TW któreś tam - 5 (Zenek Korniszon i Obcy)
Kosmiczny podróżnik
Lądowisko w kosmosie
Zbiorowy zawał
Zenek Korniszon, uprowadzony i zgnieciony przez śmieciarkę, wraz ze swym kompanem Maćkiem z Brodą, uległ postępowej geometryzacji. Przybrał początkowo formę sześcienną, lecz po dalszych naciskach, metamorfował na kształt omleta. Oczywiście, omlet ów, nadziewany był Maciejem i tu powstaje nam zagwozdka. Otóż autor ma nie lada problem, bo wszelkie nauki przyrodnicze, zgodnym chórem twierdzą tubalnie, że w takiej sytuacji Zenek Korniszon zmarł, czyli nie wykazuje żadnych oznak życiowych.
Lecz jakby zapytać tych mędrców tubalnych i ostatecznych: czymże jest życie? Będą odpowiadać wymijająco, kręcąco i na wspak, a nie wprost, bo nie wiadomo nawet, jak życie powstało na Ziemi. Nic nie wiemy o życiu na Marsie, więc śmiem twierdzić (jako Autor), że nie mamy też pojęcia o możliwościach życiowych omleta z Zenka nadziewanego Maciejem. Można tak to ciągnąć w koło Macieju, ale wnioski można wyciągnąć takie: (z dużą dozą prawdopodobieństwa), że w śmieciarce, w wyniku nacisków i presji, w konglomeracie ze śmieciami komunalnymi i dwójką naszych bohaterów, powstała Nowa Forma Życia! (W skrócie NFŻ)
Zastanawiacie się zapewne, co mogło powstać z dwóch żuli plus kompost? Odpowiem krótko: nie wiem, ale chętnie zobaczę, jak tylko śmieciara wykipruje naszych NFŻ-etów na wysypisko śmieci. Spodziewajmy się wszystkiego!
Tymczasem, gdy śmieciarka właśnie wydalała z siebie wiadomą zawartość, w okolicach asteroidy Bobas, pojawił się Kosmiczny Podróżnik. Był to wielki, kształtnodupy krążownik, albo raczej, kształtnopośladkowy pojazd kosmiczny, którego zawartość stanowiła brunatna, żyjąca własnym życiem masa. Nasuwają się dość jednoznaczne skojarzenia z kałem i nie będzie to błąd, bowiem kosmicznym przybłędą, była żywa jak najbardziej kupa.
Nie ma się czemu dziwić ani bulwersować: wielość form żywych w Kosmosie nie podlega ograniczeniom i żywe kupy w najlepsze funkcjonują, prowadząc jak najbardziej uduchowiony żywot.
Tymczasem, śmieciara właśnie defekowała omleta nafaszerowanego Maćkiem i Zenkiem i oddaliła się w dymie spalonego diesla. Placek, do złudzenia przypominający krowi, gdyby nie jego rozmiar, początkowo nie wykazywał żadnej aktywności, jednak po chwili coś w nim drgnęło i wysunęła się nibynóżka. Ni to gruszka, ni pietruszka. Następnie, nibyrączka, nibygłówka, jakieś to wszystko było na niby, ale jednak działo się naprawdę. Placek zdecydowanie ożył i wybrał się na wycieczkę.
Tymczasem, kosmiczny krowi placek, postanowił zapuścić się na najbliższą mu planetę, wykazującą oznaki życia. Przypadkowo całkiem, wybór padł na Ziemię, gdy analizatory gazów, wykryły znaczne ilości metanu i innych gazów cieplarnianych. Metan był widomym wskaźnikiem gówna — czyli życia. Wielka Dupa (Pupa) wygodnie sobie kucnęła na powierzchni naszej rodzimej, Błękitnej Planety i wydaliła przybysza z pierdnięciem. Wyślizgnął się z gracją i całkiem przypadkiem wpadł na zesraną hybrydę Zenko-Maćkową, która akurat (same przypadki) zatrzymała się, by podziwiać Wielką Pupę na nieboskłonie w pozycji kucznej. Tak doszło do zbliżenia pomiędzy ziemskim pomiotem a kosmicznym. Do kopulacji, defekacji i analnej penetracji również doszło, ale to tak tylko na marginesie.
Jednak w tej smutnej opowieści, margines jest jak najbardziej ważny. Bowiem w wyniku kopulacji dwóch kup z różnych zakątków wszechświata powstał monumentalny pomnik Zbycha. Tak, Zbycha. Zbycha na dwóch, wielkich gównianych nogach. Wielki niczym Goliat albo Golem, bo faktycznie miał coś z Golema. Gówno, zwłaszcza świeże nie jest zbyt mocnym materiałem konstrukcyjnym, Gigant-Golem trząsł się jak osika i Zbychu klęknął i jęknął, i zawył smrodliwie, i padł na mordę!
To już chyba koniec tej skomplikowanej opowieści, z której, notabene, nic sensownego nie wynika. Pogrzebałem jeno swych bohaterów w wielkiej, zbiorowej mogile. Jednak dajmy im trochę czasu, może coś z tego jeszcze się wykluje...
Komentarze (33)
"Świat groteski jest przedstawiony w sposób przesadzony i wyolbrzymiony. Jest dziwny, przerażający i absurdalny, a zarazem śmieszny. Groteska łączy ze sobą zupełnie nie pasujące di siebie elementy. Dzieło groteskowe możemy rozpoznać po niejednorodnej rzeczywistości, w której mieszają się elementy sprzeczne, kontrastowe, pochodzące z różnych światów i porządków. Groteska pokazuje świat w sposób paradoksalny, zdeformowany, powykrzywiany, komiczny i śmieszny."
no i czytając to, prawdopodobnie ten mój pierwszy, nieudany horror to by było chyba cosik takiego jak groteska, więc idąc tym tropem, pewnie bym dał radę
http://www.opowi.pl/wyzwanie-horror-partyjka-szachow-a23964/
Dawka bardzo dobrze napisanego, niezłego absurdu scifi :))
"NFŻ" — dobre ;)))
Śmiszny trochę ten horror ;))
Pozdrowionka :)
Taki horror choćby wcale, no chyba, że stwarzasz swój autorski gatunek: horror komediowy :D
Pozdrawiam!
„Przybrał początkowo formę sześcienną, lecz po dalszych naciskach, metamorfował na kształt omleta” – git
„Nic nie wiemy o życiu na Marsie, więc śmiem twierdzić (jako Autor), że nie mamy też pojęcia o możliwościach życiowych omleta z Zenka nadziewanego Maciejem. Można tak to ciągnąć w koło Macieju, ale wnioski można wyciągnąć takie: (z dużą dozą prawdopodobieństwa), że w śmieciarce, w wyniku nacisków i presji, w konglomeracie ze śmieciami komunalnymi i dwójką naszych bohaterów, powstała Nowa Forma Życia! (W skrócie NFŻ)” :DDD
Kosmiczny Podróżnik kupa… Dobry jesteś :D To jest nie do podważenia. Możesz pisać o wszystkim ( nawet o największych głupotach, jak żywa kupa), ale piszesz w ten sposób „Tymczasem, śmieciara właśnie defekowała omleta nafaszerowanego Maćkiem i Zenkiem i oddaliła się w dymie spalonego diesla” i nie sposób się nie uśmiechnąć.
„Placek, do złudzenia przypominający krowi, gdyby nie jego rozmiar, początkowo nie wykazywał żadnej aktywności, jednak po chwili coś w nim drgnęło i wysunęła się nibynóżka. Ni to gruszka, ni pietruszka. Następnie, nibyrączka, nibygłówka, jakieś to wszystko było na niby, ale jednak działo się naprawdę. Placek zdecydowanie ożył i wybrał się na wycieczkę” :DD
To miął być horror? :DD Nie, nie wyszedł horror, ale opowieść fajnie-absurdalno-odjechana.
Niedługo wrócę do twórczości, nadrabiam chwilowo zaległości na innych polach :)
Pozdrawiam :)
Od Ciebie można wyjść tylko z uśmiechniętą gębą. :), Zero zgrozy. :)
Dziękuję wylewnie!
Jestem tera specjalistą od Twej twórczości! :3
Gratulacje! :)
Tu skończyłam przygodę z Twą twórczością. Otóż zamierzam kontynuować natentychmiast :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania