Światłości bądź mi orężem - część 1
Obudził się zlany potem. Znów ten dziwny sen, który przeszywał go do szpiku kości. Nie potrafił go zrozumieć, a każda próba racjonalnego wyjaśnienia była kończona fiaskiem. Przeciągnął leniwie swe ciało, ziewając przy tym. Kolejny nudny i ciężki dzień przed nim.
Wstał. Zszedł po cichutku na dół by po chwili spędzonej w łazience, skierować swe kroki do kuchni. Mimo, że miał tylko piętnaście lat, w gotowaniu był mistrzem. Przygotował sobie śniadanie - jajecznica na boczku, a do tego świeża bułka z masełkiem. Niebo w gębie.
Ubrał ubranie w pośpiechu jak zwykle i z prędkością światła pobiegł po swój rower.
- Ale ty wiesz, że znów będziemy spóźnieni? - niezastąpiony Pączuś już na niego czekał.
Był miesiąc starszy od Marcusa, ale uwielbiał się tym przechwalać. Jego ksywka została mu nadana nie bez powodu. Chłopiec bowiem był milusiński, dla innych po prostu otyły.
- Oj Pączuś, wiecznie marudzisz. Tutaj twoje śniadanko. - powiedział radośnie, na co jego przyjacielowi oczy zabłysły jak pięć złoty.
- Bardzo chętnie bym spróbował tego co tutaj zmajstrowałeś, ale jestem na diecie.
- Od czternastu lat jesteś na diecie, a masz piętnaście. - powiedział, niedyskretnie rozweselony.
- Bo to dieta długodystansowa - odpowiedział - Mamy pięć minut, by nie spóźnić się na lekcje. Wiesz co będzie gdy nie dotrzemy na czas?! Wiesz? - spytał spanikowany.
- Pączek nie marudź, tylko wsiadaj na rower. Pojedziemy skrótem i zaoszczędzimy trochę czasu.
- Oj, jak ja nienawidzę tego skrótu. Widzisz moją figurę? To nie dla mnie. - mówił, ale Marcus już go nie słuchał, pędząc przed nim.
Skrót, jakim czasem jeździli, był naprawdę wymagający. Wszystkie zmysły musiały być wyostrzone w innym wypadku groził bolesny upadek. Marcus jak zwykle jechał z przodu, zręcznie omijając wszystkie przeszkody, natomiast Pączuś ledwo za nim nadążał.
Mijając stary zbiornik wodny, Marcus zatrzymał rower by zaczekać na Pączusia. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało jak zwykle, ale coś było nie tak i chłopak to wyczuł. Zauważył kupkę kamieni, których tam nie powinno być, co go zdziwiło. Nagle, z impetem, zza krzaków wyjechał Pączuś. Złapał nie ten hamulec i zamiast bezpiecznie zatrzymać rower, runął twarzą w ziemię przykrywając swym pojazdem.
„Marcus Wolf”. Zastygł w bezruchu, w połowie drogi do przyjaciela. Odwrócił głowę i skierował powoli do sterty kamieni. „Marcus Wolf”. Potykając o własną nogę, odskoczył gwałtownie do tyłu. Pączuś, który już doszedł do siebie, przywarł za plecami przyjaciela.
- Słyszałeś to? – spytał ledwo dosłyszalnie Pączuś, na co Marcus niemrawo przytaknął – Co to może być? – spytał, a w tym samym czasie sterta kamieni znów powtórzyła nazwisko Marcusa.
Tym razem chłopiec, pewniejszy siebie, podszedł do kamieni. Ręce mu drżały, a oczy miał szeroko otwarte. Nagle pośród nich coś zabłysło. Małe, srebrne, z dziwnymi wskazówkami oraz święcące na niebiesko.
Komentarze (13)
"Zszedł po cichutku na dół i po chwili spędzonej w łazience, skierował się do kuchni" jak dla mnie starczy "Po chwili spędzonej w łazience, wszedł do kuchni"
czy
"Ubrał się w pośpiechu jak zwykle i z prędkością światła pobiegł po swój rower" a może "Jak zwykle, pospiesznie ubrał się i pobiegł po rower''?
Ale każdy ma swój styl i o ile zaproponowałem inną formę to Twoja też mi nie przeszkadza :) 5 ;)
Całkiem ciekawy tekst. I od razu pewna tajemnica... urwana jak trzeba:)
Jedynie – zdaniem mym – ciut za dużo: się→ale mam na tym tle odchyłkę, więc wiesz...:))
Pierwszy akapit ma już→4.
Poniżej to jeno propozycja.
Coś go nagle obudziło. Znowu ten dziwny sen, przeszywający do szpiku kości, spocone ze strachu ciało. Nie potrafił go zrozumieć.
a każda próba racjonalnego wytłumaczenia, miała ten sam koniec. Totalne fiasko. Przeciągnął się leniwie, ziewając przy tym.
–– Czeka mnie kolejny nudny i ciężki dzień –– powiedział do siebie, na wpół zaspany.
Ale ogólne wrażenie→dobre.→Pozdrawiam:)→4+
Wystarczy inaczej sformułować zdanie, zachowując ten sam sens.→Pozdrawiam:)
A zatem super:)→Tylko wiesz... nie można przeginać:)
https://wordcounter.net/ →przydatny program
Trza kliknąć po prawej→ Keyword Densityx1 x2 x3:)
Forma trochę... prosta? Trudno powiedzieć wygląda jakby brakowało warsztatu.
Styl trochę mnie dziwi
W opisach - kiedy przedstawiałaś "Pączusia" opis go charakteryzujący lepiej by wyglądał po przedstawieniu w dialogach - sam mam z tym problemy, ale świat najlepiej przedstawiać poprzez dialogi - jest to wtedy bardziej wartkie.
Miało być 3, ale kliknąłem 4 - więc przynajmniej Fortuna jest po twojej stronie
Pozdrawiam
Kapelusznik
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania