Światłości bądź mi orężem - część 7
Zły troll przeskoczył nad nim, ciężko opadając tuż przed jego twarzą. Marcus nie miał gdzie uciec. Gdzie by nie skierował swych kroków nie było to wstanie go uratować.
- Łowco! Przestań już. Nie mam czasu na zabawę z tobą.
- Adios w takim razie.
Korzystając z chwilowej nieuwagi wroga, zaczął znów uciekać. Rozważał dokładnie każdą opcje ucieczki czy ataku, do momentu gdy nie ujrzał, modnego w ich miasteczku, solarium. Dało mu to do myślenia i postanowił zaryzykować.
Zbił szybę w drzwiach, co poskutkowało włączeniem się alarmu. Z trudem przygotował łóżka do włączenia. Anuwar wbiegł chwilę po nim, a wówczas Marcus włączył lampy. Było to dobrym pomysłem, bo potwór ryknął i wybiegł poparzony. Lekcje z Piszczkiem i Garrem nie poszły na marne.
W chwili jak miał opuścić solarium zjawiła się policja i wychodząc z radiowozów, skierowała na niego broń. Chłopiec stanął dęba, podnosząc ręce do góry. W tym samym momencie dobiegł do niego Pączuś.
Piętnaście minut później na miejsce przyjechała wściekła mama Marcusa. Nie zwracała uwagi na policjantów, podeszła w moment do syna i zaczęła go besztać. Podstawowym pytaniem było to, czemu był po za domem o tak późnej porze. Było już dobrze po pierwszej.
Mama Marcusa porozmawiała z zaprzyjaźnionym policjantem, po czym zabrała chłopców do domu. Sprawa została zakończona na pokryciu szkód materialnych, a Marcus i Piszczek dostali szlaban.
Cały tydzień Łowca spędził na potajemnych treningach i nauce o trollach. Anuwar przez ten czas więcej ich nie dręczył, co niepokoiło Piszczka. Marcusa natomiast zastanawiało czemu nazwał go „Emwu”. Jedyną osobą, która w ten sposób do niego mówiła był nauczyciel historii, pan Scott. Skąd więc on mógł o tym wiedzieć? Podejrzewał, że w jakiś dziwny sposób jego nauczyciel może być powiązany z tym wszystkim, ale nie rozumiał w jaki. Tak czy siak, zostawił tę wiedzę dla siebie.
Przez tydzień zrobił ogromne postępy. Zaczął bardzo dobrze walczyć meczem i wszystkim tym co mogło posłużyć jako broń. Pokonał nawet największego trolla jakiego znalazł dla niego Piszczek. Powiedziano mu czemu Dis został zrzucony do nicości. Nie mało też zszokowała go informacja, że bratem Disa jest sam Leir – władca miasta trolli, a Garr jest bratem Anuwara. Co oznacza, że Leir jak i Garr walczą z własną rodziną. Było to dziwne i pokręcone, więc trochę to zajęło zanim Marcus wszystko zdołał poukładać sobie w głowie.
Jednak całkiem inaczej wyglądała sytuacja Marcusa w ziemskich obowiązkach. Zaprzepaścił szkołę – ledwo zdawał egzaminy, a i na zajęcia uczęszczał w kratkę. Niejednokrotnie złamał szlaban nałożony przez mamę. Pewny, że niczego nie wie wciąż okłamywał ją. Nie miał najmniejszego pojęcia, że jego rodzicielka tak naprawdę o wszystko wie.
Była zmartwiona. Jego zachowanie było do niego niepodobne. Nigdy jej nie okłamywał, a teraz robił to nagminnie. Porzucił nawet swoją pasje, jaką było gotowanie. Dodatkowo pan Scott spotkał wyraził te same obawy.
Scott i mama Łowcy bardzo zbliżyli się do siebie. W pewnym momencie zaczęli ich spotkania miały charakter osobisty. Było im dobrze w swoim towarzystwie, co peszyło chłopca. Nie był zazdrosny, ale miał pewne podejrzenia wobec nauczyciela, których nie był pewien.
Po tym pracowitym i burzliwym osobiście tygodniu, Marcus wraz z Pączusiem mieli zniesiony szlaban. Nawet Pączuś przez ten tydzień zrobił z Garrem postępy bitewne. Za nic nie chciał zostawiać przyjaciela samego, więc postanowił walczyć. Z pewnym zadowoleniem odkrył, że w ciągu tego tygodnia nieznacznie zrzucił wagę, co motywowało go do dalszych ćwiczeń.
Przez kolejny miesiąc Anuwar nie dał znaku życia. Wszyscy powoli o nim zapominali. Niesłusznie. Scott i matka Marcusa zaczęli ze sobą być. Było to niezręczne dla Łowcy, a w szkole zaczęto mu dokuczać z tego powodu.
- Dziś mamy wycieczkę do muzeum. – powiedział Pączuś, pałaszując już drugą porcję burrito, jednak Marcus nawet nie zwrócił na niego uwagi – Za czym tak patrzysz?
- Ty rozumiesz, że ten człowiek co wieczór jest u mnie w domu na kolacji?! – spytał poirytowany – Jeszcze trochę, a zmienią mi nazwisko z Wolf na Scott. – dopowiedział, gwałtownie rzucając kamykiem przed siebie.
- Auu!
- Oh matko, przepraszam cię najmocniej. – powiedział zakłopotany Marcus, podchodząc do dziewczyny.
- Już tak macie w zwyczaju, by napastować nowe uczennice. Pierw ten idiota David, teraz ty.
- Nie! To znaczy… Eh. David po prostu jest chamem, ale ja nie. – powiedział zarumieniony.
- Ty nie? – spytała odchodząc.
Zaintrygowany nową dziewczyną zapomniał o sytuacji z mamą. Cały dzień, aż do wycieczki, szukał jej wzrokiem, jednak bezskutecznie. Spotkał ją ponownie dopiero w autokarze, którym jechali do muzeum. Nie mógł przestać na nią patrzeć, czym dał kolejny powód kolegom do śmiechów.
Wycieczka przebiegała normalnie. Przewodnik mówił jakieś nieistotne rzeczy, a uczniowie udawali, że są zainteresowani tematem. Jedyną, prawdziwie zainteresowaną osobą na wycieczce była nauczycielka Nicze.
Nagle uwagę Marcusa przykuło pomieszczenie, do którego był kategoryczny zakaz wejścia. Oczywiście jego ciekawość wygrała i po kryjomu wszedł do sali. A tam ujrzał coś co już widział. Chwilę mu zajęło zanim przypomniał sobie co to właściwie jest, jednak po chwili był już prawie pewny.
To był na wpół odbudowany most. Most ściętej głowy...
Komentarze (9)
Jeno przemknąłem wzrokiem, jak po obrazie. Nie zauważyłem:))
''Nie zwracała uwagi na policjantów, podeszła w moment do syna i zaczęła go besztać.'' - w jaki moment podeszła?
Powtórzenia, stylistyka... słabiutkie to pisanie.
Chociaż teksty Twe czytałem ze zrozumieniem:))
Dekaosie→ładnie to tak wygadywać Komuś, a samemu zaniedbywać ''obowiązki'' ? →No nie ładnie! Kajam się:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania