Witamy w Dżungli. - Rozdział 1, część 1.
Witamy w Dżungli.
Rozdział Pierwszy.
Kim jestem, gdzie jestem i co się stało? - te trzy pytania gnębiły chłopca przez cały czas odkąd otworzył oczy, a jedyne co widział, to błękitne i bezchmurne niebo. Leżał bezwładnie na plaży nie wiedząc kim jest ani co się właściwie wydarzyło. Fale, które uderzały o brzeg obmywały wychudzone ciało chłopca. Miał na sobie jedynie podarte i zakrwawione jeansy. Rany, które znajdowały się na jego rękach i nogach uniemożliwiały mu swobodny ruch, powoli jednak dochodził do siebie. Obrócił głowę i spojrzał za siebie. Widok, który zobaczył zaparł mu dech w piersiach, bowiem potężny las, a raczej dżungla która znajdowała się za nim zdawała się nie kończyć. Widok ten przypominał wielki, niekończący się mur złożony z drzew. Chłopiec próbował dostrzec koniec lub początek 'muru', lecz na nic zdały się jego wysiłki. Dreszcz przechodzący przez jego ciało tuż po ujrzeniu ogromnej dżungli musiał mieć w sobie duży zastrzyk adrenaliny, ponieważ chłopak wstał mimo braku energii i zaczął kierować się w stronę lasu. Setki myśli chodziło po jego głowie, nie wiedział o sobie praktycznie nic. Za sobą morze, przed sobą ogromne ilości drzew - wielka dżungla, w której nie wiedział czego może się spodziewać. Zranione stopy nie pozwoliły mu na długi 'spacer' - po dosłownie 3 krokach chłopak bezwiednie upadł z powrotem na piasek. Był wykończony. Brak energii spowodował iż chłopiec usnął z nadzieją, że to co się dzieje jest tylko złym koszmarem, który przy następnym otwarciu oczu będzie tylko złym wspomnieniem. Słońce powoli zachodziło, a chłopak spał z nadzieją na lepsze jutro...
- Wstawaj, szybko! - wielki wrzask rozległ się nad głową chłopca. - No wstawaj żesz!
- Kim Ty jesteś? - spytał wystraszony i zdezorientowany chłopak.
- Nie ważne. Nie teraz! Wstawaj i chodź jeśli chcesz przeżyć. - mężczyzna, który nachylał się i krzyczał w stronę chłopca był śmiertelnie poważny.
- Podaj mi rękę.
- Tylko ostrożnie, błagam. Czuję się jakbym miał zaraz umrzeć...
- Bo tak będzie, jeśli zaraz się stąd nie ulotnimy.
- Gdzie my jesteśmy?
- Później Ci wszystko wytłumaczę. Schowajmy się za tym głazem. - Wykrzyczał mężczyzna w stronę obolałego chłopaka.
Obaj czym prędzej udali się w stronę lasu i ukryli się za pierwszym większym głazem.
- Dlaczego się chowamy? I powiedz mi w końcu o co tu chodzi! - krzyknął obolały chłopak.
- Zamknij się i siedź cicho, bo zaraz obaj zginiemy. - wykrzyczał zdenerwowany mężczyzna.
Wtem rozległ się wielki hałas i obaj usłyszeli strzępki rozmowy.
- Przybyli jacyś nowi?
- Od ponad miesiąca nie możemy znaleźć ani jednego!
- To co się z nimi dzieje? Rozpływają się?
- Nie wiem Carter, ale nigdy wcześniej się to nie zdarzało.
- Weź troje ludzi i przeszukajcie jeszcze raz wyspę, może gdzieś się ukrywają.
- Tak jest.
Nagle rozmowa się urwała. Oboje nieznajomych mężczyzn ruszyła w odwrotnych kierunkach, a ich kroki powoli zdawały się ucichać.
Zraniony chłopiec spojrzał na mężczyznę, który przed paroma minutami pomógł mu dotrzec do lasu.
- Dziękuję Ci, choć dalej nie wiem o co tu chodzi. Możemy już wyjść?
- Teraz tak. Tylko ostrożnie i trzymaj się mnie - odpowiedział mężczyzna. - Zaprowadzę Cię do Doliny Zmarłych.
- Do czego ?! - wykrzyczał oburzony chłopak. - Człowieku porozmawiaj ze mną! Ja nie wiem nawet kim jestem!
Mężczyzna zatrzymał się, odwrócił w stronę chłopca, wypiął dumnie pierś i z uśmiechem na ustach rzekł - Witamy w dzungli. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, obiecuję Ci... - nagle jego mina zrzedła - A teraz chodź, zanim wrócą i wbiją nas na pal.
Komentarze (4)
podoba mi się twoje opowiadanie pięć
W wolnej chwili zapraszam również do mnie
Zostawiam 5 i biorę się za kolejne części.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania