Wieczna Ciemność - rozdział 2 "znowu w lesie"

Heeej, wracam do poprzedniej narracji, eksperyment z perspektywą nie wyszedł. Jest to dla mnie opowiadanie raczej eksperymentalne, więc jeszcze dużo rzeczy w tym stylu będzie się pojawiać. Tak więc, jeśli lubicie marnować sobie życie, to zapraszam do przeczytania.

***

 

Omega znalazła się znowu w tym samym, ciemnym lesie. Czerwone niebo przerażało ją jeszcze bardziej niż kiedyś. Podniosła się z leśnej ściółki. Nagle za plecami usłyszała czyjś dobrze jej znany głos.

– Przykro mi... – odwróciła się. Zobaczyła mężczyznę w złotym hełmie i zbroi, z wysokimi do kolan czarnymi butami. Nie widziała jego twarzy, lecz poznała władcę swojego świata. To on był dla niej najbardziej „ludzki”. Pomógł odnaleźć się w nim, kiedy dziewczyna nie wiedziała nic o tamtych prawach… pomógł jej odnaleźć siebie, a teraz był wrogiem Megi.

 

Uniósł palec, z którego popłynęła strużka krwi. Jednak żadna kropla nie spadła na ziemię. Zamiast tego uniosła się w górę, podlatując do czarnowłosej i ciasno oplatając jej naszyjnik. Chwilę potem klęczał, coraz bardziej opadając z sił. Wzięła go za rękę, bezgłośnie powtarzając „nie, nie, nie”.

Z jej oczu popłynęły łzy.

– Walcz, młoda, walcz – padły słowa. Omega już nie wiedziała, czy rzeczywiście zostały wypowiedziane, ale było jej to obojętne. Siedziała na mokrej ziemi, cicho płacząc i pochylając się nad władcą…

Obudziła się.

W ciemności dotknęła naszyjnika. Wydawał się normalny. Lecz miał trochę inną niż zwykle aurę.

Przesiąkniętą najpotężniejszą magią władcy.

Usiadła na łóżku, choć nie pamiętała, by się do niego kładła. Wstała i najciszej jak mogła, zaświeciła światło i wyciągnęła zeszyt, z którego wydarła kartkę i napisała:

„Wrócę niedługo. Nie wychodźcie z domu. W dolnej półce biurka są świece. Zapalcie je, ponieważ tylko one będą dawać światło.

Całuję,

Lily."

Położyła kartkę na łóżku, a następnie na palcach przeszła cały dom. Nie chciała, by ktoś ją usłyszał i zatrzymał. Doszła do drzwi wejściowych. Wzięła głęboki oddech i przekroczyła je.

 

Ciemny las, krwiste niebo i powietrze przepełnione bólem – to nie była już fikcja, głupie sny czy nawet wizje. To była przerażająca rzeczywistość. Omega przez całą drogę zastanawiała się, czy dobrze postępuje, stawiając życie na szali. Nie zboczyła jednak ze ścieżki – szła dalej, z każdym krokiem czując rosnącą w gardle gulę. Skupiła się na otaczającym ją świecie. Poza czerwonym niebem wszystko było jednak normalne.

Powietrze jakby zgęstniało, Omedze ciężej brało się oddech. Znała to uczucie. Zatrzymała się na chwilę. Rozejrzała się. Znajdowała się na skraju lasu, choć nie pamiętała, by tu szła. Nagle jakiś ruch pomiędzy drzewami przykuł jej uwagę. Wyostrzyła wzrok. Dostrzegła coś białego, przemykającego szybko. Rozpoznała w tym białego wilka. Szczerze nienawidziła tych istot, były jej największymi wrogami. Zawsze tak było – jasność i ciemność walczą ze sobą. Choć czy rzeczywiście wszystko jest takie dobre, czy złe? Przecież wszyscy popełniamy błędy, niekoniecznie dobre. Zresztą czy błędy mogą być dobre? Z jednej stron tak – przecież „uczymy się na nich” z drugiej – błąd to błąd.

Mega wiedziała, że tylko pod swoją drugą postacią może zniszczyć źródło problemu – białe wilki. Położyła dwa palce na naszyjniku, ze szczerą intencją zamiany. Po chwili kości pod jej skórą zaczęły się przesuwać, mięśnie gdzieś kurczyć, a gdzieś powiększać. Nie bolało to jednak. Uczucie to było bowiem z rodziny tych przyjemniejszych, znajomych. Po chwili w miejscu Omegi stał czarny wilk z przydługą sierścią. Miał łagodne spojrzenie, choć zmieniło się ono, gdy wilczyca pomyślała o celu przemiany. Jednak mimo to chciała biec, wspinać się po skałach, polować – po prostu raz prawdziwie żyć. Zdusiła w sobie to uczucie. Poszła za białym wilkiem. Stąpała wyjątkowo cicho, jak zresztą każdy wilk, przeciwnik nie miał szans jej więc usłyszeć.

– Wrrrrrrrrrrrr. – Usłyszała nad uchem. Szybko odwróciła głowę. Zobaczyła innego wilka. Był dużo większy od Omegi, miał futro koloru śniegu i przeszywające, niebieskie oczy. Wyglądał, jakby chciał kogoś zabić. Tym kimś była Mega. Wilczyca uchyliła paszczę, pokazując ostre kły. Nie przeraziło to jednak drugiego wilka. Ten bowiem skoczył i z zaskoczenia ugryzł wilczycę, która nie miała szansy się obronić.

Krew polała się hektolitrami.

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Pan Buczybór 11.11.2020
    *"Megi" - Megi-Omegi hehe. Chyba za każdym razem będę się śmiał z tego skrótu :)
    *"puściły się łzy." - lepiej napisać "popłynęły". Zresztą chyba łzy się nie puszczają; nie kojarzę bynajmniej takiej konstrukcji
    * napisała

    „wrócę niedługo." - po "napisała" dwukropek i jak zaczynasz cytować to z dużej litery
    "Rozglądnęła się" - rozejrzała się. Taki wyraz potoczny raczej nie pasuje do narracji, którą tu stosujesz.
    "Było z rodziny tych przyjemniejszych, znajomych uczuć. " - co "było"? Dziwnie brzmi to zdanie
    "ugryzł wilczkę" - wilczycę. Wilczek/wilczka to mały wilk, a bohaterki chyba w międzyczasie się nie zmniejszyła...
    "Krew polała się hektolitrami." - hiperbola. Nie jestem pewien czy zasadna przy obiektywnej narracji. Znaczy no, nie potrafię sobie wyobrazić by jedno ugryzienie mogło spowodować taki potok krwi

    Wiem, że nic nie wiem. Niby coś się dzieje, ale zdecydowanie brakuje tła. Chyba pisałem o tym ostatnio. Jak dla mnie brakuje tutaj mocniejszego osadzenia wydarzeń. Osadzenia w uniwersum, świecie itd. No, pewnie to nastąpi, mam nadzieję, w następnym rozdziale: w końcu bohaterka po tej walce nie umrze, więc a) ktoś ją uratuje, b) zdarzy się inny cud, c) sama się z tego wykaraska, d) zaskoczysz mnie. Tak czy owak, niezależnie którą drogą to pójdzie, nadarzy się okazja by nieco przystopować, wyjaśnić to i owo, pozwolić by charakter bohaterki ukazał się w jakiejś spokojniejszej scenie, gdzie nie będzie "mhroczno i tajemniczo".
    Czytam dalej. Chyba.
    Pozdro
  • Onyx 11.11.2020
    Dziękuję bardzo za komentarz. Ha! Jasne, że będzie przystosowanie. Chciałam poczekam na odpowiedni moment. Jeszcze raz dzięki za koment, dodajesz motywacji ;)
    Również pozdro
  • A. Hope.S 12.11.2020
    Przeczytałam drugą część. Jestem ciekawa, co będzie dalej.
  • Onyx 12.11.2020
    Dziękuję
  • A. Hope.S 12.11.2020
    Onyx Podciągasz się i to się ceni. Każdy z nas był początkujący. Żaden mistrz nie spadł z nieba.
    Tylko tak dalej Onyx.
  • Onyx 12.11.2020
    A. Hope.S tak, racja. Sama widzę różnicę, czytając pierwsze teksty i te teraźniejsze.
    Dziękuję
  • Anonim 12.11.2020
    Kurde, powiem Ci, że jest i klimat, jest i coś, co sprawia, że historia wciąga, staje się "wiarygodna". Ogólnie dobrze napisany tekst, z małymi wyjątkami. Nie czytałem pierwszej części, ale zakładam, że tam było wprowadzenie, jakieś ogólne naprowadzenie pozwalające wejść głębiej.

    Nagle za plecami usłyszała czyjś dobrze jej znany głos. - albo "czyjś", albo "dobrze znany"

    – Przykro mi... – odwróciła się. - Opisy czynności piszemy dużą literą, małą opisy wypowiadanie danego dialogu.

    Nie widziała jego twarzy, lecz poznała władcę swojego świata. - lecz poznała w nim władcę...

    Omega przez całą drogę zastanawiała się, czy dobrze postępuje, stawiając się na pewną śmierć. - "stawiając" to niedobre słowo. Może: narażając? Co o tym myślisz?

    Przecież wszyscy popełniamy błędy, niekoniecznie dobre. Zresztą czy błędy mogą być dobre? Z jednej stron tak – przecież „uczymy się na nich” z drugiej – błąd to błąd. - Bardzo dobry wniosek, bardzo!

    Zobaczyła innego wilka. Był dużo większy od Omegi, - używając tu jej imienia "Omegi", sprawiasz, że mam wrażenie, iż chodzi o osobę trzecią. Może: Był dużo większy od niej samej? Co o tym myślisz?

    Krew polała się hektolitrami. - słowo "hektolitrami", wydaje mi się, jest w tym miejscu zbyt techniczne. Może: Polała sie krew? Hmmm?

    Ogólnie podoba mi się, cos w tym jest. Oby tak dalej.

    Pozdrawiam.
  • Onyx 12.11.2020
    Dziękuję bardzo.
    "Omega przez całą drogę zastanawiała się, czy dobrze postępuje, stawiając się na pewną śmierć. - "stawiając" to niedobre słowo. Może: narażając? Co o tym myślisz?" - dzięki, ale ten fragment zostawię taki, jaki jest.
    Również pozdrawiam i dziękuję za koment.
  • Pan Buczybór 12.11.2020
    Onyx ewentualnie można napisać "stawiając życie na szali", jeśli już chcesz się trzymać tego czasownika.
  • Anonim 12.11.2020
    A może: wystawiając się na pewną śmierć?
  • Onyx 12.11.2020
    Pan Buczybór oooo, dobra, dzięki
  • Onyx 13.11.2020
    A jedynkuj se moje teksty ile chcesz, Boguś.
  • Serdecznie witamy w drzwiach i zapraszam do wspólnej zabawy, która potrwa do 18 listopada.
    Gdy północ wybije w tym ostatnim dniu oczekiwania na Wasze teksty, zamkną się dębowe drzwi i rozpocznie się głosowanie.
    Pierwszy temat to - „DRZWI”
    Drugi temat to - „DRZEWO”
    Liczymy na Ciebie Autorko! Autorze!
  • Serdecznie witamy w drzwiach i zapraszam do wspólnej zabawy, która potrwa do 18 listopada.
    Gdy północ wybije w tym ostatnim dniu oczekiwania na Wasze teksty, zamkną się dębowe drzwi i rozpocznie się głosowanie.
    Pierwszy temat to - „DRZWI”
    Drugi temat to - „DRZEWO”
    Liczymy na Ciebie Autorko! Autorze!
  • Upss szukaliśmy na Stylu i tak się psykło

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania