Poprzednie częścispacer z sobotą za rękę

spacer z sobotą za rękę

kiedy pada deszcz lubię iść

ogarnia mnie Warszawa

ulice ułożone pod wiatr

czarne parasole wychodzą z żabki

 

kiedy szlocha deszcz

depczę kałuże na Poniatowskim

zgniłe liście lepią się do butów

po drugiej stronie Wisły

 

kiedy na ścieżce półmroku

pulsuje zielone

poeci bazgrzą w podcieniach

mokre wiersze przechodzą ulicą

Następne częścispacer

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania