Poprzednie części: Wyspa bezludna
Wyspa Orinoko
Nasz Dżony
Jest szalony
Zakłada pantalony
Na twarzy ma czerwony
Pomidorowy pąs
Wybiera się na miasto
Ubiera odzież ciasną
Obcisłą ale własną
Niech światła tylko zgasną
Podkręca rudy wąs
Portki mu w kroku piją
Krawata ma pod szyją
Niech dziwki pipki myją
Syreny głośno wyją
Godowy wydał glos
Butami miażdży błoto
Uśmiecha się szeroko
I mruży lewe oko
Gdy nagle nad zatoką
Gdzie wpływa Orinoko
Dopada chłopca dąs
Mam dość tej całej chryi
Chyba coś mi się myli
Nie czekam ani chwili
Czas zbudzić się z koszmaru
W tym wariackim szpitalu
Komentarze (11)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania