Poprzednie częściTłusty kotlet, część 1.

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Tłusty kotlet, część 4.

Postanowienie o niebyciu ciamajdą okazało się jednak trudniejsze do realizacji poza domem. A jak się później okazało, w domu również nie było bułką z masłem. O scysji z matką nie opowiedział Michałowi, choć Kamil wiedział, że pewnie by mu tym zaimponował, choć nie był tego do końca pewien. Miał przeczucie, że Michał byłby do tego zdolny bez problemu. Pewnie zdarzyło się mu opluć, wyzwać czy nawet uderzyć pijanych w sztok rodziców. Kolejny dzień wyśmiewania, wyzwisk i szykan. WF, na którym nie ćwiczył, mimo braku zwolnienia. Powrót do domu. Tym razem sam, Michał kończył dużo później i nie mógł sobie pozwolić na kolejne wagary, jeśli chciał jakimś cudem zdać do następnej klasy. Co prawda pisał sobie usprawiedliwienia sam, ale groził mu brak klasyfikacji z kilku przedmiotów. Pogoda tego dnia była stosunkowo ciepła i słoneczna, marcowy śnieg już stajał.

Kamil wszedł do mieszkania, gdzie jak zwykle pachniało jedzeniem, które ktoś inny mógłby nazwać swojskim. W otwartym na oścież pokoju na biurku leżał talerz pełen parujących ziemniaków i bigosu. Porcja była tak wielka, że wystarczyłaby górnikowi na dwa dni. A Kamil musiał to zjeść, żeby uniknąć awantury. W dobrym tonie byłoby również zgodzenie się na dokładkę, ale po wczorajszej sytuacji nie miał na to najmniejszej ochoty. Słyszał matkę, jak zamknięta w dużym pokoju rozmawia przez telefon szlochając:

- ...on umrze z głodu, Boże, ja się tak boję! - zawodziła. Pewnie rozmawiała ze swoją matką, a babką Kamila. Syn cichutko przysunął się do zamkniętych drzwi, jeśli będzie cicho i będzie miał trochę szczęścia, usłyszy może coś z rozmowy też po drugiej stronie. Matka zwykle miała słuchawkę nastawioną dosyć głośno, a babka mówiła donośnym głosem.

- Nie, niech nie przychodzi! - zawodziła dalej Parkowska.

- Nie wpuścisz siostry? - usłyszał skrawek rozmowy na drugiej stronie linii Kamil.

- Nie! Ona ma zły wpływ! - odpowiedziała matka.

Zły wpływ na kogo? Syn nie bardzo wiedział, o co chodzi. Nie miał zbyt dobrego kontaktu z ciotką, choć i tak można mówić o lepszym niż z matką i babką. Zamknięta w sobie kobieta o kilka lat starsza od jego matki. Nie miała dzieci. Dlatego Parkowska uważała, co kilkakrotnie zasugerowała siostrze również w obecności Kamila, że jest ostatnią osobą, która powinna udzielać się w kwestii wychowywania. Co ciekawe, znacznie lepszy kontakt miał z jej mężem, a swoim przyszywanym wujkiem, który w jakimś stopniu zastępowałby mu może nieobecnego ojca, gdyby nie fakt, że matka dyskretnie, acz skutecznie utrudniała im wspólny kontakt. To wujek zabierał go na mecze piłki i koszykówki, raz nawet wybrali się do Torunia na żużel, próbował uczyć majsterkowania - z raczej słabym skutkiem - czy próbował uczyć go grać w piłkę, parę razy zabrał na trening bokserski. Blokowanie kontaktów nie było to jednak możliwe w takim stopniu, w jakim by sobie Parkowska życzyła - czyli całkowitym, a to z tego powodu, że nienajgorzej radzący sobie finansowo Dzięglewscy mieszkali w bliźniaku za miastem, którego część wydzielili dla podupadającej na zdrowiu babki Kamila. W jej mieszkaniu natomiast zamieszkała Parkowska z synem i w zasadzie nie musiała się martwić o nic innego niż opłaty, co biorąc pod uwagę słabe wynagrodzenie w pracy na trzy czwarte etatu było warunkiem niezbędnym do przeżycia. Nie było jej stać na wynajem. A może by było, gdyby nie fakt, że odrzucała każdą pracę, która powodowałaby dłuższą rozłąkę z synem w ciągu dnia. I idący za tym brak kontroli nad nim. Znała przecież te złe, niegrzeczne dzieci pracowników zmianowych. Kiedy nie ma kota, myszy harcują. A poza tym chłopiec musi mieć zawsze przygotowane jedzenie, żeby być duży i silny. Samemu nie wolno mu dotykać kuchenki. Jeszcze sobie coś zrobi!

Kamil chwilę podsłuchiwał i postanowił wrócić do pokoju, kiedy zrozumiał, że rozmowa matki z babką dobiega końca. Zauważył wtedy nie tylko to, że drzwi są wyważone z zawiasów, ale też to, że zostały gdzieś wyniesione. Poczuł przypływ wściekłości. Musi ją zdusić, wczorajsza sytuacja nie może się powtórzyć. Przynajmniej nie teraz. Usiadł przed komputerem, włączył jednostkę i od razu otworzył GG. Kilka nowych wiadomości. Jedna z nieznanego numeru.

"Hehe, cwelu gruby, dostaniesz wpierdol". Od razu ją usunął, a numer zablokował. Kolejna od Michała:

"Jutro po lekcjach na górkę na Zawiślu. Coś ci pokarze."

Chłopak chciał odpisać, kiedy do pokoju wparowała matka.

- Jedz! Będzie zimne! - krzyczała jak zwykle, jak gdyby wczoraj nic się nie stało. Była ubrana w kremowy sweter z długimi rękawami. Wczoraj kopnął ją w ramię, pewnie ma spory siniak. Ten niemodny sweter dobrze do niej pasował. Do jej wiecznie znerwicowanego wyrazu twarzy, zaniedbanych kręconych, byle jak pofarbowanych na kasztanowo kręconych, zaniedbanych włosów, długiej spódnicy.

Syn nie chciał powtórki z wczorajszej sytuacji, więc zaczął pałaszować. Matka stała w drzwiach i oczy jej się rozbłysły, kiedy obserwowała, jak napycha się jedzeniem. Uwielbiała na to patrzeć. Kiedy Kamil skończył, a ona chciała już zapytać o dokładkę, usłyszała pytanie, które wisiało w powietrzu od kilkunastu minut:

- Co się stało z drzwiami?

- A co się miało stać? Od dziś ich nie będzie! Muszę mieć na ciebie oko, czy jesteś grzeczny.

- Mamo, ja mam prawie osiemnaście lat.

- I co z tego? Dopóki tu mieszkasz, masz się stosować. I się zachowywać. Przyniosę ci dokładkę.

- Nie! - odpowiedział Kamil.

- Nie? To jutro nie będzie nic. - matka chciała zatrzasnąć drzwi do pokoju, kiedy zorientowała się, że ich nie ma. Zapłaciła sąsiadowi pięćdziesiąt złotych za ich wymontowanie i przeniesienie do jego komórki w piwnicy. Kamil nie miał do niej kluczy, więc ich nie znajdzie. Odpisał Michałowi:

"Spoko, tylko nie za długo, bo stara znowu dostanie pierdolca. Dzisiaj wymontowała drzwi od mojego pokoju. Nienawidzę jej."

Wczesnym wieczorem zauważył auto ciotki parkujące pod blokiem. Jej wizyty go stresowały od dawna, wyczuwał napięcie między matką i ciotką. Ale jej wizyty w jednym aspekcie były czymś równie niespodziewanym, co oczekiwanym. Otóż zawsze dostawał wtedy jakieś kieszonkowe. Matka go nigdy nie dawała, bo uważała, że za własne pieniądze kupi sobie narkotyki. Poszedł przywitać się z ciotką, która chwilę nieobecności jego matki wykorzystała na tajne wsunięcie pięćdziesięciu złotych chłopakowi do dłoni.

- Dzięki - cicho podziękował.

- Nie ma za co - równie cicho odpowiedziała kobieta.

- Idź do pokoju, aniołku! - z kuchni zakomenderowała matka.

Ciotka popatrzyła na siostrzeńca i z bezradnym uśmiechem wzruszyła ramionami. Po chwili obydwie kobiety poszły do dużego pokoju i rozmawiały za zamkniętymi drzwiami. Oglądały przy tym coś w telewizji, z czegoś się śmiały, atmosfera wydawała się dosyć dobra. O tym, że coś się popsuło zorientował się po kilkudziesięciu minutach, kiedy usłyszał, że telewizor gra głośniej.

- Ścisz to - usłyszał głos ciotki.

Telewizor nadal grał głośno.

- To mój dom i będzie grało tak, jak ja chcę - odpowiedziała matka.

- Nie twój, tylko matki. I chyba dopóki wisisz mi pieniądze, mogę tu przychodzić bez tych twoich toksycznych tekstów.

- Toksycznych? - piskliwie zapytała matka.

Kłótnia ucichła, a telewizor został sciszony. Kobiety rozmawiały niemal szeptem. Kamil nawet przebywając w przedpokoju nie miał szans usłyszeć więcej niż skrawków rozmów.

- Masz! Oddaję ci! Jeszcze pięćset, oddam jak najszybciej - skrzeczała matka.

- Wreszcie. Ale wiesz, że problem jest głębszy? Co masz tam w szafce? Ja wiem, bo nie domknęłaś jej. Tyle pustych flaszek? To normalne?

- Nie twoja sprawa!

Przez pewien czas kobiety znów rozmawiały szeptem. Kamil podsłuchując wyłapał jednak coś, co go zainteresowało.

- Ty go krzywdzisz, nie rozumiesz tego? - zapytała ciotka.

- Najlepiej będzie, jeśli wyjdziesz - nieco głośniej odpowiedziała matka.

Siostry udały się do przedpokoju, ciotka Kamila zakładała płaszcz i wysokie buty na obcasach.

- Dlaczego nie ma drzwi? Co ty wyprawiasz?

- Nie twoja sprawa!

- Jak nie moja, to oddawaj pieniądze. I nie proś mnie ani Ryśka więcej. Idź do normalnej pracy i kupuj połowę żarcia, i tak tego by nie zeżarła drużyna piłkarska, a ty to pchasz do jednego chłopaka! Popatrz, jaki jest gruby!

Już na korytarzu matka jej odpowiedziała:

- Nie jest gruby, tylko dobrze odżywiony! Nie masz dzieci, to się nie wypowiadaj! A na twoje pieniądze szczę!

- To mnie o nie przestań prosić. Do widzenia.

Po chwili słychać było dźwięk odpalanego citroena i ciotka odjechała do siebie.

Następnego dnia po szkole Kamil spotkał się z Michałem w umówionym miejscu. Pagórek na Zawiślu, z którego widać było prawie całe miasto na drugim brzegu Wisły. Kamil nie za dobrze radził sobie z historią, ale kojarzył, że kiedyś Niemcy (wtedy Prusy) kończyły się na jednym brzegu Wisły, a Rosja zaczynała na drugim. Skoro Włocławek należał do Rosji, to Zawiśle powinno być pruskie. Albo jakoś tak. Nie miał ochoty na zgłębianie niuansów. Michał poczęstował go tanim piwem. On nigdy nie ma pieniędzy, a teraz kupuje mu piwo?

- To w ramach oddania części długu - powiedział Michał. Miał już wypite.

Kamil nic nie mówił. Miał dość tego dnia. Zebrał dwie pały na odpowiedzi z polskiego i matematyki, do tego nie miał najmniejszej ochoty wracać do domu, gdzie czeka rozhisteryzowana matka.

- Coś ci pokażę - zapowiedział Michał i sięgnął za pazuchę kurtki. Ze spodni wyjął coś, co przypominało pistolet. Właściwie to wyglądało dokładnie jak pistolet.

- Co... Co to jest? - zapytał Kamil i zorientował się, jak głupio brzmi jego pytanie.

- Nie widzisz? - Michał się uśmiechał.

- Widzę, ale...

- Spokojnie, to atrapa. Widzisz? Nie ma magazynka, tylko gumę w tym miejscu.

- Ale po co mi to pokazujesz?

- Nie myślałeś nigdy o tym, co by rozwiązało twoje problemy w szkole i poza nią? Ja do niczego nie zachęcam. Ale przyśniło mi się dziś, że znów jakaś grupka mnie wyzywa, a ja nic nie odpowiadam, tylko strzelam każdemu w głowę.

Kamil patrzył na niego z niedowierzaniem. Zastanawiał się, co jego kumpel sugeruje, ale to nie były kropki, których nie dało się w mig połączyć.

Następne częściTłusty kotlet, część 5

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania