Tajemnicza współlokatorka - Blisko Ciebie

Gdy tylko auto Laury zatrzymuje się przed uczelnią, wszyscy wysiadamy. Zuza musi gdzieś iść, Laura pali papierosa, a ja muszę znaleźć wzrokiem Igora i zawołać go choćby machnięciem ręki. Problem polega na tym, że ostatni punkt może być ciężki do wykonania w krótkim czasie. Wysportowanych, wysokich blondynów jest tu cała masa. Nie mam pojęcia co robi tutaj taki tłum ludzi, skoro do rozpoczęcia roku akademickiego jest jeszcze trochę czasu, ale najwidoczniej każdy z nich ma w tym jakiś interes.

Kątem oka dostrzegam, że Zuza zacięcie rozmawia o czymś z Laurą. Nie ukrywam, że bardzo interesuje mnie temat tej dyskusji, bo na pierwszy rzut oka widać, że w tej chwili mają odmienne zdania, ale przecież to nie mój interes i nie mogę się mieszać w sprawy, które mnie nie dotyczą. W oddali dostrzegam Igora, więc wyciągam dłoń i macham do niego, żeby wskazać miejsce, w którym czekamy, na co on tylko uśmiecha się i przyspiesza kroku. Po chwili jest już z nami.

Przytula mnie mocno do siebie na powitanie.

- Cześć, Ken - mówię, kiedy mnie puszcza. - Chodź, przedstawię cię.

Igor naprawdę nienawidzi, gdy zwracam się do niego tym "przydomkiem", a to wszystko zaczęło się od tego, kiedy na szkolny bal halloweenowy przyszedł przebrany właśnie za lalkę Kena. Rzeczywiście straszne przebranie. idealnie pasujące do klimatu mrocznych stworzeń.

Podchodzimy do Laury, która skończyła już rozmowę z Zuzą i właśnie dokańcza swojego papierosa w samotności.

- Lauro, to Igor, mój przyjaciel - mówię, wskazując głową na przyjaciela. - Igor, to Laura, moja współlokatorka.

Igor wita się z nią uściskiem dłoni i cichym "miło cię poznać".

Kiedy Laura kończy palić, zamyka swoje auto i oznajmia, że za sekundę podjedzie po nas tym pożyczonym. Kiwamy lekko głowami, a po zaledwie kilku minutach we troje siedzimy już w samochodzie i ruszamy w stronę największego sklepu meblowego w okolicy. Podróż zajmie nam trochę czasu, ale na szczęście nie ma już z nami irytującej Zuzy, więc atmosfera zrobiła się dużo bardziej przyjazna.

- Więc Igorze, jesteś na drugim roku studiów? - zagaduje Laura.

Trochę mnie to zaskakuje.

- Nie, na pierwszym.

- I miesiąc przed rozpoczęciem roku akademickiego pozwolili ci na wprowadzenie się do akademika? Zazwyczaj pozwalają studentom drugiego lub trzeciego roku i to w wyjątkowych sytuacjach, a nie pierwszakom - mówi Laura.

- Pilna potrzeba. Nie miałem gdzie się zatrzymać.

- Potrafi być niesamowicie przekonujący - wtrącam się. - Jeśli wyrzucą go drzwiami to wejdzie oknem albo kominem.

Laura śmieje się z mojego przytyku, a Igor robi oburzoną minę pod moim adresem.

- To wszystko wyjaśnia - komentuje kobieta ze śmiechem. - Gdybym to ja tym zarządzała też bym pewnie wymiękła. - Po dwudziestym podaniu o przyjęcie wcześniej? - pytam. - Z pewnością. - Wcale nie napisałem dwudziestu podań! - burzy się Igor. - Tylko jedenaście...

Wszyscy jak na zawołanie wybuchamy głośnym śmiechem.

Laura chyba polubiła Igora, co bardzo mi się podoba. Dzięki temu, kiedy będzie mnie odwiedzał, nie powinna mieć żadnych obiekcji, a może nawet moglibyśmy jakoś fajnie spędzić czas razem.

Widzę jak Igor patrzy na Laurę. Bez wątpienia mu się spodobała. Znam go na tyle długo, żeby wiedzieć co oznacza to spojrzenie i krótkie, nieco głupkowate uśmieszki. Z jednej strony mu się nie dziwię, bo Laura jest naprawdę ładna, a jednocześnie jest taka uprzejma i serdeczna, że z pewnością kręci się wokół niej masa chłopaków. Ale to nie mój typ. Dla mnie w chwili obecnej jest bardziej jak starsza siostra, której nigdy nie miałem. Oprowadzała mnie po domu, mówiła gdzie co jest, broniła przed Zuzą. Przez ten cały czas, który minął od naszego poznania nigdy nie pomyślałem o niej w taki sposób, w jaki myśli o niej teraz Igor. Ale Zuza... to inna bajka...

Co? Karcę się w myślach za tą wzmiankę. Co we mnie wstąpiło? Ona jest wredną idiotką, a ja rozmyślam nad tym jaka to jest piękna, kobieca i pociągająca. Chyba przydałaby mi się wizyta u psychiatry. Albo dwóch, a najlepiej trzech.

Wyciągam telefon i piszę sms do Igora.

Ja: "Nie patrz tak na nią, chłopaku! Zaraz pożresz ją wzrokiem!"

Igor: "Czy ty widzisz jak ona wygląda?! Jak grecka bogini!"

Ja: "Widzę, no i? To moja współlokatorka! Ja twoich nie rozbieram wzrokiem!"

Igor: "Bo moje nie są takie seksowne ;) A właściwie to nawet nie wiem, bo jeszcze ich nie mam"

- Oj nie ładnie tak spiskować po cichu - mówi wesoło Laura.

- Nie, my nie... - mówię zakłopotany.

- No chłopaki, przecież widzę. Nagle obaj zamilkliście i wlepiliście nosy w telefony. Musiałabym być idiotką, żeby tego nie zauważyć.

Czuję jak moje policzki robią się czerwone ze wstydu i zażenowania, natomiast Igor nic sobie z tego nie robi. Jakby w ogóle nie słyszał co powiedziała.

- Tak - odzywa się w końcu. - Opowiadałem Mateuszowi jak bardzo nie mogę przestać się na ciebie gapić.

Czy on to powiedział na głos?! Nie dowierzam w to, co dzieje się z moim przyjacielem! Co prawda odkąd go poznałem zawsze był śmiały i pewny siebie, a już przede wszystkim zawsze mówił to co myśli, ale żeby aż tak?

Laura śmieje się w odpowiedzi, po czym zerka na nas pobieżnie.

- Nie ty jeden, mały, ten urok osobisty robi swoje - zarzuca swoimi długimi włosami.

Uf. Żartuje i uznała, że Igor też żartował. Całe szczęście. Chyba.

Po trzydziestu minutach jazdy wreszcie zjeżdżamy na parking ogromnego, wręcz olbrzymiego sklepu meblowego. Z tego co widziałem w Internecie znajdę tu wszystko od mebli po dodatki, a nawet drobne artykuły spożywcze.

- Mogę tu na was poczekać. Tylko zadzwoń do mnie jak będzie trzeba przetransportować meble do auta, okej? Ja w tym czasie skoczę sobie do sklepu sportowego po drugiej stronie parku handlowego - mówi Laura, posyłając nam lekki uśmiech.

Kiwam głową i razem z Igorem wysiadamy z auta.

Czy ja już wspominałem, że przyjechaliśmy tutaj prawie, że busem?! Wygląda to dość zabawnie i nietypowo, ale dzięki temu, że Laura zorganizowała takie auto, mogę dziś zakupić wszystkie potrzebne meble, bez obawy, że nam się nie zmieszczą i będę musiał wozić je na dwa razy.

Razem z Igorem wybieramy już dodatki. Meble zostały zamówione, pod koniec zakupów musimy za nie zapłacić, a potem odebrać w magazynie zewnętrznym. Teraz skupiamy się jednak na wyborze pościeli, zasłon i dodatków. Uwielbiam takie duperele, ponieważ bardzo lubię dopasowywać do siebie przeróżne elementy dekoracyjne. Laura wspomniała, że mogę nawet przemalować ściany i taki właśnie mam zamiar. Postanowiłem, że ściany będą zwykłe białe, żeby nie tracić czasu na nakładaniu na ściany czterdziestu tysięcy warstw farby, a dywan i zasłony szare. Na ten moment w pokoju mam położone panele, ale to żaden problem położyć na nich wykładzinę. Wystarczy tylko przykleić ją odpowiednią taśmą i wszystko gotowe. Swoją drogą dywan również już wybrałem. W tym sklepie chyba naprawdę mają wszystko od mebli po baterie do zegarków.

Niestety, po farbę będę musiał iść do innego sklepu, ale z tego co wiem jest w pobliżu, więc nie będzie to duży problem.

Postanowiłem także, że pozostałe dodatki takie jak pościel, szpargały na biurko czy komodę będą w odcieniach błękitu, ciemnej szarości i czerni. Bardzo lubię te kolory, a skoro ściany i podłoga będą bez wyrazu to przytulności wnętrzu nadadzą właśnie nieco bardziej wyraziste dodatki.

Po niesamowicie dłużącym się czasie, spędzonym w sklepie, wreszcie mamy wszystko. Meble, dywan, farbę, dodatki. Teraz zostaje tylko zabrać się do pracy. Meble wciąż leżą w samochodzie. Najpierw trzeba zająć się malowaniem ścian i ułożeniem dywanu. Reszta zapewne będzie do zrobienia dopiero jutro. Igor zgodził się zostać, a właściwie sam zdecydował, że zostaje i będzie mi pomagać w moim mini remoncie. Jestem u za to bardzo wdzięczny, ponieważ sam nie skończyłbym malowania do jutra, a Igor zna się trochę na tego typu remontach. Kiecy jeszcze mieszkał w Warszawie, ciągle zmieniał wystrój swojego pokoju. Nie raz kładł wykładzinę czy malował ściany, a po kilku tygodniach zmieniał zdanie i zabierał się za to od nowa. Dlatego też posłuchałem go w kwestii wyboru farby, której potrzeba dużo mniej czasu na wyschnięcie niż takiej klasycznej, czy taśm do dywanów. Zależy mi na czasie, więc wybrałem takie produkty, które umożliwią mi wręcz ekspresową pracę. Uznałem także, że skoro przyjaciel sam proponuje taką pomoc to chętnie z niej skorzystam. Poza tym spędzimy razem trochę czasu i będziemy mogli w spokoju się powygłupiać.

- Jesteś głodny? - pytam, kiedy rozlewamy farby na dwie tacki do malowania.

- Właściwie to tak

- Co byś zjadł?

- Twoją współlokatorkę - mówi z lubieżnym uśmieszkiem na ustach.

Nie mogę pohamować śmiechu i zażenowania, które mi teraz towarzyszy. Igor od zawsze był wulgarny, odważny i pewny siebie, ale nadal nie potrafię się z tym w pełni oswoić.

- Igor! - wołam, śmiejąc się. - Czyś ty zwariował?

- Tylko na jej punkcie - mówiąc to, puszcza do mnie oczko.

Nie wierzę w to, co wstąpiło w tego niedostępnego Igora, który stroni od związków i dłuższych relacji z dziewczynami, a cieszy się jedynie jakimiś krótkotrwałymi spotkaniami czy jednonocnymi przygodami.

- A czasem to nie z twoich ust padło słynne zdanie" nigdy więcej kobiet w moim życiu" po ostatnim rozstaniu z Marią? - dopytuję.

Igor marszczy brwi, po czym uśmiecha się złowieszczo.

- Taki był plan. Ale w ostatnim poważnym i dłuższym związku, właśnie z Marią, byłem w drugiej klasie liceum. Od tamtej pory nie interesuje mnie zabawa w związki. No... Do dziś nie interesowała. No chłopaku, nie mów mi, że tobie się nie podoba! - krzyczy Igor, kiedy wchodzi na małą drabinę i zabiera się za malowanie pierwszej z przygotowanych do tego ścian.

- Nie w taki sposób jak tobie. Okej, jest ładna i zapewne wielu facetów na nią leci, tego nie można jej ująć, ale dla mnie jest bardziej jak siostra, a nie obiekt westchnień.

- Jak siostra? Nie wiedziałem, że masz takie zapędy. Niektórzy lubią mieć mamusie, ale siostrę? -Igor wybałusza na mnie oczy.

- Igor! - krzyczę całkowicie zaskoczony jej doborem słów. - Przecież wiesz, że nie o tym mówię.

- Aha, to ciekawe o czym.

- Laurę poznałem jako pierwszą, to ona mnie oprowadzała, pokazywała co gdzie jest i tak dalej. Dlatego traktuję ją jak taką starszą, mądrzejszą siostrę, która mi pomaga i się troszczy. Tyle.

- Jakoś nic a nic ci nie wierzę. Widzę, że ciągle o czymś, a raczej o kimś myślisz - na chwilę przerywa swój wywód. - O nie!

- Co? - patrzę na niego zdezorientowany

- Ta druga! Ona!

Nie rozumiem o co mu chodzi i co ma teraz na myśli. Patrzy na mnie uważnie i uśmiecha się podejrzanie, gdy ja próbuję odkryć o co mu właściwie chodzi i jaki ma w tym wszystkim cel.

- Tak! Mam rację! - woła wesoło, wracając do malowania ściany.

Jak on to robi? Ledwo co zaczął, a połowa ściany już jest bialusieńka. W końcu niech by tylko spróbowała nie być, bo wydałem na nią prawie tyle ile na dodatki do mojego pokoju. Nie miałem pojęcia, że dobre jakościowo, mocno kryjące i szybkoschnące farby są aż tak drogie.

- Nie rozumiem o co chodzi, Igor - mówię nieco poirytowany.

- Nie widziałem jeszcze tej drugiej, podejrzanej współlokatorki, ale jestem prawie że pewien, że jest dużo większą laseczką niż ta pierwsza. Lecisz na nią! Widzę to, Mati.

- Co?! - wołam zaskoczony. - Czy ty się dobrze czujesz? Proszę cię. A jej wygląd to tylko i wyłącznie kwestia gustu.

- Owszem. Jestem twoim przyjacielem. Nie zapominaj, że wiem, jak wyglądasz kiedy nie możesz przestać o kimś myśleć. I mniej więcej znam twój gust, kolego.

- Igor, ty chyba naprawdę zwariowałeś - mówię, schodząc z drabiny.

Igor robi to samo i podchodzi do mnie.

- Okej, więc powiedz, że ci się nie podoba - mówi wyzywająco.

Przełykam głośno ślinę i milknę.

- Ha! O Laurze od razu coś powiedziałeś, że jest ładna, ale coś tam coś tam. A teraz milczysz.

- Milczę, bo to nieprawda. Poza tym zaskoczyłeś mnie tą swoją teorią spiskową.

- Mhm, tak. Tak samo się zachowywałeś, kiedy zakochałeś się w Oli!

O nie, tylko nie Ola! To najkrótszy i jedyny związek w moim dotychczasowym życiu. Spotykaliśmy się raptem przez miesiąc, ale nie miało to nic wspólnego ani z miłością, aniz zauroczeniem, to był czysty przypadek.

- W nikim się nie zakochałem - wołam głośniej niż zamierzałem. - Nawet jej nie znam, wiem tylko jak ma na imię. Czyli tak naprawdę nic. Nie możesz zakochać się w kimś, kogo nie znasz, Igor.

Igor śmieje się radośnie i znów wchodzi na drabinę, po czym zabiera się za kontynuowanie malowania ściany.

- Dobra, okej - mówi ulegle. - Może nie zakochałeś, ale chociaż zauroczyłeś. I nie zaprzeczysz. Właściwie to możesz sobie zaprzeczać, ale ja wiem swoje. Widzę to.

Wzdycham ciężko, ale powstrzymuję się od jakiegokolwiek komentarza. Nie ma racji. Okej, może uważam Zuzę na ładną kobietę, a nawet pociągającą i seksowną, ale na pewno się w niej nie zauroczyłem ani tym bardziej nie zakochałem. Jest idiotką i arogancką świruską. Z kimś takim nie powinno się wchodzić w żadne związki. Koniec, kropka. Nawet jej nie lubię.

Nie lubisz? - pyta mój wewnętrzny głos.

Nie! Nie lubię! Bardziej się jej boję. Już pierwszego dnia pokazała na co ją stać i groziła mi, że mnie zniszczy jeśli nie będę przestrzegać JEJ wyimaginowanych zasad. O tym nie było mowy w umowie.

A może jednak lubię? Może intryguje mnie ta jej zewnętrzna brutalność i tajemniczość? Może Igor ma rację?

O nie, Mateusz! - krzyczę sam na siebie.

Dopiero kiedy Igor się odwraca, dociera do mnie, że ostatnie zdanie wykrzyczałem w rzeczywistości, a nie tylko w myślach.

- Rozprawiasz w głowie o tym czy ją lubisz czy nie, co? - pyta zadziornie Igor.

- Nie -odpowiadam stanowczo. - Myślałem o czymś zupełnie innym.

- Ta... Na pewno.

Po jakimś czasie wreszcie mamy za sobą malowanie. Dwie warstwy farby są już nałożone na ściany i w końcu możemy odstawić te cholerne drabiny. Nienawidzę ich używać. Może i są małe i niskie, ale ja wciąż się ich boję i mam wrażenie, że za chwilę się rozpadną.

- No dobra, to zjemy coś czy nie? - pytam, gdy zauważam, że na dworze powoli się ściemnia - Jestem głodnyyy!

- Sałatka? Chińszczyzna? Makaron? Zamówię nam coś.

- Pizza? - odpowiadam pytająco, robiąc słodkie oczka.

Igor wzdycha.

- Przez ciebie to moją dietę szlag trafi - marudzi. - Jaką?

- Z kurczakiem.

- Dużą?

- Max - mówię pewnie.

Igor przewraca teatralnie oczami i wybiera numer pobliskiej pizzerii.

W tym czasie ja walczę z taśmami do dywanów. Dziwna sprawa. Wygląda jak zwykła taśma klejąca, a niby ma utrzymać wielki, gruby, puszysty dywan w jednym miejscu. Ciekawe. Rozwijam taśmę i odmierzam odpowiednie paski. Zaraz potem Igor dołącza do mnie i razem przylepiamy taśmy do podłogi.

W końcu dziś będę mógł spać na miękkim dywanie. Co prawda Laura dała mi dodatkowe koce, ale jednak kawałki materiału na twardej podłodze, a spanie na grubym dywanie to dwie różne rzeczy. Gdyby tylko ta farba schła jeszcze szybciej, to może udałoby mi się złożyć chociaż łóżko jeszcze dziś. Ale nie dosunę go do ściany, skoro te są jeszcze mokre, a nie chce mi się potem walczyć z suwaniem mebli po dywanie, to najgorsza rzecz na świecie. Choć chyba nie powinienem marudzić, bo zgodnie z zapewnieniem producenta naprawdę szybko schnie. Ale jak to mówią, im więcej masz, tym więcej chcesz mieć.

Nim się obejrzę, dywan jest już przymocowany do podłogi i dokładnie otula całe wnętrze. Na szczęście w pokoju nie ma żadnych mebli, więc nie musieliśmy bawić się w wycinanie przeróżnych kształtów, dostosowanych do tego, co stoi na podłodze. Już w sklepie ekspedientka ucięła mi odpowiednio duży kawał dywanu w dokładnie takich wymiarach jak mój pokój, dlatego też położenie go nie było zbyt męczące i długotrwałe.

Kiedy dywan już leży, nie mogę się powstrzymać i dosłownie kładę się na ziemi. Igor patrzy na mnie pytająco.

- No co? - pytam. To moje łóżko na dzisiejszą noc. Wczoraj spałem na podłodze i kilku kocach, więc teraz cieszę się z dywanu.

Igor śmieje się i kładzie obok mnie.

- Faktycznie wygodny - przyznaje, kiedy turla się po dywanie przez całą długość pokoju.

Wczesnym wieczorem w całym domu rozbrzmiewa dźwięk domofonu.

Obaj zbiegamy na dół, a zaraz potem podnoszę słuchawkę domofonu, jednocześnie patrząc w ekranik, żeby upewnić się kto stoi pod bramą. Wpuszczam dostawcę na teren domu, a potem z entuzjazmem otwieram mu drzwi. Płacę, odbieram pizzę i zamykam je za sobą, po czym wolnym korkiem kieruję się w stronę schodów.

I wtedy z kuchni wyłania się Zuza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania