Twoja wola moim życiem — berkas
Patrzę, rozglądam się, nerwowo macam dłonią. Nic. Wstrząsa mną szybki dreszcz. Co mam robić. Jesteś zła? Nie ma cię. Znikam i ja. Rozmyłem się pośród zawiłych myśli. Macam nabrzmiałe supły. Trochę mnie podnieciły. Sterczą sztywno i blokują ruch. Oszalały rzucam się na nie z nożem. Tnę, rozrywam i szarpię. Wszędzie fruwają strzępy duszy. Rozlatują się w cztery strony świata. Szukają cię. Szokują mnie. Powiedz tylko słowo, daj gest. Nie wiem, spluń na mnie. Musisz. Nie możesz pozbawić życia. Tak po prostu. Bez skrępowania. Bez skrupułów. Zabij mnie. Zakończmy tę farsę. Uciekam do ślepego zaułka. Opieram się czołem o ścianę. Daj znak plutonowi. Niech podziurawią potylicę dezerterowi. Na wojnie nie ma innej kary. Nie ma ludzkich odruchów, tylko strzały i śmierć i czasem trochę okrucieństwa, ale ono się prędzej czy później znudzi.
Budzę się, zachłysnąwszy powietrzem. Niepewnie biorę oddech. To tylko zły sen, koszmar prawda?
Komentarze (13)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania