Poprzednie częściŻycie poza Prawem - prolog (GTA V)

Życie poza prawem - Rozdział 10 - Opowiem ci bajkę (GTA V)

- Wade?! - krzyknął czterdziestoletni mężczyzna wychodząc z przyczepy. - Wade, wiem, że tu kurwa jesteś!

- Nie ma mnie! - krzyknął jego kolega chowający się za schodami. - Nie ma tu Wade'a! Poszedł sobie!

Trevor wychylił się za poręcz i ujrzał skulonego Wade'a. Chłopak podniósł wzrok na właściciela przyczepy i powiedział:

- Robiłem, co mogłem, Trev! Przewróciłem całe LA do góry nogami! Znalazłem tylko dwóch Michaelów Townleyów! Jeden z nich jest grubo po osiemdziesiątce, przebywa w domu starców. Natomiast drugi ma cztery lata. Dla pewności poprosiłem jego opiekunkę, ale rozłączyła się natychmiast.

- No dobra, chodź tutaj, nie będę cię bić! - przyrzekł Trevor z ręką na sercu, a chłopak z dredami ostrożnie wdrapywał się po poręczy. Nagle opadł z bólem na ziemię na wskutek uderzenia Trevora.

- Aaa! Złamałeś mi nos! Mówiłeś, że nie będziesz mnie bić - wycharczał trzymając za krwawiącą część ciała.

- A ty mówiłeś, że znajdziesz mi Michaela Townleya, gówniarzu!

- Ale ja się starałem!

- Gówno obchodzą mnie twoje starania - odparł Trevor ze stoickim spokojem.

Wade powoli podnosił się z ziemi, ale nie podszedł do Kanadyjczyka.

- Przecież znalazłem...Jesteś pewny, że ten Michael nie ma osiemdziesięciu lat?

- Nie próbuj mnie drażnić! Potrzebny mi Michael Townley...Taki brunet czterdzieści lat.

- Wszystko mi już mówiłeś, mistrzu. Znalazłem jakiegoś Michaela De Santę, ale to pewnie nie on - wzruszył ramionami rozmasowując nos.

- To na chuj mi o nim opowiadasz?!

- Bo ma żonę Amandę, córkę Tracey i syna Jamesa. Przeszedł na emeryturę dziesięć la temu.

Trevor wbił w niego zdziwiony wzrok.

- Chodź no tu - rozkazał i przywołał faceta z dredami ruchem ręki. Ten podszedł na drżących nogach, zaczął się wspinać, ale ponownie spadł, gdyż dostał w twarz.

- Aaa! Nie no błagam... Za co to?!

- Czemu mi o nim nie powiedziałeś, głupcze?! - ryknął Kanadyjczyk.

- Bo...

- Gdzie mieszka?

Wade ponownie próbował wstać.

- W Los Angeles.

- Jedziemy! - rozkazał Trevor i skierował się w stronę samochodu. - Ruszaj się, Wade!

- Biegnę!

Chłopiec utykał tamując ranę ręką, co zdało się na niewiele. Gdy stanął obok Philipsa wyskoczył za schody, ponieważ ten zamachnął się ponownie ręką.

- Żartowałem. W drogę!

Wsiedli do terenowego samochodu i ruszyli, aż się za nimi kurzyło. Przemierzali pustkowia, kierując się w stronę zabudowań. Wade podskakiwał na każdym dole, gdyż siedział z tyłu, na otwartym bagażniku.

- Daleko jeszcze? - spytał Philipsa.

- Nie.

- Zagrajmy w coś! - klasnął w dłonie. - W papier kamień nożyce...albo w państwa-miasta!

- Zaraz cię wysadzę, idioto.

Przez chwilę siedział cicho, aż zapytał ponownie:

- Daleko jeszcze?!

- Tak, bardzo daleko! - wściekł się Trevor.

- Pograjmy w coś!

- Mogę ci opowiedzieć bajkę...

- O tak!

- A więc dawno dawno temu żył sobie chłopiec...

- Jak miał na imię?

Trevor wyminął kilka terenowych aut, zaklął pod nosem i powiedział:

- Michelle.

- Ale to nie jest przypadkiem kobiece imię?

- Zamknij się i słuchaj! Miał na imię Michelle. Michelle bardzo lubił grać w futbol.

- Już go lubię - uśmiechnął się chłopiec siedzący w bagażniku.

- Oj nie tak prędko! Michelle robił to znakomicie! Chciał zostać sportowcem, aż pewnego razu...trener wsadził mu ten kij w dupę! Michelle zrezygnował ze sportu raz na zawsze. Zamieszał się w czarne interesy. Takie jak ty - opowiadał Philips.

- I co dalej?!

- W końcu spotkał na swojej drodze chłopca o imieniu...Trishia. Trishia zawsze chciał zostać pilotem. Zdał pomyślnie wszystkie egzaminy i przez kilka dni służył w wojsku. Jednak nagle pojawiła się jakaś suka, która prowadziła badania i stwierdziła, że Trishia jest niezrównoważony psychicznie!

- Co zrobili Michelle i Trishia? - zaciekawł się Wade.

- Michelle cierpiał na ból dupy. I postanowił udać swoją śmierć, a Trishia szuka go po dziesięciu latach i właśnie jedzie do LA wsadzić mu ten kij jeszcze głębiej...

***

Michael właśnie wrócił z miasta. Był w podłym nastroju. Wszedł do kuchni i spostrzegł swoją żonę Amandę i córkę Tracey.

- Cześć, kochanie.

Kobieta prychnęła zwijając różową karimatę. Mężczyzna zignorował kolejny foch małżonki i otworzył lodówkę. Wyjął z niej biały proszek.

- Co to do kurwy nędzy jest?!

- Twój synek. Nie zauważyłeś, że ma kłopoty? - Amanda robiła wyrzuty mężowi.

- Wiedziałem, ale...

- Byłeś zajęty - zakpiła brunetka.

- A ty co?! Napierdalasz całymi dniami tą swoją jogę!

- Czy ktoś wspominał o jodze? - zapytał spokojnym głosem mężczyzna. - Namaste, Amando - powitał się ukłonem.

- Namaste - kobieta odkłoniła się swojemu trenerowi jogi.

- Ach, tak...Joga to piękna sztuka, nieprawdaż?

- Nie, kiedy jedyne, co interesuje twojego syna to ćpanie, granie i walenie sobie konia! Chodź tu James! - wrzasnął Michael chowając z powrotem narkotyki.

- Ależ spokojnie, Michaelu, przecież joga...

- Czy ktoś wspominał o jodze? - do kuchni wkroczył Kanadyjczyk.

De Santa znieruchomiał. Z niedowierzaniem wpatrywał się w Philipsa.

- Trevor?

Mężczyzna zaśmiał się, widząc minę byłego wspólnika.

- Tracey...Zmieniłaś się. Byłaś taka mała, kiedy widziałem cię ostatni raz. A ty Amando nic się nie zmieniłaś...Michael przyjacielu! To ja! Nie cieszysz się?!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • IWG 18.12.2016
    Wszystko ok, ale nie rozumiem po co przekładać misję z gry na papier?
  • IWG 18.12.2016
    PS. Nie Tracey tylko Trisha w bajce
  • Igi 18.12.2016
    By miało to jakiś sens :) nie mogę zrobić, że nagle znienacka Trevor pojawi się w życiu Michaela.
  • IWG 18.12.2016
    Igi No tak, ale mogłabyś to zrobić inaczej. Wymyślić jak się "znowu" poznali... A tak to nawet dialogi są przerysowane z gry. Moim zdaniem powinnaś to zmienić/poprawić, ale wiadomo - Ty decydujesz :) Poszło 5
  • Igi 18.12.2016
    IWG okej, wiem o co chodzi xd Tak na prawdę teraz wszystko się zacznie, także pójdę trochę oryginalniejszą drogą :)
  • IWG 18.12.2016
    Igi Więc czekam na next i zachęcam czytania mojego FF, które także dopiero się rozkręca...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania