Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Złamani lecz żywi: Przypadek Kero

Moja ukochana , gdzie jesteś ? Czemu mnie tak męczysz ? Zrobiłbym dla ciebie wszystko, przyjdź do mnie, proszę.

 

Dwudziestopięcioletni letni Kero zszedł schodami w dół do piwnicy, gdzie jego dusza znajdowała poczucie obowiązku i spełnienia. Piwnica była dobrze zadbana, po bokach leżały różnorodne kwiaty w zdobionych wazonach a podłogę okrywał czerwony dywan. Kero stanął w miejscu i spojrzał się na swoją ofiarę przywiązaną do krzesła z zaklejonymi ustami. Za ofiarą stała kapliczka z dwoma świecami, kwiatami, lustrem i i pustą ramką na zdjęcie. Kero zwrócił się do kobiety, którą trzymał w niewoli.

 

-Cóż mam dla ciebie uczynić byś przyszła do mnie, kocham cie, ujaw się mym oczom - Kero odkleił kobiecie taśmę z ust.

-Pomocy ! Ratunku ! - zniewolona zaczęła krzyczeć.

-Czemuż mi to robisz ? Przyjdź do mnie, tak mi cie brak - Kero roniąc łzy ponownie zakleił kobiecie usta.

 

Zataczał wokół niej koła cały czas się na nią patrząc w smutku i rozpaczy. Czuł pustkę nie do wypełnienia, brakowało mu kogoś lub, czegoś.

 

Co mam dla ciebie zrobić ? Nie widziałem twej twarzy ni raz. Nie kochasz mnie ? Jestem dla ciebie nikim ? Nie, na pewno nie, więc czemu mi to robisz ? Jesteś tajemnicą nie do rozwikłania, czymś co pożądam, twojej miłości, twojego uścisku mi brak. Twego ciepła, które rozgrzało by me porzucone nadziei serce. Bym mógł cię poczuć, bym mógł być wyzwolony z łańcuchów tej pustki, cóż trzeba uczynić, by twą miłość zaskarbić ? Co to było ? Szepty dochodzące od strony tej kobiety, czy to ty ? Czy dane mi będzie cię ujrzeć ? "Zamknij oczy twe i zanurz się w ciemność". Dla ciebie wszystko najdroższa. Gdzie ja jestem ? Co to za miejsce ? Najdroższa cóż chcesz mi ukazać, zniszczone miasto, ogromną iglice, której szczyt miałem nade mną ? Czuje się jakbym nie był tu sam, czy to ty ukochana ? Iglica nagle zajęła się czarnym światłem, materiał z odłamów zniszczonego miasta zaczął się poruszać i ujrzałem ludzkie organy wbite w kamień. Z nienacka lekki wiatr zaczął powiewać, jego zimno przeszyło mnie od nóg do głowy, okropny ucisk na mojej szyi, czuje jak z mojego ciała ubywa życie. To było to...moja miłości przybyła do mnie, w końcu, w chwile me serce rozgrzała, ulga, komfort. Nie, nie, nie ! Nie odchodź ode mnie, nie zostawiaj mnie. Zabrałaś mnie tu tylko po to by mnie zostawić ? Zimno, tak bardzo zimno, czemu się tak nade mną znęcasz ? Co się teraz ze mną stanie, czy te nieposkromione zimno przeszyje mnie raz jeszcze, otworze oczy i pogrążę się w rozpaczy ? Nie. Co się dzieje ? Ludzie wyłaniają się z pod ziemi, ich wzrok pusty, pozbawieni ubrań co odsłaniało ich okropne sięgające kości rany na całych ciałach. Jeden z nich patrzy się na mnie, jego klatka piersiowa jest rozwarta co odsłaniało jego żebra. Nagle wraz z okropnym dźwiękiem obijającego się metalu, światło iglicy zgasło i z pod wszystkich tych ludzi wyłoniły się masywne pale. Wszyscy zostali nabici, krew rozprysła się wokół mnie, ręce, nogi i inne części ciała wraz z organami i kośćmi rozrzuciły się, rozsypały się. Jedna wielka masakra. Ale w tym wszystkim zrozumiałem coś, to była wiadomość od mojej ukochanej. Tak....teraz wiem co muszę zrobić.

 

Dwudziestopięcioletni letni Kero zszedł schodami na dół do piwnicy, gdzie jego obłąkana dusza znajdowała sens życia. W piwnicy panował mrok, który okrywał dzwoniące, splamione krwią łańcuchy i haki wiszące na suficie. W kątach leżały stosy martwych ludzi, którzy sądząc po stanie zwłok, przeszli przez nieludzkie cierpienia. Smród gnijącego mięsa przestał mu przeszkadzać już od dawna. Bo bokach stały stoły z narzędziami, ostrymi i nie, brzeszczoty i piły były czerwone od krwi a ogromny tasak wbity był w tors pozbawiony kończyn leżących gdzieś na podłodze. W miejscu kapliczki, Kero postawił maszynę zrobioną z drewna, która przytrzymywała uwiązaną, kolejną jego ofiarę.

 

Moja ukochana, w końcu jesteśmy razem, o jak ślepy ja byłem do momentu gdy naprowadziłaś mnie na tę drogę. Rozgrzewasz me serce, kocham cię.

 

Kero chwycił za skalpel i przeciął gardło uwiązanej kobiecie. Na jego twarzy widniał uśmiech, radość. Podczas gdy obłąkany znęcał się nad ciałem prawie martwej kobiety, usłyszał otwierające się drzwi do piwnicy. Kero został zatrzymany przez policję i o dziwo, umieszczony w tym samym oddziale psychiatrycznym. Policja, a szczególnie pewien komisarz, nalegał by Kero został wtrącony do więzienia lecz bez powodzenia. Kero pozostał w przekonaniu że zabijanie zbliżało go do jego ukochanej, psychiatrzy nie mogli stwierdzić niczego, to było ponad ich zrozumienie.

 

"Miłość jest słabością, nie ważne jak pożądana czy prawdziwa, zawsze zniszczy"

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania