Światłości bądź mi orężem - część 6

Władca – dobroduszny i przemiły Leir z rogami długimi na pół metra, z politowaniem spojrzał na przybyszy. Zapewnił wszystkich mieszkańców, że wszystko ma pod kontrolą, a gości czym prędzej zabrał do swojej groty. Nie oszczędził sobie krytycznych słów wobec Piszczka i Garra, a nawet, jak to określił, ludzkich szczeniąt.

- Dobrze, teraz mówcie. – powiedział po uspokojeniu emocji.

- Władco, to Łowca Trolli.

- Śmiesz sobie ze mnie żartować? – spytał zdziwiony Leir, uważnie spoglądając na Marcusa.

- Nie. Pierścień go wybrał, widziałem to na własne oczy. – powiedział Piszczek i szarpnął ręką chłopca przed oczy swojego pana.

- To zadziwiające. – powiedział do siebie, powolnie gładząc swoją długą brodę – Nigdy wcześniej pierścień nie wybrał człowieka.

- Może miał zły dzień? – spytał niepewnie Marcus.

- To nie możliwe! Z jakiegoś powodu Cię wybrał Łowco. Umiesz walczyć? A może masz inne wybitne zdolności? Trzeba przyznać, że w porównaniu z Anuwarem jesteś jedynie mało znaczącą pchłą. – powiedział gniewnie, na co Marcus ciężko przełknął ślinę.

- Marcus dobrze gotuje, to się liczy? – spytał rozweselony Pączuś.

- Tak, o ile będzie wstanie zabić w ten sposób dwumetrowego potwora z kamienia. – odpowiedział łagodnie Władca podchodząc do Pączusia na odległość małego palca u nogi.

- A to nie. – powiedział ledwie słyszalnie.

- Marcusie. – zwrócił swe słowa do chłopca – Będziesz szkolony przez najlepsze trolle, a Piszczek i Garr będą twoimi mentorami w podróży.

- W podróży?

- Do zabicia Anuwara i zaniechaniu odbudowania mostu ściętych głów. – odpowiedział pospiesznie starzec.

Gestem ręki wszystkich wyprosił ze swojej groty. Piszczek, Garr, Marcus i Pączuś poszli do sali ćwiczeń, by zweryfikować możliwości bitewne Łowy. Mówiąc delikatnie - były znikome. Największą wprawę miał w uciekaniu i unikaniu ciosów. Kiepski początek, jednak lepszy taki aniżeli żaden.

Piszczek na początek skupił był na tym, aby chłopiec mógł zapanować nad mocą, którą już go obdarowano. Opowiedział wszystko co niezbędne na temat pierścienia i wyjaśnił, że reaguje on na emocje Łowcy. Nie może podczas walki czuć niepewności, bo wtedy zbroja i miecz znikną, a wówczas będzie po nim. Dodał też, że będzie go trudniej zabić, bo w odróżnieniu od trolli może chodzić po słońcu. Nie wiele pocieszyło to Marcusa, ale był rad chociaż z tej małej iskierki.

Garr pomógł mu oswoić podstawowe umiejętności z posługiwaniem się mieczem. W tej dziedzinie Marcus miał rewelacyjne wyniki, aczkolwiek w starciu z olbrzymim, włochatym trollem nie poszło mu najlepiej.

Po treningu postanowili wracać do domu. Garr, tak jak wcześniej, otworzył wrota łączące miasto obu ras i wszyscy przeszli na drugą stronę. Był już totalny zmrok, a wokoło ani jednej żywej duszy. No prawie, bo nagle zza zakrętu wyłonił się nauczyciel historii, pan Scott.

- A co wy tutaj chłopcy robicie o tej porze? – zapytał zdziwiony pan Scott, dostrzegając chłopców. Na szczęście trolle zdążyły znaleźć kryjówkę.

- Yyy, my. My robimy referat na biologie o nocnym życiu. – powiedział pośpiesznie Marcus.

- Referat? O ile mi wiadomo, Pani Nicze nie zadała wam nic na weekend?

- Tak, ale my nie oddaliśmy pracy w terminie. – wypalił ochoczo Pączuś.

- Czy przekazałeś swojej mamie moją prośbę o telefon? Wciąż nie zadzwoniła. – spytał Marcusa, zwracając uwagę na jego dłonie.

- Tak, pewnie jest zapracowana i dlatego. Przypomnę jej. – odpowiedział.

- Dobrze. Wracajcie proszę do domu, a zapomnę o waszym referacie. – powolnie przyrzekł pan Scott.

- Jest pan wielki! – wykrzyczał uradowany Pączuś, łapiąc przyjaciela pod pachę.

Pierścień Marcusa zaczął dynamicznie połyskiwać, na co chłopiec nie miał wpływu. Nauczyciel zauważył to. Był niezwykle zdziwiony, nie mógł odwrócić wzroku od swoich uczniów.

Nagle w ciemności pojawiła się wielka postać - oczy iskrzyły mu gniewnie, a cień padał daleko przed nim. Wielkie, zaostrzone rogi paliły żywym ogniem, zaś wokół niego słychać było brzdęk ciężkiej broni.

- Wybrał człowieka. – powiedział Scott, na co straszna postać tylko chrząknęła.

Marcus i Pączek byli natomiast w połowie drogi do domu, gdy dołączyli do nich Garr i Piszczek. Chłopcy entuzjastycznie rozmawiali i planowali co zrobią, gdy już pokonają Anuwara. Śmiechom nie było końca. Piszczek za wiele nie mówił, a Garr szedł za chłopcami, zafascynowany Pączusiem.

Gdy byli pięć, może dziesięć minut od domu, poczuli okropny smród siarki. Garremu poczerniały oczy i gwałtownie swe ciężkie kroki, skupiony. Piszczek, wraz z chłopcami, stanął za nim. Stali tak dłuższą chwilę, gdy zza krzaków zobaczyli rogi, a zaraz po nich te ogniste spojrzenie.

Garr ryknął, a bestia wyleciała prosto przed nich, ukazując w całej swojej okazałości. Był to Anuwar. Pączuś zaczął krzyczeć, a Marcus stał jak słup soli, nie mogąc poruszyć ciała choćby o milimetr. Anuwar wrzasnął, uderzył z całym impetem w Garra, tak, że ten przeleciał za pozostałych i z trudem wstał. Wówczas wszyscy postanowili uciec. Pączuś biegł w stronę domu, a Piszczek i Marcus w przeciwną.

- Na wieczną chwałę Magnetica, światłości bądź mi orężem! – krzyknął Marcus, jednak pierścień go nie posłuchał.

Jego zbroja, miecz, w pierścieniu nawet nic nie błysło, żadnego znaku, choćby najmniejszego. Był przerażony i spróbował jeszcze dwukrotnie, z tym samym rezultatem.

- Spróbuj Łowco uspokoić myśli. Pamiętaj on odbiera twoje emocje, nie możesz wątpić. – powiedział Piszczek, gdy w tej samej chwili Anuwar odrzucił go na bok.

Marcus uciekał dalej, biegnąc na oślep. Byle jak najdalej od bestii, która go goniła. Był potężny. Dwumetrowy potwór z płonącym rogami i rozjuszonymi oczami, cały z kamienia, szybki jak błyskawica. To mało by opisać jak wyglądał Anuwar. Marcus w końcu wpadł w pułapkę, z której nie było wyjścia. Stał przerażony przed ślepym zaułkiem, zastanawiając co mógłby zrobić.

Chciał pobiec w inną stronę, jednak wtedy ujrzał za sobą swojego wroga. Stanął przed nim w całej swojej okazałości. Marcus wyprostował tułów, uniósł twarz, zamknął oczy i próbował uspokoić bicie serca.

- Tak szybko się poddajesz Emwu. – zarechotał przeraźliwie Anuwar.

- Na wieczną chwałę Magnetica, światłości bądź mi orężem. – powiedział spokojnie, cichutko do siebie.

Tym razem miał ogromne szczęście, że pierścień zadziałał. Dosłownie sekundę, po jego słowach, dostał cios. Przeleciał przez ścianę na ulicę obok, a Anuwar ruszył za jego śladem. Z trudem wstał i złapał miecz. Był obolały, ale cały, co w tym momencie było dla niego najważniejsze.

- Oddaj mi pierścień i będzie po sprawie. Jesteś człowiekiem, nie musisz być w to zamieszany. – powiedział łagodnie, a przynajmniej tak próbował. Jego zachrypły głos zdradzał jakim jest draniem.

- Muszę, odkąd masz plany odbudować most ściętej głowy! –wykrzyczał unosząc miecz przed siebie.

- Tą zabawką chcesz mnie powstrzymać Łowco? – spytał rozbawiony, wskazując na miecz - Spójrz na mnie. Naprawdę sądzisz, że taka dziecina jak ty da mi rade. – kontynuował Anuwar – Spójrz wokoło. Noc jest naprawdę przyjemna. Wieczna noc nie będzie Ci przeszkadzać! – wykrzyczał, jednocześnie atakując Marcusa.

Chłopiec zręcznie uniknął ciosu i pobiegł przed siebie, wiedząc że nie da rady Anuwarowi. Ból w nodze przypomniał mu o upadku, którego doznał. Był wolny, zbyt wolny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • sisi55 01.01.2020
    ,,wrota łączące miasto trollów i ludzi, i wszyscy przeszli na drugą stronę."- to dwa,,i" dziwnie brzmi,,, Muszę odkąd masz plany odbudować most ściętej głowy! "- po ,,muszę" przecinek, rozśmieszył mnie ten moment jak mówili, że potrafi tylko dobrze gotować xd, nawet ciekawe ci powiem. Jak znajdę czas to postaram się przeczytać wcześniejsze części.
  • Joanna Gebler 01.01.2020
    Cześć sisi55. Dziękuję za odwiedziny i wskazówki. Poprawię błędy i zmienię coś z tym "i". Cieszę się, że udałomi się Ciebie rozśmieszyć ;) Miłego :)
  • Joanna Gebler 06.01.2020
    Tekst edytowałam, poprawiłam błędy te które miałam wskazane i sama zauważyłam. W razie gdyby ktoś coś zauważył jeszcze to proszę o info :D
  • Dekaos Dondi 08.01.2020
    Przeczytałem.→Akcja jest. Dzieje→się:))→Idę do→7.
    W sensie się→o.k:)→5
  • Joanna Gebler 08.01.2020
    DD dziękuję pięknie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania