Trwajmy - końcówka
*Jest to ostatnia część, ponieważ nie czuję, by miało mi dalej pójść lepiej lub chociaż dobrze. Nie odnajduję się w tego typu opowiadaniach, a nie chcę pisać na siłę. Przepraszam, jeśli popsułam czyjeś oczekiwania lub zawiodłam. Nie umiem pisać historii o miłości. Nie oczekiwałam również, by komukolwiek się to spodobało*
Po dwóch minutach znaleźliśmy się piętro niżej i zdążyliśmy zauważyć, jak umundurowani mężczyźni prowadzą po schodach postacie zakute w kajdanki. Spojrzeli na nas i jeden z policjantów kiwnął palcem, podeszliśmy.
- Dobrze, że tak szybko nas zawiadomiliście. To mogła być kwestia kilku minut – powiedział jeden z nich, a ja kiwnąłem głową.
- Dziękuję. Po prostu pomyśleliśmy, że warto by było, gdyby ktoś się dowiedział, co się dzieje. Wydawało nam się to dość podejrzane, że nagle kilku mężczyzn znalazło opuszczone mieszkanie i tak bardzo się z tego cieszą. Woleliśmy dmuchać na zimne – wyjaśniłem.
- I słusznie, świetna postawa – pochwalił mnie, a ja przytaknąłem.
- Dziękujemy, cieszymy się, iż mogliśmy pomóc.
- Mam do was jeszcze kilka pytań.
- Oczywiście, proszę śmiało pytać. – Spojrzałem na Natalię i zachęcająco kiwnęła głową.
- Nie ma problemu, chętnie odpowiemy – dodała.
- Jak długo państwo wiedzieli, że oni się tu znajdują?
- Tak właściwie, sami najpierw do niego weszliśmy i po kilku minutach usłyszeliśmy ich głosy. Gdy tylko się oddalili, udaliśmy się do bezpiecznego miejsca, by zatelefonować.
Policjant tylko pokiwał spokojnie głową.
- Rozumiem. Chciałbym jednak mieć możliwość skontaktowania się z którymś z państwa. Prosiłbym o podaniu numeru telefonu.
Podałem mu swój, a on zapisał go w notesie, który po chwili schował do kurtki.
- W takim razie, to wszystko. Jeszcze raz dziękujemy.
- My również. Do widzenia – pożegnała się za nas Natalia. Spojrzałem na nią zdziwiony, a ona się uśmiechnęła. – No co?
- Nic – odparłem rozbawiony. – Chodź, wracamy.
Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy z powrotem do mojego domu.
- I jak? – spytała mama, gdy tylko postawiliśmy stopy za progiem.
- W porządku, złapali ich. Rozmawiał z nami policjant i wszystkiego się dowiedział – wyjaśniłem i zamknąłem drzwi na zamek. Kobieta kiwnęła głową w zamyśleniu i udała się do salonu.
Skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju, lecz wcześniej Natalia poszła do łazienki.
Usiadłem ciężko na łóżku, a po chwili opadłem na plecy.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo popsułem naszą kolejną rocznicę.
Zasłoniłem twarz dłońmi.
W następnym roku bardziej się postaram. Obiecuję.
Komentarze (14)
Patrzę i widzę, że masz załamkę. Nie wyszło ci tak jak chciałaś to napisz następne! Dziewczyno nie zniechęcaj się! Pisz dalej, a się wyrobisz.
"- Dziękujemy, cieszymy się, iż mogliśmy pomóc." - to teoretycznie nie błąd, ale "iż" w takich zwyczajnych rozmowach nie brzmi zbyt naturalnie ;)
"Spojrzałem na Natalię i zachęcająco kiwnęła głową." - zamiast "i" dałabym "która". "I" powinno łączyć jakieś czynności, a tutaj to niezbyt wyszło.
"Prosiłbym o podaniu numeru telefonu." - podanie*
Teraz logika. Dlaczego on się obwinia o popsucie rocznicy? Chyba sam nie nasłał tych włamywaczy, żeby ją popsuć. Nie miał na to wpływu, więc po co to wrzucanie sobie? ;) Poza tym Natalia mu mówiła jaki to z niego bohater i w ogóle... Powinien się cieszyć, że mógł się wykazać (nawet jeśli tylko zadzwonił). Ubawił mnie też policjant, ale to już poza błędami. Gdyby nasze służby tak zachwalały nasze postępowanie, kurczę xD
Zostawiam 4, myślę też, że to rozsądna ocena dla całej serii. Pozdrawiam i nie zniechęcaj się ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania