To nie był k…piknik, czyli żyletką po oczach cz. 7.

(Pokój nr 422, jednego z urzędów państwowych. Wchodzi Dyrektor).

 

Dyr.: Czołem żołnierze.

Jacek i Michał: Czołem Panie Dyrektorze.

Artur: Dzień dobry.

Dyr. Marcin: A Pan Artur jak zwykle po swojemu, w kontrze, byle tylko się wyróżnić na tle pozostałych.

Artur: Czy ja wiem? Po prostu nie jestem żołnierzem tylko skromnym urzędnikiem, bez nadziei na przyszłość w tym urzędzie.

Dyr.: O tym kim Pan jest, to decyduję ja, a potem rynek pracy. Rozumiemy się?

Artur: ,,Jam jestem Pan Twój…”

Dyr.: Słucham? Co, Pan tam znowu bredzi?

Artur: Nie bredzę, tylko cytuję pismo święte.

Dyr.: No, tylko mi bez takich. Tu jest świecki urząd. Ma Pan projekt decyzji który kazałem Panu przygotować?

Artur: O który Pan mnie poprosił.

Dyr. Marcin: Prosi to się świnia, a ja wydaję Panu, jak i każdemu z Was z osobna, polecenia służbowe. A Pana, jedynym sensem istnienia w tej instytucji jest natychmiastowe ich wykonywanie. Mówi to Panu coś?

Artur: Coś mówi. Projekt przygotowany. Proszę.

Dyr.: I tak trzymać. A swoją drogą, to ja się Panu dziwię. Przecież ma Pan kredyt mieszkaniowy, a jak Pan zapewne wie, sytuacja na rynku pracy jest fatalna, i nic nie wskazuje na to by się poprawiła. Po, co Panu te prowokacje?

Artur: Mam kredyt, jestem niewolnikiem. A pracę szanuję i chyba nie ma Pan żadnych zastrzeżeń, co do mojej sumienności w wykonywaniu powierzonych mi zadań.

Dyr.: Gdybym miał to...ale mniejsza z tym. Do rzeczy! Jak wiecie sytuacja na rynku pracy jest zła i nie ma dnia, by do naszego urzędu nie spływały kolejne CV. Ale, cóż zrobić? Etatów brak. To znaczy etaty są, tylko nie ma na nie pieniędzy. Dlatego wciąż przeprowadzamy lipne nabory, tak by tworzyć pozory, że coś się dzieje. Wiecie o co chodzi? Pamiętajcie, że na każde wasze miejsce jest dziesięcioro chętnych. Dlatego musicie być bardziej wydajni, bardziej efektowni.

Artur: Efektywni.

Dyrektor: A tak, efektywni i musicie błyszczeć pomysłami jak ta, no, no ta…

Artur: Żarówka.

Dyrektor: Dokładnie jak żarówka.

Jacek, Michał: Wedle rozkazu!

Dyrektor: Nie słyszałem Pana Artura.

Artur: Oczywiście, mamy błyszczeć jak żarówka.

Dyr.: Tylko pamiętajcie, nie bądźcie jak wypalona żarówka. Bo, wiecie co się z nią robi?

Artur: Pan Dyrektor stale nam o tym przypomina.

Dyr.: Więc, co się z nią robi?

Artur: Wyrzuca.

Dyr.: Dokładnie. Zwłaszcza, że zapasowych żarówka na rynku nie brakuje.

Jacek: Śmiesznie to Pan Dyrektor to ujął.

Dyrektor: Śmiesznie? To ja tu jestem, by was kurwa rozśmieszać?

Jacek: Przepraszam, chodziło mi o to, że Pan Dyrektor ma poczucie humoru.

Dyr.: Ok. A co wy myśleliście, że wasz Dyrektor nie ma poczucia humoru? Otóż ma i nie boi się go użyć.

Dyr.: Jakieś pytania czy sugestie?

Jacek: Ja mam pytanie.

Dyr.: Proszę pytać.

Jacek: Panie Dyrektorze, nie wiem co mam zrobić z tym mailem od Prezydenta Miasta. Od czego zacząć?

Dyr.: Słuchajcie żołnierzu, bo wszyscy jesteście żołnierzami na froncie walki o lepsze jutro nas wszystkich. Pamiętajcie, że administracja to nie jakieś ,,ćmoje -boje” to służba. Dlatego zanotujcie sobie te mądre i jakże przydatne słowa, które zaraz padną z moich ust.

Jacek: Już notuję.

Michał: Ja też.

Dyr.: Pan Artur, niech też zapisze. Pytacie mnie od czego zacząć? Odpowiadam wam, od początku. Pytacie mnie, jak to zrobić? Zróbcie tak, by było dobrze. Pytacie mnie gdzie macie skończyć ? Odpowiadam wam…właściwym momencie. Zrozumieli?

Wszyscy: Tak.

Dyr.: I dobrze. To teraz się do tego stosujcie i do roboty. (wychodzi).

Artur: I znów mądremu biada. Odezwę się to mnie zwolni, uniosę honorem to nie będę miał co do garnka włożyć. Dlaczego nie zostałem hydraulikiem tylko humanistą.

Jacek: Ty już lepiej nic nie mów, bo będziemy musieli donieść dyrektorowi.

Artur: Dziękuję za przestrogę i doceniam szczerość.

Jacek: Bardzo proszę. Mimo wszystko spoko z Ciebie gość, ale nigdy nie zapominaj, że my także mamy kredyty.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania