Canulas po FC5 miałem stan przygnębienia, ale po New Dawn w pewnym sensie też. Wyobrażam sobie starego Seeda jak wzdycha a za nim widać ogień i krzyż Bram Edenu. A w tle leci ten kawałek: https://www.youtube.com/watch?v=QFcmOLavlQM
Widzę zasnutą dymem papierosowym knajpę i faceta przy barze, opowiadającego barmanowi historię ze swojego
życia. Tworzysz niesamowity klimat, snujący się jak rzeczony dym.
Jestem na Tak.
Nie ma magii... tzn. jest chwilami. Zaczynasz kilka razy o tej kurwie, kończysz zdanie na barmanie, w sumie nie wiadomo, dlaczego była najwspanialszą kurwą w Pensylwanii. Z opisu wynika raczej, co innego. Bidulka.
On też, niby gotowy zabić i iść do pracy, ale spojrzeć mu w oczy i się... kurczy.
Rozumiem, będę myślał. Sam widzę inne grzechy, ale i pod tym kątem spojrzę.
Tez ważnym elementem jest ta nawiasowa jedynka. To nie jest twór skończony.
Będę grzebal, szukał, pewnie odchudzał czy relokował różne klocki. Tyle że teraz to idę spać.
Dziękuję za wizytex
betti, to nie tak. Nie chcę kopiować sam siebie. Nie chcę odcinać kuponów od sprawdzonego modelu noir. To bezsensu. Łatwo kibicować Mary Sur czy jej męskiej wersji.
Wkalkulowałem porażkę, ale chcę pobalansowac z ulicznym turpizmem. Nie uda się - trudno. Postać kobieca jest atrakcyjna w refleksie oka pożądającego. To subiektywne.
Może jest zbyt gęsto znów. Nie wiem. Poczekam. Natomiast to wczesny etap i jeśli go nie porzucę jako nieudany eksperyment - będę się starał wyjaśniać dalej pewne rzeczy czy doakcentowac. Nie wiem czy wyjdzie. Być może nie. Ale bez szukania i sprawdzania, to bez sensu.
Canulas, o proszę, supcio :D Nalezy chodzic boso bo sie czerpie energie z ziemi. Tzn z paneli aktualnie czerpie ale to prawie to samo. Ja Ci to sycko wytlumacze, bo przeczytalam duzo madrych rzeczy o nabosakosci!
No dobra, ide
Can ale każda kurwa ma czerwona usta - to przecież wizytówka, dlatego skoro ta ma być najlepszą, to musi mieć coś więcej... Natomiast on nie musi mieć Twoich cech, jedynie kwieciste słownictwo, dowcipne, złośliwe, trochę kurewskie.
betti, tak, ja to rozumiem, ale go, jeśli Ci powiem, że chciałbym go obrać z wszystkiego i zostawić, uwidocznić brzydotę?
Dlaczego tak łatwo łączyć piękno z pięknem. Dlaczego nie można brzydoty z beznadzieją?
Bez szukania na siłę i wypozycjonowania negatywów, pozytywami na siłę. Się przyjęło, że należy bohatera choć trochę lubić. To nieodzowne dla zaangażowania w historię. Podobno.
No więc tego można nie lubić.
Już dziesiątkom bohaterów coś zawsze zostawiałem i naprawdę w pewnym momencie ten cyniczny, lizak, erudyta już stawał się kopią samego siebie. Nie. Muszę nauczyć się budować różne modele w jak najsilniejszym oderwaniu od bazy jaka znam.
Wkalkulowałem porażki. Każdy komentarz celnie punktujący dziadostwo będzie na wagę złota i zareczam, że odbiorę go bez żadnych fochow.
Masz rację, że atrybut czerwonych ust, to akurat kalka. Zwracam honor. Coś jej zostawiłem z wzory, ale będę się starał niesztampować.
Can nie chodzi mi o to, żeby go lubić, chciałabym jednak, żeby podobał mi się jako facet. Nie musi być piękny, ale jak będzie pięknie brzydki, to miodzio.
cz.I. I już mam knebel w ustach. Nic o tym czego za mało, czego za dużo. Co ma być? Nie wiem. Jest to co jest. Zamroczyło mnie. Twarde, krótkie, metaforyczne zdania. Dynamika. Kurewski opis kobiety. Nie mam dla Ciebie zaleceń. Przykro mi.
Dynamizm i porównania największe zalety tego płynnie poprowadzonego tekstu. Najbardziej urzekł mnie dynamizm, bardzo blisko czegoś co mam tam w głowie ;) Brawo Can.
Jest w tekście jeden kawałek, którego rozważałem i rozważam pzresunięcie. Będę grzebał, ale nie teraz. Tekst oceniam wstępnie na cztery, może pięć części.
Dziękuję Kall
To jest bardzo fajny tekst. Jakże inny, niż próby udawania pisarza, czynione przez mędrkujących chłopców z uczelni.
Bohater mi się podoba i gdzieś go wykradłeś z mych obecnych pomysłów. Właśnie mam zamiar opisać gościa, który wraca z kryminału. U mnie piona!
Komes, no tak, ale dla mnie jedyną składową równania jest człowiek jako człowiek. Bez podziału na wykształcenie czy kolor skóry, czy jakieś tam inne tamaty.
Nie rozkminiam, kiedy kogoś lubię nad przyczynologią sympatii. To się dzieje na niższych, bezwiednych progach
Jestem pół na pół.
Przeczytałam pierwsze zdanie, i pomyślałam to się zacznie.
A Tu nic.
Wątek o głównym bohaterze na tak, zdecydowanie lubię mroczna przeszłość. Sądziłam że Eva będzie miała taką samą, jakiegoś smaczka do jej postaci dodasz, tu się zawiodłam.
Końcówka okej, sądziłam jednak że tych dwoje przygodnych kochanków poleci na całość ( i nie mam na myśli seksu, może jakiś dreszczyk emocji, mały pokaz jej kokieterii).
Chciałabym rzec czekam na kolejną część ale to nie nastąpi.
Pozdr
Heloł, dziękuję Ci za podzielenie się wrażeniami. Niestety (albo stery) postanowiłem dozować pewne rzeczy. Możliwe, że tym stracę. Nie wiem.
Dziękuję za szczerą opinię.
Pozdroxon
Orchid.Solma, tak, rozumiem, ale tekst jest obliczony na ok 5 części, więc tu jest 20%. Nie bardzo dałaś mu szansę :)
Jeśli mogę, chciałbym Cię zaprosić pod tekst - Wilczy bilet - może tam Ci podejdzie.
Canulas Hmm przeczytałam...
Ale nie trafione, ciągle się zastanawiałam, boże chyba będą ze sobą kręcić może jakiś mały flircik, i czekam na te romantyczne uniesienie, i patrzę, a tu koniec (lekki rozczarowanie ale z uśmiechem na ustach).
Nie trafiłeś :)
Ale dzięki :)
Ok, czy ja dobrze rozumiem piszesz kolejną część?
Orchid.Solma, cały czas Ci o tym mówię. Stąd w nawiasie ta pałeczka. Oznacza cyfrę jeden. To pierwsza część z około 5 (pięciu). Jeśli na tym etapie uznałaś tekst za całość, noc dziwnego, że Ci nie podszedł. Nie mógł na tym etapie podejść, bo to zaledwie preludium.
Orchid.Solma :)
Jezuu, ja rozumiem urwać i media res, ale aż tak... Nie no, to by było kompletnie bezsensu :))
Z tej perspektywy doskonale rozumiem Twój początkowy niesmak
Powtarzające się określenie pani - jej zawodu, tudzież stylu bycia - jest na plus dla tego tekstu. Od początku, od progu jest moc i bez zbędnego patyczkowania, bene.
„Jej żywiołowość przypominała zbiegły z pieca ogień” – to ładne
„. Nigdy nie martwiła mnie perspektywa nagłego wyludnienia świata. Za to przeludnienia – tak. Jak najbardziej” – bliskie mi. W obliczu wyboru – spędzić tydzień nie odzywając do nikogo gęby, w pustym pokoju, lub spędzić go w pokoju z tuzinem ludzi non stop, zawsze wybiorę pierwsze.
Jest bezpieczniejsze.
„Często popadałem w stany medytacyjnego odrętwienia, w których święcie wierzyłem, że wszyscy dawno spadliśmy i tak długo oszukujemy samych siebie, że upadek nazwaliśmy już lotem” – to!
A potem o granacie. Dużo mi bliskich spraw, stąd może nie umiem spojrzeć na noiry stricte literacko, a bardziej odczuciowo.
A w ogóle tytuł też w me gusta :D Lubię imię Butch. Jest fajne. Dlatego Buczybora tak skracam, bo fajne. W tamtym durnowatym pastiszu westernu moim był barman Butch. I kojarzy mi się też z Pulp Fiction. O, takie refleksje mam też.
„Od dawna osacza mnie nicość, którą sam wokół siebie wyhodowałem. Miałem kiedyś Boga, ale nasze drogi się rozeszły. To był zły układ. Układ, który już rozwiązaliśmy. To proste. Ja przestałem udawać, że w niego wierzę, a on przestał udawać, że istnieje” – to jest wykurwiste
„Spotkałem ją w barze U Normana, obsiadującą stożkowaty stołek. Zgarbiona sylwetka, posiniaczona twarz. Wesołe oczy tykającej bomby” – i to jest opis, tak dużo informacji w tak okrojonej treści, coś pięknego
Potem gadka z barmanem – obrazowo, naturalnie, no jak to u Ciebie, co Ci będę pierdzielić
„— Co to jest HopeLand?
— Miejscowy dom wariatów” – hm… :D heh, nie, jednak nic
Końcówka świetna. Postać Butcha jest tak kurewsko prawdziwa, że to aż boli. Chciałabym poznać Eve i dalsze losy, niedosyt. A poza tym zawsze lubiłam klimat zadymionych barów i ludzi łażących własnymi drogami (a taki zdaje się jest główny bohater).
bardzo fajny tekst, lepszy niż poprzedni, jestem tam i widzę.
Gwiazdy i pozdrowienia
Wiesz, jeszcze Ci rzekne, lubiłam kryminały swego czasu bardzo (nadal lubię), ale myśle, ze nie same zagadki mnie przyciągały, a bohaterowie - Hole, Marlow itp. Tacy własnie zamysleni outsiderzy, siedzacy gdzieś w rogu zadymionego baru i myslacy o zyciu... Taaa, to to.
Okej, super, czekam na dziwadełka cierpliwie, rób co trzeba, bede śledzić ten tekst
(tak jakbym innych nie sledziła Twoich, a co! zmyła :p)
Plose, ciao
"nawet blizny od poparzeń na nadgarstkach – wszystko jej było korzystne." – to mie trochu nie teges; może: wszystko było z korzyścią dla niej – dla jej wizerunku, wszystko stanowiło na jej korzyść, wszystko wartościowało ją korzystnie – cuś no... czepiam się :)
"musowość głupich rozmów i bezsensowność gestów." – niby oryginalne, ja bym napisał pewnie: konieczność – musowość bardziej mi z musowaniem, ale jednak poprawnie.
"Stu, stuk, stuk." – stu czy stuk?
"Eve nie musiała się starać, by wygladać." – wyglądać
"składając kondolencje rostrzaskanym krewnym umarłego." – roztrzaskanym
"Prawie zawsze wzdychałem, a jeśli nie prawie zawsze, to naprawdę" – to drugie prawie, to chyba można w pizdu
Wygląda na to, że będzie coś dalej – takie wspomnieniowe opko. Nie wiem czy to właściwie, że scharakteryzowałeś od razu na wstępie tak wnikliwie postać Eve, bo teraz czytelnik będzie się doszukiwać tych negatywnych cech, oczekiwać z jej strony tego całego kurestwa.
Właściwie to jeszcze nic się nie zaczęło, a już sporo wiadomo o fabule i teges.
A u nas dają 50 zeta na wyjściu (to takie minimum) jak ktoś z daleka to pewnie wincyj, bo z założenia ma wystarczyć na drogę do jakiegoś domu ;) Pozdro
O cholera. Jakim cudem jest aż tyle błędów?
Nie no, konieczność lepsza od musowości. Literówki to wiadomix.
Nad pierwsza sugestią - pomyślę.
No ale gratuluję wprawnego oka, co i ubolewam nad własnym kasztaństwo-gapiostwem.
Co do wywalenia kawy na ławiszcze... być może.
Poczekam na rozwój zacnego prologu, bo wszystko tu mówi, że czekać warto. A przede wszystkim to, że kurwowatość będzie inaczej definiowana... hm, z intuicją nie potrafię walczyć.
Podobało się. Będą problemy, więc zawczasu ciut usprawiedliwię Ev rymowanką :)
Po co pan Bóg stworzył babę?
Stworzył ją dla przyjemności,
przekreślenia samotności,
dla wygody i pociechy,
ale...wyszły w praniu grzechy,
program Eden przez nią skonał,
wąż (nie żmija!) szybko poniał,
że ciekawość baby wielka,
przyda mu się pomoc wszelka
na wojence z Bogiem Stwórcą
ona – Ewa – będzie skórką
pod nią zemsta doskonała
(o czym baba nie wiedziała),
zajadając się jabłuszkiem
(pali głód z rosnącym brzuszkiem),
wydała ród męski na męki:
pług, podatki i inne udręki,
Autor z prawdziwego zdarzenia zawsze ma tego typu wątpliwości w przeciwieństwie do rasowego grafomana. (banał, ale prawdziwy).
Jak jest chęć to warto spróbować.
Wrotycz, inaczej. Ten tekst - jeśli powstanie - to falami. Nie ma szans, bym po pisał, plecąc syntetycznie pod linijkę. Muszę mieć trzęsionkę na to. Dwa dni temu wróciłem i uderzyłem od progu, jeszcze w butach. Od początku do końca na jeden dech.
Wczoraj usiadłem, siedziałem, kręciłem się jak debil, wokół swej debilowatej osi, aż w końcu zlitował się nad tą farsą sen.
Dziś nie wiem, ale czuję, że mam szansę.
Przeczytałem i pierwszy skojarz to ślepnąc od świateł (książka, nie serial) Jakoś tak podobnie gadał chyba ten dil. No i niedosyt oczywiście, bo zapowiada się wybornie. Generalnie zazdroszczę, bo ostatnio w pisaniu panuje u mnie drewnianość okropna.
Mam w tym tekście silne inspiracje, ale nie dotyczą wspominanego. Co do posuchy w rzemiośle, miałem 4 miechy, ale to też tak trochę na własną prośbę. Fajno, że podpłynęło pod gust.
Ukłonias
Co do historii - poczekam na rozwinięcie, wrócę do kolejnych części.
Jeśli chodzi o styl: jest twardy męski, konsekwentny. Inny niż wszystko, co czytam, i przez to ciekawy. Choć też fragmentami nieco zbyt efektowny mi się zdaje.
Najbardziej podobały mi się obserwacje! Na przykład:
"Wszystko, czego po skończeniu, użyciu, wypiciu, zjedzeniu czy wyruchaniu, nie można było odłożyć, wydawało mi się wręcz osaczająco niebezpieczne".
" Każdy człowiek nosi w piersi granat, który prędzej czy później eksploduje. Rodzisz się z tym granatem, dorastasz z nim, żyjesz, kończysz szkołę, poznajesz dziewczynę, chłopca, jesteś ofiarą wypadku albo ten wypadek powodujesz."
"Zawsze mi brakowało czegoś, by sprostać wyobrażeniu o sobie samym. Uważałem, że na wszystko będzie jeszcze czas. Że można się zrestartować i psychicznie odświeżyć." i dalej "Zrozumienie, że już tego czasu nie ma, to najbardziej stroma karuzela, jaką możecie sobie sami zafundować."
Jakieś takie bliskie mi się wydają i bardzo trafnie nazwane.
Dałam 5 oczywiście. Tym razem trafiło:)
Ja bardzo krótko: cieszę się, że nie masz na celowniku przeskakiwania kolejnych poziomów i stwarzania coraz większej magii, upychania złotych myśli wszędzie, byle pokazać jakość. Podoba mi się taka frywolność narracji i luz. Co prawda na razie brakuje czegoś, co pociągnie tajemnicę dalej (no może ostatnie zdanie trochę takie szarpiące zdeka za lejce), ale że to pierwsza część...:) Trochę dużo tej kurwy na początku i nie chodzi o sam wulgaryzm, czy jego brzmienie, bo to się dobrze splata z całą narracją, ale o to, że te powtórzenia tracą jakoś na mocy. Usunęłabym to "jak już mówiłem była kurwą..." i poleciała od tej szczupłej itd, bo potem znów jest to słówko. Nie wiem, może tak trzeba, ale żeby mi coś zabrzmiało i utkwiło w głowie musi być wyważona ilość zamierzonych powtórzeń.
Czekam na kolejną :) Pozdrowienia.
Tak, masz rację. Dużo było stylu dla stylu. Wyjaśniłem już przyczyny tej literackiej masturbacji. Postaram się ogarnąć, ale jakbym szarżował, możesz mi wypłacić pstyczka w ryj.
Pozdroxon
świetnie się to czyta. złapałeś nutę dobrą. to się czuje. co będzie dalej? no może się dowiem tym razem. nie jestem pewien, ale mam wrażenie ,że czytałeś niedawno Bukowskiego i nim chcąc nie chcąc nasiąkłeś. to nie zarzut. on jest bardzo sugestywny. i pewno dużo ludzi się na tym łapie, kiedy go czyta, że sobie myśli, "a właściwie dlaczego nie? dlaczego nie pisać właśnie tak." prosto z mostu - prawda fangą między oczy.
Tak, czytałem wybiórczo kilka wierszy. Bardzo możliwe, że chwilowo nasiąkłem. Ja się łatwo adoptuję, pod nowe skrzydło, ale potem mam mniejszy bądź większy autowstręt, że jednak cienka linia inspiracyjna, a kalkowa, więc stopuję.
Nie wiem co dalej z tym. Chiałebym kontynuować, ale i inne rzeczy też robię.
Dziękuję.
Dobry wstęp. Zahacza, łapie uwagę j sprawia, że ma się chęć poznać bohaterów. Zabrali określenia - ładny teaser ;)
Piszesz prawdziwie, a i wzmianka o tytule była fajnym zabiegiem. A że nie top - czasem trzeba zejść z góry, żeby wejść na wyższą.
Miluchno, jednak najbliższe tygodnie, a być moze miesiące zamierzam poświęcić tylko na jeden projekt i nie jest nim ten tekst. Nie mogę łapać wszystkich srok z parku :(
Dziękuję.
Jak dla mnie, to dałbyś radę złapać wszystkie ogony. Ale jak chcesz ;)
Tylko żebyś wrócił, bo ja wciąż pamiętam serię z terapią, do której nie wróciłeś :(
Hej,
No to jestem,
"Jej żywiołowość przypominała zbiegły z pieca ogień. " - piękne :))
"Nigdy nie martwiła mnie perspektywa nagłego wyludnienia świata. " - to takie ... hm... twoje :))
"Ja przestałem udawać, że w niego wierzę, a on przestał udawać, że istnieje." - ciekawe
"...— zarechotał, uwiedziony potęgą własnego żartu." - uwiedziony - szalenie trafnie i obrazowo ;))
Teraz podsumowanie - tak ci uczciwie i szczerze powiem, że oprócz niektórych części serii o "rurze w ziemi" czy milach", do których czasem lubię se wrócić, to opowiadanko jakoś tak mi siadło. Jest jakieś takie swojskie, ciepłe, normalnie, bez udziwnień i myślowych zakrętasów. Taaa, siadło mi zdecydowanie najbardziej ze wszystkich, które ostatnio tworzyłeś.
Nie jest oczywiście jakoś szczególnie wybitne czy fabularnie zajeb...ste, ale... ma to coś co we mnie trafiło.
No, tyle. Lecem dalej,
pozdrowionka
Ale ta najwspanialsza kurwa z Pensywalnii jest wspaniała.
Fragment z Bogiem, który przestaje udawać, że istnieje - choooolera, dobre. Podobnie ten z pukającą śmiercią.
Zapowiada się coś bardzo fajnego. Język w pytę, klarowny, ale nie za prosty. Pierwszoosobowy, chłopski styl narracji to coś co bardzo lubię.
Będę śledzić.
helloł, Nimfetetka. Może z tym jeszcze pocisnę, ale sie zapowiada na przerwę, bo naprawdę chcę się obecnie skupić na jednym, a tym jednym jest współna seria z Łithą.
Dzięks.
Canulas w przygotowaniu są dwa pierwsze rozdziały z serii Asymetria wchodzącej w skład bordo literary universe i będącej kontynuacją symetrii - *łukasz i kosior po latach* oraz *zemsta miętusa*
W imię kreskówkowej inkwizycji. Nie wiem co ty o znaczy, właśnie wymyśliłem. Chwilowo teksty są off, choć siedem trupiąt z Albatrosa gryzie mnie w kark na okoliczność "kambeku". Więcej nie mogę napisać, gdyż mam lufę przy skroni.
Komentarze (112)
życia. Tworzysz niesamowity klimat, snujący się jak rzeczony dym.
Jestem na Tak.
Dziękuję za wizytex
On też, niby gotowy zabić i iść do pracy, ale spojrzeć mu w oczy i się... kurczy.
Za mało brudu i za mało magii - dla mnie.
Tez ważnym elementem jest ta nawiasowa jedynka. To nie jest twór skończony.
Będę grzebal, szukał, pewnie odchudzał czy relokował różne klocki. Tyle że teraz to idę spać.
Dziękuję za wizytex
Wkalkulowałem porażkę, ale chcę pobalansowac z ulicznym turpizmem. Nie uda się - trudno. Postać kobieca jest atrakcyjna w refleksie oka pożądającego. To subiektywne.
Może jest zbyt gęsto znów. Nie wiem. Poczekam. Natomiast to wczesny etap i jeśli go nie porzucę jako nieudany eksperyment - będę się starał wyjaśniać dalej pewne rzeczy czy doakcentowac. Nie wiem czy wyjdzie. Być może nie. Ale bez szukania i sprawdzania, to bez sensu.
Nabosakość się przyjmie
No dobra, ide
Dlaczego tak łatwo łączyć piękno z pięknem. Dlaczego nie można brzydoty z beznadzieją?
Bez szukania na siłę i wypozycjonowania negatywów, pozytywami na siłę. Się przyjęło, że należy bohatera choć trochę lubić. To nieodzowne dla zaangażowania w historię. Podobno.
No więc tego można nie lubić.
Już dziesiątkom bohaterów coś zawsze zostawiałem i naprawdę w pewnym momencie ten cyniczny, lizak, erudyta już stawał się kopią samego siebie. Nie. Muszę nauczyć się budować różne modele w jak najsilniejszym oderwaniu od bazy jaka znam.
Wkalkulowałem porażki. Każdy komentarz celnie punktujący dziadostwo będzie na wagę złota i zareczam, że odbiorę go bez żadnych fochow.
Masz rację, że atrybut czerwonych ust, to akurat kalka. Zwracam honor. Coś jej zostawiłem z wzory, ale będę się starał niesztampować.
Dziękuję
Dziękuję za krótkie, wyraziste zdania z komentarza.
Dziękuję Kall
Bohater mi się podoba i gdzieś go wykradłeś z mych obecnych pomysłów. Właśnie mam zamiar opisać gościa, który wraca z kryminału. U mnie piona!
Pozdrox
Po prostu nie znoszę wykształciuchów. Ale już uczonych życiem to wielbię i szanuję.
Nie rozkminiam, kiedy kogoś lubię nad przyczynologią sympatii. To się dzieje na niższych, bezwiednych progach
Przeczytałam pierwsze zdanie, i pomyślałam to się zacznie.
A Tu nic.
Wątek o głównym bohaterze na tak, zdecydowanie lubię mroczna przeszłość. Sądziłam że Eva będzie miała taką samą, jakiegoś smaczka do jej postaci dodasz, tu się zawiodłam.
Końcówka okej, sądziłam jednak że tych dwoje przygodnych kochanków poleci na całość ( i nie mam na myśli seksu, może jakiś dreszczyk emocji, mały pokaz jej kokieterii).
Chciałabym rzec czekam na kolejną część ale to nie nastąpi.
Pozdr
Dziękuję za szczerą opinię.
Pozdroxon
;)
Jeśli mogę, chciałbym Cię zaprosić pod tekst - Wilczy bilet - może tam Ci podejdzie.
Ale nie trafione, ciągle się zastanawiałam, boże chyba będą ze sobą kręcić może jakiś mały flircik, i czekam na te romantyczne uniesienie, i patrzę, a tu koniec (lekki rozczarowanie ale z uśmiechem na ustach).
Nie trafiłeś :)
Ale dzięki :)
Ok, czy ja dobrze rozumiem piszesz kolejną część?
Mój błąd w takim razie czekam na więcej.
Jezuu, ja rozumiem urwać i media res, ale aż tak... Nie no, to by było kompletnie bezsensu :))
Z tej perspektywy doskonale rozumiem Twój początkowy niesmak
„Jej żywiołowość przypominała zbiegły z pieca ogień” – to ładne
„. Nigdy nie martwiła mnie perspektywa nagłego wyludnienia świata. Za to przeludnienia – tak. Jak najbardziej” – bliskie mi. W obliczu wyboru – spędzić tydzień nie odzywając do nikogo gęby, w pustym pokoju, lub spędzić go w pokoju z tuzinem ludzi non stop, zawsze wybiorę pierwsze.
Jest bezpieczniejsze.
„Często popadałem w stany medytacyjnego odrętwienia, w których święcie wierzyłem, że wszyscy dawno spadliśmy i tak długo oszukujemy samych siebie, że upadek nazwaliśmy już lotem” – to!
A potem o granacie. Dużo mi bliskich spraw, stąd może nie umiem spojrzeć na noiry stricte literacko, a bardziej odczuciowo.
A w ogóle tytuł też w me gusta :D Lubię imię Butch. Jest fajne. Dlatego Buczybora tak skracam, bo fajne. W tamtym durnowatym pastiszu westernu moim był barman Butch. I kojarzy mi się też z Pulp Fiction. O, takie refleksje mam też.
„Od dawna osacza mnie nicość, którą sam wokół siebie wyhodowałem. Miałem kiedyś Boga, ale nasze drogi się rozeszły. To był zły układ. Układ, który już rozwiązaliśmy. To proste. Ja przestałem udawać, że w niego wierzę, a on przestał udawać, że istnieje” – to jest wykurwiste
„Spotkałem ją w barze U Normana, obsiadującą stożkowaty stołek. Zgarbiona sylwetka, posiniaczona twarz. Wesołe oczy tykającej bomby” – i to jest opis, tak dużo informacji w tak okrojonej treści, coś pięknego
Potem gadka z barmanem – obrazowo, naturalnie, no jak to u Ciebie, co Ci będę pierdzielić
„— Co to jest HopeLand?
— Miejscowy dom wariatów” – hm… :D heh, nie, jednak nic
Końcówka świetna. Postać Butcha jest tak kurewsko prawdziwa, że to aż boli. Chciałabym poznać Eve i dalsze losy, niedosyt. A poza tym zawsze lubiłam klimat zadymionych barów i ludzi łażących własnymi drogami (a taki zdaje się jest główny bohater).
bardzo fajny tekst, lepszy niż poprzedni, jestem tam i widzę.
Gwiazdy i pozdrowienia
— Miejscowy dom wariatów” – hm… :D heh, nie, jednak nic" - tak, właśnie to :)))
Sądzę, że II może wpaść i dziś, bo aż mnie telepie do pisania. W sumie jakiegokolwiek, ale pisania. Chcę to skończyć, by dziwadelka ruszyły.
Dziękuję ślicznie.
(tak jakbym innych nie sledziła Twoich, a co! zmyła :p)
Plose, ciao
"musowość głupich rozmów i bezsensowność gestów." – niby oryginalne, ja bym napisał pewnie: konieczność – musowość bardziej mi z musowaniem, ale jednak poprawnie.
"Stu, stuk, stuk." – stu czy stuk?
"Eve nie musiała się starać, by wygladać." – wyglądać
"składając kondolencje rostrzaskanym krewnym umarłego." – roztrzaskanym
"Prawie zawsze wzdychałem, a jeśli nie prawie zawsze, to naprawdę" – to drugie prawie, to chyba można w pizdu
Wygląda na to, że będzie coś dalej – takie wspomnieniowe opko. Nie wiem czy to właściwie, że scharakteryzowałeś od razu na wstępie tak wnikliwie postać Eve, bo teraz czytelnik będzie się doszukiwać tych negatywnych cech, oczekiwać z jej strony tego całego kurestwa.
Właściwie to jeszcze nic się nie zaczęło, a już sporo wiadomo o fabule i teges.
A u nas dają 50 zeta na wyjściu (to takie minimum) jak ktoś z daleka to pewnie wincyj, bo z założenia ma wystarczyć na drogę do jakiegoś domu ;) Pozdro
Nie no, konieczność lepsza od musowości. Literówki to wiadomix.
Nad pierwsza sugestią - pomyślę.
No ale gratuluję wprawnego oka, co i ubolewam nad własnym kasztaństwo-gapiostwem.
Co do wywalenia kawy na ławiszcze... być może.
A być może nie.
(ale sugestie bardzo wartościowe)
Dziękuję.
Podobało się. Będą problemy, więc zawczasu ciut usprawiedliwię Ev rymowanką :)
Po co pan Bóg stworzył babę?
Stworzył ją dla przyjemności,
przekreślenia samotności,
dla wygody i pociechy,
ale...wyszły w praniu grzechy,
program Eden przez nią skonał,
wąż (nie żmija!) szybko poniał,
że ciekawość baby wielka,
przyda mu się pomoc wszelka
na wojence z Bogiem Stwórcą
ona – Ewa – będzie skórką
pod nią zemsta doskonała
(o czym baba nie wiedziała),
zajadając się jabłuszkiem
(pali głód z rosnącym brzuszkiem),
wydała ród męski na męki:
pług, podatki i inne udręki,
więc po co Ewę stworzył Bóg?
Bo mógł.
__________
Pozdrawiam:)
Rymowanka zacna.
Pozdrox i dziękuję.
Jak jest chęć to warto spróbować.
Wczoraj usiadłem, siedziałem, kręciłem się jak debil, wokół swej debilowatej osi, aż w końcu zlitował się nad tą farsą sen.
Dziś nie wiem, ale czuję, że mam szansę.
Jednak w tym przypadku - tak
Ukłonias
Jeśli chodzi o styl: jest twardy męski, konsekwentny. Inny niż wszystko, co czytam, i przez to ciekawy. Choć też fragmentami nieco zbyt efektowny mi się zdaje.
Najbardziej podobały mi się obserwacje! Na przykład:
"Wszystko, czego po skończeniu, użyciu, wypiciu, zjedzeniu czy wyruchaniu, nie można było odłożyć, wydawało mi się wręcz osaczająco niebezpieczne".
" Każdy człowiek nosi w piersi granat, który prędzej czy później eksploduje. Rodzisz się z tym granatem, dorastasz z nim, żyjesz, kończysz szkołę, poznajesz dziewczynę, chłopca, jesteś ofiarą wypadku albo ten wypadek powodujesz."
"Zawsze mi brakowało czegoś, by sprostać wyobrażeniu o sobie samym. Uważałem, że na wszystko będzie jeszcze czas. Że można się zrestartować i psychicznie odświeżyć." i dalej "Zrozumienie, że już tego czasu nie ma, to najbardziej stroma karuzela, jaką możecie sobie sami zafundować."
Jakieś takie bliskie mi się wydają i bardzo trafnie nazwane.
Dałam 5 oczywiście. Tym razem trafiło:)
Ślę ukloniasy
Czekam na kolejną :) Pozdrowienia.
Pozdroxon
Przemawia przez to coś takiego, co trudno sprecyzować.
Nie wiem co dalej z tym. Chiałebym kontynuować, ale i inne rzeczy też robię.
Dziękuję.
Piszesz prawdziwie, a i wzmianka o tytule była fajnym zabiegiem. A że nie top - czasem trzeba zejść z góry, żeby wejść na wyższą.
Dziękuję.
Tylko żebyś wrócił, bo ja wciąż pamiętam serię z terapią, do której nie wróciłeś :(
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dziś o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
No to jestem,
"Jej żywiołowość przypominała zbiegły z pieca ogień. " - piękne :))
"Nigdy nie martwiła mnie perspektywa nagłego wyludnienia świata. " - to takie ... hm... twoje :))
"Ja przestałem udawać, że w niego wierzę, a on przestał udawać, że istnieje." - ciekawe
"...— zarechotał, uwiedziony potęgą własnego żartu." - uwiedziony - szalenie trafnie i obrazowo ;))
Teraz podsumowanie - tak ci uczciwie i szczerze powiem, że oprócz niektórych części serii o "rurze w ziemi" czy milach", do których czasem lubię se wrócić, to opowiadanko jakoś tak mi siadło. Jest jakieś takie swojskie, ciepłe, normalnie, bez udziwnień i myślowych zakrętasów. Taaa, siadło mi zdecydowanie najbardziej ze wszystkich, które ostatnio tworzyłeś.
Nie jest oczywiście jakoś szczególnie wybitne czy fabularnie zajeb...ste, ale... ma to coś co we mnie trafiło.
No, tyle. Lecem dalej,
pozdrowionka
Fragment z Bogiem, który przestaje udawać, że istnieje - choooolera, dobre. Podobnie ten z pukającą śmiercią.
Zapowiada się coś bardzo fajnego. Język w pytę, klarowny, ale nie za prosty. Pierwszoosobowy, chłopski styl narracji to coś co bardzo lubię.
Będę śledzić.
Dzięks.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania