Oki, dzięki piękne za czujne oko, wszystko naprawione poza powtórzeniem (celowe, wiem, że może się gryzie, ale to forma listu, dlatego nie muskałam).
Udawanie telegrafu, może i tak, nie wiem, muszę przeczytać jeszcze raz, bo może ze dwa tylko czytałam zanim poszło xdd
Pozdrawiam, kłaniam się :)
"Ojciec nie żyje. Umarł w swoim łóżku. Pogrzebu nie będzie. Nie dzwoń. Jesteśmy szczęśliwi." - no kurwa. Ni e wiem czy będzie takie słabe, bo już po tej konstrukcji... ho-ho.
Jest kilka, ale Antoni wyjął. Sam zapis też nei stroni od się, ale nie mozna się przyjebać, bo takie kwiatki podnosza autentycznosć zapisu listu, a pamiętajmy, że to w końcu list. Moment tych sześciu słów:
"Tylko spalimy.
Listy.
Ojca.
Dom.
Nas." - to jest absolutny moment tego odpka. Tu osiąga szczyt. Dalej łagodznie i majestetycznie płynie, urywając się ajk zwykle in medias res.
Baja tekst. Odkorkowałaś się jak szampanowa butla, albo jak Tomek Bordo po czterech kebabach.
Złoto.
sorry, że pod tekstem (jeszcze) bez czytania. ale odkorkowujący się Bordo po CZTERECH kebabach w połączeniu z jego predylekcją do pisania o puszczaniu gazów... BARDZO plastyczne
Can, więc tak, nie dajmy się zwariować, nie mam tego uczucia po tym tekście co miałam po Szopie, albo po Cichej nocy, to już nie jest top (choć odbiór zaskakująco dobry), ale cieszę się, ze momenty były :) Co do namnożenia "się" - kompletnie nei muskane pod takim kąete z racji, ze jest to list i sobie pofolgowałam pod tym kątem.
"Odkorkowałaś się jak szampanowa butla, albo jak Tomek Bordo po czterech kebabach" :))))
Dzięki piękne.
Pozdro ;)
z wykopem! narracja, jak to u Ciebie bez zarzutu. dwie rzeczy mi nie leżą. wulgaryzmy. wiem mało ich, ale mimo to. nie wiem dlaczego mi to zgrzyta, bo sam uwielbiam... no i wolałbym aby oni mieli polskie imiona. bardziej bym to poczuł chyba. matka oczywiście jest winna. brak kasy to wymówka. zostawiła ich. taka prawda.
"Z wykopem" to wysoko w sęsolowej hierarchii, gites! Wulgaryzmy może się gryza z tym, ze to dzieciaki, przeszło mi przez myśl. No ale 14latek, myśle, że ujdzie. Polskich imion nie lubię strasznie w opkach, mam jakąś awersję, ale zdaje sobie sprawę, że może faktycznie bardziej by pasowały.
Dzięki piękne, Sensol :)
Ritha, ja pierdzielę. Dla mnie to dynamit. Te powtarzane obsesyjnie fragmenty, nie będę kopiował, ale wiesz, co mam na myśli. Ta przewrotność tak naiwna i straszna. Nie no, muszę: noż ja pierdolę!! Dynamit. Ten tekst się sam napędza, nakręca, ten początek, jak nieudane próby zaczynania listu, a w końcu wszystko!
Kurde, dawno, dawno temu, kiedy siedzieliśmy w moim pokoju ja, Edyta i reszta zespołu, pokłóceni, rozgoryczeni, zdołowani młodzieńczo wtedy jeszcze, Kuba, mój gitarzysta podszedł do wieży i włączył "Enter sandmen" zespołu Metallica. I to podziałało na nas jak zastrzyk energii, jakiegoś słonecznego ducha, że pomyślałem "kurwa, przecież to, co robimy jest zajebiste, a my się tu żremy o jakieś gówna, a tu leci Metallica i żyć, nie umierać". I Edyta do Kuby: "Co ty zrobieś? Ty wiesz, co zrobiłeś?! Kocham cię!". Często mówiliśmy "kocham cię" komuś, kto zrbił coś fantastycznego.
Ritha, mam gdzieś, jak to zabrzmi: kocham Cię za ten tekst ;)))
Hehehe, Adamie, przyjemność po mojej :)))
A tak serio to fajnie widzieć Twoją mordkę w komciu u mnie, to raz, a dwa - no cieszę się, że aż tak siadło. W zasadzie to nie wiem co napisać (troszku jeszcze spię). Ooo wiem co napiszę, zapraszamy do zabawy w TW, takie są oto skutki jak widać :D
"I to podziałało na nas jak zastrzyk energii, jakiegoś słonecznego ducha" - takoż samo podziałał Twój komentarz :))
Dzięki piękne.
Pozdrowionka :))
Aż nie wiem co napisać. Tekst poziom kosmos. Po prostu.
Postaci pięknie narysowane, po prostu żywe. Dajesz tyle informacji, ile trzeba. I takie to wszystko prawdziwe.
Aż nie wiem co powiedzieć.
Ciekawe, przeczytałem jednym tchem. Trochę mi imiona nie pasowały, ale się przyzwyczaiłem.
Jakoś tak wzbudził we mnie ten tekst refleksję o mojej mamie.
Przeczytałem drugi raz i widzę naturalną realizację tematu.
Drugi zarzut w sprawie imion. Zmieniać już nie będę,a le zakoduje sobie w dyńce, by to lepiej dobierać w przyszlości :)
Dzięki Berkas za wizytę :)
Pozdrawiam
No dobrze.
Przez Twoje teksty się leci bez względu na długość. Ale to normalka. Intuicyjne naprowadzanie na cel. Tyż normalka. Styl, język. Górna półka standard.
Czas na czepianie się.
Też mi nie pasują te wulgaryzmy. O ile "pierdol się głupia suko" ok, o tyle "kurde", czy "wszystko, kurwa, wszystko" już mniej pasuje. Jeżeli trzy razy podchodził do listy, to raczej ważył słowa.
Jeżeli trup jego ojca leży w pokoju obok, to myślę, że ważenie słów nie było aż tak istotne. Zwłaszcza, że uwaga - oś fabuły - pisze listy, bierze młodą, wychodzi, podpala dom, listy płona, więc samo pisanie ich, jak wynika z tekstu, to pic na wodę. Ale! Ale zwykle biorę pod uwage, jesli jakiś zarzut pojawia się kilkukrotnie. Przyjmuje go do wiadomości.
A potem robię po swojemu :D
Znasz mnie, Mane :) Dzięki piękne za wizytę :)
Pozdrawiam
Ritha No i dobrze.. Nie mogę znaleźć dosłownego cytatu i autora tegoż, więc z czapy polecę, mocno kręcąc:
Autor jest głupcem, jeśli nie słucha swych czytelników, ale absolutnym głupcem, kiedy chce zastosować wszystko, co mu doradzają.
:-)
Przyszłam z rozumem i mi rozum skasowałaś. Zabrakło mi słów, wbiło w ziemię. To jest cholernie dobre. A to, że sie gdzieś jakieś słowo powtórzyło, to tylko lepiej. To jest monolog dziecka. Które mówi nie zawsze logicznie. Szczególnie w ekstremalnej sytuacji. Szacun ogromny i nie ma co ukrywać: zazdroszczę talentu. Chciałabym tak umieć. O jaaaa.... Jeszcze wrócę parę razy.
Wpadłam zobaczyć co tu tyle komentarzy, no i nie dziwię się. Ogólnie ten i poprzedni tekst mają bardzo podobną narrację, dziecięca, "naiwna", ale pełna sprzeczności. Podoba mi się to rozdarcie wewnętrzne między "suka", a "mamusia". Sacrum, a profanum :) Klimatu dopełniają wpisy dziewczynki, która ślepi wierzy we wszystko. Bardzo realnie ją przedstawiłaś. Relacje z perspektywy dziecka zawsze są chwytliwe, zawsze wzbudzają dużo emocji. Z kopyt mnie nie wyrwało, może dlatego, że uodporniłam się na takie tematy, może dlatego, że jestem w trakcie czytania książki, której cała fabuła opiera się na życiu wokół ojca alkoholika, a może po prostu jestem nieczuła, bo gdzieś tam odnajduję w tym wszystkim siebie.. :) pozdrówka, podnoszę średnią.
PS Zblizasz się stylem do Kinga.
PPS Czy trupa już jest pogrzebana na amen?
Jolka_ka, po pierwsze miałam Ci już dawno mówić, że cieszę się, ze wróciłaś do dawnego nicku. Popieram bardzo. Po drugie - nie wyrwało Cie z butów, bo Ty tez umiesz w ciężkie klimaty, więc odporna dyńka. Po trzecie bardzo dziękuję za wizytę.
PS <3 <3 <3
PPS Trudno powiedzieć, dużo mam porzuconych, czasem mi brak tamtych czasów, gdy pisałam dłuższe twory, ale ostatnio jest jak jest - jednostrzałowo mnie nosi. Co będzie - czas pokaże.
Pozdrowienia ślę :)
Wróciłam :-)
Ritho, świetnie bawisz się narracją. W tym tekście widać to doskonale, przejścia są płynne, może tam ta końcówka mi nie do końca zagrała (takie moje estetyczne wrażenia), te wielokropki, pojedyncze słowa, ale naprawdę, ogromnie doceniam Twoją "plastyczność" literacką i skłonność do eksperymentów. Odważnie, i dobrze! Gdyby nie literaccy eksperymentatorzy, nie powstałoby wiele wspaniałych dzieł. Telegram bardzo mi siedzi, świetna narracja Lucy, która ujęła mnie najbardziej. Dziecko w prosty sposób tłumaczy sobie (z pomocą brata) co się wokół dzieje, podświadomie akceptuje chyba połączenie jakie proponuje jej brat (tata=potwór). Jake wiarygodny w swej rozpaczy, jak na swój wiek odpowiedzialny bo dba o siostrę, co zgadza się z ich przeżyciami.
Historia przejmująca i, moim zdaniem, wiarygodna. W człowieku, który stracił w jakiś sposób rodzica na zawsze pozostaje to pragnienie niezaspokojone uwagi, które gdzieś tam starałaś się przekazać (z sukcesem). Jake i Lucy chcieli być usłyszani, zauważeni przez osobę, która powinna ich kochać, a pisanie listów dało im złudną aluzję, że ich marzenie wreszcie się spełni.
Co do przekleństw - bo widzę, że niektórzy tam również pisali o tym - no cóż, zgadzam się, że nie wszystkie pasują, chociaż z drugiej strony, człowiek tak zdewastowany jak Jake rzeczywiście mógłby ich używać. Nie wiem zatem, czego to kwestia ostatecznie.
Z tekstów które u Ciebie czytałam chyba ten (jak na razie, bo mam jeszcze sporo do nadrobienia!) najbardziej mi się podobał. Rodzinna tragedia, która zmusza chłopca do podejmowania, właściwie, walki o życie.
Smutny, przejmujący tekst, z analizą psychologiczną i ciekawą formą.
Pozdrawiam serdecznie,
Kawa.
Cofftee, bardzo się cieszę, ze wróciłaś :) Lubię Twoje analizy :)
Bawię się narracją - to prawda, jeszcze bym chciała dużo poodkrywać, sposobów różnorakich.
Końcówka jest zrypana, tez to czuję ;)
Czytam i mordka mi się śmieje, dzięki za kolejna porcję motywacji, bardzo mi miło. Trochę jestem wyprana chwilowo z mądrości, więc tylko tyle odpowiem.
Pozdrawiam Kawcię :)
Szu... dziękuję Ci pięknie. No takki mam styl, w tym się czuje dobrze, kiedyś czułam się dobrze w luźnych i śmiesznych, trochę mi to ewoluowało.
psssst po napisaniu każdego takiego opka czuje się tak, jakby mi ktoś spuścił łomot...
:)
Pomysł miałaś zasadniczo banalny, a przy tym, tak fundamentalnie, nietuzinkowy jak hamburger z McDonalda. Niemniej, jak się okazuje, był to pomysł w swej prostocie iście rewelacyjny. Siadło w punkt po prostu. A może – a może i bardziej niż “może” – wszystko rozbija się o to, że masz więcej niż dosyć talentu i umiejętności, by każdy pomysł udźwignąć i jeszcze wyciągnąć z niego naprawdę świetną historię.
Inkarnacjo... nie wiem co tu się wydarzylo (bo bylam srednio zadowolona z tekstu), a odbior jest "buuum"!
Świetnie, zajebiscie, dzięki piekne. Kolejna cegielka umacniajaca mnie w przekonaniu, ze pisanie ma sens.
Pozdrawiam
Ritha, świetnie napisany tekst, wiarygodny bohater (może szkoda, że Jake, a nie Jacek, chyba bardziej ruszyłoby to, co bliższe) i takaż narracja. Ciekawe, że matkę oceniam surowiej niż ojca, może dlatego, że ona miała bez porównania więcej do zaoferowania dzieciom. Przeczytałam nawet nie wiem jak i kiedy. Ty to potrafisz:)
Dzięki piękne, Jo! Noo, trzeci zarzut a propos imion - przyjmuję na klatę.Matka oceniana surowa, taa... wogóle to jak zawsze inspiracja z zycia, miałam koleżankę, którą z siostrą zostawiła matka, bo ojciec pił. Ale najlepsze, że on po tym zdarzeniu się faktycznie ogarnąl fest (więc tyle dobrego), a dziewczyny miały żal do matki już zawsze.
Dzięki za wizytę i fajnie, ze tu siadło :)
Doskonały tekst. Nic mi nie zgrzytało (poza imionami, bo mnie rozpraszało pytanie o miejsce akcji). Czułam tego czternastolatka znajdującego się na pograniczu załamania nerwowego i euforii.
Ritha→Tekst zwarty, treściwy i gotowy na to, że go z ciekawością przeczytałem. Mogłaś jedynie trochę bardziej... e tam. Zamilczę:)
Rithostyl jak zawsze:) Pozdrawiam→5
Rany, Ritha, ale żeś nawojowała tutaj z emocjami. Jestem świeżo po seansie filmu "Kieł" i nie masz pojęcia jak te dwa, różne dzieła siedzą teraz we mnie.
Naprawdę świetny tekst. Podziwiam, smakuję i zatrzymuję.
Pozdrówki :)
O Chrystusie Jezusie Panie Nasz, to jest przedobre.
Wiem, że trochę późno przylatuję, ale przeczytałam i nie wiedziałam, że można wywołać tyle dziwacznych emocji słowem pisanym. Niesamowite. Przykre, że znalazło odniesienie w rzeczywistości. Nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek człowiek był na tyle wyzuty z empatii, aby pozostawić własne dziecko pod opieką agresora. O stokroć lepszym wyjściem byłby sierociniec, cokolwiek.
Piękny twór.
Komentarze (75)
:))))
Dzięki za wizytę
Jedyne, co mi nie pasuje, to udawanie telegramu, jakoś tego nie czuję.
A tak, bardzo dobry tekst. Gratulacje!
Kiedy widziałem cię wtedy po raz ostatni, w porannym słońcu, z walizkami w progu, widziałem, co miałaś w oczach.
2 x widziałem
Kocham cię mamo.
przecinek
Jake mnie obrani przed potworami.
literówka
Bo on jest zawsze tuza mną.
???
Pozdrawiam.
Udawanie telegrafu, może i tak, nie wiem, muszę przeczytać jeszcze raz, bo może ze dwa tylko czytałam zanim poszło xdd
Pozdrawiam, kłaniam się :)
Po przeczytaniu mam jakieś takie...dreszcze? Chyba tak.
Czytało się go z ciekawością, pozdrawiam :)
Pozdrawiam
"Tylko spalimy.
Listy.
Ojca.
Dom.
Nas." - to jest absolutny moment tego odpka. Tu osiąga szczyt. Dalej łagodznie i majestetycznie płynie, urywając się ajk zwykle in medias res.
Baja tekst. Odkorkowałaś się jak szampanowa butla, albo jak Tomek Bordo po czterech kebabach.
Złoto.
"Odkorkowałaś się jak szampanowa butla, albo jak Tomek Bordo po czterech kebabach" :))))
Dzięki piękne.
Pozdro ;)
Dzięki piękne, Sensol :)
Kurde, dawno, dawno temu, kiedy siedzieliśmy w moim pokoju ja, Edyta i reszta zespołu, pokłóceni, rozgoryczeni, zdołowani młodzieńczo wtedy jeszcze, Kuba, mój gitarzysta podszedł do wieży i włączył "Enter sandmen" zespołu Metallica. I to podziałało na nas jak zastrzyk energii, jakiegoś słonecznego ducha, że pomyślałem "kurwa, przecież to, co robimy jest zajebiste, a my się tu żremy o jakieś gówna, a tu leci Metallica i żyć, nie umierać". I Edyta do Kuby: "Co ty zrobieś? Ty wiesz, co zrobiłeś?! Kocham cię!". Często mówiliśmy "kocham cię" komuś, kto zrbił coś fantastycznego.
Ritha, mam gdzieś, jak to zabrzmi: kocham Cię za ten tekst ;)))
A tak serio to fajnie widzieć Twoją mordkę w komciu u mnie, to raz, a dwa - no cieszę się, że aż tak siadło. W zasadzie to nie wiem co napisać (troszku jeszcze spię). Ooo wiem co napiszę, zapraszamy do zabawy w TW, takie są oto skutki jak widać :D
"I to podziałało na nas jak zastrzyk energii, jakiegoś słonecznego ducha" - takoż samo podziałał Twój komentarz :))
Dzięki piękne.
Pozdrowionka :))
Postaci pięknie narysowane, po prostu żywe. Dajesz tyle informacji, ile trzeba. I takie to wszystko prawdziwe.
Aż nie wiem co powiedzieć.
Jakoś tak wzbudził we mnie ten tekst refleksję o mojej mamie.
Przeczytałem drugi raz i widzę naturalną realizację tematu.
Dzięki Berkas za wizytę :)
Pozdrawiam
Tak na szybko taka mała literoweczka tylko:
Jake mnie obrani przed potworami. - pewnie "obroni"
A ja? Przeczytalem, ale na zimno raz jeszcze muszę.
Przez Twoje teksty się leci bez względu na długość. Ale to normalka. Intuicyjne naprowadzanie na cel. Tyż normalka. Styl, język. Górna półka standard.
Czas na czepianie się.
Też mi nie pasują te wulgaryzmy. O ile "pierdol się głupia suko" ok, o tyle "kurde", czy "wszystko, kurwa, wszystko" już mniej pasuje. Jeżeli trzy razy podchodził do listy, to raczej ważył słowa.
A potem robię po swojemu :D
Znasz mnie, Mane :) Dzięki piękne za wizytę :)
Pozdrawiam
Autor jest głupcem, jeśli nie słucha swych czytelników, ale absolutnym głupcem, kiedy chce zastosować wszystko, co mu doradzają.
:-)
Wrócę kiedy ochłonę.
Dzięki :)
Pozdrawiam!
PS Zblizasz się stylem do Kinga.
PPS Czy trupa już jest pogrzebana na amen?
PS <3 <3 <3
PPS Trudno powiedzieć, dużo mam porzuconych, czasem mi brak tamtych czasów, gdy pisałam dłuższe twory, ale ostatnio jest jak jest - jednostrzałowo mnie nosi. Co będzie - czas pokaże.
Pozdrowienia ślę :)
Ritho, świetnie bawisz się narracją. W tym tekście widać to doskonale, przejścia są płynne, może tam ta końcówka mi nie do końca zagrała (takie moje estetyczne wrażenia), te wielokropki, pojedyncze słowa, ale naprawdę, ogromnie doceniam Twoją "plastyczność" literacką i skłonność do eksperymentów. Odważnie, i dobrze! Gdyby nie literaccy eksperymentatorzy, nie powstałoby wiele wspaniałych dzieł. Telegram bardzo mi siedzi, świetna narracja Lucy, która ujęła mnie najbardziej. Dziecko w prosty sposób tłumaczy sobie (z pomocą brata) co się wokół dzieje, podświadomie akceptuje chyba połączenie jakie proponuje jej brat (tata=potwór). Jake wiarygodny w swej rozpaczy, jak na swój wiek odpowiedzialny bo dba o siostrę, co zgadza się z ich przeżyciami.
Historia przejmująca i, moim zdaniem, wiarygodna. W człowieku, który stracił w jakiś sposób rodzica na zawsze pozostaje to pragnienie niezaspokojone uwagi, które gdzieś tam starałaś się przekazać (z sukcesem). Jake i Lucy chcieli być usłyszani, zauważeni przez osobę, która powinna ich kochać, a pisanie listów dało im złudną aluzję, że ich marzenie wreszcie się spełni.
Co do przekleństw - bo widzę, że niektórzy tam również pisali o tym - no cóż, zgadzam się, że nie wszystkie pasują, chociaż z drugiej strony, człowiek tak zdewastowany jak Jake rzeczywiście mógłby ich używać. Nie wiem zatem, czego to kwestia ostatecznie.
Z tekstów które u Ciebie czytałam chyba ten (jak na razie, bo mam jeszcze sporo do nadrobienia!) najbardziej mi się podobał. Rodzinna tragedia, która zmusza chłopca do podejmowania, właściwie, walki o życie.
Smutny, przejmujący tekst, z analizą psychologiczną i ciekawą formą.
Pozdrawiam serdecznie,
Kawa.
Bawię się narracją - to prawda, jeszcze bym chciała dużo poodkrywać, sposobów różnorakich.
Końcówka jest zrypana, tez to czuję ;)
Czytam i mordka mi się śmieje, dzięki za kolejna porcję motywacji, bardzo mi miło. Trochę jestem wyprana chwilowo z mądrości, więc tylko tyle odpowiem.
Pozdrawiam Kawcię :)
Ostro tniesz piórem i tak trzymaj.
psssst po napisaniu każdego takiego opka czuje się tak, jakby mi ktoś spuścił łomot...
:)
Świetnie, zajebiscie, dzięki piekne. Kolejna cegielka umacniajaca mnie w przekonaniu, ze pisanie ma sens.
Pozdrawiam
Dzięki za wizytę i fajnie, ze tu siadło :)
Pozdrawiam :)
Rithostyl jak zawsze:) Pozdrawiam→5
Dzięki Dekaos, pozdrówka!
No, tyle kochana ci rzeknę i lece dalej...
Naprawdę świetny tekst. Podziwiam, smakuję i zatrzymuję.
Pozdrówki :)
Wiem, że trochę późno przylatuję, ale przeczytałam i nie wiedziałam, że można wywołać tyle dziwacznych emocji słowem pisanym. Niesamowite. Przykre, że znalazło odniesienie w rzeczywistości. Nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek człowiek był na tyle wyzuty z empatii, aby pozostawić własne dziecko pod opieką agresora. O stokroć lepszym wyjściem byłby sierociniec, cokolwiek.
Piękny twór.
Ciesze sie, ze siadlo :))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania