Willa część 1, czyli przedostatnia

Opowiadanie nieco eksperymentalne.

 

– Cicho tutaj. – Janusz poczuł nieprzyjemne mrowienie i był niemal pewien, że znalazł się w przeklętym miejscu. – Na pewno mieliśmy tutaj wezwanie?

 

– Dziwne, zawsze ktoś na nas czekał – odpowiedziała Izaura i dodała. – Bonifacego 18, zgadza się. – Słowa jakby zatopiły się w mroku.

 

Złe myśli i słowa władały tym nieprzyjemnym miejscem. Policjanci przyglądali się olbrzymiej, białej wilii, a w ich sercach pojawiła się zazdrość, córka zła. Gdyby brali łapówki, lub też wchodzili do dupy przełożonemu, ich sytuacja majątkowa wyglądałaby zdecydowanie lepiej. Mogli też zapisać się do partii. A tak? Mieli małe klitki kupione za niebotyczne pieniądze, pożyczone od banku.

 

– Co robimy?

 

Janusz patrzył na partnerkę, jednak jego wzrok z pewnością nie kierował się na jej oczy. Znikąd pojawiła się żądza, kolejny krewniak zła.

 

– Okrążymy dom! – Nawet na niego nie czekała, tylko ruszyła na tył domostwa.

 

Jej zdecydowanie zawsze mu się podobało. On łysiejący misiu z dużym brzuchem, ona zaś "rakieta", "czarna mamba", laska marzenie. Podążał więc w ślad za kołyszącym się tyłkiem, zapominając o wcześniejszych, niezbyt miłych odczuciach.

 

– Okno wybite. – Przytomnie zauważył Janusz.

 

Izaura nie słuchała go. Ba zupełnie ignorowała partnera, przyglądając się czerwonym różom.

 

– Piękne – westchnęła. – Gdybym miała taki ogródek i takie kwiatki...

 

Janusza zdziwił nastrój Izaury. Zawsze twardo stąpała po ziemi, a teraz... Zaniemówił, a jego wzrok zdecydowanie wyostrzył się. Zdejmowała mundur, a on zdecydowanie nie chciał jej przeszkadzać. Chciał więcej! Ciśnienie wzrastało, samoocena rosła i wydawała się realna. Pycha, a więc i brat zła także się pojawił. A obok pychy, pożądanie. Jakże prawdziwe uczucie. Cóż z tego, że był gotowy. Ona nie była. Zawinęła mundurem dłoń, sięgnęła głęboko w róże i wyciągnęła kule do kręgli.

 

– Zobacz, to tym wybito szybę.

 

– Jasna cholera. Czy to znaczy – zająknął się – że tą szybę wybił kręglarz?

 

– Janusz – fuknęła zniecierpliwiona. – Ta kula wyleciała od środka. Znaczy wyrzucona została z domu.

– Czyli w tej willi mieszka kręglarz? – Pomieszanie zmysłów stało się faktem.

 

– Nie wiem Janusz. Wejdźmy tam i zobaczmy.

 

Janusz podszedł do okna i próbował się wgramolić na wysoko usytuowany, granitowy parapet. Podciąganie się nic nie dawało, zaczął więc podskakiwać. Nieskutecznie oczywiście. Efekt nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, jednego z największych wrogów ciała i najlepszy przyjaciel lenistwa właśnie się ujawnił. Zniecierpliwiona Izaura podeszła do niego, klepnęła w ramię i powiedziała.

 

– Jesteś potrzebny z przodu domu. Idź tam, ja zaraz ci otworzę drzwi.

 

Poczuł, że to nie był główny powód prośby koleżanki. Czuł, że zrobił coś nie tak. Tylko co? Może, że nie znalazł kuli do kręgli? Ale przecież jej nie było widać wśród kwiatów, a on nie interesuje się botaniką. O co jej chodzi?

 

– Dobra, idę – wysapał jedynie i powrócił na przód willi. I znowu to poczuł! Tym razem wyraźniej. Mrok spowijał okolicę i żądał ofiary! Ofiary?

 

Izaura niczym ryś, wślizgnęła się przez okno i już mogła podziwiać przestronne wnętrze domu. A tam piękny kominek w stylu skandynawskim, ogromny dębowy stół przykryty białym obrusem, nieprzytomna kobieta leżąca w korytarzu, szafka, na której znajdowały się piękne metalowe figurki. Widać było, że willa należy do bogaczy i tylko dziwna niewielka, szara postać układająca na dywanie puzzle, nie pasowała do wnętrza.

 

Policjantka nie miała czasu na dalsze rozmyślania. Przeszła obok leżącej kobiety i otworzyła drzwi frontowe, które nawet nie skrzypnęły. Ba, otworzyły się zupełnie bezszelestnie. Całkowicie bezgłośnie, tak jakby to nie były drzwi. Czy zastosowano obcą technologię? Gdzie u diabła się znalazła i kto ich wezwał!

 

– Co z tą kobietą? – spytał Janusz. – Sprawdziłaś, czy żyje?

 

– Nie – odpowiedziała krótko. Zbyt krótko.

 

– Nie żyje?

 

– Nie sprawdziłam – szepnęła i przyłożyła do ust palec, by i Janusz zachowywał się cicho.

 

Ona zaś kiwnął głową i zauważył bawiącą się postać i szepnął.

 

– Nie chciałaś przestraszyć tego brzydkiego dzieciaka?

 

– To nie dziecko. Przyjrzyj się.

 

Janusz cichutko podszedł do dziwnej postaci i zaczął się jej przyglądać. Duża łysa głowa, wielkie oczy o czarnych gałkach i stosunkowo niewielkie, chude szare ciało sugerowało jedno. To był kosmita z rasy Szaraków. Policjant wycofał się ostrożnie, chwycił rękę Izaury i wymusił na niej wyjście z domu.

 

– Myślisz że to Szarak? – wypowiedział słowa, a w głębi duszy poczuł się tchórzem.

cdn...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • laura123 17.10.2020
    Przeczytałam z zainteresiwaniem, teraz idę do następnej części. Zostawiam 5 i pozdrowienia.
  • Józef Kemilk 17.10.2020
    Dzięki Lauro.
  • Tjeri 17.10.2020
    "Bonifacego 18, zgadza się – słowa jakby zatopiły się w mroku." Po się kropka i "słowa" wielką.
    "– Okno wybite. – Przytomnie zauważył Janusz." a tu, wydaje mi się, bez kropki po "wybite", przytomnie z małej, bo choć to nie jest standardowe "powiedział", to jednak nie dotyczy to tła, a samej wypowiedzi.
    "Pomieszkanie zmysłów stało się faktem." - pomieszanie.
    "wgramolić na wysoko usytuowały," - usytuowany
    "Izaura zaś /przecinek) niczym ryś /przecinek/ wślizgnęła się przez okno i już mogła podziwiać przestronne wnętrze domu. "
    "A tam piękny kominek stylu skandynawskiego, ogromny dębowy stół /przecinek/ przykryty białym obrusem," - trochę nieporadnie brzmi "kominek stylu skandynawskiego" - chyba jednak lepiej w stylu skandynawskim albo skandynawski po prostu.
    "– Co z tą kobietą? – spytał Janusz. – Sprawdziłaś, czy żyje.". - znak zapytania.

    Były jeszcze ze dwa miejsce wątpliwe przecinkowo, ale nie jestem pewna czy mam rację.

    Ogólnie - historia mnie zaciekawiła, choć w sposobie napisania jest parę miejsc do wygładzenia stylistycznego. Zobaczę co dalej. :)
  • Józef Kemilk 17.10.2020
    Dzięki za wskazie błędów. Nie jestem pewien co do tego zwrotu "– Okno wybite. – Przytomnie zauważył Janusz." Ponadto nieco zmieniłem "Izaura zaś niczym ryś wślizgnęła się..." na "Izaura niczym ryś wślizgnęła się..." chyba lepiej brzmi.
    Dzięki i zapraszam do kolejnej części.
  • Tjeri 17.10.2020
    Józef Kemilk rozumiem wątpliwość, ale poszłabym to za duchem a nie literą. :)
  • Tjeri 17.10.2020
    Ale oczywiście mogę się mylić.
  • Józef Kemilk 17.10.2020
    Tjeri przemyślę jeszcze. Dzięki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania