypominającym wiejskie plenery tym nieznanym mu regionie zatrzymała się na chwilę, ukazując idącą w miłosnym uścisku parę. Z przerażeniem rozpoznał doktor wśród spacerujących własną żonę, oplecioną ramieniem przez nieznanego mu mężczyznę. Zapachniało zdradą. Natychmiast chwycił za telefon komórkowy z zamiarem połączenia się z żoną. Rozsądek nakazał mu jednak najpierw zastanowić się, co zmierza jej powiedzieć, a później dopiero wykonać połączenie. W zasadzie nigdy nie dzwonił do żony bez naprawdę nie cierpiącej zwłoki przyczyny, a więc co teraz powie? Zdradzi fakt, że widział ją z jakimś mężczyzną to dostanie prawdopodobnie jakąś wymijającą odpowiedź, co spowoduje, że kochankowie powiadomieni o ujawnieniu ich tajemnicy zastosują jakąś akcję przeciwdziałającą dekonspiracji. A więc co robić, jak zachować się w sytuacji z jaką dotąd nie miał do czynienia? Po wielogodzinnych przemyśleniach postanowił skorzystać z usług biura detektywistycznego, prowadzonego przez jego niedawnego pacjenta. Nazajutrz bezpośrednio po pracy wstąpił do biura, przedstawiając szczegółowo dręczący go od poprzedniego popołudnia problem. Po długich debatach, korzystając z usług fachowca tej nieznanej mu dotąd specjalności postanowili, że tenże zajmie się omawianym problemem a doktor zachowa absolutne milczenie w tym temacie przed żoną. Ponieważ jak ustalili spotkania kochanków odbywają się prawdopodobnie we czwartki, kiedy doktor pełni dyżury w szpitalu, detektyw i jego współpracownica rozpoczną obserwację w najbliższy czwartek. I wreszcie nadszedł ten z utęsknieniem oczekiwany dzień. Doktor dyżurował w szpitalu, a zatrudnieni przez niego detektywi wykonywali swoją powinność. Oj dłużył się mu się dłużył ten dzionek. W piątek na biurku gabinetu lekarskiego zadzwonił telefon. Oczekujący z niecierpliwością rozpoznał znajomy głos kierownika biura detektywistycznego, który powiadomił go ,że właśnie zakończył powierzone mu dochodzenie, zapraszając go zarazem do siebie po pracy. Parę godzin później nastąpiło spotkanie obu panów. Gospodarz potwierdził fakt zdrady, dokumentując go szeregiem zdjęć oraz danymi zdobytymi za niewielką opłatą od personelu hotelu. Podejrzenie stało się faktem. Doktor poprosił jeszcze o opisanie drukiem zdobytych informacji, zapłacił rachunek, i podziękował za profesjonalne rozwiązanie tego kłopotliwego problemu. Z wielkim poświęceniem wytrzymał zainteresowany utrzymanie w tajemnicy przed żoną zdobytych informacji, aż do soboty, która jako wolny dzień jak sądził pozwoli na dłuższą rozmowę z wiarołomną żoną. I tak się stało. W tym dniu, po śniadaniu zaparzywszy sobie kubek markowej kawy rozłożył na stoliku sporych rozmiarów kopertę i zaczął wyjmować zawarte w niej zdjęcia i dokumenty. Zainteresowało to żonę, która przysiadła się, po czym zapytała "co to takiego"? Na to mąż mówiąc "obejrzyj to sobie", podał jej w dużym powiększeniu zdjęcie jej kochanka.Twarz kobiety stała się w jednej chwili purpurowa. Mąż, jakby nie zauważając tej nagłej metamorfozy podawał jej dalsze zdjęcia, oraz na końcu opisową część napisaną na jego prośbę przez detektywów. Po chwili żona odzyskawszy mowę zapytała."skąd to masz"? Na to mąż. "No wiesz, to ciebie nie interesuje kim są osoby na zdjęciach tylko pochodzenie fotek.". Ale jak chcesz wiedzieć przesyłkę znalazłem w naszej skrzynce na listy. W tym momencie w rękach żony znalazło się zdjęcie  hotelu z wchodzącymi doń kilku osobami, w tym ona oraz jej kochanek. Dalsze udawanie greka było w tym momencie bezcelowe. Po przeczytaniu załączonego tekstu załamała się wybuchając płaczem przechodzącym chwilami w szloch. Doktor cierpliwie przeczekał typowo kobiecą reakcje żony na ujawnienie jej podwójnego życia, po czym spokojnie zapytał. Dlaczego to zrobiłaś? Czego ci brakowało w naszym małżeństwie? Kochałem cię. Zapewniłem ci dostatnie życie bez kłótni i awantur. Dałem ci syna. Zatrudniłem gosposie. Starałem się, aby pożycie nasze nie było nudne, dostarczając ci dostępnych w naszych warunkach wszelkiego rodzaju rozrywek. Seksualnie też jak sądzę byłaś zaspokojona, boć przecież kochaliśmy się codziennie, z wyjątkiem czwartku. Więc odpowiedz czego szukałaś u innego mężczyzny? Przez chwilę zastanawiała się. Nie wiem. Może fakt, że ty miałeś przed ślubem wiele kobiet a dla mnie byłeś pierwszym i jedynym mężczyzną Być może że to było bodźcem sugerującym, aby spróbować jak to smakuje z kimś innym. Może nawet uwierzyłbym w to twoje pokrętne tłumaczenie, gdyby to się zdarzyło tylko jeden raz, ale skrzętnie ukrywana zdrada, trwająca blisko rok temu absolutnie zaprzecza Jakimś dziwnym trafem prześladuje mnie myśl, że prawda leży gdzie indziej. Zaimponowało ci podwójne życie. Wikt i opierunek u męża, miłość u kochanka, plus niewiele do roboty. Prawdziwe dolce vita. Niestety w tym miłosnym amoku nie przyszło ci do głowy, że w naszym niedoskonałym świecie wszystko kiedyś się kończy. Gdybyś w porę zakończyła ten haniebny proceder, pewnie nigdy bym się nie dowiedział, że mnie zdradzałaś. Zamilkła nie wiedząc co odpowiedzieć. Nastała chwila ciszy. Pierwsza odezwała się żona.I co zrobisz w tej sytuacji? Na to ja. Zakończyłaś niechlubnie nasze małżeństwo wobec czego nie mam wyboru. Muszę cię pożegnać. Nic ci nie radzę, ale myślę, że powinnaś wrócić do swojego kochanka. Niewesoła sytuacja w jakiej się znalazłaś, to przecież także jego wina. Ależ on jest żonaty, nie mogę tego zrobić. To już twój problem. Swoją drogą wiadomo, że dojrzałe kobiety spragnione rozrywki bardziej lecą na żonatych mężczyzn. Hmm. Było nie było znalazłaś się w trudnym położeniu. I pomyśleć, że jeszcze niedawno przeżyliśmy tyle pięknych chwil. Ogarnia mnie niewyobrażalny smutek jak pomyślę, że to już tylko odległa przeszłość. Znaj moje dobre serce. Na drogę po spakowaniu się dostaniesz ode mnie 500 zł. W ten sposób będziesz mogła opłacić krótki pobyt w hotelu, a potem, no cóż musisz sobie radzić sama. Mam nadzieję, że w ten sposób wyczerpaliśmy przykry dla mnie temat twojej występnej miłości, zatem weź się do pakowania. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale z opuszczoną głową wyszła z salonu, udając się do pozostałych pomieszczeń, aby pozbierać swoje rzeczy. Po około trzech godzinach pozostałem sam. To krótkie życie słomianego wdowca okazało się nudne. Nie wiedziałem co zrobić z taką ilością wolnego czasu, zwłaszcza w niedzielę. Jakoś dotrwałem do dnia w którym podjąłem pracę co pozwoliło mi wrócić do dotychczasowego trybu życia.

Po kilku dniach na biurku doktora zadzwonił telefon.To Ewa. Czy moglibyśmy się spotkać? Oczywiście. Gdzie i kiedy? Na przykład w kawiarni szarotka, gdzie bywaliśmy często w najlepszym okresie wtedy jeszcze naszego wspólnego życia. Dobrze o 17 - tej po pracy. Przyszła kilka minut przed piątą i zajęła miejsce przy dwuosobowym stoliku. Za chwilę nadszedł doktor. Przywitali się chłodno, po czym tenże zapytał - co zamówić? Kawę,ciastka czy lody. Najlepiej wszystko razem.Chwilę milczeli, uważnie przyglądając się sobie. Niezwłocznie kelnerka przyniosła zamówione wiktuały, wobec czego przystąpiono do degustacji. No to o czym będziemy rozmawiać? Na początek chciałam cię bardzo przeprosić za krzywdę, jaką ci wyrządziłam. I to uważasz wystarczy. Naprawdę myślisz, że te kilka słów załatwiają problem? No nie. Ale co mam jeszcze zrobić, aby cię przekonać? Błagać o wybaczenie. Pytanie to pozostało bez odpowiedzi. Co jeszcze jest tematem dzisiejszego spotkania? Chciałam cię poprosić, abyś pozwolił mi wrócić do siebie. Na początek zacytuje ci treść pewnego arabskiego powiedzenia. "Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" A teraz pytanie - co na to twój kochanek? Zerwałam z nim. Na jak długo? Na stałe. Co nie powiesz. A jakie mam gwarancje? Przysięgam na wszystkie świętości. Bo widzisz jeszcze dzwonią mi w uszach słowa przysięgi, jakie wypowiadałaś w kościele -"obiecuję ci wierność i uczciwość małżeńską i że cie nie opuszczę aż do śmierci." A wypowiadałaś to w obecności kapłana, dwóch świadków i całego kościoła. I co z tego pozostało? Nie dziw się, że nie wierzę w żadne twoje słowo. Widzisz wskakując swojemu kochankowi do łóżka wiedziałaś doskonale co cię czeka, bo wielokrotnie o tym mówiliśmy, więc masz to co chciałaś, wobec czego nie rozumiem o co ci chodzi. Uważam, że powinnaś zachować bodaj tę resztkę godności. Powiem ci więcej. Niezależnie od krzywdy, jaką mi wyrządziłaś, sama myśl co robiliście w czasie tych waszych jak się wydawało całkowite bezpiecznych spotkań przyprawia mnie o obrzydzenie. Wprost nie wyobrażam sobie naszego spotkania w łóżku. Więc w jakim charakterze miałbym cię przyjąć? Służącej ? Opiekunki do dziecka ? No tym razem przeszedłeś samego siebie. Brzydzisz się mnie powiadasz, a przecież przez cały prawie rok uprawiałeś ze mną seks, mam nadzieję że bez wstrętu, a  nawet z przyjemnością. To prawda. Mam na to tylko jedną odpowiedź. Otóż jak mówi znane powiedzenie "czego oczy nie widzą tego.........nie żal. Nie wiedząc, że mnie zdradzasz, bo niby skąd miałem wiedzieć zachowywałem się jak kochający mąż w codziennym małżeńskim pożyciu, jako też i w sypialni. Natomiast po ujawnieniu twojej niewierności, to już jest inna rozmowa. I to jest odpowiedź na twój komentarz dotyczący mojego postępowania. No cóż. powiedzieliśmy sobie wszystko co nam leżało na duszy. Sic transit gloria mundi. I tak kończą się jedne z moich najpiękniejszych dni. Le roi est mort: vive le roi.Teraz musimy ułożyć sobie nowe życie. Każdy po swojemu. Myślę, że po tych doświadczeniach nabierzemy nowego spojrzenia na miłość, czułość, wyrozumiałość i w ogóle na życie zwłaszcza intymne. Czas się pożegnać. Na zakończenie powiem ci jeszcze, że już się na ciebie nie gniewam.No cóż. Wybrałaś drogę zdrady i  była to twoja suwerenna decyzja. Każdy ma prawo decydować o swoim losie, czy się to komuś podoba czy nie. Powiem ci jeszcze, że możemy się nadal spotykać - na ulicy, w kawiarni, na basenie lub gdzie indziej,ale już nigdy w łóżku.

Do widzenia. Pa.

Autor: Stanisław Snopek

Inne opowiadania o miłości znajdziesz w książce " Człowiek renesansu - ballada o miłości i zdradzie"

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania