LBnPXXVII- Z górnej półki, poproszę

—Kiedy wyjdziesz?— Spuszczam głowę w dół. Nie widzę już swoich stóp, lecz coś ważniejszego od nich. Nie słyszę odpowiedzi, ale czuje jak coś uporczywie porusza się w środku. Przyglądam się tylko ruchom i skupiam się na doznaniach jakie mi towarzyszą przy tym. Czuje rosnącą euforie, dotykając drżącymi palcami powierzchni wypukłego brzucha— Kiedy…?

 

—Skarbie, weź go nakarm…— Powiedział i znów leniwie przekręcił się na drugi bok.

Wzięłam w swoje objęcia kruchą istotę—Już maleńki… Ciii— Starałam się, żeby zasnęło, ale nadaremno. Pomimo zmęczenia kołysałam dzieckiem na boki w akompaniamencie mojego śpiewu.

,,Niech się zamknie w końcu.”

 

Jestem dobrą matką…

 

Gdy trochę podrośnie będę odbierała go ze szkoły, uczyła gry na pianinie, czytała na dobranoc. Jest taki do mnie podobny… Ma moje oczy. A jaki będzie z charakteru? Mądry, pomocny, wyrozumiały… Tyle rzeczy się jeszcze nauczy i zobaczy. Ten świat jest piękny i zasługuje na to by go obejrzał.

,,Piękny?”

 

—Zostaw to!— Stałam zdyszana naprzeciwko chłopca. Starałam się skupić i przewidzieć, w którą stronę tym razem pobiegnie. Oddzielał nas wielki, mahoniowy stół. Alan ledwo trzymał wazon, który był pamiątką po podróży poślubnej z Chin. Przedmiot suwał się powoli z jego kruchych rączek. Za każdym kolejnym centymetrem jęczałam błagalnie o ostrożność. Zerkał na mnie śmiejąc się z mojej wściekłej miny. Po chwili upuścił go na ziemie, a kawałki szkła powędrowały w najciemniejsze zakamarki pomieszczenia. Podbiegłam do niego z furią w oczach i złapałam mocno za chude ciało chłopca. Alan nawet nie próbował się wyrywać, tylko stał z tym samym durnowatym uśmieszkiem.

— Dlaczego to zrobiłeś?— Spytałam łagodniej.

On spojrzał mi w moje oczy spod ciemnej grzywki i milczał jakby wyczekiwał, że zapomnę o to co pytałam. Miał taki wyraz twarzy jakby mówił ,,Uderz mnie, no już!”.

,,Zrób to, przecież sam się prosi.”

— Marsz do pokoju—Posłusznie powędrował w jego kierunku kopiąc przy tym kawałki porcelany pod meble. Obrócił się, żeby nabawić się moją reakcją, ale gdy spostrzegł, że jeszcze jestem opanowana to zrezygnowany zamknął się u siebie.

Gdy już wiedziałam, że na mnie nie patrzy, walnęłam z całej siły w drewniany stół. Niestety widok czerwonej ręki pomógł tylko w niewielkim stopniu załagodzić moją wściekłość.

,,Jaki rocznik podać?”

 

Jestem dobrą matką. Codziennie wstaje wcześnie rano, obudzona przez naturalny budzik jakim jest chrapanie mojego męża, robię małemu śniadanie i odprowadzam go do szkoły, lecz nawet nie chcę ze mną rozmawiać. Coś źle zrobiłam? Zraziłam go czymś do siebie? Za często na niego krzyczę. Nie powinnam.

 

—Hej, co w szkole? Było coś ciekawego?—Starałam się mówić jak najcieplejszym głosem. Zerkałam na niego, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale jednocześnie musiałam prowadzić auto.

- Nic.- Odrzekł obojętnie i wzruszył ramionami.

- Zawsze jest nic.- Westchnęłam ciężko.

Po tym zdaniu nastała długa, nieubłagana cisza.

Mam coś powiedzieć? Zagadać jak na matkę przystało? Nie mogę pozwolić, żeby mnie znienawidził, przecież jestem dobrą mamą.

—Pojedziemy dziś do kina, albo przejdziemy się po parku? Co ty na to?—Zaproponowałam.

—Nie mam ochoty—W jego głosie można było wyczuć lekkie zirytowanie.

—Ciągle siedzisz w domu, od czasu do czasu trzeba gdzieś wyjść—Czekałam na komentarz z jego strony, ale się nie pojawił już do końca naszej podróży.

 

Jestem dobrą mamą?

 

Rzuciłam się zmęczona po pracy, na wielką, skórzaną sofę i od razu w oko wpadł mi barek stojący naprzeciwko. Podeszłam do niego ukradkiem jakbym wiedziała, że ktoś mnie nasłuchuje. Otworzyłam pomału skrzypiące drzwiczki. Spojrzałam w górę i w dół po wszystkich butelkach. Chciałam wybrać jak najlepszą partie na dzisiejszy samotny wieczór.

—1965!

Z szafki wyciągnęłam kieliszek i nalałam kapkę wina. Z zadowoleniem na twarzy puściłam płytę na starym magnetofonie. Radio na chwilę wydało z siebie głośny warkot. Z gracją obróciłam się w rytm melodii i pociągnęłam duży łyk z naczynia. Za moment dolałam kolejną porcję. Samotny wieczór zapowiadał się idealnie.

,,Druga szklaneczka, trzecia szklaneczka…”

Choć nie do końca są to ,,samotne wieczory”, bo jak inaczej nazwać fakt, że mąż siedzi zamknięty w swoim gabinecie, a mały nawet nie myśli o tym, żeby wyjrzeć zza drzwi?

,,Już się skończyło?”

Usiadłam na fotelu i wyciągnęłam wygodnie nogi na taboret. Odchyliłam głowę do tyłu i od razu poczułam ulgę w spiętym przez cały dzień karku. Przymknęłam delikatnie oczy. Starałam się wsłuchać w otoczenie, choć w najmniejszy znak, że reszta domowników żyję.

,,Jeszcze łyk..."

Pomimo tego iż są blisko, nie słyszę absolutnie nic. Jestem ciekawa co teraz robią, czym się zajmują, z kim rozmawiają…

,,Mark, Alan gdzie jesteście…?”

 

Napełniłam wannę ciepłą wodą do samego końca. Dotknęłam jej wskazującym palcem, żeby sprawdzić czy temperatura jest odpowiednia.

- Wejdziesz sam?- Spytałam z troską na twarzy.

- Tak.- Podniósł wysoko lewą nogę i wszedł niezdarnie do przejrzystej wody, zanurzając od razu całą głowę.

Zauważyłam, że długo jej nie podnosi. Zerknęłam na jego twarz. Bąbelki powietrza były coraz mniejsze co mnie zaniepokoiło.

—Alan—Potrząchłam jego chudym ramieniem, ale chłopak nadal nie chciał się wynurzyć.

—Alan!—Wrzasnęłam w końcu.

Uniósł lekko głowę tak, że jego nos był na powierzchni. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął chytrze. Mi nie było do śmiechu.

—Co ty wyprawiasz?!—Szarpnęłam go do góry, żeby wyszedł z wanny. Poczułam, że jego ręka dziwnie się ugięła pod wpływem mojej siły. Usłyszałam cichy pisk z jego ust więc zaskoczona puściłam go. Chłopiec siedział na mokrej podłodze trzymając się za górną kończynę. Cały drżał. Miałam wrażenie, że jego mimika nadal się nie zmieniła…

 

Jestem odpowiednią matką, tak?

 

—Mamusia przeprasza—Zrobiłam chwilę przerwy bo zrobiło mi się słabo, a jednocześnie musiałam skupić się na prowadzeniu ze szpitala- Nie chciałam ci tego zrobić. To nie było specjalnie. Przestraszyłam się, że nie wynurzasz się z wody i…

,,Wyrodna matka.”

—Nie chciałam—To ostatnie powiedziałam szeptem. Łzy napłynęły mi do oczu i próbowałam zapanować nad coraz szybszym oddechem.

 

,,Druga szklaneczka, trzecia szklaneczka…”

 

—Przyniosłam ci kolacje— Wymusiłam uśmiech na mojej pomarszczonej twarzy.

—Z masłem orzechowym, tak jak lubisz.

Alan wstał i zbliżył się do jedzenia, które zostawiłam przed chwilą na stole. Wziął jedną kanapkę do ręki i przylgnął wierzch z masłem na brudny stół. Gdy to robił patrzył na mnie i wyczekiwał na moją reakcję.

,,Zaraz zmaże mu ten uśmieszek.”

Ja w ciszy wyszłam, nie pokazując po sobie, że mnie tym zranił. Wolałam dać mu spokój. Pewne nie chcę mnie widzieć za to co mu zrobiłam. Nie dziwie mu się, ale problem w tym, że przedtem było tak samo…

Sprawia mu to radość gdy mnie taką widzi?

 

,,Już jest pusty kieliszeczek?”

—Patrzyłaś co u Alana?—Zapytał, wyjrzawszy spod gazety.

—Tak, uczy się…—Nie ukrywałam zmęczenia po sobie i walnęłam się na środek łóżka.

—Słuchaj… Czy wszystko jest z tobą okey? Od dawna już miałem ci zadać to pytanie, ale jakoś nie było okazji—Zdjął swoje okulary do czytania i spojrzał na mnie zaniepokojonym wzrokiem.

—W zasadzie to… Jest okey—Mark zauważył nieszczerość w moich słowach bo dalej drążył temat.

—Coś w pracy?—Dociekał.

—Właściwie to chodzi o Alana—Spuściłam wzrok, żeby nie dostrzegł moich szklanych oczu na poruszeniu tematu o nim.

—Pokłóciliście się?

—Czy on jest do mnie podobny? Czy ja taka jestem?—Zauważyłam, że na tę myśl podniosłam głos.

—Nie rozumiem. Jeśli chodzi ci o to, że jest cichy i zamknięty w sobie to się tym nie przejmuj. To taki wiek po prostu. Niedługo wszystkie problemy znikną.

,,Alan zniknie?”

 

Jestem dobrą matką.

 

Wzięłam się za sprzątanie domu. Na Boże Narodzenie musi być tu błysk. Odkurzyłam większość pomieszczeń, ale nadal zostało przede mną najgorsze zadanie… Odsunąć meble. To było dość kłopotliwe bo szafki w naszym domu sięgały do sufitu, a ilość książek na nich przekraczała normę. Wzięłam regał za obiema rękami, kucając przy tym i z ciężkim sapnięciem przesunęłam ją w bok, odsłaniając ukryte pajęczyny. Przeczesałam miejsce zmiotką. Wśród kłaczków włosów i pajęczyn dostrzegłam kawałek papieru. Z ciekawością wyjęłam tajemnicze zdjęcie i przetarłam je rękawem swetra. Zobaczyłam młodszą siebie wraz z dyplomem ukończenia liceum. Obok mnie stali moi rodzice. Wszyscy szczerze uśmiechali się w stronę obiektywu. Wspomnienia wróciły i poczułam jakbym tam znowu była. Zaraz po ukończeniu szkoły miałam udać się na studia, ale poznałam Marka… Chwilę wpatrywałam się w obrazek, nie zwracając uwagi na małe pajączki wędrujące wzdłuż mojego ramienia. Ocuciła mnie z tego błogosławionego stanu gorzka prawda, którą był mój dom i brud wkoło. Bez zastanowienia wyrzuciłam mój ostatni kawałek pamiątki tego czasu. Wiedziałam, że to nigdy nie wróci i nie należy tego rozpamiętywać…

Mam już wszystko czego chciałam.

,,Wszystko? Czyli co?"

 

—Co sobie życzysz na Święta?—Wyszczerzyłam zęby w jego stronę. Miałam nadzieję, że okres świąteczny po całym stresie związanym z pracą i szkołą zbliży nas do siebie. Temat prezentów wydawał mi się świetnym pretekstem do rozmowy. Bo jaki nastolatek nie podzieli się swoimi zachciankami?

—Hmm… Chciałbym kij beseballowy. Zaczynam chodzić na treningi i potrzebuje go—Odrzekł nie patrząc mi przy tym w oczy.

,,Nie zasługuje na to.”

—Takie kije są dosyć drogie… Ale jakoś ci to załatwię—Poszerzyłam uśmiech jeszcze bardziej, ale on go nie odwzajemnił.

 

Jestem przecież dobrą matką.

 

Zostałam wezwana do dyrektorki w sprawie Alana. Byłam wtedy w pracy, ale powiedziano mi, że to bardzo pilne. Co mógł takiego zrobić, że mnie tam wezwała? On jest raczej odpowiedzialny, nic poza grafity w łazience nie mógł zmalować. Na pewno chodzi o jego oceny. Może jest z czegoś zagrożony?

,,Wmawiaj sobie.”

 

—Alan, mama chciałaby ci o czymś powiedzieć—Powiedział Mark, spoglądając raz na mnie raz na Alana siedzącego obok.

—Tak?- Przekręcił głowę w moją stronę. Nadal przeżuwał dźwięcznie obiad co mnie irytowało i przeszkadzało zebrać myśli.

Uśmiechnęłam się lekko i spuściłam z niego wzrok, skupiając się na szczegółach wazonu stojącego naprzeciwko.

—No więc… Chciałabym ci powiedzieć, że… Dobrze zrobiłeś wzywając wtedy karetkę po tego chłopca—Zaczęłam.

—Wiem- Odpowiedział pewnie i wyciągnął rękę po owoc z koszyka.

—Ale i tak przez ciebie stracił wzrok w jednym oku—To zdanie powiedziałam o wiele ciszej.

—To nie była jego wina, Karen…—Bronił go nieporadnie Mark.

—Ten kij to nie zabawka Alan— Kontynuowałam coraz pewniejsza swojego zdania.

—Co chcesz przez to powiedzieć?—Miałam wrażenie, że chłopak udaję głupiego.

—Powinieneś wtedy popatrzeć czy nikt przy tobie nie stoi. Według dyrektorki był niecały metr od ciebie! Jak mogłeś go nie zauważyć!

—Karen…—Mąż starał się mnie uspokoić.

—To był zwykły wypadek- Zdjął twardą skórkę. Sok z owocu wyprysnął w moją stronę—Wypadki zdarzają się codziennie- Spojrzał spod opadających włosów na moją twarz i uśmiechnął się lekko- Prawda?—Wziął gryza.

,,Łże.”

—Nie jestem już głodna—Odeszłam od stołu.

 

,,Zobacz pusty, trzeba napełnić.”

 

Czy ja taka jestem? Jak on…?

,,Kropla w krople.”

 

—Widziałaś mój kij basebollowy?

,,Powiesz do mnie kiedyś ,,mamo” do cholery!”

—Nie, nie widziałam go.- Odpowiedziałam chłodno

—Nie?—Drążył.

—Nie, już powiedziałam.

—Dobrze- Powiedział rozbawiony, jakbym zażartowała właśnie, co mnie szczerze zezłościło.

Baseball źle na niego wpływa. Musiałam coś z tym zrobić.

 

Jestem dobrą matką. Prawda?

,,Zapytaj o to kieliszek.”

 

Stanęłam przed lustrem. Było przejrzyste bo niedawno dokładnie je umyłam. Normalne matki nie myją tak często luster bo mają coś ważniejszego do roboty. Na przykład opieka nad rodziną. Czy ja w ogóle mam się czym opiekować?- Parsknęłam śmiechem na tę myśl.

Mam kochającego męża… I syna.

,,Gdzie?’’

Zawsze lubiłam patrzeć w swoje odbicie, uważałam się za atrakcyjną osobę, ale teraz nie mogłam tego znieść. Tego wzroku. Przemyłam twarz zimną wodą. Skóra poczerwieniała od mocnego tarcia ręcznikiem. Spojrzałam jeszcze raz.

,,Alan?”

 

—Mark, Alan zachowuje się coraz gorzej…

—Co ty opowiadasz?- Odrzekł z pretensją.

—Wiem co mówię.- podniosłam głos.

—Chodzisz ciągle zdenerwowana. Wszystko będzie do…

—Nie, nic nie będzie dobrze! On nie zachowuje się jak mój syn! Nie jest do mnie podobny…

—Uspokój się.

—Tobą też gardzi, nie widzisz tego!? Wykorzystuje to, że wszystko mu puszczasz płazem.

—Przestań, on kocha nas oboje.

—Zniknęły mi moje rzeczy… To on je pewnie zabrał.

—Co ty bredzisz? Nasz syn cię okradł?

—On się ze mną bawi.- Krążyłam z obłędem w oczach po pokoju w nadziei, że znajdę zgubę.

,,Tak mówi dobra matka o swoim synu?”

 

Obserwowałam go z daleka analizując każdy jego ruch. Chciałam go zrozumieć, pojąć to co czuję i zajrzeć mu do głowy. Miał właśnie zajęcia z basebolla. Gdy odbił piłkę, spojrzał w moją stronę. Nie umiałam wyczytać nic z jego kamiennej twarzy. Wiedziałam tylko jedno… Nie cieszył się, że mnie zobaczył.

,,Nie patrz tak na mnie.”

—Cześć.

Nie odpowiedział. Wsiadł tylko do auta i wrzucił od niechcenia plecak na tylne siedzenie.

—Ruszysz w końcu?- Zapytał poddenerwowany.

—Muszę z tobą porozmawiać.- Starałam się, żeby mój głos był opanowany.

—Znowu?—Wyczułam pretensje, że w ogóle musi otwierać usta.

Nastała chwila ciszy. W myśli układałam sobie dialog jaki może miedzy nami zajść. Wszystko mi się mieszało. Z trudem łapałam oddech.

—Mów—Podniósł głos.

—Nienawidzisz mnie?—Wykrztusiłam w końcu.

Milczał patrząc w szybę. Nie zauważyłam po nim żadnych oznak oprócz zaciśniętej dłoni na klamce auta.

—Nienawidzisz mnie?!

Zaśmiał się pod nosem.

—Jedź już lepiej—Powiedział rozbawiony, ja jednak zmarszczyłam brwi na znak, że nie rozumiem jego reakcji.

- Dlaczego mnie tak traktujesz? Co ci zrobiłam?!

On spojrzał w moją twarz i powiedział powoli jakby tłumaczył małemu dziecku:

—Jedź kurwa—Był opanowany pomimo, że użył bluźnierstwa.

,,Zapytaj mnie o to samo Alan. Chcę, żebyś wiedział...”

Jestem dobrą matką, tak?

,,Przecież wiesz…”

On jest moim synem.

,,To obcy.”

Kocham go…

,,Nienawidzisz.”

 

Ma moje oczy.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (35)

  • Szeptucha 13.12.2019
    Pomijając literówki, błędy w zapisie dialogu itp. tekst mi się podoba. Broni się poszczególnymi obrazami, które wywołujesz w czytelniku. Umysł jest fascynującą zagadką. Każdy człowiek ma swój labirynt do pokonania. Rzeczy dla jednych błahe, są niepojęte dla innych. Jesteśmy rożni i to właśnie jest fascynujące. Zarówno sposób pojmowania jaki sprzedawania swoich obserwacji, jest dla nas ludzi niepowtarzalny. Zdając sobie z tego sprawę osiągamy sukces, a umiejąc to sprzedać czytelnikowi jesteśmy wielcy. Tekst wymaga jeszcze pracy, ale obserwuj i pisz. Pozdrawiam :)
  • sisi55 14.12.2019
    A mógłbyś jakiś przykład dać gdzie mam błąd? Bo we wcześniejszych tekstach też mi tak mówili, ale nadal nie wiem co jest źle w tych dialogach.
  • Szeptucha 14.12.2019
    sisi55, poszperaj w sieci. Można znaleźć dużo informacji. A tu pierwsza lepsza strona z tym zagadnieniem:
    http://artefakty.pl/page/zapis-dialogow
  • sisi55 14.12.2019
    Szeptucha Dziekuję Ci.
  • Zaciekawiony 14.12.2019
    sisi55 To tak może w ramach reklamy:
    http://www.opowi.pl/co-z-dialogami-zapytal-narrator-a40036/

    Błędy dialogów w tym kawałku to na przykład brak spacji przed myślnikiem po wypowiedzi:
    "- Jedź kurwa[ ]-"
    Zaczynanie od dużej litery didaskaliów, które tworzą z wypowiedzią zdanie:
    "- Ruszysz w końcu?- Zapytał poddenerwowany."
  • sisi55 15.12.2019
    Zaciekawiony Dziękuje w moim następnym opku będę o tym pamiętał, w tym nie mogę na razie poprawić bo na konkurs jest.
  • TheRebelliousOne 14.12.2019
    Ok, zaspokoiłem swoją potrzebę na smutne opowiadanie. Opowiadanie, które jest bardzo dobre, mimo smutnej rzeczywistości, jaką przekazuje czytelnikowi. Ode mnie 4 i pozdrowienia. :)
  • sisi55 14.12.2019
    Dzięki.
  • refluks 14.12.2019
    Przy lekturze przypomniał mi się film '"Musimy porozmawiać o Kevinie".
    A opowiadanie mi się spodobało.
  • sisi55 14.12.2019
    Zgadłaś! Inspirowałem się tym, co prawda nie czytałem tego, a oglądałem 5 lat temu.
  • refluks 14.12.2019
    Skoro to utwór na konkurs, to w tytule zamieść o tym uwagę
  • sisi55 14.12.2019
    W sensie mam tak napisać- Z górnej półki poproszę - inspirowane ,,Musimy porozmawiać o Kevinie"?
  • refluks 14.12.2019
    sisi55 Nie o to mi chodziło
    LBnPXXVII "- Z górnej półki, poproszę"
  • refluks 14.12.2019
    LBnPXXVII - "Z górnej półki, poproszę"
  • sisi55 14.12.2019
    refluks a ok, dziękuje.
  • Witamy w Bitwie pierwsze opowiadanie. Brawo.
    Prosimy wstawić kategorię Bitwy i wkleić link na Forum;

    http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/

    Powodzenia życzy Literkowa
  • AlaOlaUla 14.12.2019
    Powtarzasz zabieg, który wyszedł ci w poprzednim opku. Ogólny efekt jest niezły, ale jak długo zamierzasz na tym bazować?

    Zapis, zapis, zapis. Do poprawy.
  • sisi55 15.12.2019
    Sprecyzuj bo nie rozumiem. Chodzi ci o to, że pisze myśli w cudzysłowie?
  • sisi55 15.12.2019
    Ala literkowa mi powiedział, że można robić poprawki.
  • AlaOlaUla 15.12.2019
    Przecież napisałam to na samym początku. Chodzi o przyszłe zapisy.
  • Bożena Joanna 14.12.2019
    Ciekawy temat, brak porozumienia między matką nadużywającą alkoholu a synem, który nie darzy ją przywiązaniem. Ona się stara, ale nic nie wychodzi. Postawa ojca obojętna. Dobry zabieg stylistyczny "Jestem dobrą matką". Warto poprawić zapis dialogów i literówki. Praktyka czyni mistrza. Pozdrowienia!
  • sisi55 15.12.2019
    Dziękuje
  • AlaOlaUla 15.12.2019
    Wiesz, muszę cię pochwalić, że idealnie wybrnąłeś z pierwszego tematu. Teraz to zrozumiałam. Szczerze gratuluję.
  • sisi55 16.12.2019
    Dziękuje.
  • sisi55 16.12.2019
    Ale nadal nie wiem o jaki pierwszy temat chodzi.
  • sisi55 prosimy link do opowiadania umieścić w odpowiednim miejscu na Forum
  • Anonim 31.12.2019
    Temat dobry, podejście również. Ogólnie mi się podoba, bo napisane jest dość "filmowo".
    Dialogi mi się podobają, didaskalia do nich już nie. Bo rozmowy czuję jako naturalne, ale potem opisujesz to kiepsko.
    Interpunkcja leży. Spacje między znakami również. Całe szczęście ortografii ani gramatyki złej nie zauważyłem. Ale było sporo kwiatków:

    Z zadowoleniem na twarzy puściłam płytę na starym magnetofonie. Radio na chwilę wydało z siebie głośny warkot.
    Płytę na magnetofonie? A potem radio? - Płytę to na gramofonie.

    Wzięłam regał za obie ręce
    A gdzie regał ma ręce?

    Przeczesałam miejsce zmiotką.
    ???? :)

    Ogólnie na tak, dobry tekst, ale forma słabiutka, niestety. Rozumiem, że jesteś młoda, więc sądzę, że wypracujesz lesze formy.

    Pozdrawiam.
  • sisi55 31.12.2019
    No ja się nie znam na tych urządzeniach xd. Dzięki za komentarz. Ps: ,,młody".
  • Dekaos Dondi 31.12.2019
    Sisi55→Dobrze ukazałeś ''miotane się'' między tym ''jak bym chciał być... a jaka jestem. To takie skrótowe spostrzeżenie.
    Umysł ludzki to skomplikowana ''maszyna''. Szczególnie w relacji z innymi... i z różnych przyczyn.
    To właśnie ukazałeś→Pozdrawiam:)→5
  • sisi55 31.12.2019
    Dziękuje za komentarz, ale mam wrażenie, że każdemu dajesz 5 xd. Nie zasłużyłem sobie na taką ocenę.
  • Zapraszamy Szanowną Autorkę!

    Obowiązkowo na Forum, do zagłosowania:
    http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/

    Głosujemy według zasad 3 - 2 - 1 plus uzasadnienie.

    Życzymy przyjemnego czytania i pozostawienia komentarza pod tekstami.

    Literkowa
  • Jared 04.01.2020
    Takie tam studium matczynej psychiki, ale przeszkadza niestety ogrom błędów przeszkadza w imersji.
  • sisi55 04.01.2020
    Dzięki z kom.
  • Pasja 11.01.2020
    Jestem zobowiązana do spojrzenia i pozostawienia komentarza.
    Ciekawe rusztowanie zbudowane wątpliwościami matki i przydzielone mocnym elementem usprawiedliwienia przed sobą... Jestem dobrą matką
    Jej wnętrze z zewnętrznem to ciągła walka. Miłość i zwątpienie prowadzi ją do samotności z alkoholem. Brak porozumienia i niemoc w tej rodzinie prowadzi do głębokiej zapaści z której tak naprawdę nie ma wyjścia dopóki nie będziemy rozmawiać. Nakreśliłaś obraz samotności wśród ludzi.
    Pomimo bałaganu w zapisie uważam sam pomysł za trafiony. Poparciu nad tym.
    Pozdrawiam
  • sisi55 11.01.2020
    Dziękuje pasjo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania