Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Złamani lecz żywi: Przypadek Michela

Nie wiem czy muszę to pisać ale napisze : zawiera drastyczne sceny <3

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Złamani lecz Żywi: Przypadek Michela

 

Czy moje istnienie jest jakimś żartem ? Czy życie postanowiło mnie maltretować, torturować dopóki się nie poddam ? Odebrano mi rodziców gdy byłem jeszcze dzieckiem, ojciec zamordował moją matkę na mych oczach, jej krzyki, jej puste, bez życia ciało. Ojciec nie był zły , nie, kochał mnie i mamę ale jednak zabił, czemu ? On potem zabił się sam, na drzewie, na linie i tyle było z osób, które mnie stworzyły. Ale ja żyłem dalej, jak ciężko mi było, o jak ciężko mi było i jest do teraz. Parę lat później gdy myślałem że moje cierpienia ustały, no cóż bardziej zniszczyć mnie nie można było. Moja ukochana, ja bardzo ją kochał, przywieziono mi jej zdeformowane, martwe ciało pod dom. Zgwałcono ją wpierw, a potem ? Co robi się z niepotrzebnymi zabawkami ? Zabito ją brutalnie, tępym tasakiem, wiele śladów po uderzeniach na całym ciele, ależ musiało mu to sprawiać przyjemność, winnego nie znaleziono nigdy, no bo po co ? A teraz jestem sam i żyje dalej z najokropniejszymi obrazami w mej głowie. Czemu, czemu mnie tak skrzywdzono, czemu ?

 

Dwudziestoletni Michel wpatrywał się w deszcz zza oknem rozmyślając nad swoim życiem. Jednak na to czasu nie miał, musiał iść do pracy, jedynej rzeczy, która pozwalała mu dalej żyć, on sam lubił pracować, była to rzecz która pozwalała mu oderwać się od traumatycznych wspomnień i rozżalaniem się. Dzień w pracy nie zakończył się jednak jak zwykle, został z niej zwolniony. Znajomy szefa poprosił o miejsce, więc Michel musiał je zwolnić, mimo faktu jakim dobrym był pracownikiem. Wracał do domu w nocy, rozwścieczony, skrzywdzony.

 

No tak, prace też mi odebrano, no, to teraz nie mam nic. Co jeszcze ?

 

Jego myśli były pogrążone w rozpaczy i złości, przypomniały mu się wszystkie nieszczęścia które go spotkały, jego umysł pogarszał się. Ale to nie był koniec nieszczęść, zza alejki wyskoczył na niego uzbrojony w nóż napastnik, to było to czego Michel się obawiał każdego dnia wracając późno do domu ale i to czego w tym momencie skrycie pragnął.

 

-Dawaj wszystko co masz ! Teraz ! - napastnik krzyknął przystawiając Michelowi nóż do gardła.

-Ale ja nie mam niczego... - Głos Michela był zrezygnowany.

-No cóż, w takim razie zamknij oczy.

-Czemu chcesz mnie skrzywdzić, czemu ? - Głos Michela zmienił się na niższy i obrzydliwie przesterowany co przestraszyło napastnika.

 

Odsunął nóż dosłownie na chwile, wystarczyło to Michelowi na odebranie broni i złapanie rzezimieszka za szyje. On sam nie wiedział ile miał w sobie siły. Miał złodzieja na tacy, mógł zdecydować o jego życiu.

 

Puść go Michel, puść , puść, nie rób tego. Ale on chciał mnie skrzywdzić ! No zrób to, co jeśli będzie chciał cię skrzywdzić ponownie ? Pamiętasz co stało się z twoją ukochaną ? Pamiętam ale, ale, puść ,puść go ! Michel zastanów się, nie niszcz sobie życia, ale ono jest zniszczone, nie chcesz tego robić , na pewno ? Tak boli, boli, przestań, przestań ! Zabij, zabij no zrób to, zrób to, nikt cie już nie skrzywdzi, zabij,

 

...Zabił.

 

Zabił, ale nie od razu, nie. Michel rzucił nim o ścianę budynku i wbił nóż w klatkę piersiową, raz, drugi, trzeci, czwarty . Krew leciała na boki, twarz Michela pełna nienawiści, gniewu i, strachu. Rzezimieszek już podziurawiony padł na ziemie, Michel rzucił się na niego i zaczął ciąć nieszczęśnika, szybko i głęboko do jego ostatniego tchu.

 

Krew na rękach, o mój Boże, zabiłem go, jak mogłem ? Co się ze mną stało ? Pomyśl głupcze ! Co ? To ty w końcu coś zabrałeś. Życie ! Ty ! Nikt cie już nie skrzywdzi, nikt ! Nie ! Przestań, Michel weź się w garść.

 

Nikt nie ujrzał zakrwawionego Michela wracającego do domu, był środek nocy, żadna osoba o zdrowym umyśle nie zapuszczała by się w takie aleje, tak jak to zrobił Michel. No ale on musiał, niestety albo może to i dobrze ? On sam już nie był pewny, wmawiał sobie że to się nie wydarzyło. Na szczęście on głupi nie był i zabrał ze sobą nóż, w tych czasach to by wystarczyło by ujść z zabójstwem. Michel roztrzęsiony udał się na spoczynek by zapomnieć o tym co się stało.

 

Gdzie ja jestem ? Co to za miejsce, co się ze mną dzieje ? Stoję na przeciw zrujnowanego miasta, wszystkie budynki są zniszczone, odłamy rozrzucone wokół zrobione są z niepokojącego materiału. Co to było ? Ahh ! Moje oczy , krew ? O nie co się dzieje, czemu jestem przywiązany, co się dzieje ? O Boże nie ! Ten ból, paskudna istota o humanoidalnym kształcie, ze zdeformowanym ciałem. Jego twarz, nie ma skóry, wyżera mnie, boli, przestań, błagam. Kiedy to się skończy ? Błysk , moje oczy , znowu to samo, nadal jestem w tym koszmarze, wokół mnie widzę wiele ostrych konstrukcji i mnóstwo iglic o czarnym świetle na samej górze. Co to było ? O nie , co to do jasnej cholery jest ?! Podchodzi do mnie coraz bliżej, chyba zwymiotuje. Przerażająca, ogromna bestia o rozerwanym z wiszącym ochłapem brzuchu, z którego lała się litrami krew, ludzkie szczątki, mięso i inne niedopisania, obrzydliwe rzeczy. To miało ostre, okropne łapy do których nabito wiele pali z ludźmi o zdeformowanych kształtach. Podchodziło do mnie bliżej, nie mogę się ruszyć, obudź się obudź. Potwór spojrzał mi prosto w oczy, ujrzałem najobrzydliwszy obraz w moim życiu. Dolna część paszczy rozdarta z obślizgłymi mackami splamionymi krwią wyrastającymi z wnętrza gardła stwora, oczy puste, w których widziałem sam ból i cierpienie, cała "twarz" była podziurawiona i pokaleczona do krwistego mięsa z którego miejscami wystawały połamane kości. Wpatrywał się tak we mnie gdy nagle zaczął gwałtownie wbijać we mnie swoje ostre, ogromne łapy i wyżerać moją twarz. Jaki ogromny ból, masywne łapy w całym moim ciele, nic nie widziałem bo potwór pożarł me oczy, słyszałem tylko dźwięk mielonego mięsa i łamanych kości. Ten nie do zniesienia ból. Czego ode mnie chcesz ? Błagam przestań, zrobiłbym wszystko by nie czuć tego bólu, błagam, wszystko, wszystko, tak, wszystko. Ból mija, potwór się cofa, wszystko, wszystko, tak, tak, jestem wolny, poruszam się w ciemności w mrocznym zrujnowanym mieście, jaka ulga. Stwór znika w czeluściach, wolny. Wszystko by nie czuć bólu, wszystko, tak, teraz wiem.....

 

...wszystko.

 

Obudził się rano, inny, Michel już wiedział co należy robić by nie czuć bólu, nie było zawahania. Wszystko stało sie jasne, Michel już nigdy nie chciał poczuć bólu.

 

Nigdy, więcej, już nigdy nie zostanę skrzywdzony, nie poczuje tego cierpienia. Gdy nie będzie nikogo by mi te cierpienie i ból zadać.

 

Michel złożył nie zapowiedzianą wizytę w swojej dawnej pracy, udał się do szefa, którego zdziwiło to niezmiernie. Sam na sam w jednym pokoju, Michel zachowywał się nienaturalnie i wprawiał szefa w niepokój. Zbliżał się do niego bez emocji na twarzy i jakichkolwiek oznak życia. Zagonił przerażonego szefa do rogu, biedak miał już krzyczeć gdy Michel przebił mu nożem gardło, ból i krew powstrzymała jego ofiarę przed wrzaskami.

 

-Już nigdy mnie nie skrzywdzisz. Nikt mi już nie zada bólu, zabije was wszystkich.... - Michel powiedział z zrozpaczonym jednak pewnym głosie.

 

Wyciągnął nóż z gardła i wykończył nieszczęśnika, na podłodze leżało ciało brutalnie zabitego szefa a nad nim stał Michel. Nie czuł ani żalu ani spełnienia, czuł że tak trzeba, że w taki sposób uchroniłby się od bólu. Nagle do pokoju weszła sekretarka, biedna zdołała krzyknąć na cały budynek zanim Michel rzucił w nią nożem i wykończył. Podobnie zrobił z następną osobą, następną, następną, następną, następną. Zabił wielu, nie miał zamiaru przestać. Był cały we krwi, jego twarz nadal została bez ruchu jednak wyrażała ogromny strach. Michel został zatrzymany przez ochronę, postrzelono go w nogę, zanim upadł rzucił nożem w jednego z ochroniarzy, trafił w głowę.

 

-Zabije cie za to ! Nikt już nie sprawi mi bólu, nikt ! - Michel zapłakał - Nikt...

 

Michela wysłano do oddziału psychiatrycznego gdzie miał spędzić resztę życia, on w celi skandował jedynie że zabije wszystkich. Przypadek Michela uznany został za zwykły przykład psychopaty, który by zabijać potrzebował pretekstu. Ale czy na pewno ? Ludzie pomijają tyle rzeczy, nawet te najważniejsze.

 

"Ból i cierpienie potrafią pokazać, ujawnić, wyzwolić prawdziwe oblicze człowieka"

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania