Willa część 3, czyli ostatnia, ostatnia

– Gdzie jedziemy? – Janusz nie panował nad ciałem i skręcał zgodnie z instrukcjami kobiety. Ale jak ona do niego docierała?

 

– Słyszę twoje myśli Januszu.– W jego głowie pojawiła się odpowiedź.

 

Porozumiewała się telepatycznie! W jaki sposób? Ona była Afroamerykanką albo Afroazjatką. Mogła też być po prostu Afrykanką. A nie słyszał, by Afrowanie porozumiewali się telepatycznie. W końcu każda rasa i płeć jest taka sama!

 

– Nie bluźnij. – Przez jego myśli przeszedł obcy element. – Chciałbyś przelecieć koleżankę? – Przelatujące myśli zmieniły temat.

 

Niby proste i przyjemne pytanie, a jego zmroziło. Nie mógł być to ton głosu, którego nie było. Może rodzaj fali docierającej do mózgu? Sama myśl paraliżowała jeszcze bardziej. Na ciele pojawiła się gęsia skórka, a na skroniach pojawiły się kropelki potu. To nie był niestety koniec kłopotów. Przed oczami pojawiła mu się naga Izaura, zapraszająca go do siebie. Jeszcze godzinę temu zachłysnąłby się z uciechy. A teraz? Pojawiła się niepokojąca idea. Ta kobieta przejęła jego myśli!

 

– Tak przejęłam twoje myśli. – Przeszyła go kolejna obca refleksja.

 

Spojrzał na Afrowatkę, a jej wyraz ust, podniesione brwi, zmarszczony nosek, zaczesane na lewą stronę czarne, kręcone włosy, świadczyły o jej pełni władzy nad nim. Stał się kukiełką w rękach kobiety. O ile to była kobieta.

 

– Stałeś się kukiełką w moich rękach – tym razem powiedziała. – Możesz się zatrzymać. – Dodała.

 

Stanęli przed piękną żelazną bramą, zazdrośnie strzegącą wspaniałej posiadłości. Słyszeli śpiew ptaków, szczekanie psów, jazgot gęsi oraz szum drzew. O czym one szumiały? Nim zadał pytanie, cały świat zamarł, a brama otwarła się. Spadające ostrze niemocy zatopiło się w tym pięknym miejscu. Nie życia, a atakująca zmysły cisza.

 

– Wjeżdżamy! – rozkazała.

 

Nie musiała mówić, jednak lubiła to. Zabawa z ludźmi była pewnym rodzajem nagrody za zesłanie jej do tej dziury Ziemi. Gdyby mieszkała u siebie, nie musiałaby przybierać pokracznych kształtów kobiety o okrągłej pupci, długich nogach, oraz słusznych kształtów biustu i pełnych ust. Mogła przybrać jeszcze inne kobiece kształty, ale to byłoby znacznie mniej funkcjonalne. A chciała być po prostu sobą, czyli istotą z wielką zieloną głową, olbrzymimi oczami i mało potrzebnymi małymi nogami i rękami.

 

Niestety pozostali jej ludzie i powolna kolonizacja tej zapadłej dziury. Gdyby się odpowiednio postarała i skolonizowała choćby pięć procent tej planety, miała szansę na powrót do ojczyzny i otrzymana dożywotniej renty. Tylko ona, a nie jej klony. Właściwie nie wiedziała, czy jest klonem, ale musiała w to wierzyć!

 

– Teraz się popieprzycie. – Do głowy Janusza ponownie wdarły się obce myśli. Nie wiedział tylko, czy Izaura także dostała kosmiczny przekaz. – Bez brzucha będzie ci przyjemniej.

 

I nagle, spodnie Janusza poszły w dół i gdyby nie jego szybka reakcja, to pewnie spadłyby na chodnik. W ostatniej chwili złapał je i w ten właśnie sposób wszedł do domu.

 

– Chodź, zobaczymy sypialnię. – Nie zauważył, że również i Izaura wyszła z samochodu i razem z nimi weszła do wilii. – Myślę, że jest tam naprawdę fajnie. – Dotknęła jego ręki, a on zadrżał. Musnęła ustami jego policzków, a on spłonął jak nastolatek. – Chodź, bo dziurka już czeka – szepnęła do ucha Janusza, a on stanął na baczność. Znaczy nie on, a jego drugie ja.

 

O ile Janusza nikt nie posądzał o myślenie, to teraz w myśleniu nastąpił całkowity reset. Zapomniał o tajemniczej kobiecie, teraz liczyło się tylko zaspokojenie płonącej w nim żądzy. Rzucił Izaurę na łóżko i zdarł z niej ubranie, ona zaś zachęcająco rozsunęła nogi w geście zaproszenia. Nie namyślając się, zrzucił slipy, gdyż wcześniej spadły mu już spodnie. Wbił się w jej dziurkę, a z jego głowy zaczęły wypadać włosy. Zmienili pozycję na pieska, a jego głowa niepokojąco urosła i stała się zielona, jak przyszedł czas na jeźdźca, jego oczy znacząco urosły, a nogi i ręce zdecydowanie się skróciły. Już nie przypominał policjanta, jakim był niedawno. Teraz był brzydkim człowieczkiem przypominającym humanoida. Co prawda zaspokoił popęd, ale jakim kosztem! Próbował coś powiedzieć, jednak wokół niego pojawił się tylko niepokojący dźwięk.

 

Spojrzał na Izaurę, ale To nie była już jego koleżanka. Była Afratką nie dającą znaków życia. Nagle usłyszał huk rozbijanego szkła. To kula bilardowa wybiła szybę i wylądowała na podwórku. Chciał krzyczeć, ale ponownie wydobył się jedynie niepokojący dźwięk. Ryknął z rozpaczy, a obok niego znikąd pojawił się biały królik z czerwonymi oczami. Usiadł na środku pokoju i skulił się w sobie. Przegrał. Oboje przegrali. Nie chciał nawet myśleć o tym, co stało się z domownikami tej pięknej posiadłości.

 

Tępo patrzył, jak Afratka ciągnie Izaurę po podłodze i umieszcza w przedpokoju.

 

Czy Izaura miała jeszcze coś z siebie, czy też stała się kolejnym klonem tej strasznej kobiety? Nie wiedział, chociaż podświadomie czuł, że tak się stało. Jemu zostały jeszcze myśli, jej nie zostało nic. Czy to było sprawiedliwe społecznie? Nie wiedział.

 

– Poukładaj puzzle. – W głowę wierciła się obca myśl, a on miał przed sobą dwa tysiące rozsypanych kawałków, mających utworzyć obrazek z filmu "Marsjanie atakują". Wewnętrzny krzyk rozpaczy uzewnętrzniał się jedynie w niepokojących dźwiękach przyprawiających o ciarki. Czy mógł coś zrobić? Czy w jego oczach można było wyczytać człowieczeństwo i czy Izaura właśnie to zobaczyła w brzydkim dziecku z poprzedniej willi? Nie znał odpowiedzi, wiedział jednak jedno, że nie pozwoli, by i przez niego i Izaurę kolejna osoba ucierpiała.

 

Spojrzał na rozsypane kawałki puzzli i zaczął je układać. Tak, tylko w ten sposób uspakajał myśli.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri 23.10.2020
    Znacznie lepiej napisane niż poprzednie części. Ogromna różnica. No i brawo za pomysł i spójne zakończenie.
    Akcja dynamiczna, elementy horroru lepiej zauważalne (mówię o porównaniu).
    Nieźle to wyszło.
  • Józef Kemilk 23.10.2020
    Dzięki:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania