Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

TW# 15 Upadły

Postać: Niezdarny absztyfikant

Zdarzenie: Pociąg widmo

 

Stefan, łysiejący młodzieniec o piegowatej twarzy miał zakola, które stopniowo przebijały się poprzez czoło ku słoneczku na czubku łebka. Rdzawa wybrakowana czupryna miejscami niedokładnie pokrywała mu głowę. Ubierał się nienagannie i elegancko - według mamuśki. Kiedy próbował wprowadzić jakieś innowacje w swoim wyglądzie, natychmiast reagowała. Nie puszczała Stefcia samego nawet do fryzjera.

— Ty kochanieńki jesteś kawaler jak trza — wrzeszczała niczym ranna niedźwiedzica, broniąca potomstwa. — Musimy tylko zadbać o schludność, boś fleja!

Biedny mały nibytrol uciekał w świat fantazji. Zagłuszał te straszne słowa silne niczym młot pneumatyczny, marzeniem o pięknej kobiecie, która morzem bujnych włosów zakrywających delikatne piersi, kochałaby go bezgraniczne. W ciszy. Mógłby jej obciąć język. Słyszał, że używa się go w fizycznej intymności, ale nie miał pojęcia do czego mógłby być niezbędny.

Nie potrafił nawet swobodnie myśleć o fizycznej bliskości z żadną niewiastą, bo matka uważała to za obrzydlistwo.

Kiedyś uśmiechnął się do kasjerki w sklepie pod blokiem, a ona blond piękność, odwzajemniła mu uśmiech. Ta chwila trwająca sekundę, zapadła mu w pamięci. Analizował ją milion razy i stawiał sprzedawczynię obok siebie na ołtarzu. Wymyślił nawet imiona dla ich dzieci Julia i Janusz.

Potem musiał zapłacić za ziemniaki i brukselkę. Dostał za tę rozpustę okrutną karę od matki. Musiał przepisywać na okrągło "Zachowam czystość do ślubu". Zagroziła też, że odrąbie mu szatański organ, będący źródłem wszelkiego grzechu. Po tej historii przez miesiąc moczył łóżko, czym wprawiał matkę w furię.

Stefan ma ostatnio potworne koszmary. Nawiedza go we śnie piekielny żul. Mamrocze coś o wolności i ciągnie długie niewyraźne pijackie monologi. Wizja zaczyna się na przerażająco martwym bagnie. Dwa patologiczne demony lub bogowie dyskutują o trunku, który uwarzyli. Wszędzie panuje martwa cisza. Jak okiem sięgnąć widać tylko bagno i jakieś niezdarnie ruszając się robaczki. Z zainteresowaniem delektował się pasjonującym otoczeniem. To jest dla niego synonim atrakcyjnej ziemi pod budowę domu. I te wszechobecne martwe lub nieme ciała (za życia wszystko powiedzieli, teraz zostało im tyko cierpienie). Stefan słucha ich uważnie, a po chwili wychodzi z domu mordować.

Czasem odwiedza też dziwny hotel, oświetlony słabymi czerwonymi lampami. Spotyka w nim młode kobiety i jedną starą, prawdopodobnie kierowniczką. Jej pracownice są dziwnie ubrane jak na pokojówki.

 

Z ostatniego koszmaru obudził się zlany potem i pewny, że musi coś zrobić. Był środek księżycowej nocy, pod nieboskłonem ciążyło mu przeznaczenie. Wstał z łóżka i ruszył do kuchni. Wziął z drewnianego stojaka najostrzejszy nóż.

Podreptał w kierunku sypialni mamusi. W głowie huczały mu obłąkane myśli. W oczach błyszczał obłęd. Przed wejściem do jej leża wytarł laczki, nie mógł przecież nawnosić brudu. Starannie wycierał podeszwy, odprawiając rytuał przejścia przez drzwi.

— To się musi dzisiaj skończyć — zajęczał cichy przepity głos, który miał brzmieć proroczo. — Uwolnij się!

Nie ufał tym szeptom, dochodzącym ze ściany. Ledwo je rozumiał i uważał, że ani pijani ludzie, ani tym bardziej zjawy nie powinni udzielać porad życiowych.

Postawił krok w kierunku niebytu kolejnego człowieka. Znalazł się w sypialni, która tak bardzo tętniła kobiecością, że u każdego mężczyzny wywołałaby odruch wymiotny. Stefanek nabył odporność na jej urok. Mógłby tu zjeść surową wątróbkę bez żadnych konsekwencji. Rzucił okiem na pedantyczny porządek, na różowe ściany i wielką drewnianą szafę o pojemności co najmniej pięciu dorosłych zwłok.

Stanął koło łóżka, wziął zamach i precyzyjnie podciął mamusi gardełko. Zadał jej kilkanaście albo kilkadziesiąt podobnych ciosów. Pościel, ściana i sufit pobryzgała krew. "Od dawna trzeba było tu zrobić malowanie, upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu" pomyślał. Nie zdążyła jęknąć, bo Stefan umiał zabijać błyskawicznie. Wujek Wojtek go nauczył. Podrzynali razem wiele gardeł w czasie wakacyjnego świniobicia. Cóż kolejna świnka leżała martwa u jego stóp. Czuł radość z udanego buntu. Był z siebie dumny. Rozsadzała go potrzeba dalszego działania.

Oporządził ciało mamusi. Wyjął wątrobę - jego ukochany przysmak. Pozostałe narządy go specjalnie nie interesowały. Resztą truchła nakarmi kotki.

Na ścianach sypialni narysował palcami umoczonymi we krwi kilka fikuśnych wzorków. Artystycznie nie stały zbyt wysoko, ale przygasiły trochę ten morderczy róż.

Stefcio był nienasycony. Te wszystkie wydarzenia obudziły w nim dziwne pragnienie. Musiał prawdopodobnie "spuścić co nieco z krzyża" jak mawiał wujek Wojtek przed wejściem do sypialni po podniecającej rzezi. Nie chodziło o niechlubne wydarzenia, które przytrafiły mu się czasem przez sen, kiedy rano musiał ukradkiem wrzucać prześcieradło do prania. Sprawa tyczyła się czegoś zupełnie innego.

Pomyślał, iż skoro pierwsza część snu była prorocza, to reszta też może. Powinien wyjść z domu i zabić kogoś jeszcze lub odwiedzić ten specyficzny hotel pełen dam.

Wyszedł z domu i ruszył przed siebie, prowadzony dziwna siłą. Wiedział gdzie skręcać. W pewnym momencie ujrzał wreszcie różowy szyld "Pod podnietką- tu spełniamy najskrytsze fantazje". Otworzył drzwi, wytarł porządnie buty i wpakował się do środka. Musiał się trochę przebić przez własną tremę.

Wewnątrz kobiety zareagowały na niego standardowo- z obrzydzeniem. Skierował się do lady, gdzie urzędowała podstarzała dama. Dama ta próbowała okrasić się seksapilem, ale seksapil stchórzył i uciekł. Został na niej tylko niesmaczny cyrkowy makijaż, za ciasna suknia odsłaniająca zdecydowanie zbyt dużo i uśmiech, który winien być figlarny, ale się do niczego nie przyznawał.

— Dzień dobry jestem Stefcio, czy szanowna pani tu dowodzi — zapytał dziarsko Stefan.

— Witaj, kochaniutki, jestem Amora, i tak, prowadzę, ten przybytek — odparła tak uwodzicielsko, że aż antykoncepcyjnie.

— Chciałbym spuścić z krzyża!

— To nasza, specjalność, ślicznisiu.

— Ale ja mam wyjątkowe wymagania. To będzie mój pierwszy raz...

— Nic więcej nie mów, zaraz będziesz, pławił się w, ahhhh rozkoszy łona, jednej z moich podopiecznych.

— Moje wymagania są inne, ma być w ciszy i nie z kobietą, z mężczyzną tym bardziej nie, bo to dewiacja jak mawiała mamusia!

— Spokojnie jeśli, masz dużo pieniędzy, to sobie poradzimy, przygotowałam dla ciebie, coś specjalnego!

— Wziąłem dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć złotych i dziewięćdziesiąt dziewięć groszy. Tak mi kazało przeczucie!

— Wiiiiiidmmmooooo!!! Pociąg panu.

Widmo grzecznie zjawił się przy Amorze.

— Kogo zabić szefowo — zapytał beznamiętnie niematerialny strażnik na umowie o dzieło.

— Nikogo, dziś potrzebuję od Ciebie, ekstra usługi. Idź proszę zabawić pana, na bagnie... yyyy w sypialni.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (28)

  • Witamy nowy tekst! :)
  • JamCi 01.09.2019
    Osz Ty! No powiem Ci szok. Chciałam mięsko, mam mięsko. Soczyste i bardzo, bardzo ciekawe. Ja pitolę, doooobreeee.... Takiego jeszcze nie grałeś :-)
  • Berkas 01.09.2019
    Dzięki, trzeba różnych próbować.
  • Angela 01.09.2019
    No, niezłe to było, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że bardzo dobre i pomysłowe. W sam raz na Niedzielny poranek.
    Pozdrawiam.
  • Berkas 01.09.2019
    Cieszę się z pochlebnej opinii. Eksperymentuję, póki co się udaje przyzwoicie.
    Pozdrawiam
  • krajew34 01.09.2019
    Widzę, że kierunek na makabrę. Tekst fajnie się czyta, szczególnie, że są wyjaśnione przyczyny psychozy głównego bohatera. Nieźle, naprawdę nieźle
  • Berkas 01.09.2019
    No tym razem napisałem szybciej, dałem mu trochę poleżeć i jak dojrzał to wrzuciłem.
  • Mane Tekel Fares 01.09.2019
    "precyzyjnie podciął mamusi gardełko. Zadał jej kilkanaście albo kilkadziesiąt podobnych ciosów." Podcinanie to cios?
    Masz trochę takich naboli. Co dziwnego było w sile? Dla Ciebie była dziwna. Czytelnik pozostaje bez wyjaśnienia. Końcówka? Ok, pod warunkiem, że dowiem się, co to za Widmo. Co zrobi? Nie jestem pewien, czy czytelnik chce mieć możliwość samodzielnego odnalezienia rozwiazania. A generalnie fajnie prowadzisz opka. Tak trzymaj, jednak przy każdym słowie zastanawiaj się, czy jest potrzebne i właściwie użyte. 5... na zachętę.
  • Berkas 01.09.2019
    Dzięki za przeczytanie, poprawię babole. Zawsze mi to trochę zajmuje. Widmo pochodzi z tego świata http://www.opowi.pl/tw-14-pokotem-a53818/ nie wiem jeszcze do końca kim jest.
  • betti 01.09.2019
    Dobry tekst, Berkas. Przemyślany. Widzę, że MTF zapytał o Widmo, ja też ciekawa.
  • Berkas 01.09.2019
    Cieszę się, że się podobał. Po mału rozbudowuje swój świat, to opko luźno łączy się z poprzednim.
  • JamCi 01.09.2019
    a ja nie, bo widmo mieszka w poprzednim tekście :-)
  • Berkas 01.09.2019
    Dokładnie tak, stamtąd pochodzi , ale Widmo tam już raczej nie mieszka.
  • JamCi 01.09.2019
    Berkas przylazło tutaj?
  • Berkas 01.09.2019
    JamCi tak
  • JamCi 01.09.2019
    Berkas boję sie zasnąć. Co ja w nocy zrobie? Tego nie wie nikt.
  • Berkas 01.09.2019
    JamCi dasz radę, Widma się nie bój.
  • JamCi 01.09.2019
    Berkas mówisz, żeby ono się mnie bało? To jest myśl. wyjdę bez makijażu :-)
  • pkropka 01.09.2019
    Makabreska jak się patrzy. Ale przyjrzyj się czasom, trochę je mieszasz. Domyślam się że sen miał być w teraźniejszym, a reszta przeszłym, ale i w tym namieszałeś.
    "odparła tak uwodzicielsko, że aż antykoncepcyjnie." - piękne <3
  • Berkas 01.09.2019
    Poprawiłem w ostatniej chwili i pomieszałem prawdopodobnie wtedy czasy.
    Dzięki za komentarz.
    Pozdrowionka
  • jesień2018 01.09.2019
    Tak to jest, jak mamuśka traktuje dziecko jak własnego pluszaka.
    Nie mój klimat, ale napisane sprawnie.
    Tylko zakończenie niejasne...
    Pozdrowienia!
  • Berkas 01.09.2019
    Zostawiłem sobie drogę na kontynuację, bo nie wyczerpałem tematu. Będę jeszcze inne wariacje robił na ten temat.
    Pozdox, dzięki za komentarz. ;)
  • Hej,
    Na początek drobiaxg:
    "Na ścianach sypialni narysowała palcami umoczonymi we krwi kilka fikuśnych wzorków." - narysował literówka

    "Dama ta próbowała okrasić się seksapilem, ale seksapil stchórzył i uciekł." - fajne, uśmiechnęłam się pod nosem ;) pozytywnie przełamałeś makabrę tego opowiadania :)

    Dalej też fajne, zawadiacko. Podoba mi się.
    Nawet dość takie pomysłowe to opowiadanie.
    Wykonanie też fajne :)
    Pozdrawiam
  • Berkas 02.09.2019
    Cześć, dzięki za komentarz. Błąd poprawiony. Ten uśmieszek pod nosem bardzo mnie cieszy. ?
    Pozdrawiam
  • Canulas 02.09.2019
    Nie do końca trafiła do mnie końcówka, natomiast na pewno masz progres w schludności zapisu.
    Troszkę zdziwił mnie tez moment nararcyjnego przejścia.
    Zaczynasz: Stefan ma. W połowie przechodzisz na: miał/był.
    Oczywiście to się zdarza. Częstym tego powodem jest zaczynanie tytułem wstepu od retrospekcji, prowadząj ją w czasie przeszłym do komentu kulminacyjnego, w ktrórym to się przepoczwarza w teraźniejszy. U Ciebie jednak odwrotnie. Zaczynasz teraźniejszym, przechodząc w przeszły. To baardzo niestandardowe zagranie. Obadaj sam.

    "Stanął koło łóżka, wziął zamach i precyzyjnie podciął mamusi gardełko. Zadał jej kilkanaście albo kilkadziesiąt podobnych ciosów." - nie do końca też się zgodzę, że poderżnięcie gardła jest ciosem. Kwintesencją - albo przynajmniej nieodzowną ciosu - jest: impet, zamach, pęd, ruch. Noo... jakoś inaczej bym tu ubrał zdanie.

    Ogólnie strawne. Coraz większa samoświadomość literacka.
    Idzie ku lepszemu.
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dziś o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)
  • Berkas, oto Twój zestaw:
    Postać: Skrzynia staroci
    Zdarzenie: Złote zęby vs recykling

    Gatunek (do wyboru): Postapo lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
    Czas na pisanie: 29 września (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania