Udar odcinek 2
SOR
Miałeś kiedyś captopril pod językiem? Nie? To nie wiesz, co to życie.
W smaku i konsystencji coś na kształt gnijącego szczura tym to panaceum na problemy sercowe zostałem uraczony przez tłustawą, nie wiem dokładnie, kto to był, dziewczynę po zmierzeniu mi ciśnienia. Nie wiem, o co krzyk i syf pod językiem, skoro mieściłem się jeszcze w skali. Całkiem nawet fajna ona była, pogadaliśmy śmiechowo o różnicach między męskim a żeńskim nadciśnieniem i której z płci bliżej do grobu w związku z tym. Takie tam heheszki, ale tylko dla ludzi z branży, spoza niej, ten trupem przesiąknięty humor, raczej nie byłby strawny.
Tak, dotarłem na SOR, tramwajem, całkiem sobie na luzie, bez spiny. Mam już doświadczenia SORowe, przerabiałem ten temat przy perforacji wrzodu żołądka. Lecz różnica była jak między piekłem a niebem. Wtedy zwijałem się w bólu, czekając na wybawienie chirurgiczne prawie 24 godziny, gęsty tłum kotłował się wokół mnie, modlącego się o śmierć albo o narkozę. Doczekałem się narkozy, na Wasze (nie)szczęście. Teraz to był raj, owszem, czekanie było, ale w komfortowych warunkach; bez bólu z uśmiechem na twarzy obserwowałem sobie co ładniejsze pielęgniareczki. Szczególnie jedna mi utkwiła w pamięci — wyglądała zupełnie jak przerośnięte, cycate dziecko — mokry sen pedofila. Była dorosła, ale twarzą stuprocentowym dzieckiem, można było z nią grzeszyć, nie grzesząc.
Badania, badania, badania. Nawet tomografia łba na szybko. Wstrzymaj oddech, oddychaj i zabawne buźki z polikami, pokazujące jak ma to wyglądać. Wjazd i wyjazd spod wirującej tarczy machiny magnetycznej. Czy aby nie mam czegoś metalowego? W głowie nie, ale w kostkach tak. Złamałem je swojego czasu na ciężkim pijaku, obydwie naraz, a co, jak już łamać, to konkretnie. Zostały mi tam wszystkie śruby, wkręty, blachy, nity i kołowrotki. Terminator wyklęty na trzy spusty zamknięty. To ja — odwieczny fan Lema, jak mnie robaki zeżrą, to zostaną po mnie te śrubki.
Pamiętacie, że byłem przed sorem u okulisty? Że to on mnie pognał na sory? Owszem, przeglądnęli papiery, pokiwali głowami, co to ma być. Szybciutko do naszego okulisty, on zbada konkretnie. Ok, niech bada.
Powiem wam, że bardzo przyjemne było to badanie. Mimo że znów atropiną w źrenice, wróć, teraz już jej nie stosują, ale czymś atropinopodobnym w każdym razie. Zniósłbym wiele więcej, bo ta okulistka...ech, z taką zgrzeszyć to nie grzech, ech. Normalnie aniołek, delikatna i słodka, i tak bliziutko twarzyczka, że małom jej nie okradł z całuska w ten pyszczek milutki. Tak, stary, grzeszny cap i całuski by podkradał i to w jakiej sytuacji — gdy dziewczę misję badawczą dna oka wykonuje. No jakże to tak? Słychane to rzeczy? Ale korcił ten pyszczek delikatny, uśmiechnięty, milusi, oj korcił niecnie.
Udar niedokrwienny lewej półkuli. Jak to ładnie brzmi, poważnie, tak jakoś nobliwie. To nie byle co. To nie katar sienny albo nietrzymanie moczu, taką dolegliwością dokonaną (tak to określili — udar niedokrwienny dokonany) można już na salony. I trafiłem na salon, elegancko zawieziony, prawie na rękach wniesiony na salę chorych nr 5, na oddział udarowy. Znałem ten szpital, miał złą sławę — umieralnia, krążyła o nim fama. Mało kto z niego wychodził żywy. Na mnie jednak nie zrobiło to większego wrażenia, że akurat tam. Przecież w gruncie rzeczy nic mi nie jest. Pobędę sobie, odpocznę. Ekstra dodatkowe wakacje. Tylko jak będzie z paleniem. Miałem półtorej paczki i jeszcze nawet z tego deputatu ani jednej sztuki nie wypaliłem. No cóż, zobaczymy.
Komentarze (15)
„Teraz to był raj, owszem, czekanie było, ale w komfortowych warunkach; bez bólu z uśmiechem na twarzy obserwowałem sobie co ładniejsze pielęgniareczki” – heh, takem myślała
„Złamałem je swojego czasu na ciężkim pijaku, obydwie naraz, a co, jak już łamać, to konkretnie” – serio? :D
„Zostały mi tam wszystkie śruby, wkręty, blachy, nity i kołowrotki. Terminator wyklęty na trzy spusty zamknięty. To ja — odwieczny fan Lema, jak mnie robaki zeżrą, to zostaną po mnie te śrubki” :DDD
No ok, udar niedokrwienny brzmi źle, ale dobrze, że Cię nie powykręcało, bo po udarach to różnie :(
Oki, są pielęgniareczki i jest fajny lekki język, czekam na ciąg dalszy.
Zabawne i sympatyczne. Lubię.
Normalnie aniołek, delikatna i słodka, i tak bliziutko twarzyczka, że małom jej nie okradł z całuska w ten pyszczek milutki. Tak, stary, grzeszny cap i całuski by podkradał i to w jakiej sytuacji — gdy dziewczę misję badawczą dna oka wykonuje. No jakże to tak? - miałem tak u dentyski. nawet nie taka młoda - ze czterdzieści, ale jaka pikna! normalnie jak się na mnie kładła cyckiem przy borowaniu, to umierałem
Normalnie aniołek, delikatna i słodka, i tak bliziutko twarzyczka, że małom jej nie okradł z całuska w ten pyszczek milutki. Tak, stary, grzeszny cap i całuski by podkradał i to w jakiej sytuacji — gdy dziewczę misję badawczą dna oka wykonuje. No jakże to tak? - miałem tak u dentyski. nawet nie taka młoda - ze czterdzieści, ale jaka pikna! normalnie jak się na mnie kładła cyckiem przy borowaniu, to umierałem
Byl hiper przystojny i zadawal mi miljon pytan czy ja na to a na to a na tamto choruje, w zwiazku z narkoza.
A tekst sie czyta super, ciekawa co bedzie dalej ide do czesci trzeciej.
Ciebie z tym poczuciem humoru diabli nie wezmą. :)
Pozarażaj ludzi tym podejściem do życia, będzie od razu weselej. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania